środa, 20 czerwca 2012

Jan Damasceński - cz. 6

    Ciekawe są oficjalne wersje opisujące początki ikonoklazmu i wskazanie na tych którzy byli niejako autorami tej herezji. Zachowane teksty obwiniają zasadniczo żydów i Arabów, ktortych stronnikami i agentami mieli być ikonoklaści. Nie należy zapominać o konflikcie zbrojnym pomiędzy nową potęgą jaka stali się muzułmańscy Arabowie a Bizancjum.
Legenda związana z tym konfliktem pojawia się chociażby w Mowie przeciwko Konstantynowi V, datowanym na oko. 787 r. oraz w raporcie przedstawionym na piątej sesji Soboru Nicejskiego II przez kapłana Jana z Jerozolimy. Treść tych oskarżeń, od tej pory powtarzają wszystkie kroniki począwszy od Teofanesa Wyznawcy i jego Chronografii.
   Oto, w skrócie treść tej legendy. Pewien żydowski czarownik z Tyberiady, zwany Tessarakontapechys, miał przepowiedzieć nowemu kalifowi Jazidowi II /720-724/ trzydzieścilat rządów, jeżeli zniszczy obrazy czczone przez chrześcijan. Przekonany w ten sposób kalif miał wydać taki dekret, lecz zmarł wkrótce po tym. Jego syn i następca, Walid, miał skazać na śmierć fałszywego proroka i przywrócić chrześcijanom wolnośc oddawania czci ikonom.
    Jednakże biskup Konstantyn z Nakolei, znany już wcześniej adresat listów patriarchy Konstantynopola, Germanosa, dowiedział się o tych środkach podjętych przez Arabów i postanowił ich naśladować. Tradycja czyni więc z biskupa Nakolei agenta wrogów chrześcijaństwa. Po soborze nicejskim II postawa ta ulega zmianie, bezpośrednia odpowiedzialnośc zostaje przerzucona na cesarza Leona III, który pochodził z Syrii, a więc terenów na których tendencje ikonoklazmu były bardzo silne.
   Niestety, nalezy stwierdzić że żadne inne źródła nie poświadczają tych rewelacji. Żródła arabskie nic nie mowią o edykcie kalifa Jazida II. Jeżeli zdarzały sie akty niszczenia ikon, to były to zdarzenia incydentalne. Można raczej powiedzieć że negatywny stosunek Arabów do ikon wynikał raczej z obojętności niż z chęci podkreślania różnic doktrynalnych.
Najbardziej istotnym faktem jest to , że ani Jan Damasceński ani żaden inny chrześcijanin żyjący wtedy na ziemiach podbitych przez Arabów nic o tym nie wspomina. Można więc powiedzieć że podstawy doktrynalne ikonoklazmu mają swoje źródło w obrębie samego Bizancjum i jedynie chęć przypisania cesarzom-ikonoklastom złych intencji kazała szukać inspiracji w poglądach muzułmanów oraz żydów.
    Powróćmy teraz do teksty Mowy św. Jana Damasceńskiego:

    15. Odpowiedz mi na pytanie: Czy Bóg jest Bogiem jedynym? - Tak! - odpowiesz - zdaje mi się, że istnieje jeden Prawodawca. Któż więc ustala sprzeczne prawa? Przecież Cherubini nie pozostają poza stworzeniem. Kto wobec tego nakazał uczynić rzeźbione ludzką ręką wizerunki Cherubinów, aby osłaniały przebłagalnię? Czy nie jest zatem oczywiste, że zakaz sporządzania wizerunku Boga, nie dającego się opisać ani przedstawić w swej postaci, a także zakaz przedstawiania czegokolwiek podobnego do Boga został dany po to, aby stworzenie nie było uwielbiane tak samo jak Bóg? Bo przecież wizerunki dających sie opisać Cherubinów, które z uniżeniem stoją przed boskim tronem i osłaniają święte miejsca, tenże sam Prawodawca nakazuje czynić. Za odpowiednią bowiem rzecz uznał, aby obrazy sług niebieskich osłaniały przebłagalnię na arce. A któż zaprzeczy, że Arka Przymierza, naczynie na mannę czy też przebłagalnia  nie są sporządzone rękami człowieka? Czyż nie są one dziełem ludzkiego rzemiosła? Czyż nie zostały one sporządzone z pogardzanej, jak mówisz, materii? A czym był Namiot Spotkania, jeśli nie obrazem? Czyż nie był jedynie cieniem i figurą? Nawiązując do tego, co mówi święty Apostoł o ustanowionych według Prawa świętych sprzętach: "Służą one jako obrazy i cienie rzeczy niebiańskich, tak jak Mojżesz posługiwał się nimi, planując budowę namiotu: <Patrz zaś - mówił Bóg - abyś uczynił wszystko według wzoru, jaki został ci ukazany na górze>" /Hbr 8,5; Wj 25,40/ . Ale nawet samo Prawo, choć nie jest pełnym obrazem,
 jest jednak cieniem obrazu. Mówi bowiem sam Apostoł: "Prawo posiada tylko cień zamierzonych 
dobrych rzeczy, a nie sam obraz rzeczywistości" - Hbr 10,1/. Jeśli więc Prawo zakazuje sporządzania 
obrazów, będąc jednocześnie samo zarysem obrazu, cóż na to powiemy? Jeśli Namiot Spotkania był 
cieniem i wizerunkiem obrazu, jak jest to możliwe, iż Prawo zakazuje wszelkich przedstawień? Ale 
te sprawy nie tak sie mają, czyż nie jest raczej tak, że "każda rzecz ma swój odpowiedni czas" - /Koh 
3,1/.

    16. W dawnych czasach Bóg, który nie ma ciała ani kształtu, nie mógł być w żaden sposób przedstawiany. Teraz jednak, skoro stał się widzialny w ciele i zamieszkał wśród ludzi, przedstawiam wizerunki Boga, ktorego widzę. Nie skladam hołdu materii, ale oddaję cześć jej Stwórcy, który ze względu na mnie przyjął postać cielesną, zgodził się zamieszkać wśród materialnego świata i poprzez tę właśnie materię dokonał mojego zbawienia. Nie przestanę wobec tego czcić materii, przez którą dokonało się moje zbawienie. Nie czczę jej jednak tak, jak czczę Boga - broń Boże! Jakże bowiem Bogiem może być to, co z niczego powstało? Przecież także ciało Boga jest Bogiem, tylko ze wzgledu na zaistniałe niezmiennie hipostatyczne zjednoczenie. Ciało to zostało namaszczone i pozostaje zgodnie z naturą obdarzone rozumną i myslącą duszą, ma poczatek i nie jest odwieczne. Całą tę materię uznaję i czczę na wieki. Przez nią bowiem dokonało się moje zbawienie i właśnie ona została na zawsze napełniona boską mocą i łaską.
    Czyż nie jest też materią przenajświętsze i przebłogosławione drzewo krzyża świętego? Czyż nie jest materią święte i czcigodne wzgórze - miejsce Kalwarii? Czyż nie jest materią życiodajna i podtrzymująca życie owa skała - Grób święty, źródło naszego zmartwychwstania? Czyż nie jest materią służacy do pisania atrament i najświętsza księga Ewangelii? Czyż nie jest materią życiodajny ołtarz, z którego otrzymujemy Chleb życia? Czy nie sa materią srebro i złoto, z których sporządzamy krzyże, medaliony i kielichy? A przede wszystkim, czy nie są materią Krew i Ciało naszego Pana? Albo więc temu wszystkiemu odmów szacunku i czci, albo przeciwnie, przyjmij tradycję Kościoła, i pozwól, aby czczono wizerunki samego Boga oraz Jego przyjaciół uświęconych Jego imieniem, a przez to napełnionych łaską Duch Świętego. Nie pogardzaj zatem materią, gdyż nie jest ona godna pogardy. Żadnej z rzeczy, która pochodzi od Boga nie należy się wzgarda. Byłoby to myślenie manichejczyków. Niegodnym jest jedynie to,co nie ma swojej przyczyny w Bogu, ale jest naszym własnym wymysłem, wolnym wyborem niezgodnym z naturą lub wbrew naturze, co jest grzechem.
    Jesli ze wzgledu na Prawo zabraniasz sporządzania obrazów i gardzisz nimi dlatego, że są zrobione z materii, to posłuchaj, co mowi Pismo: "I rzekł Pan do Mojżesza: <Oto wybrałem Besaleela, syna Uriego, syna Chura z pokolenia Judy. I napełniłem go Duchem Bożym, mądrością i rozumem, i umiejętnością wykonywania wszystkiego rodzaju prac, pomysłowością w pracach w złocie, w srebrze, w brązie i w rzeźbieniu kamieni do oprawy, w rzeźbieniu drzewa oraz wykonywaniu różnych dzieł. A dodam mu Eliaba, syna Achismaka z pokolenia Dana. Napełniłem umysł wszystkich rękodzielników mądrością, aby mogli wykonać to, co ci rozkazałem>" /Wj 31,1-6/. I znów: "Tak przemowił nastepnie Mojżesz do całego zgromadzenia synów Izraela: <Posłuchaj tego, co nakazał Pan mowiąc: Dajcie z dóbr waszych daninę dla Pana. Każdy więc, którego skłoni do tego serce, winien złożyć jako daninę dla Pana złoto, srebro, brąz, purpurę fioletową i czerwoną, karmazyn, bisior oraz sierść kozią, baranie skóry barwione na czerwono i skóry delfinów oraz drzewo akacjowe, oliwę do świecznika, wonności do wyrobu oleju namaszczenia i pachnących kadzideł, kamienie onyksowe i inne drogie kamienie dla ozdobienia efodu i pektorału. Każdy z was mądry w sercu powienien przyjść i wykonać to, co Pan nakazał>" - /Wj 34,44-50/, a potem dalej: "I uczynił podwójny pas z kamieni szmaragdowych, osadzonych w złocie z wykutymi na nich na wzór pieczęci z imionami synów Izraela" - /Wj 36,13 wg LXX/, i znowu: "Kamienie były z dwunastoma imionami synów Izraela, ryte na wzór pieczęci, kazda z własnym imieniem według dwunastu pokoleń" - /Wj 36,21 wg LXX/, i dalej: "I uczynili zasłonę przybytku świadectwa z hiacyntu, purpury, szkarłatu i ozdobnego jedwabiu z wyszytymi cherubami" - /Wj 37,5 wg LXX/, i znowu: "Uczynili przebłagalnię na górze arki z czystego złota i dwoma cherubami" - /Wj 38,5 wg LXX/ . Oglądaj więc chwałę materii ty, który sądzisz, że jest ona godna pogardy. Cóż bowiem mniej wartościowego od skór koźląt i kolorów? A czyż szkarłat, purpura i błękit nie są jedynie barwami? Spójrz wreszcie na dzieła ludzkich rąk i na podobizny Cherubinów! Dlaczego mówisz, że przez Prawo zostały zakazane, skoro samo Prawo nakazuje je właśnie czynić? Jeśli powołując się na Prawo zakazujesz czynienia wizerunków, to tak samo obstawaj o zachowanie szabatu i obrzezania; bowiem te Prawo nakazuje nieustępliwie. Ale wiedzcie, że "jesli zachowujecie jedynie Prawo, Chrystus wam na nic się nie przyda. Wy, którzy w Prawie szukacie usprawiedliwienia, wypadliście z łaski" - /Ga 5,2. 4/. Starożytny Izrael nie widział Boga, ale "my z odsłoniętą twarzą oglądamy chwałę Pana" - /2 Kor 3,18/.

     Ponownie zacytuję fragment z książki P. Evdokimova - "Sztuka ikony. Teologia piękna".

     "Zazwyczaj uważa się, że w kulturze helleńskiej to, co widziane, przewyższa to, co usłyszane, zaś u Hebrajczyków dominuje to, co zostało usłyszane. Izrael jest ludem słowa i ludem słuchającym. Jednak teolog protestancki G. Kittel zauważa, iż w tekstach mesjańskich formuła "słuchaj Izraelu" ustępuje miejsca formule "podnieś wzrok i zobacz". Przemieniony Pan jawi się pośrodku miedzy Mojżeszem i Eliaszem, ponieważ to właśnie oni są wielkimi wizjonerami Starego Testamentu. "Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą", toteż święty Szczepan w momencie swej męczeńskiej śmierci widzi otwarte niebo. Apokalipsa Ewangelii oraz Apokalipsa Janowa mówią o ostatecznym, o  eschaton; na tej płaszczyźnie wyczuwa się niemoc samego tylko słowa i dlatego Apokalipsa kończy się rozległą, pełną światła wizją form i barw, które przemawiają plastycznie na swój własny sposób. W odpowiedzi na niepokój Hioba Bóg przedstawia liczne następujące po sobie obrazy, które objawiają, a równocześnie chronią Jego tajemnicę i Hiob wyznaje: "Dotąd Cię znałem ze słyszenia, obecnie ujrzałem Cię wzrokiem". W Biblii słowo i obraz prowadzą ze sobą dialog, wzajemnie się przyzywają, wyrażają uzupełniające się aspekty tego samego, jedynego Objawienia."

 







czwartek, 14 czerwca 2012

Jan Damasceński - cz. 5

   " Tak więc, zdaniem ikonoklastów, ponieważ ikona nie jest zdolna wyrazić dwóch natur Chrystusa, nie sposób tworzyć ikony, nie sposób przedstawiać Boga-Człowieka dostępnymi ludzkimi środkami. Dlatego Eucharystia stanowi jedyną uznawalną ikonę Pana.
    Obrazoburcy, rozumując w ten sposób, pragną dotrzeć do istoty dogmatu chalcedońskiego. Słabość ich rozumowania, której obrońcy ikon nie omieszkają natychmiast im wytknąć  tkwi w całkowitym niezrozumieniu dogmatu o Bogu-Człowieku. Dogmat chalcedoński zakłada przede wszystkim bardzo wyraźną odrębność między naturą z jednej, a osobą, hipostazą, z drugiej strony. Tej właśnie jasności brakuje w rozumowaniu ikonoklastów. W wizerunku Boga-Słowa dostrzegają oni tylko dwie możliwości: przedstawiając Chrystusa wyraża się albo Jego boską naturę, albo wyraża się Jego naturę ludzką, oddzieloną od Jego Boskości. Jedna i druga możliwość jest herezją. Innego rozwiązania nie ma.
    Ortodoksi natomiast, zachowując pełną świadomość rozdziału natury od osoby, wskazują inne wyjście, które całkowicie niweczy dylemat ikonoklastów. Ikona przedstawia nie tyle naturę, co osobę. Wyobrażając Pana naszego, nie wyraża się ani Jego Boskości, ani Jego człowieczeństwa, lecz Jego Osobę, która w sposób niepojęty łączy w sobie Jego dwie natury, nie mieszając ich i nie rozdzielając, według terminologii dogmatu chalcedońskiego."

   Przytoczony powyżej fragment pochodzi z książki "Teologia ikony" Leonida Uspienskiego i bardzo dobrze tłumaczy istotę sporu związanego z ikonami. Przejdźmy teraz więc do następnego fragmentu "Mowy przeciw szkalującym święte obrazy" Św. Jana Damasceńskiego.


    11. I tak widzialne obrazy są materialnymi modelami, ukształtowanymi dla jakiegoś przynajmniej, choć niejasnego zrozumienia rzeczy bezkształtnych i niewidzialnych. Nawet samo Pismo św. przypisuje niekiedy Bogu i aniołom okreslony kształt. Przyczynę tego wyjaśnia wspomniany święty mąż / chodzi o Dionizego Pseudo-Areopagitę /, który mówi, że słusznie przewidziane są formy dla tego, co nie posiada żadnego kształtu, a także widzialne formy dla tego, co nieprzedstawialne. Przyczyną powołania tych analogii, jak kazdy zauważy, jest nasza niedoskonałość w kierowaniu myśli szybko i bezpośrednio ku kontemplowaniu rzeczy duchowych i wynikająca stąd konieczność użycia znanych nam z najbliższego otoczenia środków, służących temu, by wznieść naszego ducha ku Bogu. Jeśli zatem, przy pomocy zastosowanych ze wzgledu na nas analogii, słowo Boże dostarcza nam wszystkiego, czego potrzebujemy, i temu, co proste i bezkształtne nadaje pewien kształt, to jak nie dopełnić słów Pisma św., obrazując to, co za pomocą kształtu nie da się przedstawić, używając w tym celu zwykłych, codziennych rzeczy i zdarzeń, aby przybliżały nam to, za czym tęsknimy, a czego nie możemy zobaczyć? Przez poznanie zmysłowe bowiem powstaje w umyśle pewne wyobrażenie, które pobudza naszą zdolność rozróżniania i jako cenny skarb jest przechowywane w pamięci. Mówi bowiem znawca spraw Bożych Grzegorz, że umysł, starając się bezpośrednio przekroczyć całą sferę cielesną, staje się znużony i bezsilny, a także, że od stworzenia świata to, co duchowe i niewidzialne w Bogu, stało się widzialne przez całe zrodzone w Bożym umyśle stworzenie.
    Oglądamy więc w stworzeniach obrazy, które jak w przymglonym świetle, ukazują nam odbicie samego Boga. I tak na przykład, kiedy mówimy o Trójcy Świętej, używamy obrazów słońca, światła i gorejących promieni, albo tryskającego źródła wody lub wartko płynącego strumienia, albo umysłu czy słowa czy też ducha wewnątrz nas samych albo krzewu różanego lub kwiatu czy słodkiego zapachu.

    12. Mówi się także, iż obraz jest niejasną i tajemniczo przesłoniętą zapowiedzią przyszłych zdarzeń, tak jak arka przymierza, laska Aarona i naczynie na mannę były zapowiedzią Świętej Dziewicy, Bogarodzicy, miedziany wąż na pustyni był zapowiedzią Tego, który przez krzyż święty uwolnił nas od ukąszenia złego węża, podobnie jak morze, wody i chmury były zapowiedzią łaski chrztu świętego. 

    13. Również rzeczy i zdarzenia, które miały już miejsce, mogą być przedstawiane za pomocą obrazów, albo ze względu na pamięć czegoś lub kogoś godnego podziwu, albo ze względu na należną komuś cześć, albo wstyd, albo cnotę, albo zło, aby przeobrazić je ostatecznie w dobro i unikać w przyszłości zła, a naśladować gorliwie cnotę. Obrazy dzielą się na dwa rodzaje: albo są słowami zapisanymi w księgach Biblii, tak, jak Prawo, które Bóg wyrył na tablicach, albo są postrzegalnymi zmysłowo przedmiotami, tak jak naczynie na mannę lub laska Aarona, które Bog nakazał złożyć w Arce Przymierza jako pamiątkę przeszłych zdarzeń.
    Tak więc sporządzamy obrazy albo dla upamiętnienia rzeczy, które miały już miejsce, albo dla upamiętnienia cnoty i dzielności ludzi. Albo zatem odrzuć wszystkie wizerunki, zaprzeczając autorytetowi Tego, który nakazał ich sporządzenie, albo też przyjmij każdy według należnej każdemu racji i sposobu. Skoro zaś mówimy o sposobach przedstawiania obrazów, zastanówmy się także nad pojęciem przysługującej im czci. 

    14. Oddawanie czci jest znakiem okazywania uniżenia i szacunku; znamy zaś różne rodzaje wyrażania czci. Najpierw istnieje uwielbienie, jakie winniśmy składać jedynie samemu Bogu, który ze wzgledu na swą naturę sam godzien jest chwały. Następnie ze względu na godnego uwielbienia ze swej natury Boga, skladamy cześć Jego przyjaciołom i sługom, tak jak aniołowi oddali cześć Jozue, syn Nuna, oraz Daniel, czy tak jak Dawid czcił Boże miejsca mówiąc: "Pójdźmy pokłonić się w Jego świętym miejscu, gdzie postawili Jego podnóżek" - Ps 132,7; albo też tak jak cały Izrael sławił Go i składał Mu ofiary w namiocie, otaczając w Jerozolimie kołem świątynię, oglądając ją ze wszystkich stron i czcząc ją tak dawniej jak i teraz zgodnie z nakazem wybranych przez siebie królów; albo wreszcie tak jak Jakub kłaniał się za przyczyną Boga swojemu starszemu bratu Ezawowi lub faraonowi, którego władzę ustanowił Bóg, lub jak pokłonili się bracia, Józefowi. Istnieje także cześć, jaką składa się ze względu na wyjątkowy szacunek względem innych, tak jak wyraził go Abraham wobec synów Chamora. Albo więc odrzuć całkowicie wszelką formę oddawania czci, albo też przyjmij w całości wszystkie jej rodzaje, uwzględniając należne jej racje i sposoby.

 


sobota, 9 czerwca 2012

Św. Kolumban Młodszy - reguła mnichów cz. 2

    Św. Kolumban znany byl z bezkompromisowości, zarówno wobec siebie i swoich uczniów w zachowaniu zasad moralnych, jak świadczą o tym teksty zarówno  Reguły jak i Ksiąg pokutnych. Nie miał względu na osoby - takie same wymagania stawiał zarówno maluczkim jak i możnym.
Biograf św. Kolumbana, Jonasz z Bobbio wielokrotnie pisze o tym, że Kolumban nie wahał się upominać nawet i swoich dobroczyńców, jeżeli postępowali niegodnie.
    "Zatrzymał go więc Chlotar u siebie przez tyle, ile mógł dni, a zganiony przezeń za jakieś złe postępki, których nie brakuje na żadnym dworze królewskim, obiecał, iż zgodnie z nakazem świętego męża wszystko naprawi"  - Vita Columbani  I,24
    Konflikt świętego z babką króla Burgundii - Brunhildą przeszedł wręcz do legendy. Mam nadzieję że powrócę do opisu kolei życia Świętego. W tej chwili wracamy do tekstu Reguły dla mnichów.


                                                            III. O pokarmie i napoju


     5.  Posiłek mnichów ma być skromny i spożywany późno; pokarm nie może prowadzić do przesytu, a napój do pijaństwa; chodzi o to, żeby pokrzepiał i nie szkodził. Mają to być warzywa, jarzyny, maka zaprawiona wodą i niewielka ilość lichego chleba, ażeby nie obciążał żołądka i nie przytłumiał umysłu. Ci bowiem, którzy pragną nagrody wiecznej, winni troszczyć się wyłącznie o to, co pożyteczne i potrzebne. Dlatego umiarkowany powinien być tryb życia, tak jak umiarkowany winien być trud, ponieważ prawdziwe rozeznanie polega na tym, że możliwość rozwoju duchowego jest utrzymywana wraz z umartwiającą ciało wstrzemięźliwością. Jeśli bowiem wstrzemięźliwość przekroczy pewną granicę, będzie występkiem, a nie cnotą;  cnota wszak podtrzymuje i zawiera w sobie wiele dóbr. Codziennie więc należy poscić, tak samo jak codziennie należy się pokrzepiać. A skoro codziennie musimy jeść, to powinniśmy w sposób bardziej umiarkowany i oszczędny pobłażać ciału. A jeśli każdego dnia trzeba jeść po to, żeby codziennie się pokrzepić, to również codziennie trzeba się modlić, codziennie pracować i codziennie oddawać się lekturze.


     
                                                   IV. O ubóstwie i deptaniu chciwości


    6.  Mnisi, dla których świat został ukrzyżowany za Chrystusa, a oni dla świata, winni wystrzegać się chciwości, a to dlatego, że zgubne jest dla nich nie tylko posiadanie, ale nawet samo pragnienie posiadania rzeczy niepotrzebnych. Pod uwagę bierze się nie ich majątek, ale wolę. Ci, którzy porzucają wszystko i idą za Chrystusem Panem niosąc codzienny krzyż bojaźni Bożej, mają skarby w niebie. Skoro więc wiele mieć będą w niebie, to na ziemi powinni zadowolić się niewielką ilością rzeczy najpotrzebniejszych wiedząc, iż dla mnichów, którzy są naśladowcami synów proroków, chciwość jest zarazą, zdradą i zgubą dla ucznia Chrystusowego oraz śmiercią dla niepewnych uczniów apostołów. Dlatego też pierwszą cechą doskonałości mnichów jest ubóstwo i pogarda dla majątku, drugą - oczyszczenie z grzechów, a trzecią najdoskonalsze i nieustanne umiłowanie Boga oraz trwała miłość spraw boskich, która idzie za zapomnieniem o sprawach doczesnych. W takim stanie rzeczy, zgodnie ze słowami Pana, niewiele nam potrzeba, albo tylko jednego.  Niewiele jest wszak rzeczy naprawdę niezbędnych, takich, bez których żyć nie można; a może nawet tylko jedno, to znaczy w sensie dosłownym - pokarm. Potrzeba nam jednak czystej myśli dzięki łasce Bożej, abyśmy w sposób duchowy pojęli, czym jest owa niewielka ilość spraw związanych z miłością, o których Pan przypomina Marcie.


                                               V. O deptaniu próżności


    7.  Także i na niebezpieczeństwo próżności wskazał w kilku wypowiedziach Zbawiciel, który dla uczniów swoich, radujących się w owej próżności, powiedział: Widziałem szatana, spadającego z nieba jak błyskawica,  a do Żydów, którzy się pewnego razu chełpili, rzekł: To zaś, co za wielkie uchodzi miedzy ludźmi, obrzydliwością jest w oczach Pana.  Te zdania oraz sławny przykład chełpiącego się faryzeusza prowadzą do wniosku, iz próżność i pełna pychy chełpliwość zabija wszelkie dobra, bo przecież chełpliwie wysławiane dobra faryzeusza przepadły, a odpuszczone zostały grzechy, o które obwiniał się celnik. Niechaj więc z ust mnicha nie wychodzi wyniosłe słowo, aby nie przepadł jego wielki trud.


                                                VI. O czystości 


     8.  Czystość myśli została wyznaczona mnichowi, bo niewątpliwie do niego mowił Pan, kiedy zwracał się do uczniów przychodzących, aby go posłuchać: Kto pożądliwie patrzy na kobietę, już się w swoim sercu dopuścił z nią cudzołóstwa. Skoro bowiem nad pożądaniem mnicha zastanawia się Ten, któremu mnich został poświęcony, to trzeba się lękać, aby w jego duszy nie znalazł On czegoś, co zasługuje na odrazę, aby przypadkiem nie mieli oczu pełnych rozwiązłości i cudzołóstwa, jak mówi święty Piotr. I na co się zda, jeśli ma dziewicze ciało, jeżeli nie ma dziewiczego umysłu? Bóg przecież, jako Duch, mieszka w duchu i w umyśle, który widzi nieskalanym, w którym nie ma żadnej cudzołóżnej myśli, żadnej skazy zbrukanego ducha ani plamy grzechu.


                                             VII. O porządku modlitw


    Co się zaś tyczy wspólnych modłów, czyli porządku odmawiania psalmów i modlitw, to pewne problemy trzeba tu rozstrzygnąć na sposób kanoniczny, ponieważ różni autorzy różne nam na ten temat przekazali zapisy. Dlatego też i ja ustalę te sprawy w sposób niejednolity, wedle trybu życia i w zależności od zmian pór roku. Ze względu bowiem na kolejne przemiany pór roku porządek modłów nie może być jednolity; wypada, aby był dłuższy podczas dłuższych nocy, a krótszy podczas krótszych. Zatem, zgodnie z przepisami naszych poprzedników, od 24 czerwca wraz z przyrostem nocy powoli zaczyna wzrastać liczba odmawianych psalmów, od minimalnego wymiaru 12 chórów w noc sobotnią czy niedzielną aż do początku zimy, to znaczy do dnia 1 października, kiedy to mnisi odśpiewują 25 antyfon psalmowych, które zawsze następują po dwu odśpiewanych psalmach. Tym  sposobem w czasie dwu wymienionych nocy odśpiewują cały psałterz i przez całą zimę w pozostałe noce śpiewają 12 chórów. Z koncem zimy, przez wiosnę odejmuje się po trzy psalmy na tydzień, tak aby na noce świąteczne pozostało tylko 12 antyfon; mamy więc 36 psalmów codziennego porządku zimowego i 24 psalmy przez całą wiosnę i lato aż do jesiennego zrównania dnia z nocą, czyli do 24 września. W dniu tym wspólne modły wyglądają podobnie jak w dniu wiosennego zrównania dnia z nocą, czyli 25 marca, ponieważ na skutek kolejnych zmian pensum modlitw powoli wzrasta lub maleje.
    Na miarę sił trzeba oceniać nocne officium, zwłaszcza że Twórca naszego zbawienia nakazuje nam czuwać i modlić się w każdym czasie, a Paweł zaleca: Nieustannie się módlcie. Powinniśmy jednak poznać przepisy dotyczące modlitw kanonicznych, wedle których wszyscy zbierają się na modlitwę o oznaczonej godzinie, a potem każdy ma się modlić we własnej izbie, oto więc poprzednicy nasi ustalili, by odmawiać po trzy psalmy w godzinach dziennych, w zależności od przerw w pracy, a dodali do tego wersety wstawiennicze; najpierw za nasze grzechy, potem za cały lud chrześcijański, za kapłanów i wszystkie poświęcone Bogu stany świętego ludu, dalej - za udzielających jałmużny, następnie - za pokój królów i wreszcie za nieprzyjaciół - aby Bóg nie poczytywał im za grzech tego, iż nas prześladują i uwłaczają nam, albowiem nie wiedzą, co czynią.
    O zmierzchu odśpiewuje się 12 psalmów i tyle samo o północy. Na officium nocne, jak powiedziano, przepisane zostały 24 psalmy w czasie krótszych nocy, przy czym - jak już stwierdziłem - zawsze na nocne czuwanie niedzielne i sobotnie wyznaczonych jest więcej psalmów, w niedzielę i w soboty odśpiewuje się indywidualnie 75 psalmów.
    To, o czym była mowa, dotyczy wspólnych modłów, oprócz tego, jak powiedziałem, istnieje na temat modlitwy słuszny przekazany nam przepis, iż szczególne znaczenie mają możliwości człowieka przeznaczonego do modlitwy, bez lekceważenia ślubów, modlić się winien tak, jak pozwala mu na to pełnia jego możliwości albo jak może mu na to pozwolić zdolność jego umysłu, baczenie na potrzeby oraz tryb życia; i na ile - jeśli ma wolny czas i przebywa sam - nakazuje mu to jego zapał, na ile wymaga tego jego wykształcenie albo o ile stan, rozmiar pilności, rodzaj zajęć lub wiek zezwala na czas wolny, tak więc trzeba to wszystko uznać za jednakową doskonałość, mimo że przejawia się ona w różny sposób, ponieważ rozdziela obowiązki w zależności od pracy i miejsca. Dlatego też, chociaż niejednakowa jest długość czasu stania czy śpiewania, to jednak ustawiczne pragnienie modlitwy w sercu i w umyśle z Bogiem stanowić będzie równą doskonałość.
    A są i tacy katolicy, którzy zarówno w czasie krótkich jak i długich nocy trzymają się jednej kanonicznej liczby dwunastu psalmów, wszelako przepis ten wypełniają czterokrotnie w ciągu nocy, a mianowicie o zmierzchu, o północy oraz o pianiu kogutów i o świtaniu. Taki porządek modlitw wydaje się niektórym niewielki w zimie, latem jednak uchodzi za dość uciążliwy i trudny, ponieważ na skutek ciągłych czynności podczas krótkiej nocy wywołuje nie tyle zmęczenie, co utrudzenie. W czasie najuroczystszych nocy, to znaczy w niedziele albo w soboty, trzykrotnie powtarzają do świtu tę liczbę modlitw, co daje w sumie 36 psalmów. To, że są tak liczni i wiodą świątobliwe życie sprawia, że wielu z rozkoszą dąży do owej kanonicznej liczby podobnie jak i do reszty przepisów, bo nikt, kto podlega ich regule, nie okazuje się znużony. I chociaż jest ich tak wielu, iz tysiąc braci podlega zwierzchnictwu jednego przełożonego, to podobno od chwili założenia klasztoru nie słyszano tam o żadnej kłótni, między dwoma mnichami. Jasne, że nie może sie to dziać bez obecności w owym miejscu Boga, który mówi: Zamieszkam z nimi i będę chodził wśród nich, i będę ich Bogiem, a oni będą moim ludem.  Zasłużenie przeto wzrośli i codziennie, Bogu dzięki, rosną ci, pośród których Bóg mieszka; obyśmy i my dzięki ich zasługom zasłużyli, aby zbawił nas Zbawiciel, nasz Pan, amen.

Tekst zaczerpnięty z: św. Kolumban - Pisma, PSP t. LX, Warszawa 1995, s.134 - 141