sobota, 30 marca 2013

Roman Pieśniarz - Hymn o Zmartwychwstaniu

                               Hymn  o  Zmartwychstaniu


     Niegdyś tłum niegodziwców skazał Życie na grób, Boga na śmierć, a piekłom wydał Tego, co piekło zniweczył: bo martwy wskrzesza umarłych, umarły słowem wskrzesza umarłych. I straż postawiono przy grobie Temu, co wszechświat skinieniem rozrządza. O głupi, bezbożni; jeśli niezywy, więc czego sie lękać? A jesli żyje, to modlcie się razem z nim wołając: Zmartwychwstał Pan!

     Z krzyża Bpga swojego do grobu złożył Józef, Tego, co z suchej studni niegdyś uwolnił Józefa. Widzialnie strzeżono zmarłego, a On, nieśmiertelny, lękiem śmiertelnym napelnił straże. Na grobie złożono kamień i wewnątrz grobu był kamień; straż skamieniała z leku na widok anioła, który siadł na kamieniu i powiedział: Zmartwychwstał Pan.

     Sędziowie bezbożnych zeszli się razem na swoje niegodne knowania: "Oto lezy w ziemi Ten, który sprawił, że ziemia zadrżała. Zmarł wszędzie głoszony i wszędzie sławiony, a dzieła Jego całą ziemię zdumiały.. Czuwajcie więc, aby czyny ostatnie nie stały się gorsze od pierwszych; by ciała Jego nie skradli ci, którzy z Nim byli, i by gorliwie nie ogłosili: Zmartwychwstał Pan!

     - Żądajmy więc teraz straży - niech Piłat da nam strażników. Bo zywy On czy umarły, lękać się trzeba Jezusa! Za życia szabat rozwiązał, a jesliby teraz zmartwychwstał, to Prawo rozwiąże. Leży umarły - a jednak w Niego ufają: leży związany w przepaskach - a wierzą, że znowu powstanie do życia, wszyscy Jego uczniowie. Trzeciego dnia - mówią - ujrzawszy Mistrza powiemy: Zmartwychwstał Pan!

     "Piłacie, ty nami oraz obcymi rządzisz jak trzeba, jesteśmy więc twymi, do ciebie się więc uciekamy, dzięki tobie w narodzie panuje prawo. Blagamy cię, spraw, niech Zmarły nie niszczy praw Bożych!" Cóż szalejecie, bezbożni? Choć Piłat stoi na straży prawa, ileż mocniejszy od niego jest Chrystus! On jest Prawa podstawą i łaską obdarza tych, co wołają: Zmartwychwstał Pan!

     "On rzekł do swoich przyjaciół: Po trzech dniach z martwych powstanę, bo nawet zmarły - mowił - śmierć zdepczę swymi stopami. Lękać się nie potrzebujemy, bo to się zdarzyć nie może, lecz przypuszczalnie znajdą się tacy, co zechcą Go wykraść. Wiemy, że nie zmartwychwstanie, bo w Piśmie to stoi: Tchnienie, co raz uleciało, powtórnie już nie powróci, chyba że Bóg by nakazał. Lecz jeśli jest Bogiem, to wtedy powiemy: Zmartwychwstał Pan!"

     Gdyto Piłat usłyszał, rzekL do nich: "Śmieszna jest wasza mowa! Któż kradnie zmarłego i jakaż z tego nagroda? Przyjaciel miłuje druha tylko do grobu. Po śmierci natomiast próżne objawy przyjaźni - lezy trup bez ruchu - komuż się przyda tak spoczywający?  Gdyście Go pogrzebali, zostawcie Go w spokoju! Nikt Go nie wykradnie i nikt nie zawoła - o ile nie zmartwychwstanie - Zmartwychwstał Pan!

     Ja Go ubiczowałem, wyście Go ukrzyżowali, a Józef złożył do grobu - zmarł więc z pewnością. I tak jak umarł na oczach wszystkich, niech na oczach wszystkich powstanie z grobu. Mówicie, że Go ukradną i powiedzą, że powstał z martwych? I może na domiar sprawią, że oczy się staną ślepymi? Jeśli to, o czym mówicie, ujrzymy, wtedy wierząc powiemy: Zmartwychwstał Pan!

     Wszystko, co o tym mówicie, bajką się zdaje. Wykradną Go! albo On z martwych powstanie! pierwsze jest kłamstwem a drugie nonsensem zupełnym. Jeśli wam jednak tego potrzeba, to weźcie straże, by strzegły grobowca. Baczcie jednak, by nie zbłądzili powtórnie, i żeby, jak wtedy pod krzyżem: Zaiste, był to Syn Boży, tak teraz przy grobie nie zawołali: Zmartwychwstał Pan"!

     Takimi to słowy Piłat do nich przemówił: "Macie straż, idźcie i co wam wygodnie, dziś czyńcie".  Piłacie, umyj twój umysł, jak niegdyś ręce, i powiedz: "Niewinny jestem". Może wtedy obraz twej żony napełnił cię lękiem? A cóż uczynisz, gdy usłyszysz glosy na ziemi, glosy na niebie po Zmartwychwstaniu, gdy zawołają: Zmartwychwstał Pan?

     Nie sądźcie, że to dzisiejsze zadanie zysku wam nie przyniesie: my wam wynagrodzimy, gdy tylko znój wasz się skończy. Judasz trzydzieści srebrników otrzymał, a wy dostaniecie podwójnie. Bo jak wam rzekliśmy: żywy On czy umarły, drogo kosztuje. Nie chcemy, by znój wasz daremny się stał, by zloto was ominęło, a przeciw wam stanął Chrystus i ci, co wołają: Zmartwychwstał Pan!"

     Ta bezbożnych rada natychmiast pobudza strażników; do grobu więc śpieszą. Strzeże armia Chrystusa Pana - żołnierze na zewnątrz grobu. A wewnątrz toczy się walka Chrystusa ze śmiercią. On władzę zdobywa, a śmierć ją traci. On śmierci wyrywa ofiary, a ona woła do swoich podwładnych: "Jestem pobita!" Wołajmy więc: Zmartwychwstał Pan!

     Gdy śmierc pokonano, a piekła wzburzył niepokój, mówiły straże: "Co oznacza ten zgiełk? Pierwsze nocne czuwanie - ci, co we wnętrzu, spokojni, drugie - odpoczywają, lecz w ciągu trzeciego sie burzą, płaczą, lecz się radują, żalą się i wraz się weselą. Jedni do drugich: Biada nam, biada wołają, lecz inni wołają do siebie radośnie: Weselmy się, zmartwychwstał Pan!"

     W wielkim leku zadrżała ziemia i kamień się zwalił z grobu. Czy właśnie On - który, gdy strzegliśmy krzyża, napełnił nas wielkim lekiem - a teraz wskrzesiwszy Adama sam z martwych powstaje? Wtedy rozerwał skały, teraz kamień odwalił. Tak, to niechybnie Ten, który rozdarł zasłonę i groby otworzył, a teraz natomiast, gdy śpimy, zmartwychwstał Pan!

     Powstańmy więc, przyjaciele, i bacznie grób oglądajmy: kamień miejsce swe zmienił, jak się wydaje, bo ziemia zadrżała. Jeśli zmarły jest w grobie, to więcej o tym nie mówmy, lecz jeśli Go nie ma, płaczmy z tymi, co łzy wylewają w otchłani. Niedawno śmierć zapłakała i piekło jęzczało wtedy, gdyśmy się spierali: Któż to jest, co woła: Biada? Kto wolał: Weselmy się i czyje to glosy wołają: Zmartwychwstał Pan!"

     "Patrz: wewnątrz nie ma nikogo, lecz ktoś na kamieniu siedzi. Widzę lub tylko się zdaje, a może to złuda? Może noc ciebie zwodzi? Przyjacielu, noc mnie ma zwodzić? Kładź się z nami i śpij,  bo duch cię zwodzi. Cisza, uśnijmy! Raczej jednak czuwajmy i patrzmy na wszystkie strony, by nie zastali nas śpiących, gdy przyjdą owi, co chcą Go wykraść. Któż wtedy zawstydzi tych, którzy będą wołali: Zmartwychwstał Pan?"

     Noc przeminęła - jesli naprawdę minęła. I oto, co rzekłeś uprzednio, przyjacielu, jest prawdą: Ten, co niedawno umarł, w jasności stoi. Od wewnątrz kamień odwalił, On nas przeraził slowami, bo lękiem napełnia, światło niesie, światło rozsiewa, i sam jest światłością, bo Światła jest synem i Światła sługą, co potwierdzają słowa, które wyrzekł do kobiet: Zmartwychwstał Pan.

     Dla nich to dół zasadzki, lecz dla nas nagroda, wstyd dla bezbożnych, lecz nasza chluba; im rana, dla nas życie, bo Pan zmartwychwstał prawdziwie. A jesli strażnicy grobu nagrodę dostaną za swoje milczenie, tym głośniej zawołają kamienie: "Kamień, bez rąk pomocy od skały odcięty, jak niegdyś wyszedł z łona swej Matki, tak teraz wychodzi z grobowca: Zmartwychwstał Pan!"

     O Zbawco, wyszedłeś z łona, co męża nie znało, i zostawiłeś Dziewicy znamię dziewictwa; dziś z grobu wyszedłeś zniszczywszy królestwo grobu. A choć w grobie całun Józefa pozostał, to jednak z grobu praojca Józefa wyprowadziłeś. Wyszedł więc Adam, którego Ty wiodłeś, a Ewa, służka Maryi, szła w Twoje ślady. Ciebie więc sławi cała ziemia, hymn zwycięstwa śpiewając: Zmartwychwstał Pan!

Tekst zaczerpnięty z: Antologia Modlitwy Wczesnochrześcijańskiej, Lublin 1993, s.326-329

     

środa, 27 marca 2013

Jan Damasceński - II mowa obronna cz. 8

     Ostatnie, trzecie zdanie kontakionu jest praktycznym wnioskiem z dotychczasowej analizy duchowej rzeczywistości ikony:

                  "I wyznając wiarę w zbawienie, wyrażamy to działaniem i słowem"

     Kontakion kończy się odpowiedzią, jakiej człowiek udziela Bogu, przyjmując i wyrażając Bożą ekonomię zbawienia. Z jednej strony człowiek, w łasce i przez łaskę Ducha Świętego, może odtworzyć swoje podobienstwo do Boga, sam siebie przemienić wewnętrzną pracą, uczynić z siebie żywą ikonę Chrystusa. To właśnie Ojcowie nazywają "życiem aktywnym". Z drugiej strony człowiek dla dobra innych, może także wyrazić swój uświęcony stan wizerunkiem widzialnym i wizerunkiem słownym" "Wyrażamy to działaniem i słowem". Człowiek może więc także stworzyć ikonę zewnętrzną, posługując się materią, która go otacza i która została uświęcona przybyciem Boga na ziemię.
     Ikona jest więc wizerunkiem człowieka, w którym na rzeczywisty sposób uobecnia się łaska niszcząca namiętności, łaska uświęcająca wszystko. Dlatego właśnie ciało człowieka ma być przedstawione jako całkowicie odmienne od zwyczajnego, zniszczalnego ciała. Ikona to skromny, absolutnie pozbawiony wszelkiej egzaltacji środek przekazu określonej rzeczywistości duchowej . Jeśli łaska rozjaśnia człowieka w taki sposób, że cała jego duchowa i fizyczna istota zostaje wchłonięta przez modlitwęi trwa w Bożym świetle, to ikona w sposób widoczny utrwala istotę tego człowieka, który staje się żywą ikoną, staje się prawdziwie podobny do Boga. Ikona nie przedstawia Boskości; wyraża uczestnictwo człowieka w życiu Bożym.

Powróćmy do ostatniego już fragmentu  II mowy obronnej przeciwko tym, którzy odrzucają  święte obrazy:

     21. Posłuchajcie, co mówi Pan: "Głupi i ślepi! Kto przysięga na przybytek, przysięga na niego i na Tego, który w nim mieszka, a kto przysięga na niebo, przysięga na tron Boży i na Tego, który na nim siedzi" - Mt 23,21-22. A kto przysięga na obraz, przysięga na obraz i na tego, kto został na obrazie przedstawiony.

     22. Tak więc należycie zostało przedstawione, że zarówno namiot, zasłona, arka Przymierza, jak i ołtarz oraz to wszystko, co znajdowało się w namiocie było obrazami i modelami - dziełem rąl ludzkich, któremu cały Izrael oddawał cześć. Ponadto i rzeźbione cheruby zostały wykonane na rozkaz Boży. Mówił bowiem Bóg do Mojżesza: "Bacz, abyś wykonał wszystko według wzoru danego ci na górze" - Wj 25,40. Posłuchaj też świadectwa Pawła Apostoła, że Bóg nakazał czcić Izraelowi dzieła rąk ludzkich i obrazy: "Gdyby bowiem był - powiada - na ziemi, to nie byłby kapłanem, gdyż są tu inni, którzy składają ofiary według postanowień Prawa. Służą oni obrazowi i cieniowi rzeczywistości niebieskich. Gdy bowiem Mojżesz miał zbudować przybytek, to w ten sposób został pouczony przez Boga: <Patrz zaś - mówi - abyś uczynił wszystko według wzoru, jaki ci został ukazany na górze>. Teraz zaś otrzymał w udziale o tyle wznioślejszą służbę, o ile stał się pośrednikiem lepszego przymierza, które oparte zostało na lepszych obietnicach. Gdyby bowiem owo pierwsze było bez nagany, to nie szukano by miejsca na drugie [przymierze]. Albowiem ganiąc ich zapowiada: <Oto nadchodzą dni, mówi Pan, a zawrę z domem Izraela i z domem Judy przymierze nowe. Nie takie jednak przymierze, jakie zawarłem z ich ojcami, w dniu, gdym ich wziął za rękę, by wyprowadzić z ziemi egipskiej> " - Hbr 8,4-9. I nieco dalej: "Ponieważ zaś mówi o nowym [przymierzu], pierwsze uznał za przestarzałe; a to, co się przedawnia i starzeje bliskie jest zniszczeniu [...]. Był to namiot, w którego pierwszej części, zwanej [Miejscem] Świętym, znajdował się świecznik, stół i chleby pokładne. Za drugą zaś zasłoną był przybytek, który nosił nazwę <Święte Świętych>. Posiadało ono złoty ołtarz kadzenia i Arkę Przymierza, pokrytą zewsząd złotem. Znajdowało sdoę w niej naczynie złote z manną, laska Aarona, która zakwitła i tablice Przymierza. Nad nią zaś były cheruby Chwały, które zacieniały przebłagalnię" - Hbr 8,13; 9,2-5. I znów: Chrystus bowiem wszedł nie do świątyni, zbudowanej rękami ludzkimi, będącej odbiciem prawdziwej świątyni, ale do samego nieba" - Hbr 9,24. A potem: "Prawo posiadając tylko cień przyszłych dóbr, nie posiada samego obrazu tych rzeczy" - Hbr 10,4.
     Widzisz, że zarówno Prawo, jak i wszystko, co z niego wynika, a także wszelkie nasze działania sa po to, aby uświęcić pracę naszych rąk, prowadząc nas poprzez materię do niematerialnego Boga. Prawo zaś i wszelkie jego rozporządzenia są tylko cieniem przyszłego obrazu, to jest naszego prawdziwego uwielbienia, które samo w sobie jest obrazem przyszłych dóbr. Te zaś to owa górna Jerozolima, która nie została zbudowana rekami ludzkimi i jest pozbawiona materii, jak mowi boski Apostoł: "Nie mamy tutaj trwałego miasta, ale szukamy tego, które ma przyjść" - Hbr 13,14, a ktorym jest niebiańska Jerozolima, "której architektem i budowniczym jest sam Bóg" - Hbr 11,10. Wszystko to bowiem, co dokonuje się albo wedlug prawa, albo według naszego kultu, postanowione zostało Jego łaską, Bogu chwała na wieki wieków! Amen.

      Tekst zaczerpnięty z Vox Patrum 48/2005, s. 379-391.
      Korzystałem także z: P. Evdokimov - "Sztuka ikony" oraz L. Uspienski - "Teologia ikony".

wtorek, 26 marca 2013

Jan Chryzostom - Kazanie o godnym życiu we wspólnocie

W dobie rozważań dotyczących Kościoła, snucia różnego typu rozważań związanych z kondycją Kościoła, a zwłaszcza atakowaniem przede wszystkim hierarchii za trwanie w niezmienionej od wieków wierze, warto przypomnieć sobie czym tak właściwie jest Kościół i dlaczego pomimo tylu zawieruch i nieustannych ataków trwa ciągle strzegąc depozytu wiary. O czym powinniśmy dzisiaj pamiętać, zwłaszcza świeccy katolicy, a o czym często zapominamy, zbyt mało wymagając od siebie.
Od samego początku zastanawiano się czym tak naprawdę jest wspólnota wiernych, czym jest Kościół i na czym właściwie zbudowany jest Kościół, czym powinni charakteryzować się członkowie wspólnoty kościelnej.
Przenieśmy się więc do Antiochii, w okres Wielkanocy 388 roku i posłuchajmy co takiego interesującego miał do powiedzenia św. Jan Chryzostom w swoim kazaniu  skierowanym do wiernych zgromadzonych w antiocheńskim Starym Kościele:

                              Kazanie o godnym życiu we wspólnocie

     "Po długim czasie powróciliśmy do naszej matki, do ukochanego i pożądanego przez wszystkich kościoła; do matki naszego i wszystkich kościołów. Rzeczywiście, jest matką nie tylko z racji wieku, ale i dlatego, że wzniosły go ręce apostołów. Z powodu imienia Chrystusa  [Kościół] był często burzony i odbudowany mocą Chrystusa. Działo się tak, gdyż apostolskie ręce nie tylko go zbudowały, ale decyzją Pana apostołów został otoczony nowym i niezwykłym ogrodzeniem. Pan, chcąc go obwarować, nie gromadził drewna i kamieni; chcąc go zabezpieczyć, nie stawiał ostrokołu na zewnątrz, nie wbijał pali i nie wznosił wież. Wypowiedział jedynie dwa proste słowa, a one wystarczyły za mury, ostrokoły i wszelkie umocnienia.
     Jakież to są słowa, które kryją w sobie taką moc? "Na tej skale zbuduję kościół mój, a bramy otchłani go nie przemogą" - Mt 16,18. Oto mur i obwarowanie. Oto umocnienie, przystań i ostoja. Jak wytrzymałe są te mury, przekonasz się wsłuchując się w słowa Chrystusa, ktory powiedział, że [Kościół] obroni się nie tlyko przed atakiem ludzi, ale "nie przemogą go" nawet podstępne fortele otchłani: owsze, "bramy otchłani" będą atakować ale daremnie.
     Czym są bramy: "bramy otchłani"? To wyrażenie może wydawać się niejsane. Zbadajmy, czym są "bramy miasta", a wówczas dowiemy się, czym są "bramy otchłani". Bramami miasta nazywa się wejście do miasta, czyli że "bramy otchłani" są niebezpieczeństwem wiodącym w piekielną otchłań.Sens Jego słów jest więc następujący: "nawet, gdyby wszelakie niebezpieczeństwa się skoncentrowały, które mogą wtrącić nas w otchłań, Kościół pozostanie niepokonany".
     Przecież Mógl sprawić, by na Kościół nie spadały nieszczęścia; dlaczego dopuścił do nich? Dlatego, że o wiele bardziej jest istotniejsze, aby wystawić na pokuszenie, a potem sprawić, aby ono nie uczyniło zła, niż nie dopuścić do nich. Stąd też, aby [Kościół] stał się bardziej doświadczony, wystawił go na wszelkie próby, gdyż "utrapienia uczą wytrwałości, zaś wytrwałość przynosi doświadczenie" - Rz 5,3-4. Chcąc w pełni ukazać Swoją moc, wydobył go z samych bram piekieł. Dopuscił do burzy, ale nie pozwolił, by łódź zatonęła. Nie dziwi nas, że sternik, chcąc uchronić łódź, płynie pomyślnym wiatrem. Nie dziwimy się także, że kiedy morze jest wzburzone, fale wściekle biją i burza szaleje, sternik stawia cały swój kunszt do walki z wiatrami, aby swój statek cało wyprowadzić z burzy. Tak postąpił Chrystus. Niczym statek na morze wysłał Kościół w podróż po świecie zamieszkałym. Nie uciszył fal, ale wyprowadził statek z kipieli morskiej. Nie uspokoił morza, ale zabezpieczył statek. Kiedy dookoła narody burzyły się niczym rozszalałe fale, kiedy złe duchy atakowały z siłą porywczych wiatrów, kiedy ze wszystkich kierunków nadciągała burza, On zapewniał Kościołowi wszechogarniającą ciszę. Zadziwiające! Ten statek nie tylko nie zatonął, ale uciszył burzę, gdyż niekończące się prześladowania nie tylko nie zatopiły Koscioła, ale same rozbiły się po uderzeniu w Kościół.
     W jaki sposób i za sprawą czego? Za sprawą Jego oświadczenia, że "bramy otchłani go nie przemogą". Ileż wysiłku włożyli Hellenowie, żeby unieważnić te słowa, a przepowiednie pozbawić sensu! Słowa pochodziły od Boga, więc wszystko na nic się zdało. Kościół, niczym diamentowa wieża żelazem opasana, odpierał nieprzyjacielskie ataki idące z różnych stron. Nie zachwaiły się ściany i nie naruszono jego powiązań. Nieprzyjaciel, nie uczyniwszy umocnieniom najmniejszego zła, utracił własne siły i musiał oddalić się od jego murów.
     Oto moce tej przepowiedni, którą Hellenowie atakowali ze wszystkich stron, niczym wysoką wieżę, mocno stojącą pośród plemion świata. Atakując tracili swoje siły i ginęli. Jedynym ich sukcesem było to, że świat w pełni poznał umocnienia [Kościoła]. Jakichże przeciwko tej zapowiedzi nie podejmowano się zamiarów? Wyruszały armie, chwytano za broń, zbroili się władcy, burzyły się plemiona, buntowały się miasta, irytowlai się sędziowie i wymyślali najprzeróżniejsze tortury. Nie rezygnowano z żadnego rodzaju kaźni: ogień, żelazo, kły zwierząt, zrzucanie ze skał, topienie w morskich odmętach, drzewa, krzyże i piece. W tej walce posłużono się wszystkim, czym kiedykolwiek unicestwiano. Padały niezliczone groźby i kuszono honorami. Pierwsze miały zastraszyć, a drugie osłabić i urzec. Nie zrezygnowano z żadnego sposobu uwiedzenia i gwałtu. Naruszone były nawet prawa natury - ojcowie sprzedawali swoje dzieci, dzieci wyrzekały się ojców, a matki zapominały o bólach porodowych. Mimo to, fundamenty Kościoła pozostawały niezachwiane, a zawieruch wojenna nie tknęła jego murów, albowiem zapowiedziano: "bramy otchłani go nie przemogą". Uważasz, że to tylko słowa? Owszem, ale są to słowa Boga. Bog słowem stworzył niebo i słowem osadził ziemię na wodach - Ps 33,6. Sprawił, że substancje ciężkie i stałe spoczywają na lekkich i płynnych, a morze nieposkromione w swoim żywiole i unoszące się falami otoczył że wszystkich stron delikatnym murem z piasku. Czemu więc się dziwisz, że Ten, który słowem stworzył  niebo, osadził ziemię i rozdzielił morza, także słowem otoczył Kościół, który droższy jest od nieba, ziemi i mórz? 

     Jeżeli więc budowla jest tak stateczna, jeżeli jej mury stoją nienaruszone, to przyjrzyjmy się, jakie fundamenty położyli apostołowie? Jak głęboko je osadzili, aby budowla stała bezpiecznie. Nie wkopywali się głęboko. Nie musieli podejmować się tego trudu. Dlaczego? Dlatego, że znaleźli wcześniejsze, starożytne fundamenty, które zostały położone już przez proroków. Jeżeli, przygotowując się do budowy dużego domu, natrafimy na stare, ale niezniszczone fundamenty, wówczas nie ruszamy kamieni i nie rozbieramy konstrukcji. Zachowujemy je w pierwotnym stanie, a na nich wznosimy współczesny budynek. Tak tez postępowali apostołowie. Planując wielką budowlę - Kościół rozlokowany na całej zamieszkałej ziemi - nie wkopywali się głęboko. Natrafiwszy bowiem na starożytne fundamenty [ułożone przez] proroków, pozostawili je nienaruszonymi. Nie zburzyli ani ich konstrukcji, ani nie zmienili zasad ich budowy. Na tych fundamentach rozwinęli swoje nauczanie - nową wiarę Kościoła.
     Abyś się do końca przekonał, że [apostołowie] nie zburzyli starożytnego fundamentu, lecz na nim,budowali, posłuchaj Pawła, inzyniera najmądrzej i precyzyjnie objaśniającego zasadykonstrukcji. "Jako roztropny budowniczy", powiada ten najlepszy architekt, "położyłem fundament" - 1 Kor3,10. Popatrzmy, jak ulożył ten fundament. "Na innym", oświadcza, "starożytnym zbudowanym przez proroków" A gdzie jest to powiedziane? "Nie jesteście już obcymi, ale współobywatelami świętych nadbudowanymi na fundamencie apostołów i proroków" - Ef 2,19-20. Oto i fundamenty. Pierwszy jest dziełem proroków, a drugi, położony na pierwszym, dziełem apostołów. Interesujące jest, że apostołowie nie przybyli tuż po prorokach, ale po upływie długiego czasu. Dlaczego?
     Dlatego, gdyż w ten sposób postępują najlepsi inżynierowie. Położywszy fundamenty, nie przystępują od razu do wznoszenia budowli, jako że nowa konstrukcja nie jest jeszcze zbyt mocna, abny utrzymać ciężar murów. Pozwalają więc, aby cokół przez dlugi czas umacniał się i dopiero gdy stwierdzą, że kamienie solidnie się związały, stawiają na nich ciężkie mury. Tak uczynił Chrystus. Fundamentom połozonym przez proroków dał czas na okrzepnięcie w duszach słuchaczy, a ich nauce, aby się umocniła. Kiedy dostrzegł, że zxakorzeniły się już święte dogmaty, a budowla jest na tyle silna, że może podźwignąć ciężar nowej wiary, wówczas wysłał apostołów, aby postawili mury Kościoła na fundamentach proroków. Z tego to powodu apostoł nie oświadczył: "zbudowanymi na fundamencie proroków", ale "nadbudowanymi", "zbudowanymi na wierzchu". Budujmy więc, jak oni - na wierzchu.
     Skąd czerpiemy te wiadomości? A niby skąd, jeżeli nie z księgi poświęconej "Dokonaniom" {Dziejom Apostolskim}, na temat której dyskutowaliśmy w poprzednich dniach. Okazuje się, że od tamtego czasu mamy do spłacenia mały dług, który chcemy dzisiaj uregulować. A cóż to za dług? Powinniśmy przybliżyć tytuł księgi, gdyż nie jest prosty i jasny, jak to wielu sądzi, ale wymaga wyjaśnienia. Jak brzmi tytuł księgi? "Dokonania Apostołów" Czy nie jest zrozumiały? Czy dla wszystkich nie jest znany i oczywisty? Owszem, ale gdy sie w niego wczytacie, wówczas dostrzeżecie głębię tego tytułu. 
     Dlaczego [autor] nie zatytułował: Cuda apostołów"? Dlaczego nie zatytułował: "Znaki apostołów", lub "Moc i cudotwórczość apostołów" ale dał tytuł: "Dokonania Apostołów"? Czyż nie jest to samo: cuda i znaki? Czyż nie jest to samo: dokonania i cuda? Czyż nie jest to samo: dokonania, cudotwórczość i moc?
     Nie, dzieli je wielka różnica. "Dokonanie" to efekt własnego wysiłku, a "cud" jest darem łaski Boskiej. Widzisz teraz, jaka jest różnica pomiędzy dokonaniem i cudem? Dokonanie to płód ludzkiego trudu, a cud to znak Boskiego obdarowania; działalność bierze swój początek z naszego przyzwolenia, a źródłem cudu jest łaska Boska. To ostatnie {pojawia się] za sprawą niebiańskiego wstawiennictwa, to pierwsze jest niskiego rodu. Na działalność składa się sporo elementów - coś z naszego przyzwolenia, coś Boskiej łaski. Natomiast cud jest wyłącznie efektem niebiańskiej łaski i jako taki nie oczekuje naszego trudu. Działalność ma na celu wykazanie, że jesteśmy łagodni, cnotliwi, poskramiającymi gniew, tłumiący żądze, dawcami jałmużny, gotowi do filantropii i do wszlekiej dobroczynności: oto nasza dzialalność, trud i wysiłek. Natomiast cud polega na przepędzeniu demonów, na sprawieniu, aby ślepi przejrzeli na oczy, oczyszczeniu trędowatych, uzdrowieniu chorych części ciała, wskrzeszeniu zmarłych, i tym podobnych rzeczach. Dostrzegasz teraz różnicę pomiędzy dokonaniami i cudami, pomiędzy godnym życiem we wspólnocie i znakami, pomiędzy naszym wysiłkiem i łaską Boską?

wtorek, 19 marca 2013

Jan Damasceński - II mowa obronna cz. 7

O ile pierwsza część kontakionu traktuje o Bożym Wcieleniu, jako podstawie ikony, o tyle druga część wyraża sens Wcielenia, a przez to znaczenie i treść nowotestamentowego obrazu:

     "I odnawiając wizerunek splamiony w swojej pierwotnej godności, tchnął weń Boże Piękno".

Oznacza to, że w Swoim Wcieleniu Słowo Boga odtwarza, odnawia w człowieku boski obraz skalany grzechem Adama. Chrystus, nowy Ada, początek nowego stworzenia, doprowadza człowieka do celu, dla ktorego został stworzony i przeznaczony pierwszy Adam. Stawanie się na podobieństwo Boga jest przypisane człowiekowi jako zadanie do spełnienia.
Przez chrzest łaska odnawia w upadłym człowieku obraz Boga; co do boskiego podobieństwa, łaska znaczy je później, w miarę podejmowania przez człowieka wysiłków zmierzających do osiągnięcia cnót, których punktem szczytowym jest miłość, najwyższy wymiar podobieństwa do Boga.

      Podobnie jak malarze, którzy najpierw znaczą zarys portretu jednym tylko kolorem, a następnie rozwijają całą gamę barw nakładaniem jednego koloru na drugi, określają podobieństwo portretu do modelu (...) tak i łaska Boża rozpoczyna swe działanie na chrzcie świętymod tego, że odtwarza obraz taki, jaki był w chwili, gdy człowiek został powolany do istnienia. Następnie, gdy całą siłą woli człowiek zdaje się dążyć do piękna, jakie zawiera w sobie podobienstwo (...) wówczas łaska nakłada jedną cnotę na drugą, wynosząc piękno duszy z jednego poziomu chwały na drugi, po czym zyskuje dla duszy cechę podobieństwa". - Diadoch z Fotike.

     Druga część kontakionu umożliwia zrozumienie ikony tak, jak ją rozumieli Ojcowie. "Na ikonach - mówi patriarcha św. Grzegorz- wyobrazamy święte ciało Pana naszego".  Ojcowie Siódmego Soboru Powszechnego tłumaczą te slowa następująco:

     "Pomimo że Kościół katolicki za pośrednictwem malowidła przedstawia Chrystusa w Jego ludzkiej postaci, jednak nie oddziela Jego ciała od Boskości, która się z nim zjednoczyła (...) Toteż gdy tworzymy ikonę Pana naszego, wyznajemy wówczas wiarę w Jego przebóstwione ciało i widzimy w ikonie wizerunek wyrażający podobieństwo do prawzoru. Dlatego ikona otrzymuje Jego imię; na tym polega jej uczestnictwo, dlatego jest święta i godna czci".

     Św. Teodor Studyta wypowiada sie w sposób jeszcze bardziej jasny:

     "Wyobrażenie Chrystusa nie polega na tym, że do Boga upodobni się człowiek zepsuty i ulegający zlym skłonnosciom, co zresztą potępił Apostoł, ale do Boga upodobni się człowiek nie zepsuty, właśnie człowiek nie zepsuty, nie ulegający złym skłonnosciom, gdyż On nie jest zwyczajnym człowiekiem, lecz Bogiem, który stał się Człowiekiem".

     Ikona wyobraża nie upadłe, przeznaczone do rozkładu ciało, lecz ciało przemienione, opromienione łaską, ciało przyszłych wieków. Za pomocą środków materialnych, postrzegalnych dla cielesnych oczu, przekazuje Boże piękno i Bożą chwałę. Dlatego właśnie Ojcowie mówią o ikonie, że jest święta i godna czci, gdyż przekazuje przebóstwioną naturę swego prawzoru i nosi jego imię, i dlatego łaska właściwa prawzorowi jest w niej obecna. Inaczej mówiąc, to łaska Ducha Świętego powołuje do życia świętość zarówno przedstawionej osoby, jak i jej ikony, i to ona tworzy porozumienie, kontakt między wiernym a świętym za pośrednictwem jego ikony. Tak więc ikona bierze udział w świętości swego prawzoru, a za pośrednictwem ikony człowiek także uczestniczy w tej świętości swoją modlitwą.
    Ojcowie Siódmego Soboru bardzo starannie dokonują rozróżnienia pomiędzy ikoną a portretem: portret przedstawia zwyczajnego człowieka; ikona - człowieka zjednoczonego z Bogiem. Różni się więc ona od portretu swoja treścią, a treść ta stwarza wyjątkowe formy wyrazu, właściwe tylko dla ikony i wyodrębniające ją spośród innych wizerunków. Ikona w taki sposób przedstawia świętość, aby człowiek patrzący na nią nie musiał się domyślać jej istnienia, aby nie musiał przywoływać jej na myśl, lecz widział ją swymi cielesnymi oczami. Będąc wizerunkiem uświęcenia człowieka, ikona przedstawia rzeczywistość, która objawia sie w przemienieniu na górze Tabor.

       18.  Jeśli zaś mówisz, że już święty Epifaniusz jasno zakazywał nam posiadania obrazów, to wiedz, że fałszywie przypisuje mu się te słowa - kto inny bowiem je napisał posługując się imieniem boskiego Epifaniusza. Ów Ojciec bowiem nie przeciwstawia się zdaniu swoich poprzedników, wszyscy przecież byli uczestnikami jednego Ducha Świętego. Świadectwo temu dał Kościół zdobiąc swoje świątynie obrazami, przeciw czemu powstał zajadły i dziki Leon, który wprowadził zamieszanie pośród trzody Chrystusowej zanieczyszczając brudem wody, którymi poił się lud Boży.

     19. Jeśli czczę krzyż i z szacunkiem odnoszę się do włóczni, trzciny i gąbki, którymi Boży zabójcy - żydzi, znieważyli i zamordowali mojego Pana, to jak mam nie czcić obrazów tworzonych w dobrej intencji przez wiernych, obrazów upamiętniających i sławiących cierpienia Chrystusa? Jeśli czczę postać krzyża, niezależnie od tego, z jakiej został wykonany materii, to czyż nie miałbym czcić obrazu Tego, który został ukrzyżowany oraz krzyża, na którym dokonało się zbawienie? Nie czczę, oczywiście, materii. Jeśli bowiem tak się zdarzy, że rzeźba krzyża wykonana z drzewa ulegnie zniszczeniu, to drzewo pale w ogniu - tak samo jak zniszczone ikony.

     20. Że tworzenie i kult obrazów nie jest nowym wynalazkiem, ale starożytną tradycją Kościoła, masz cały szereg świadectw z Pisma Świętego i Ojców. Pan w świętej Ewangelii według Mateusza nazywa swych uczniów błogosławionymi, a wraz z nimi wszystkich, którzy idą za ich przykładem i naśladują ich postępowanie: "Szczęśliwe są wasze oczy, że widzą i wasze uszy, że słyszą. Bo zaprawdę, powiadam wam: wielu proroków i sprawiedliwych pragnęło widzieć to, na co wy patrzycie, a nie widzieli i słyszeć to, co wy słyszycie, a nie słyszeli" - Mt 13,16-17. My także pragniemy widzieć to, co jest możliwe do zobaczenia. "Teraz widzimy jakby w zwierciadle, niejasno" - 1Kor 13,12. W obrazach i przez to jesteśmy błogosławieni. Sam Bóg pierwszy uczynił obraz i wskazał na obrazy. "Uczynił bowiem człowieka na obraz Boży" - Rdz 1,27. Także Abraham, Mojżesz, Izajasz i wszyscy prorocy widzieli obrazy Boga, nie zaś samą istotę Boga. Krzak gorejący był obrazem Bogarodzicy i gdy Mojżesz zbliżał się do niego, Bóg rzekł: "Nie zbliżaj się tu! Zdejmij sandały z nóg, gdyż miejsce, na którym stoisz, jest ziemią świętą" - Wj 3,5. Jeśli zatem święta jest ziemia, na której objawiony został Mojżeszowi obraz Bogarodzicy, to o ileż bardziej od niej święty jest sam obraz? Nie tylko święty, ale śmiem twierdzić: Święty Świętych. Kiedy faryzeusze zapytali Pana: Dlaczego Mojżesz kazał dać list rozwodowy i odprawić żonę? - Mt 19,7 odpowiedział: "Przez wzgląd na zatwardziałość serc waszych pozwolił wam Mojżesz oddalać wasze żony, lecz od początku tak nie było" - Mt 19,8. Otóż powiadam wam, że ze wzgledu na zatwardziałość serc synów Izraela i wzgląd na ich skłonność do bałwochwalstwa, zabronił Mojżesz sporządzania wizerunków. My jednak tacy nie jesteśmy. Stoimy bowiem pewnie na skale wiary, przepełnieni światłem wiedz duchowej.

środa, 13 marca 2013

Jan Damasceński - II mowa obronna cz. 6

     W roku 843 odbył się w Konstantynopolu synod na którym nie tylko potwierdzono postanowienia soboru nicejskiego II z roku 787 ale także ostatecznie przywrócono kult ikon. Tym samym nastąpil koniec ikonoklazmu jako oficjalnej polityki państwa. Dzieła tego dokonała cesarzowa Teodora sprawująca funkcję regentki. Na pamiątkę tego wydarzenia ustanowiono obchodzone do dzisiaj w I niedzielę Wielkiego Postu święto Triumfu Ortodoksji.
   W tym dniu w cerkwiach śpiewany jest kontakion, będący słowną ikoną święta. Tekst ten wyraża całą naukę Kościoła na temat wizerunku. Jest on ukoronowaniem całego doświadczenia Kościoła, doświadczenia przeżycia objawienia Bożego opłaconego krwią.
    W zwięzłej i precyzyjnej formie, w trzech zdaniach, przedstawia, całą ekonomię zbawienia, a poprzez nią także naukę o wizerunku i jego treści.:

     "Nieopisywalne Słowo Ojca stało się opisywalne, wcielając się przez Ciebie, Matko Boża".

     Tak brzmi pierwsze zdanie kontakionu. Wyraża ono poniżenie Drugiej Osoby Trojcy Świętej i ukazuje przezeń chrystologiczną podstawę ikony. Druga Osoba Trójcy Świętej staje się Człowiekiem, pozostając równocześnie tym, kim była, czyli w pełni Bogiem, mającym pełnię natury boskiej i w swej Boskości, "nieopisywalnym Słowem Ojca". Bóg przyjmując naturę ludzką, którą sam stworzył, zapożycza ją od Matki Bożej w jej całej pełni, nie modyfikując swej Boskości, nie miesza jej z czlowieczeństwem, i staje się Bogiem i Człowiekiem równocześnie. Jesto to poniżenie (kenoza) Boga. Ten, który pozostaje całkiem niedostępny dla stworzenia, ani opisywalny, ani przedstawialny, przyjmuje ciało człowieka. Ikona Jezusa Chrystusa, Boga-Człowieka, jest obrazowym przedstawieniem dogmatu chalcedonskiego: rzeczywiście, przedstawia Osobę Syna Bożego, ktory stał się Czlowiekiem, a ktory, przez swoją boską naturę, pozostaje współistotnu Ojcu, a przez swoją ludzką naturę - współisatotny człowiekowi, "podobny mu we wszystkim, oprócz grzechu", według sformułowania dogmatu. Podczas swego życia ziemskiego, Chrystus łączy w sobie wizerunek Boga i sługi, o czym mówi św. Paweł - Flp 2,6-7. Ludzie otaczający Chrystusa wiidzieli w Nim tylko czlowieka, choc czesto brali Go  za proroka. Dla niewierzących Jego Boskość pozostaje ukryta pod postacią sługi. Dla nich Zbawiciel świata jest wyłącznie postacią historyczną, człowiekiem Jezusem. Nawet najbardziej umiłowani uczniowie raz tylko, przed męką, widzieli Chrystusa nie pod postacią sługi, lecz w Jego chwalebnym, przebóstwionym człowieczeństwie podczas przemienienia na górze Tabor. Dlatego na ikonach wyobraża Go nie jak zwyklego człowieka, lecz jako Boga-Człowieka w jego chwale, nawet w momencie jego największego poniżenia.
Wizerunek Boga-Człowieka - oto, czego nie byli w stanie pojąć ikonoklaści. Pytali, jak można przedstawiać obie natury Chrystusa. A przecież wyznawcy ortodoksji nie zamierzali wyobrażać ani boskiej, ani ludzkiej natury Chrystusa; wyobrażali, jak już zostało powiedziane, Jego Osobę, Osobę Boga-Człowieka, łączącą w Sobie obydwie natury, bez mieszania ich czy dzielenia.
     Powróćmy więc do tekstu traktatu św. Jana Damasceńskiego:

     15. Świątynia, którą wzniósł Salomon, była poświęcona krwią nierozumnych zwierząt i zdobiły ją bezduszne wizerunki lwów, byków, palm daktylowych i owoców granatu. Kościół zaś uświęcony jest teraz krwią Chrystusa i Jego świętych, upiększony zaś wizerunkami Chrystusa i Jego świętych. Albo więc odrzuć cześć względem całej materii, albo nie zmieniaj niczego i "nie znoś odwiecznych reguł, ktore ustalili twoi ojcowie" - Prz 22,28.Nie mówię o czasach przed objawieniem się w ciele Chrystusa - Boga naszego, ale po Jego przebywaniu wśród nas. Na temat zaś reguł zawartych w Starym Testamencie sam Bóg skarży się mówiąc: "Dałem im Prawo, które nie było dobre i nakazy, według których nie mogli żyć" - Ez 20,25 ze względu na zatwardziałość  ich serc. "Ze zmianą bowiem kapłaństwa, musi też nastąpić zmiana Prawa" - Hbr 7,12.

     16. Tradycję Kościoła przekazali naoczni świadkowie i słudzy Słowa nie tylko przy pomocy pisma, ale też przy pomocy nie spisanych tradycji. Skąd znamy święte miejsce Kalwarii? Skąd życiodajny Grób? Czy dziecie nie dowiedziały się o tym ustnie od ojców? Jest wprawdzie napisane, że Pan został ukrzyżowany na Miejscu Czaszki i pogrzebany w grobie, które Józef wykuł w skale, samo jednak miejsce, które teraz otaczamy kultem, znamy tylko z niepisanej tradycji. Moglibyśmy przytoczyć jeszcze wiele innych, temu podobnych przykładów. Skąd na przykład pochodzi zwyczaj potrójnego zanurzania w wodzoe podczas chrztu świętego, czy nie ze wzgledu na trzydniowe zstąpienie do otchlani? Dlaczego modlimy sie zwróceni na wschód? Dlaczego czcimy znak Krzyża? Czyż nie ze względu na nie spisaną tradycję? Dlatego też święty Paweł Apostoł mówi: "Przeto, bracia, stójcie niewzruszenie i trzymajcie się tradycji, o ktorych zostaliście pouczeni bądź żywym słowem, bądź za pośrednictwem naszego listu" - 2 Tes 2,15. Skoro więc tak wiele zostało przekazane Kościołowi w formie ustnej i jest aż po dziś dzień pieczołowicie strzeżone i zachowane, pytam: dlaczego z pogardą odnosisz się do świętych obrazów? Manichejczycy spisali ewangelię według Tomasza, czy i wy będziecie pisać ewangelię według Leona?
     Nie godzę się, aby tyrańska władza cesarska panowała nad świętym kapłaństwem. Cesarz nie otrzymał władzy wiązania i rozwiązywania. Znam cesarza Walensa, ktory zwał się chrześcijaninem, a prześladował prawowierną wiarę; znam Zenona i Anastazego, Herakliusza i Konstantyna z Sycylii, a także Filipika Bardanesa. Nie zgadzam się na to, aby rozporządzenia kościelne miały być ustalane przez królewskie dekrety - ale tylko przez spisaną i nie spisaną tradycję Ojców. Tak jak całemu światu ogłoszona została na piśmie Ewangelia, tak też całemu światu przekazywana jest niepisana tradycja, aby przedstawiać wizerunki Chrystusa - wcielonego Boga i świętych, aby czcić znak Krzyża i aby modlić się zwróconym na wschód.

     17. Jeśli mówisz o nadużyciach, to z nich jeszcze nie wynika, że powinniśmy potępiać kult obrazów, ale raczej potępiać pogan, którzy z obrazów czynią sobie bożków. Nie wolni ci też, ze względu na bałwochwalczy kult obrazów u pogan, porzucać pobożnej praktyki Kościoła. Zaprzysięgają czarownicy i szarlatani, ale i Kościół zaprzysięga katechumenów. Oni przyzywają demony, ten zaś Boga przeciw demonom. Poganie składali ofiary demonom, ale i Izraelici ofiarowywali Bogu krew i tłuszcz zwierzęcy; także Kościół składa Bogu ofiarę, choć bezkrwawą. Poganie dedykowali obrazy demonom, ale Izrael także ubóstwiał obrazy; powiedziano bowiem: "Oto twoi bogowie, Izraelu, którzy wyprowadzili cie z Ziemi Egipskiej" - Wj 32,4. My zaś sporządzamy obrazy prawdziwemu i wcielonemu Bogu oraz sługom i przyjaciołom Bożym, a za pomocą tych obrazów przepędzamy całe zastępy demonów.

czwartek, 7 marca 2013

O ikonie

VII sobór - Nicejski II w roku 787  - sformulował Kanony regulujące cześć oddawaną ikonom:

"W ten oto sposób, postępując jakby królewską drogą za Bożą nauką naszych świętych Ojców i za Tradycją Kościoła katolickiego - wiemy przecież, że w nim przebywa Duch Święty - orzekamy z całą dokładnością i z troską o wiarę, że przedmiotem kultu powinny być nie tylko wizerunki drogocennego i ożywiającego Krzyża, lecz tak samo czcigodne i święte obrazy malowane, ułożone w mozaikę lub wykonane innym sposobem, które umieszcza się ze czcią w świętych kościołach Bożych, na naczyniach liturgicznych i na szatach, na ścianach czy na desce, w domach czy przy drogach. Są one wyobrażeniem naszego Pana Jezusa Chrystusa, Boga i Zbawiciela, Niepokalanej Pani naszej, świętej Boże Rodzicielki, godnych czci Aniołów oraz wszystkich świętych i świątobliwych mężów. Im częściej wierni będą patrzeć na ich obrazowe przedstawienia, tym bardziej, oglądając je będą się zachęcać do wspominania i miłowania pierwowzorów, do oddawania im czci i pokłonu. Nie otacza się ich jednak taką adoracją, jaka według naszej wiary należy się wyłącznie Naturze Bożej. Oddaje im się hołd przez ofiarowanie kadzidła i zapalanie świateł, podobnie jak to się czyni przed wizerunkiem drogocennego i ożywiającego Krzyża, przed świętymi Ewangeliami i innymi przedmiotami kultu, jak to było w pobożnym zwyczaju u przodków. "Cześć oddawana wizerunkowi przechodzi na prototyp", a kto składa hołd obrazowi, ten go składa Istocie, którą obraz przedstawia."

Uściślenia dogmatyczne rozproszone są w nauczaniu Ojców i wyplywają przede wszystkim z samej ikony, w niej możemy śledzić dynamikę Tradycji. Tradycja jest miejscem, w ktorym Chrystus za pomocą różnych elementów życia Kościoła - liturgia, sakramenty, ikona - komentuje swoje własne słowa.
Martyrium signum est maxime caritatatis.  Ikona sama jest męczennikiem i nosi ślady chrztu krwi i ognia. Krew męczenników zmieszała się ze szczątkami ikon, podczas zażartych prześladowań, jakie podjęli ikonoklaści. Patriarcha Germanos, gdy pozbawiono go urzędu, oświadczył: "Bez autorytetu soboru, ty, basileusie, niczego nie zmienisz w wierze". Papież Grzegorz II ze swej strony powiedział do Leona Izauryjczyka: "Dogmaty Kościoła nie są twoją sprawą (..) Porzuć swoje szaleństwa".
W przypadku ikony wcale nie chodzi o zwykłe ilustrowanie. Zjednoczone w tej samej Tradycji, Zachód i Wschód wspolnie stawiły czoło herezji, gdyż atakując ikonę obrazoburcy atakowali dogmat, podkopywali całą ekonomię zbawienia. Cześć oddawana Ewangelii, Krzyżowi i ikonie stanowi jedno zliturgiczną tajemnicą obecności, którą Kościół głosi z dna kielicha.
"Nasza doktryna pozostaje w zgodzie z Eucharystią i Eucharystia ją potwierdza" - mówi święty Ireneusz.

Jesli żadna sztuka, godna tego miana, nie usiłuje nigdy dublować rzeczywistości, lecz dąży do odsłonięcia jej sensu, do odczytania jej tajnego przesłania, uchwycenia jej logos, zasugerowania najwyższego powolania, to ikonografia, na swoich wyżynach, jednoznacznie wynika z pneumatologii. Dlategośw. Jan Damasceński przypisuje ikonie obecność Ducha Świętego.

"Duch Święty jest wielkim Nauczycielem Kościoła" - mówi św. Cyryl Jerozolimski. Nauczycielem, ponieważ to On gwarantuje i zapewnia charyzmat prawdy Kościoła.