piątek, 6 kwietnia 2012

"Odkryć w sobie mnicha"

   "Świat bowiem utrzymuje się tylko dzięki modlitwie. Jeśliby mnich przestał się modlić, świat by                                                            zginął"






 Znany austriacki polityk oraz dziennikarz Heinz Nussbaumer napisał książkę będącą zbiorem refleksji związanych z pielgrzymkami, bo tak chyba można nazywać te pobyty, jakie odbył na górę Athos - duchowego centrum prawosławia. Książkę pod znamiennym tytułem "Odkryć w sobie mnicha". Pierwsze zdanie tego wpisu pochodzi właśnie z tej książki. Ten mnich który nie może przestać się modlić to nie tylko ten który wybrał życie w samotności i ascezie, ten mnich jest w każdym z nas. Trzeba tylko umieć i chcieć go poszukać.


  Jak odnaleźć więc w sobie mnicha? Jak zatrzymać się na chwilę i choć na moment przestać być zmęczonym "nicnierobieniem" - bo w sumie do tego sprowadza się nasze życie. Nasze rozumienie spokoju i odprężenia jest tożsame z wypoczynkiem od pracy, ale nie z umiejętnością osiągnięcia spokoju serca.
  
    "Niespokojne jest serce moje, póki nie spocznie w Tobie" - to słynne zdanie zapisane w "Wyznaniach" przez św. Augustyna wzbudza niepokój. Czy dopiero po śmierci osiągniemy po śmierci? Czy też stan ten jest możliwy już wcześniej?
   Unieżaleznić się od szukania za wszelką cenę "szczęścia" szukania wolności rozumianej jako "ja" -czy jest to możliwe w świecie? Mnisi stworzyli swoje enklawy w których mają swój własny świat, ale przynajmniej niektóre z doświadczeń tego świata można przenieść do naszego życia.
   Odkrywać w sobie mnicha - to stwierdzić że najważniejsza chwila to ta obecna, nie ma bowiem czasu, żyjemy w wieczności. Nie ma pośpiechu, jest tylko życie wypełnione modlitwą i pracą. Jak pisze autor - właśnie mnisi są mistrzami trwania w teraźniejszości. Jest nam źle gdyż albo rozmyślamy nad przeszłością albo martwimy się przyszłością.
   "Wszystko to, co właśnie robimy, musi mieć odniesienie do tej wielkiej, szerokiej perspektywy wieczności. Musimy to wypełnić sobą".
   Stąpać nogami po ziemi oznacza bowiem wiedzę, że tak naprawdę stawia się stopy w próżni, która ma jedynie pozory ciała stałego.

    "Wszelkie pojęcia uformowane przez rozum w celu dosięgnięcia i osaczenia Natury Bożej doprowadzi tylko do ukształtowania wyobrażenia Boga zamiast przedstawienia Go"  - tak pisze Grzegorz z Nyssy w swoim dziele "Życie Mojżesza".
   W poszukiwaniu znalezienia sensu życia, tego co naprawdę wielkie i ważne w naszym życiu sięgamy przede wszystkim do rozumu - on ma być naszym przewodnikiem, a już nawet Wolter stwierdził że : "Cztery tysiące ksiąg o metafizyce nie powie nam, czym jest dusza".
   Mnich z góry Athos mówi tak:

  "Athos nie zajmuje się teologią - jest teologią. Tu nie ma o czym dyskutować. Mnisi nie mają żadnych wątpliwości. Tu się wierzy. Wszystko poza tym jest herezją"

 

   "Boga nikt nigdy nie widział"  - J 1,18 - mówi św. Jan, a św. Paweł dodaje, że jest to "Pan, ktory zamieszkuje światlość niedostępną, którego żaden z ludzi nie widział ani nie może zobaczyć" - 1 Tm 6,16. W pierwszych wiekach chrześcijanie pozostaną wierni słowom Apostołów i okażą ostrożność mowiąc o Bogu. Teologia w dzisiejszym rozumieniu terminu jest więc nieobecna. Teolog jest przede wszystkim "tym, ktory się modli"; nie tworzy on żadnych rozpraw o Bogu. Stara się wyciszyć i trwać w skupieniu jak ten kamień pełen podziwu dla cudu stworzenia.
    Jeden z największych badaczy tekstów pierwszych mnichów - Ojców Pustyni - Lucien Regnault - stwierdził po wielu latach badań że w ich tekstach mozna znaleźć wszystko włącznie z opisem techniki pieczenia chlebowych placków lub o dietetycznych wartościach sałaty ale : "O Bogu niewiele się tam mówi, także niewiele o Chrystusie i o Dziewicy Maryi".

    Bardzo charakterystyczne jest opowiadanie przypisywane jednemu z Ojców Pustyni Abba Olimpiosowi który tak mówi:

   :Kiedyś przyszedł pogański kapłan i przenocował u mnie w mojej pustelni. Przyjrzał się naszemu życiu i na zakończenie powiedział mi: < Czy przy tym sposobie bycia, jakim żyjecie, nie otrzymujecie żadnych wizji od waszego Boga? > Odpowiedziałem : Nie. Wtedy on rzekł do mnie: <Naprawdę, kiedy my naszemu bogu ofiarowujemy naszą świętą służbę, nie ukrywa on niczego przed nami, lecz objawia nam swoje tajemnice. A wy bierzecie na siebie tak wiele trudów, czuwacie i modlicie się, i żyjecie ascetycznie - a ty jednak mowisz: My nie mamy żadnych wizji>...."

  Bóg milczy. Pustynia milczy. Jeżeli człowiek chce poznać Boga, musi milczeć. Lepiej już stwierdzić , że Bóg nie istnieje, niż przypisywać Bytowi Nieskończonemu nasze braki i złudzenia poznawcze.

                   

  Trwanie w ciszy i czekanie na odpowiedź może zaprowadzić człowieka do stanu zwanego acedią - "smutkiem świata" - nudą. Przez jedenaście lat od 1905  do zamordowania go w 1916 roku Charles de Foucauld w samotności Sahary, nieustannie modląc się, próbował doświadczyć Boga tak jak doświadczył go Ojciec mnichów Antoni i pozostawił w swoim dzienniku jedno znamienne zdanie:
   "Chętnie pragnę wierzyć, że Bóg mnie miłuje. Ale On nigdy mi tego nie mówi".

  To, co dane było doświadczyć Antoniemu, wiele wieków później Pascalowi, wielkim mistykom jest dane tylko nielicznym a i tak mozna tylko powtórzyć za sw. Tomaszem:

   "O Bogu nie można powiedzieć, kim On jest, ale wyłącznie, kim nie jest".

   Trzeba umilknąć, aby stać się otwartym na Boga, jak Maria "która słuchała i rozważała w swoim sercu wszystkie te rzeczy"   Czy w zabieganym świecie można stworzyć taką wewnętrzną ciszę? Na pustyni cisza zewnętrzna służy milczeniu wewnętrznemu, ale jak podkreślają Ojcowie  ciszy nie "tworzy się" , ona już jest, wystarczy tylko odjąć niepotrzebne słowa, wystarczy zamilknąć wewnętrznie. Izaak Syryjczyk przypomina, że słowo zostało stworzone w czasie, milczenie tymczasem należy do wieczności. Słowo zawsze jest wyrazem naszego "ego", milczenie jest "poza ego".


Odkryć w sobie mnicha - odkryć w sobie ciszę, która jest. Zobaczyć w tej nieustającej pogoni tą propozycję jaką wskazują nam swoim życiem mnisi, ta propozycja tak została opisana przez autora wspomnianej książki:

   "Nie możemy żyć uwikłani w przeszłość i przyszłość, w to, co było wczoraj, i co będzie jutro, ale cieszymy się tym, co się dzieje tu i teraz - a więc chwilą obecną, stanowiącą przedsmak tego, co nas czeka: śmierci, zmartwychwstania i spełnienia. Wszystko to, co właśnie robimy, musi mieć odniesienie do tej wielkiej, szerokiej perspektywy wieczności. Musimy wypełnić to sobą".

  Przed nami daleko za horyzontem wschodzi już nowy dzień, nasza wędrówka dnia dzisiejszego zmierza do tego blasku który już widzimy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz