wtorek, 30 lipca 2013

List V cz. 3

     Jak wiemy z historii istniały duże rozbieżności jeżeli chodzi o zwyczaje i prawa pomiędzy Kościołami insularnymi a Kościołem kontynentalnym. Przykładem jest chociażby rozbieżność związana z obliczaniem daty Wielkanocy. Właśnie ta sprawa zmobilizowała wcześniej Kolumbana do napisania listu do papieża Grzegorza Wielkiego i szukania oparcie oraz potwierdzenia dla praktyk Iroszkotów. W pewien sposób o wiele poważniejsza rozbieżność istniała w rozumieniu struktur Kościoła. Kościół iroszkocki zdominowany był przez życie monastyczne. Władza zarządzania należała praktycznie do opatów. Biskupi, o ile nie byli opatami, spełniali jedynie funkcje liturgiczne i podlegali formalnie opatom. Było to w jawnej sprzeczności z prawem kanonicznym Kościoła na kontynencie. Już od czasów Soboru Chalcedońskiego wszystkie fundacje klasztorne poddane były ich kontroli.
    W związku z powyższym można domyślać, że Kolumban wierny tradycji insularnej, jeżeli już coś konsultował, to jedynie z władcami świeckimi. Nie ma żadnych dowodów, żeby jeżeli chodzi o zakładanie klasztorów, odnosił się do biskupa terytorium, na terenie którego zakładał klasztor. Ale interesujący jest fakt, że nie ma przy tym żadnych wzmianek, aby bisklupi wysuwali w powyższych kwestiach jakiekolwiek zarzuty o nieposłuszeństwie Kolumbana. Przypuszcza się w związku z tym, że klasztory Kolumbana, a szczególnie ten najważniejszy z nich w Luxueil, mogły być od początku wyjęte przez papieża spod kompetencji biskupa, a więc cieszyć się przywilejem egzempcji.
   Śledząc życiorys świętego mnicha trzeba jednak stwierdzić, że ten typowy przedstawiciel irlandzkiego monastycyzmu, pomimo to, iż wiele rzeczy czynił na swój sposób, to jednak zawsze pozostawał w łączności z Kościołem hierarchicznym. Dowodem na to jest także cytowany list, do którego w tym momencie powracam:

     7. Zważ, jak straszną wizją Pan nasz budzi nas do czuwania z gnuśności i śmiertelnego odrętwienia, by nie zastano nas nieprzygotowanymi. Dlatego więc ośmieliłem się wołać: Czuwaj, Ojcze Święty, czas bowiem powstać ze snu, Pan zbliża się -  Rz 13,11-12 i już prawie jesteśmy u kresu, a chwile są pełne grozy. Oto zaszemrały narody, wzburzyły się królestwa; Najwyższy niebawem zagrzmi i ziemia się wstrząśnie - Ps 46,7.  Ja zaś pełen trwogi (a nie jestem dzielnym wojownikiem), widząc otaczające nas zastępy wrogów, usiłuję nawoływaniem, zaiste uporczywym, obudzić Ciebie, pierwszego z wodzów. Od Ciebie bowiem zależy zniszczenie całego wojska Pana w tej krainie [wojska], które w polu bardziej jest otępiałe niż zdolne do walki i po części, co budzi moją jeszcze większą rozpacz, ulega przemocy przeciwnika, a nie przeciwstawia się jej. Wszystko spogląda ku Tobie, ktory jesteś władny porządkować wszelkie sprawy, ogłaszać wojny, zagrzewać wodzów do walki, wydawać rozkazy sięgnięcia po oręż, formować szyki bitewne, zadąć zewsząd w trąby, a wreszcie wkroczyć do walki na czele swych szeregów. Ponieważ, niestety, od dawna, jak się okazuje, w tym kraju w tej duchowej wojnie nawet my, chrześcijanie, ponosimy klęskę, najpierw z powodu naszych cielesnych ułomności i wystawnego sposobu życia, następnie przez słabość naszej wiary; kruchość zaś wiary sprawia, iż nas, nieświadomych, otaczają po trzykroć wrogowie przydani nam ku poskromieniu naszej zuchwałej bezczynności. Albowiem przyczyną wszelkiego zła jest ślepa bezczynność wynikająca z dobrobytu.

     8. Przyznaję, iż zdumiewa mnie, zaiste, tak wielka beztroska i fakt, skąd to śmiercionośne odurzenie zawładnęło prawie wszystkimi. Nie znam ani serc, ani uszu, ani zmysłów, których płomienne słowa samego Pana nie pobudziłyby do baczenia na gorejący ustawicznie zapał, nie skłoniły do pogardy dla świata i uprawiania Chrystusowego ubóstwa, podobnie jak nauczyły tego wiele narodów. Albowiem przybywam z krańców świata, gdzie oglądałem duchowych przywódców staczających boje w imię Pana i miałem nadzieję uprzednio nadzieję ujrzeć [jeszcze] dzielniejszych i bardziej doświadczonych wodzów tej świętej wojny, tymczasem zaś staję się jakby widzem pobojowiska trupów [sam] zroszony i zbryzgany [krwią] po tej bitwie. Otępiały z bólu i trwodze spoglądam tylko ku Tobie, jedynej nadziei, który z racji zaszczytnego urzędu następcy świętego Piotra Ap[ostoła pośród wodzów masz poważanie, spoglądam i opłakuję zatratę tak wielkiego wojska. Ponieważ jednak krucha łódź umysłu nie tyle na głębię wedle słów Pana została wyprowadzona, ile raczej aby tkwić dotąd w jednym miejscu - albowiem papier nie może pomieścić wszystkiego, co serce z różnych powodów chciałoby zawrzeć w krótkiej formie listu - nadto prosi mnie król, abym po kolei przypomniał Twoim świątobliwym uszom przedmiot jego udręki. Powodem zaś jego cierpienia jest rozłam narodu, który częściowo jest po stronie królowej, częściowo po stronie syna, a częściowo może też po stronie jego samego, powiedział podobno, że sam byłby uwierzył, gdyby miał pewność.

     9.  Ale powróćmy do księgi, którą odłożyliśmy na stronę /prawdopodobnie chodzi o edykt cesarza Justyniana z roku 547, potępiający "Trzy rozdziały/. Aby przeto odwieczny wróg nie opasał ludzkości tym najdłuższym powrozem błędu, odetnij, proszę, natychmiast, będąc jakby swego rodzaju skalpelem świętego Piotra, ową przyczynę rozłamu, to znaczy uczyń to przez prawdziwe wyznanie wiary na synodzie i przez potępienie i wyklęcie wszystkich heretyków, byś oczyścił Stolicę Piotrową z wszelkiego błędu, jeśli jakiś błąd, jak mówią, tam się zakradł. Jeśli zaś nie ma tam żadnego błędu, niech wszyscy poznają jej czystość. Trzeba bowiem boleć nad tym i płakać, że nie zachowuje się prawdziwej wiary na Stolicy Apostolskiej. Ale aby wyrazić wszystko i nie wydać się wobec Ciebie pochlebcą ponad miarę, boleć trzeba i nad tym, że Ty, możniejszy w obronie gorliwości wiary, co już od dawna Tobie przystoi, dawszy wpierw świadectwo czystości Twej wiary nie potępiłeś i nie wykląłeś natychmiast - ,mając ku temu należną władzę - tych, którzy się Tobie sprzeniewierzyli. Dlatego to oni nawet ośmielają się zniesławić pierwszą Stolicę prawowitej wiary. Wiecie zaś, jak surowym napomnieniem potępili Ojcowie na świętym synodzie w Nicei tych, którzy oskarżali niewinnych. Mówiąc to wszakże wiem dobrze, że istnieje pośród tego wrzaskliwego, gwałtownego i wzburzonego tłumu wiele przyczyn, które nie pozwalają na dokładne zbadanie tych spraw; ale nie dlatego powiedziałem o tym, bym w to wierzył, lecz ponieważ konieczne jest działanie. Jeśli zaś są jacyś zbuntowani przeciw prawdzie pomiędzy Twoimi współrodakami, niech kara jedynie ich dosięgnie; nie mogą bowiem zionąć ogniem usta wypełnione maką albo inną substancją, każdej zaś rzeczy szkodzi bliskość jej przeciwieństwa. Błagam Cię przeto, na Chrystusa, ratuj swoje dobre imię, które teraz wśród pogan jest lżone, aby jeśli będziesz dłużej milczał, Twoi rywale nie poczytali Ci tego za wiarołomstwo. Nie taj więc dłużej swoich zamiarów, nie zachowuj milczenia, lecz ozwij się głosem prawdziwego pasterza,który znają jego owca, one zaś nie słuchają głosu obcych, lecz uciekają od niego - J 10,4-5.