środa, 31 października 2012

Dlaczego nalezy czcić świętych - Jan Damasceński

     Już w IV wieku spotykamy na Wschodzie wspomnienie wszystkich męczenników obchodzone jednego dnia. Na początku nie było jednolitej daty. Obchodzono ten dzień najczęściej w okresie wiosny. W Rzymie był to dzień 13 maja. W tym dniu bowiem w roku 610 dokonano poświęcenia pogańskiej świątyni Panteon która od tej pory będzie kościołem pod wezwaniem Najświętszej Maryi Panny i Wszystkich Męczenników. Ten dzień obchodzono natomiast w Irlandii, Bawarii i części Galii w dniu 1 listopada. Z bliżej nieznanych powodów w IX wieku Rzym przyjmuje także datę 1 listopada jako dzień w którym Kościół oddaje cześć wszystkim świętym, tzn. męczennikom i wyznawcom. Pierwotnie czczono w ten sposób tylko męczenników, jednakże wraz z upływem lat  pojawia się także kult wyznawców. Ich życie staje się świadectwem wcielenia w życie  słów Chrystusa: "bądźcie doskonali jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski" - Mt 5,48. O tych słowach przypomina także św. Paweł mówiąc: "wolą Bożą jest wasze uświęcenie" - 1 Tes 4,3.
    Nawiązując do tego dnia chciałbym przytoczyć fragment z dzieła wielkiego Ojca Kościoła, obrońcy kultu obrazów, św. Jana Damasceńskiego który  tak uzasadnia potrzebę oddawania czci świętym.


                                                             Św. Jan Damasceński

    "Należy czcić świętych, ponieważ są przyjaciółmi Chrystusa oraz dziećmi i dziedzicami Boga, jak mówi Jan Teolog Ewangelista: "Wszystkim zaś, którzy Je (słowo) przyjęli, dał moc stania się dziećmi Bożymi" - J 1,12.
    "Przeto nie są już sługami, lecz synami, a jeśli synami, to i dziedzicami, dziedzicami Bożymi wespół z Chrystusem" - Rz 8,17; Ga 4,7. I sam Pan mówi do Apostołów w świętych Ewangeliach: "Wy jesteście moimi przyjaciółmi. Już nie będę was nazywał sługami, bo sługa nie wie, co czyni pan jego" - J 15,14n.
    Nadto jeśli Stwórca i Pan wszystkich rzeczy nazywany jest "Królem królujących" i "Panem panujących"  Ap 19,16 i "Bogiem bogów" - Pwp 10,17, to właśnie święci są owymi bogami i panami i królami, bo to ich Bogiem, Panem i Królem jest i nazywa się Bóg. Mówi bowiem do Mojżesza: "Jam jest Bóg Abrahama i Bóg Izaaka, i Bóg Jakuba" - Wj 7,1. Lecz nie mówię o świętych jako bogach, królach i panujących dosłownie, tylko w tym znaczeniu, że byli królami i panami swoich namiętności i ustrzegli w sobie nieskażone podobieństwo do Boskiego obrazu, według którego zostali stworzeni - przecież i o wizerunku króla mówimy "król" - oraz, że duchowo byli z Bogiem złączeni i gościli Go w sobie, a przez posiadanie Go stali się dzięki łasce tym, czym On jest z natury.
    Jakże więc nie czcić tych, którzy byli i są oddanymi sługami, przyjaciółmi i synami Boga? Bo cześć, jaką się okazuje najlepszym współsługom, jest dowodem miłości względem wspólnego Pana. Byli też oni niby skarbnicami i czystymi mieszkaniami Boga i stali się miejscem Jego przebywania, jak sam powiedział: "Zamieszkam w nich i będę z nimi przestawał, i stanę się ich Bogiem" - Kpł 12,2; 2 Kor 6,16.
    O tym, że "dusze sprawiedliwych są w ręku Boga i nie dosięgnie ich śmierć"  - Mdr 3,1, mówi Pismo Święte. Stąd śmierć świętych jest raczej snem niż śmiercią. Bo "utrudizli się do czasu, a żyć będą bez końca" - Ps 49,9. I  "drogocenna przed Panem jest śmierć świętych jego" - Ps 115,15. Cóż jest bardziej cennego niż być w ręku Boga? Bo On jest Życiem i Światłem, a więc ci, którzy są w Jego ręku, pozostają w życiu i światłości.
    Apostoł daje świadectwo o tym, że również w ich ciałach Bog zamieszkał poprzez ich umysł. "Czyż nie wiecie, że ciała wasze są świątynią mieszkającego w was Ducha Świętego?" - 1 Kor 6,19. "A duchem jest Pan" - 2Kor 3,17. I jeszcze: "kto znieważa świątynię Boga, tego zniszczy Bóg" - 1Kor 3,17. Jakże więc można nie czcić żywych świątyń Boga, żywych Jego mieszkań? Przecież oni żyli w tak ścisłym zespoleniu z Bogiem!
    Jako zbawcze źródło zostawił nam Chrystus szczątki świętych. Wypływają z nich wielorakie dobrodziejstwa, dobywa się wonność olejku... Znana nam jest potęga Boga i względy, jakimi cieszą się u niego święci.
    W Prawie, kto dotknął umarłego, był nieczysty - Lb 19,11, lecz to nie są umarli. Odkąd bowiem do umarłych zaliczało się samo Życie i Dawca Życia, już nie są umarłymi ci, którzy zasnęli w nadziei zmartwychwstania i w wierze w Niego. Bo jakże mogłoby martwe ciało działać cuda? Dlaczego wobec tych szczątków pierzchają demony, cofają się epidemie, chorzy odzyskują zdrowie, niewidomi widzą, trędowaci zostają oczyszczeni, ustępują pokusy i strapienia, a "wszelki dar dobry zstępuje do Ojca światłości na tych, którzy proszą z wiarą niezachwianą" - Jk 1,17.
    Ile zadałbyś sobie trudu, by znaleźć pośrednika, który by cię przedstawił śmiertelnemu królowi i był u niego twoim rzecznikiem? Czyż nie należy oddawać czci rzecznikom całego rodzaju ludzkiego, zanoszącym za nas prośby do Boga? Jak najbardziej należy się im cześć: przez wznoszenie Bogu świątyń pod ich wezwaniem, składanie płodów ziemi, obchodzenie dni ku ich pamieci, ale wśród radości duchowych, by nasze wesele było godne tych, którzy upominają nas, żebyśmy zamierzając oddać im cześć, nie wywołali ich gniewu. Bo tylko to co przynosi część Bogu, cieszy również Jego czcicieli, a to co Boga obraża, obraża także Jego przyboczną straż. My zatem, jako prawdziwie wierzący, czcijmy świętych śpiewem "psalmów, hymnów i pieśni duchowych"  Ef 5,19, w skrusze i miłosierdziu względem potrzebujących - jako że i Bóg w ten sposób najbardziej jest czczony. Stawiajmy im pomniki, twórzmy widzialne podobizny, a sami usiłujmy się stawać żywymi ich pomnikami i podobiznami przez naśladowanie ich cnót.
    Bogarodzicę czcijmy jako prawdziwą i rzeczywistą Matkę Boga, Jana Poprzednika czcijmy jako proroka i chrzciciela, apostoła i męczennika, bo jak orzekł sam Pan: "Pomiędzy urodzonymi z niewiast nie powstał nikt większy od Jana" - Mt 11,11, on tez był pierwszym heroldem Królestwa. Apostołów czcijmy jako braci Pana, naocznych świadków i pomocników w trudach Jego, których Bóg Ojciec, "znając od wieków przeznaczył na to, by upodobnili się do postaci Jego Syna" - Rz 8,29 - "najpierw apostołów, potem proroków, po trzecie pasterzy i nauczycieli"  - 1Kor 12,38; Ef 4,11.
    Czcijmy także męczenników Pana, wybranych z każdego stanu jako żołnierzy Chrystusa, i tych, którzy pili kielich Jego, ochrzczeni wtedy chrztem ożywiającej jego śmierci i jako uczestników Jego cierpień i Jego chwały. Przewodzi im pierwszy diakon Chrystusa i a apostoł, pierwszy męczennik - Szczepan.
    Również świętych Ojców naszych czcijmy - bogomyślnych ascetów, którzy zniesli długotrwałe męczeństwo sumienia, "którzy odziani w skóry owcze i kozie tułali się w niedostatku, utrapieniach, krzywdach na pustyniach, po górach, jaskiniach i rozpadlinach - których nie był godny świat" - Hbr 11,37n. Wreszcie czcią otaczajmy także proroków sprzed czasów łaski, patriarchów i sprawiedliwych, którzy zapowiadali przyjście Pana.
    A wpatrzeni w postępowanie ich wszystkich, "ubiegajmy się o ich wiarę" - Hbr 13,7, o ich miłość, nadzieję, wierność, sposób życia, męstwo w cierpieniach, ich stałość aż do przelania krwi, abyśmy im dorównali w zdobywaniu wieńców chwały."

Powyższy fragment pochodzi z: Jan Damasceński, Wykład wiary prawdziwej 4,11.  Wyd PAX Warszawa 1969, s. 253, tł. B. Wojkowski

piątek, 26 października 2012

Kobiety w korespondencji św. Grzegorza Wielkiego

     Jeszcze raz powrócę do miejsca i roli kobiety w społeczeństwie, w którym chrześcijaństwo powoli zaczyna odgrywać dominującą rolę. O tym jak ważna była ta rola może świadczyć chociażby spuścizna epistolograficzna jednego z największych papieży schyłku starożytności - św. Grzegorza Wielkiego. Postać bardzo ważna, gdyż żyje on na przełomie dziejów, jest on jak pisze E, . Gilson w "Historii filozofii chrześcijańskiej w wiekach średnich" - "ostatnim przedstawicielem odchodzącej starożytnej kultury rzymskiej" - s. 101. Wiek VI jest wiekiem burzliwych przemian, można powiedzieć, że od tego momentu rozpoczyna się nowa era w dziejach Europy. Grzegorz nie stworzył żadnego systematycznego traktatu na temat kobiety, ale pozostawił po sobie wiele komentarzy dotyczącego tego problemu rozsianych po całej twórczości, poczynając od komentarzy biblijnych a skończywszy na korespondencji. I właśnie na kobietach będących adresatkami tej korespondencji chciałbym zatrzymać się. Listy te, bowiem świadczą dobitnie o znaczeniu jakie miały kobiety w sferze zarówno politycznej jak i religijnej. Owszem, adresatkami tych listów sa kobiety będące integralną częścią elit i na pewno miały większe możliwości oddziaływania na życie, tym, niemniej pomimo istnienia formalnego podporządkowania nie były one bezwolne. Powyższa korespondencja dobitnie o tym świadczy.





                                                     Św. Grzegorz Wielki - 540 - 604
                                                           papież w latach  590 - 604

Korespondencja ta była adresowana do dwóch cesarzowych i trzech królowych tamtego czasu. Pierwsza z nich to Konstantyna, żona cesarza Maurycjusza (582-602. Znajomość ta, to owoc pobytu Grzegorza na cesarskim dworze w Konstantynopolu w charakterze apokryzjariusza - legata, w latach mniej więcej 579 - 586.  Pierwszy z listów datowany na czerwiec 594r, jest odpowiedzią na prośbę o relikwie św. Pawła.

"Najjaśniejsza Łaskawość Wasza, odznaczająca się gorliwą pobożnością i umiłowaniem świętości, w rozkazie swym zażądała ode mnie głowy św. Pawła lub jakiejś innej cząstki jego ciała dla kościoła budującego się ku czci tego świętego Apostoła w pałacu .... tym większy mnie ogarnia smutek, że tego, co polecacie nie mogę ani nie śmiem uczynić"  -  List IV,30 w: Św. Grzegorz Listy t. 2 s. 39.

Dokładnie rok później pisze kolejne dwa listy, pomimo tego że wcześniej odpowiedział negatywnie na prośbę cesarzowej, co prawda uzasadnienie tej odmowy jest istnym kunsztem sztuki dyplomatycznej połączonej z argumentacją teologiczną, tym razem prosi o pomoc w kwestiach dyscyplinarnych. Informuje iż wyspy Sardynia, Korsyka i Sycylia  w gwałtowny sposób są łupione przez sędziów. jednym słowem prosi o pomoc w walce z korupcją. Zakłada przy tym że cesarz nic o tym nie wie gdyż:

"Nie przypuszczam bowiem, aby to doszło do waszych najłaskawszych uszu. Gdyby bowiem było doszło, już by na pewno takiego stanu rzeczy nie było. Należy to w odpowiednim czasie podsunąć najłaskawszemu władcy, aby tak niecny i tak wielki ciężar grzechu odsunął od duszy, od tronu i od swych dzieci" -  List V,38 w: Listy t. 2, s. 105.

Drugi list dotyczy sprawy o większym ciężarze gatunkowym z punktu widzenia papieża, gdyż zwraca uwagę cesarzowej na używanie tytułu "patriarchy ekumenicznego" przez ówczesnego patriarchę Konstantynopola Jana IV Postnika:

"W sprawie tej wspomniany brat i współbiskup mój działa przeciw orzeczeniu ewangelicznemu, przeciw błogosławionemu Apostołowi Piotrowi, przeciw wszystkim kosciołom i postanowieniom kanonów" -  List V,39 w: Listy t. 2, s. 107.

Oba, cytowane powyżej listy pełne są kurtuazyjnej uprzejmości i oba są prośbą o wsparcie w problemach zależnych od cesarza. I nie są to tylko grzecznościowe listy, papiez zdaje sobie sprawę z realnych mozliwosci politycznych cesarzowej .

Istnieje jeszcze jeden list do cesarzowej, tym razem Leoncji, żony dawnego centuriona Fokasa, który po rewolcie i zamordowaniu swojego poprzednika Maurycjusza obejmuje tron cesarski w 602 roku.  Liste ten jest dość krótki, ale niestety utrzymany w bardzo pompatycznym stylu i dość serwilistyczny,  odzwierciedla tym samym polityczną słabość urzędu papieskiego. Niemniej w zakończeniu polecając pamięci cesarzowej rzymski kosciół, nie omieszka przypomnieć o pozycji tego kościoła:

"Wiedząc jednak, że miłujecie Boga wszechmocnego, nie potrzebuję prosić o to, co dobrowolnie czynicie z życzliwej swej łaskawości. O ile bowiem więcej boicie się Stwórcy wszechrzeczy, o tyle bardziej możecie kochać kościół tego, ktoremu powiedziano: <Ty jesteś Opoką, a na tej opoce zbuduję Kościół mój i bramy piekielne nie zwyciężą go>". -  List XIII, 42 w: Listy t. 4, s. 209.

Są jeszcze listy do królowych. jeden z nich adresowany jest do Berty, królowej Kentu - zm. 616. List ten zawiera zarówno napomnienia duchowe jak i zachętę do wspierania misji Augustyna z Canterbury wysłanego przez papieża z zadaniem nawrócenia i stworzenia hierarchii kościelnej w Anglii. Papiez tak pisze do królowej:

"Nieustannym zachęcaniem krzepcie więc umysł sławnego małżonka waszego w umiłowaniu wiary chrześcijańskiej, niech wasza troskliwość wpaja mu coraz  wiekszą miłość ku Bogu i tak zapala jego ducha także ku najpełniejszemu nawróceniu poddanego mu narodu..."  - List XI, 35 w: Listy t. 4 s. 90.
List ten nie pozostał bez odpowiedzi, odpowiedzią nie był list, a przynajmniej taki nie zachował się, ale czyny. Biskup Augustyn  utworzył silną organizację kościelną w tej części Anglii, a małżonek Berty, król Etelbert nie dość że nawrócił się, ale jest czczony także jako święty.  Tak właśnie wyglądało nawracanie  w wykonaniu chrześcijan. Nawracanie, które podobno miało pochłonąć tysiące ofiar i obrociło w perzynę kwitnące miasta. 

Zachowało się za to, aż 10 listów skierowanych do Brunhildy, królowej Austrazji, części dawnego państwa Franków. Brunhilda - zm w 613 r. była silną osobowością, od 567 r. była zoną Sigiberta, frankijskiego króla Austrazji, który jednocześnie był wujem królowej Berty z Kentu. W listach tych dotyka problemów politycznych, jak i organizacyjnych Kościoła. Jest to korespondencja świadcząca o dobrych stosunkach pomiędzy królową a papieżem, a także mówi wyraźnie o wpływach tej kobiety a także o zdolnosciach dyplomatycznych papieża. Bardzo ciekawy pod tym względem jest list VIII, 4 w którym papież z jednej strony pozytywnie odpowiada na prośbę o przesłanie paliusza biskupiego Syagriuszowi a z drugiej strony tłumaczy, dlaczego nie zrobił tego wcześniej. Przy okazji przypomina królowej o zasadach jakie powinnystać za wyborem odpowiedniego człowieka na urząd biskupa:

"Aby więc ta wasza troskliwość była owocna w oczach naszego Stwórcy, niech wasza chrześcijańska zapobiegliwość pilnie czuwa i nie pozwala nikomu w swym królestwie wstępować do stanu duchownego czy to dzięki datkom pieniężnym, czy dzięki czyjemuś poparciu czy pokrewieństwu, lecz niechaj na biskupstwo lub na inny urząd duchowny będzie wybierany ten, kto zyciem i obyczajami okaże się tego godnym, a by w razie gdyby godność kapłańska była przedajna - a tego sobie nie życzymy - nie powstała w tamtych stronach herezja symonii, która jako pierwsza wystąpiła w Kościele i została potępiona wyrokiem Ojców, i aby nie zmniejszyła - oby tego nie było - sił waszego królestwa" -  List VIII, 4 w: Listy t. 3, s. 12. 

 

poniedziałek, 22 października 2012

Kobiety - mniszki

      Ponownie powrócę do roli i pozycji kobiet w wczesnym chrześcijaństwie. Czyli do przykładów, które znane jedynie nielicznemu gronu pasjonatów historii tego okresu. Nic dziwnego, niezbyt nadają sie jako przykłady świadczące o deptaniu godności kobiet przez Kościół, tezy, tak często i gorliwie podnoszonej przez współczesne, na szczęście nie wszystkie, feministki. Dzisiaj chciałbym przedstawić tekst będący swoistego rodzaju biografią jednej z kobiet, której życie było na tyle szczególne i warte opisu, że stała się jedna z sztandarowych postaci wczesnochrześcijańskiego monastycyzmu.      Tym biografem był jeden z najsłynniejszych teologów V wieku, Teodoret biskup Cyru - miasta położonego na terytorium dzisiejszej Syrii. Był bardzo płodnym i wszechstronnym pisarzem. Jego spuścizna literacka jest niesłychanie bogata. Nie będę teraz omawiał twórczości literackiej Teodoreta. Skupię się na jednym dziele, napisanym niejako z potrzeby serca, a także po to, aby dac świadectwo życiu mnichów. Sam był mnichem, przebywał w klasztorze od około 416 roku i pomimo powołania go w roku 423 na biskupa Cyru nie zmienił zasad swojego życia.      Dzieło, o którym mowa nosi tytuł: Philotheos historia"  - tytuł ten można rozumieć jako "Dzieje ludzi miłujących Boga" lu "Dzieje ludzi świętych". Jeśli się zważy, iż Teodoret za główny motyw ascetycznego życia swoich bohaterów uważa ich miłość ku Bogu, tytuł ten można po prostu rozumieć jako "Dzieje Bożej miłości".  Teodoret dzieło swoje napisał w roku 444, jego celem było ocalenie od zapomnienia ich czynów. Nie miał zamiaru przedstawić historii monastycyzmu syryjskiego z jego początkiem i rozwoje i cechami charakterystycznymi poszczególnych wspólnot. Tego typu koncepcja była obca potrzebom starożytnych, którzy oczekiwali opisu rodzajów życia opartego na żywych przykładach. Celem Teodoreta było więc ukazanie sylwetek mnichów, którzy wyróżnili się w różnych sposobach życia i mogli czytelnikom służyć za wzory do naśladowania.
    Nie sposób zapomnieć o roli jaką w jego życiu odegrała matka. W ten sposób ponownie mamy do czynienia z wielką rolą kobiet w życiu zarówno rodziny jak i wspólnoty. Z mnichami, głównie anachoretami z okolic Antiochii, związana była jego matka. Kiedy miała 22 lata, pustelnik Piotr uleczył ją z choroby oka i pod wpływem pustelnika sama zaczęła prowadzić życie ascetyczne, na tyle , na ile było to możliwe w życiu rodzinnym.
    Jako chłopiec Teodoret wraz z matką odwiedzał znanych eremitów Piotra, Macedoniusza, Afrahata i innych. Pod wpływem przykładu ich życia sam obrał życie mnisze, chociaż nie jako anachoreta, ale w wspólnocie klasztornej.
    Dzieło jakie już w wieku dojrzałym napisał i które poświęcił życiu mnichów syryjskim nie jest typową hagiografią. Opiera się głównie na swoich doświadczeniach osobistych zgodnie z tym co pisze:
    "Pewne fakty... widziałem na własne oczy. Czego sam nie widziałem, usłyszałem od tych, którzy tych mężów wdzieli, od tych, którzy jako miłujący cnotę, zasłużyli na to, by ich widzieć i przyjąć ich naukę"  tak pisze w Prologu rozdz. 11.
     Jeden z 30 żywotów zamieszczonych w tej księdze poświęcony jest życiu kobiety-mniszki i ten właśnie żywot przytoczę.






                                                 Klasztor Deir Mar Musa w Syrii



                                                        DOMNINA

                                                          Sposób  życia 

1. Gdy godna podziwu Domnina postanowiła naśladować życie natchnionego Marona, o którym wspomnieliśmy wyżej, zbudowała sobie w ogrodzie matczynego domu małą chatę z łodyg prosa. W niej mieszka skrapiając nieprzerwanie łzami nie tylko swe policzki, ale także zrobione z włosia suknie, gdyż tego rodzaju szatami okrywa swe ciało. Gdy zapieją koguty, udaje się do niedalekiej świątyni Bożej i razem z innymi kobietami i mężczyznami śpiewa Bogu Wszechświata pochwalne hymny. Czyni to nie tylko na początku, ale i na końcu dnia, bo sama tak uważa i poucza o tym drugich, iż miejsce poświęcone Bogu zasługuje na większy szacunek niż każde inne. Dlatego miejsce to uznała godnym wszelkiej troski i skłoniła matkę i braci, aby ze swego majątku łożyli na Kościół. 

                                         Dar łez 

2.  Za pożywienie służy jej rozmiękczona w wodzie soczewica, ale wytrzymuje wszelkie trudy, chociaż jej wycieńczone ciało jest na wpół umarłe. Skóra cienka jak błonka okrywa delikatne kości, gdyż tłuszcz i mięśnie zanikły wskutek umartwienia. Wystawiona na widok wszystkich, którzy chcą ją widzieć, tak mężczyzn jak i kobiet, sama nie patrzy nikomu w twarz  i nikomu nie pokazuje swojej twarzy, lecz dokładnie zakryta welonem stoi pochylona, głową niemal dotykając kolan. Mówi słabym głosem i niewyraźnie, słowa łącząc zawsze ze łzami. Często brała moją rekę i kładła ją na swoje oczy, a gdy ją odejmowała, ściekały z niej łzy.
    Jakież słowa zdołają wychwalić tę kobietę, która żyjąc w takim bogactwie filozofii płacze, lamentuje i wzdycha jak ludzie żyjący w skrajnym ubóstwie? To żarliwa miłość do Boga rodzi te łzy, zagrzewa umysł do kontemplacji Bożej, przebija go swoimi strzałami i przynagla do przejścia stąd do innego życia.  

                                  Gościnność i dobroczynność

 3. Spędzając dzień i noc na tych ćwiczeniach, nie zaniedbuje jednak innych form uprawiania cnoty. W miarę sił zajmuje się dzielnymi bojownikami, o których wspomnieliśmy, jak i tymi, których pominęliśmy. Troszczy się też o tych, którzy przychodzą do niej. Każe im zatrzymać się u pasterza ze swojej wsi i dostarcza mu wszystko, co dla nich konieczne. Rozporządza bowiem na te wydatki majątkiem matki i braci, na który sprowadza błogosławieństwo. Także mnie samemu, gdy przychodzę w tę okolicę, która leży w północnej części naszego kraju, przysyła chleb, owoce i zmiękczoną soczewicę. 

                                                 Klasztory żeńskie w Syrii

4. Jak długo jednak będę się jeszcze rozwodził, usiłując opowiedzieć o wszystkich cnotach tej kobiety - zwłaszcza, że trzeba byłoby przedstawić życie również pozostałych niewiast naśladujących i Domninę, i te, o których wspomniałem wyżej? A jest ich wiele. Jedne z nich obrały życie pustelnicze, inne natomiast pokochały życie wspólne. Te ostatnie w grupach po dwieście pięćdziesiąt, niekiedy więcej, niekiedy mniej, żyją w ten sam sposób, przyjmują to samo pożywienie, śpią jedynie na matach z sitowia, ręce zatrudniają przędzeniem wełny, a języki poświęcają na śpiewanie hymnów.

                                                     Zakończenie

5. Istnieje ogromna, wprost niepoliczalna liczba takich szkół filozofii nie tylko w naszym kraju, ale także na całym Wschodzie. Pełno ich w Palestynie, w Egipcie, w Azji, Poncie i całej Europie. Odkąd bowiem nasz Pan Chrystus uczcił dziewictwo rodząc się z dziewicy, natura wydała łaki dziewictwa i te wonne i niewiędnące kwiaty ofiarowuje Stwórcy, nie czyniąc różnicy między męską a żeńską cnotą ani nie dzieląc filozofii na dwie odmienne części, bo różnica dotyczy ciał a nie dusz. Istotnie, według boskiego Apostoła, "w Chrystusie Jezusie nie ma już mężczyzny ani kobiety". Jedna też wiara została dana mężczyznom i kobietom: "jeden jest Pan, jedna wiara, jeden chrzest. Jeden jest Bóg i Ojciec wszystkich, który jest i działa ponad wszystkimi, przez wszystkich i we wszystkich". Jedno też królestwo niebieskie boski Sędzia ofiarował zwycięzcom, ustalając je jako wspólną nagrodę za zmagania.   

6. Liczne są zatem, jak powiedziałem palestry pobożności, tak mężczyzn jak i kobiet, nie tylko u nas, lecz także w całej Syrii, Palestynie, Cylicji i Mezopotamii. Podobno w Egipcie niektóre szkoły filozoficzne liczą do pięciu tysięcy mężczyzn, którzy pracują i jednocześnie chwalą Pana; dzięki pracy zdobywają nie tylko konieczne pożywienie dla siebie, ale też pomagają przychodzącym gościom i tym, którzy są w potrzebie. 

7. Ale opowiedzieć wszystko nie tylko dla mnie, ale i dla wszystkich historyków jest rzeczą niemożliwą. Gdyby nawet było to możliwe, sądzę, że byłby to trud zbyteczny i ambitna praca nie dająca żadnej korzyści. Dla tych bowiem, którzy chcą odnieść jakiś pożytek, i to, co powiedziałem, wystarczy, aby spełnić ich życzenie. W tym celu przypomniałem różne sposoby życia i do opowiadań o mężczyznach dołączyłem opowiadania o niewiastach, aby wszyscy, starzy, młodzi i kobiety, znaleźli w nich wzory filozofii i aby każdy odpowiadający mu sposób życia kształtował według przedstawionego w naszym opowiadaniu przykładu. Jak malarze, patrząc na model, odtwarzają oczy, nos, usta, policzki, uszy, czoło, włosy i brodę, do tego pozycję siedzącą lub stojącą, a także wyraz oczu - czy jest przyjemny, czy groźny, tak każdy czytelnik tego pisma, który wybierze sobie jakiś sposób życia do naśladowania, powinien własne życie kształtować według tego wybranego wzoru. I jak stolarze, dopasowując deski według sznura mierniczego, tak długo zheblowują zbyteczną część deski, aż stwierdzą, iż deska jest równa przyłożonemu do niej modelowi, tak ten, kto pragnie naśladować czyjeś życie, powinien wziąć je sobie za wzór i obcinać nadmiar swojej złości, a uzupełniać niedostatek swojej cnoty. Dlatego podjęliśmy trud napisania tego dzieła, aby dać sposobność wyciągnięcia z niego korzyści tym, którzy tego zechcą. Czytelników zaś, którzy bez trudu będą się cieszyć owocami cudzej pracy, proszę, aby trudy te odwzajemnili modlitwą.  

8. Błagam także tych, których życie opisałem, aby mnie nie pozostawili z dala od swego duchowego chóru, lecz by mnie, który jestem tu na dole, podnieśli do szczytu cnoty i włączyli do swego chóru, abym nie tylko chwalił cudze bogactwo, lecz żebym sam miał sposobność wysławiać i wielbić czynem, słowem i myślą Zbawcę wszystkich, wraz z którym chwała niech będzie Ojcu z Duchem Świętym teraz i zawsze, i na wieki wieków. Amen. 


Teskst pochodzi z:  Teodoret biskup Cyru - "Dzieje miłości Bożej" - Żródła Monastyczne t. 7, Tyniec 1994, s. 295-299. tł. Katarzyna Augustyniak 




czwartek, 18 października 2012

Z irlandzkich penitencjarzy

     Kościół powinien się zmienić,gdyż nie dostrzega postępu nauki, bez sensu neguje prawo do aborcji tym samym ingeruje w podstawowe prawa człowieka. Przecież zarodek to jeszcze nie człowiek. Czytając tego typu teksty można odnieść wrażenie, że sprzeciw wobec aborcji i walka o ochronę poczętego życia to jakaś wręcz obsesja religijna i to o stosunkowo niezbyt odległym w czasie rodowodzie. Pojawiają sie co jakiś czas cytaty, a to z św. Augustyna, a to z innych Ojców Kościoła, a zwłaszcza z św. Tomasza z Akwinu. Cytaty, które mają potwierdzać słuszność tezy, że kiedyś Kościół nie był tak restrykcyjny, jak obecnie. Jakże często rzekome "cytaty" z pism Ojców są bądź wyrwane z konteksty bądź pochodzą nie z konkretnych dzieł tylko z tendencyjnych opracowań. Pytania o podanie konkretnego źródła pozostają bez odpowiedzi.      Dziwny to upór zwolenników nowoczesnego państwa, którzy za wszelką cenę chcą nawet historię nagiąć zgodnie z własnymi założeniami ideologicznymi. Mam wrażenie, że najbardziej drażniąca jest ta niezmienność nauczania. Traktowanie życia jako największej wartości. To niezmienne i nieustanne przypominanie o świętości życia świadczy dokładnie o czymś przeciwnym niż argumenty, które mają świadczyć o błędach Kościoła. Potwierdzają one podstawową prawdę - wiara nie jest ludzkim wymysłem. Życie jest darem a my jesteśmy tylko jego strażnikami i obrońcami.
     W pierwszych wiekach chrześcijaństwa surowo podchodzono do jakichkolwiek prób łamania przykazań. Dyscyplina pokutna, zwłaszcza w kręgu kultury celtyckiej była bardzo surowa. Według dzisiejszych standardów można rzecz, wręcz nieludzka. Tylko czy aby na pewno? Warto pamiętać czytając teksty zwłaszcza irlandzkich ksiąg penitencjalnych o uwarunkowaniach historycznych w jakich one powstały i kręgu kulturowym, z którego wywodzą się.
     Chciałbym przedstawić kilka tych przepisów pochodzących z ksiąg zwanych penitencjarzami, będących swoistym indeksem kar za popełnione grzechy. W tym przypadku chodzi właśnie o aborcję. Teksty te są niepodważalnym świadectwem stosunku Kościoła do aborcji. Tym bardziej, że istniały w kręgu chrześcijaństwa iryjskiego już od samego początku, czyli od V wieku.





     Irlandzkie krzyże, stojące od wieków wśród lasów i łąk, nieustannie przypominają o tym co najważniejsze. "przemija postać świata...".

                                         Księga pokutna św. Kolumbana (ok. 543-615)

     18. Gdyby jakiś świecki lub niewiasta zabiła swoje dziecko, winni pokutować przez cały rok o chlebie i wodzie, przez pozostałe dwa niech powstrzymują się od wina i mięsa. W ten sposób najpierw na mocy osądu kapłana zostaną przyjeci do ołtarza i wówczas mężczyzna może prawnie poznać swoje łoże.
     Oto świeccy powinni wiedzieć, że w czasie pokuty nakazanej im przez kapłanów, nie wolno im obcować ze swoimi żonami, a dopiero dopełniwszy pokutę, nie powinno się bowiem odprawiać połowicznej pokuty.

                                             Kanony Irlandzkie (połowa VII wieku)

     6. Pokuta za spędzenie płodu dziecka w łonie matki: 3 i pół roku.
     7. Pokuta za zabicie ciała z duszą: 7 i pół roku o chlebie i wodzie, w czystości.
         Tutaj mmamy przykład przepisu który wprowadza tak wiele zamieszania, gdyż niektórzy widzą w nim dowód na to że aborcja była dopuszczana. W starożytności i średniowieczu dyskutowano nad animacją płodu ludzkiego, czyli obdarowaniem go duszą. Za Arystotelesem przyjmowano 40 dzień dla chłopców i 80 dla dziewczynek. Dywagacje tego typu były wynikiem  stanu wiedzy medycznej a nie zezwolenia na aborcję w wcześniejszym okresie. Wcześniejszego okresu dotyczy kanon 6.     

                                    Księga pokutna Pseudo-Kummeana (wiek VIII)

     III.34. Niewiasty nierządne, które zapierają się swojego potomstwa, jeśli czynią coś ze sobą, aby pozbyć się płodu z łona, niech pokutują 10 lat.

      VI, 3. Kobiety, które uprawiają nierząd i zabijają swoje dzieci, a także spędzają poczęte płody, według ustaleń dawnych ojców, do końca życia, a teraz łagodniej postanowiono: niech pokutują 10 lat.

     VI. 11. Jeśli matka zabije swoje dziecko w łonie przed czterdziestym dniem [od poczęcia], niech pokutuje rok; jesli po upływie czterdziestu dni, niech pokutuje jak zabójca, 3 lata.

     VI.21. Gdyby kobieta dobrowolnie spędziła płód, 3 lata o chlebie i wodzie.

     VII.2. Gdyby ktoś robił napoje miłosne i nikogo nie zabił, jeśli jest duchownym, niech pokutuje rok o chlebie i wodzie; jeśli subdiakonem  - 2 lata, diakonem - 3 lata, z tego rok o chlebie i wodzie, jeśli kapłanem - 5, z tego rok o chlebie i wodzie. Świeccy niech pokutują pół roku, zwłaszcza jeśli takim [uczynkiem] spędzili płód jakiejś kobiety i każdy z nich dodatkowo pokutuje 3 lata o chlebie i wodzie, ponieważ są oskarżeni o zabójstwo.  

                             Orzeczenia Teodora biskupa Canterbury (668-690)
                                                 Capitala Dacheriana

      113. Kobieta dobrowolnie tracąca swój płód, jeśli przed 40 dniem od poczęcia, niech pokutuje 1 rok, jeśli później, niech pokutuje 3 lata.

                            Orzeczenia Teodora biskupa Canterbury (668-690)
                                              Discipulus Umbrensium

       XIV.24. Kobiety, które dokonały aborcji zanim płód ma duszę, niech pokutują rok lub 3 czterdziestnice lub 40 dni, stosownie do jakości winy, jeśli później, to jest po 40 dniach od przyjęcia nasienia, niech pokutują jako zabójczynie, czyli 3 lata, w środy i piątki oraz w 3 czterdziestnice. Według kanonów jest za to dziesięć lat.

     XIV.27. Kobieta, ktora pocznie i zabija swoje dziecko w łonie przed 40 dniem, niech pokutuje rok, jeśli zaś po 40 dniach, niech pokutuje jako zabójczyni.

                            Kanony o lekarstwach na grzechy (koniec VIII wieku)

     III.12. Kobieta, która zabije swoje dziecko w łonie przed upływem 40 dni, niech pokutuje rok. Jeśli po upływie 40 dni, 3 lata. Lecz wiele zależy, czy jako uboga uczyniła to ze względu na trudności wyżywienia, czy jako nierządnica ze względu na zatajenie swojego występku.    

                          Penitencjał św. Egberta arcybiskupa Yorku (wiek VIII)

     I/1.30 Kobieta, która posunęła się do zabicia swego płodu w łonie i płód został zabity w ciągu 40 dni od poczęcia, nim otrzymał duszę, niech pości jak za zabójswto 3 lata i 2 dni w tygodniu aż do wieczora, oraz 3 posty nakazane. Jeśli poroniła - rok albo 3 posty nakazane.

     II,2 Gdyby niewiasta zabiła dziecko w swym łonie jakimś napojem lub innymi różnymi sposobami, albo zabiła je zaraz po urodzeniu, niech pości 10 lat, 3 o chlebie i wodzie, i 7 jak jej miłosiernie zechce naznaczyć spowiednik.

     IV,21 Gdyby żona dobrowolnie przy pomocy jakiegoś napoju zabiła dziecko w sobie, lub w jakiś inny sposób je uszkodziła, niech pości 7 lat, 3 o chlebie i wodzie, w pozostałe może spożywać pokarmy, wyjąwszy mięso.    

środa, 10 października 2012

Jan Damasceński - cz. 10

   Nie minęło zbyt wiele lat od zakończenia soboru w Hiereia a juz w r. 760 cesarz Konstantyn zerwał z dość ostrożnymi sformułowaniami orzeczeń  i oświadczył, iż orędownictwo Matki Bożej i świętych jest nieskuteczne i polecił usunąć ich relikwie z tych miejsc, w których oddawano im cześć. Być może nie były one tak powszechne, jak przedstawia je kształtująca się w na przełomie VIII i IX wieku legenda, tym niemniej stają się coraz bardziej powszechne. W zachowanych hagiografiach mamy opis konfiskaty a następnie wrzucenia do morza powszechnie czczonych relikwii świętej Eufemii, następnie uratowanych w cudowny sposób i od tej pory bardzo czczone w Konstantynopolu. Kilkakrotnie jest wzmiankowana niechęć cesarza wobec kultu maryjnego będącego przedmiotem niesmacznych żartów.
   Po zakończeniu działań wojennych, w których cesarz brał udział, rozpoczynają sie krwawe prześladowania. Ofiarami tych prześladowań stają sie przede wszystkim mnisi. W r. 761 Andrzej Kalybita, ustelnik przy kościele w Blachernach, który nazwał cesarza "nowym Julianem", zostaje ubiczowany na śmierć na hipodromie. Tego samego roku Jan, przełożony klasztoru z Monagria, zostaje zaszyty w worku i wrzucony do morza za to, że odmówił podeptania wizerunku Theotokos. W listopadzie 764 Stefan Młodszy z klasztoru w Bitynii zostaje wydany na pastwę tłumu za to, że oddaje cześć obrazom, a przede wszystkim za to, że agituje na rzecz życia klasztornego. Już wkrótce cesarz zaatakuje klasztory: 21 sierpnia 766 mnisi muszą przechadzać się po hipodromie pod rekę z kobietą.- w zależności od źródeł miała to być prostytutka bądź mniszka.. Teofanes w swojej "Chronografii" pod datą 767 wspomina o wielu klasztorach stolicy które zostały zamknięte, a najstarszy z nich, klasztor Dalmatosa, zostaje przekształcony w koszary.  Żródła zachowują imiona wielu strategów, którzy wsławili się jako gorliwi prześladowcy: Michał Melissenos z temu Anatolikon, Manes z temu Bukellaroi, a przede wszystkim sławny Michał Lachanodrakon z temu Tracja, który zmuszał mnichów i mniszki do porzucenia stanu monastycznego i zawierania małżeństw.

    W tym momencie znajdujemy się bardzo daleko nie tylko od wcześniejszych reform cesarza leona III, lecz nawet od ducha soboru w Hiereia. To już nie tylko subtelne rozważania teologiczne, lecz wręcz potępienie ideału monastycznego i instytucji klasztoru. Powody tej wrogości były nie tylko ideologiczne, stały za tym także racje polityczne. Coraz liczniej powstające klasztory skupiające w swoim reku własność ziemską stanowiły zagrożenie zarówno dla gospodarki jak i dla systemu podatkowego. Niestety, jak to zwykle bywa w pewnym momencie posunięto się zbyt daleko i nastąpiły akty agresji.
    Powróćmy w tym momencie do ostatnich fragmentów I mowy św. Jana Damasceńskiego:

     25.  Jeśli zaś mówisz, że święty i godny podziwu Epifaniusz otwarcie zakazywał kultu obrazów, to po pierwsze pismo to może być nieautentyczne i fałszywe - innego bowiem jest autora, a innego nosi podpis - co wielu ma zwyczaj czynić; po drugie wiemy, że święty Atanazy sprzeciwiał się wystawianiu w szkatułach ziemskich szczątków świętych, zalecając grzebać je raczej pod ziemią; chciał w ten sposób znieść odrażający zwyczaj Egipcjan, którzy swoich zmarłych nie chowali pod ziemią, lecz składali na specjalnych łożach lub tapczanach. Być może także wielki Epifaniusz chcąc zapobiec jakimś nadużyciom tez zabronił sporządzania obrazów - jeśli założymy, że jest on autorem tego pisma. Że zaś jego celem nie było odrzucenie świętych wizerunków, świadczy sam kościół św. Epifaniusza, cały dookoła przyozdobiony ikonami, które przetrwały do naszych czasów; po trzecie wreszcie - jeden wyjątek nie może stanowić prawa Kościoła; ani bowiem "jedna jaskółka nie czyni wiosny" - jak zauważa Grzegorz Teolog i poświadcza prawdę, ani też pojedynczy głos nie jest w mocy podważyć zgodnej tradycji całego kościoła, która jest głoszona od krańców po krańce ziemi.

    26.  Przyjmij więc całą naukę pochodzącą z Pisma Św. i od Ojców; choć Pismo św. mówi: "bożki pogańskie to srebro i złoto, dzieło rąk ludzkich" - Ps 35,15, to nie znaczy, że zabrania oddawania czci wszystkim przedmiotom nieożywionym czy też dzielom rąk ludzkich, nie tylko przedstawieniom demonów.

    27. Powiedziano już, że prorocy oddawali część ludziom, aniołom i królom, także bezbożnym, a nawet lasce [Aarona]. Król Dawid mówił: "oddajcie pokłon podnóżkowi stóp Jego" (Ps 91,5). Prorok Izajasz wołał zaś w imieniu Boga: "niebiosa sa moim tronem, a ziemia podnóżkiem nóg moich" (Iz 66,1). Wszystkim wiadomo, że niebiosa i ziemia są rzeczami stworzonymi. Także Mojżesz i Aaron z całym ludem oddawali cześć dziełom rąk ludzkich. Paweł zaś, złota cykada Kościoła, pisał w Liście do Hebrajczyków: "Chrystus, zjawiwszy się jako arcykapłan dóbr przyszłych, przez wyższy i doskonalszy, i nie ręką - to jest nie na tym świecie - uczyniony przybytek" -(Hbr 9,11), a w innym miejscu: "Chrystus wszedł nie do świątyni, zbudowanej rękami ludzkimi, będącej, odbiciem prawdziwej [świątyni], ale do samego nieba (Hbr 9,24). Tak więc pierwsza świątynia lub przybytek, jak również wszystko co w niej się znajdowało, ręką ludzką było uczynione, nikt jednak nie zaprzeczy, że były otaczane czcią. 

      Pełny tekst znajduje się w: Vox Patrum 36-37, Lublin 1999, s. 500-515.

piątek, 5 października 2012

Tradycja apostolska w pismach Ojców

    "Nasza wiara jest prawdziwa, ponieważ bierze początek zarówno z nauki apostolskiej, jak również z Tradycji ojców, a potwierdzenie znajduje w Nowym i Starym Testamencie" -

   Tak pisze św.Atanazy w jednym z swoich listów dając tym samem świadectwo rozumienia wiary w epoce patrystycznej. Nie jest bowiem czymś odkrywczym, tak często dzisiaj powtarzane stwierdzenie, że to hierarchiczny Kościół zafałszował pierwotny przekaz nauki Jezusa, że to co znajdujemy w NT jest przeróbką, nie jest autentyczne, gdyż zostało zredagowane w sposób wygodny dla ówczesnych decydentów? A więc oparte jest tylko i wyłącznie na ludzkim autorytecie?
  Nie będę szeroko rozwijał tematy związanego z pojęciem Tradycji Apostolskiej gdyż obszerne omówienia możemy znaleźć w podręcznikach zarówno teologicznych jak i historycznych. Tutaj tylko chciałbym podać cytaty z pism Ojców, o tym jak oni rozumieli Tradycję i w jaki sposób określali prawdziwość bądź fałsz przekazu.

    Już św. Paweł uważał ze w swym głoszeniu podstawowych prawd jest wierny łańcuchowi Tradycji, która pochodzi Chrystusa, To, co stanowiło jądro, centrum jego nauczania otrzymał bądź w postaci widzenia o którym pisze w 2 Kor, 12, 1-5:

      "Jeżeli trzeba się chlubić - choć co prawda nie wypada - przejdę do widzeń i objawień Pańskich. Znam człowieka w Chrystusie, który przed czternastu laty - czy w ciele - nie wiem, czy poza ciałem - też nie wiem, Bóg to wie - został porwany az do trzeciego nieba. I wiem, że ten człowiek - czy w ciele, czy poza ciałem, Bóg to wie - został porwany do raju i słyszał tajemne słowa, których się nie godzi człowiekowi powtarzać. Z tego więc będę się chlubił, a z siebie samego nie będę się chlubił, chyba że z moich słabości".

albo za pośrednictwem innych apostołów którzy słyszeli je bezpośrednio od ziemskiego Jezusa:

    "Przekazałem wam na początku to, co przejąłem" -  1 Kor 15,3.

Chwali także wiernych z Koryntu za to,:

    "że tak, jak wam przekazałem, zachowujecie tradycje - 1 Kor 11,2.

   Już dla św. Pawła należącego do pierwszego pokolenia które nauczanie ziemskiego Jezusa znało z przekazu bądź z widzenia, pomimo tego że jednocześnie twórczym teologiem, za swoje największe zadanie uważał zachowanie wierności przekazowi i takie też polecenie przekazał swojemu uczniowi:

    "To, co usłyszałeś ode mnie za pośrednictwem wielu świadków, przekaż wiarygodnym ludziom, którzy będą zdolni nauczać też innych" - 2 Tm 2,2.

     Pomimo wszystko już w następnych pokoleniach zaczyna występować problem z interpretacją przekazu wiary. Ireneusz z Lyonu tak pisze:

     "Wprawdzie mówią oni podobnie jak wierzący, jednak rozumieją przez to nie tylko coś innego, ale coś wręcz sprzecznego" -  Adv, haer. 3,17,4., w: PSP t. 28/1 s. 332.

    Słowa te byłe reakcją na nauczanie rozpowszechnione w sektach gnostyckich, tak licznie wtedy powstałych. Co ciekawe, gdy porównamy to co mówił chociażby Herakleon, jeden z wielu nauczycieli gnostyckich z tym co mówią dzisiejsi tzw. liberalni chrześcijanie to można tylko zadumać się. Jak niewiele w argumentacji, pomimo upływu prawie 2000 lat, zmieniło się. Orygenes w swoim "Komentarzu do Ewangelii św. Jana"  tak pisze:

    "...Herakleon stwierdza: Ludzie najpierw wierzą w Zbawiciela prowadzeni przez ludzi jak przez przewodników; skoro jednak zetkną się z jego słowami, wierzą już nie tylko dzięki ludzkiemu świadectwu, ale wskutek samej prawdy" -  LIV, 364.

   Można więc powiedzieć że ten kto zmierza do zdobycia prawdy, ten wchodzi w bezpośrednią relację z Chrystusem i nie jest mu wcale potrzebne pośrednictwo Kościoła. Dla nich poznanie opierało się na teraźniejszości, na coraz doskonalszym poznaniu którego dostępowali poprzez bezpośrednie objawienie i oświecenie. Kosciół natomiast w swoim nauczaniu czuł się związany nauczanie apostolskim. Żadna, nawet najbardziej wzniosła wizja mistyczna nie może zastąpić kontaktu z początkami. Tak jak pisze Ireneusz z Lyonu w "Wykładzie nauki apostolskiej":

     "To właśnie jest głoszenie prawdy, to jest znamię naszego zbawienia, to jest droga życia, którą głosili kiedyś prorocy, Chrystus zaś potwierdził, a apostołowie przekazali dalej. Kościół zaś podaje to na całym świecie swoim dzieciom" -  c. 98 w: ŻMT t, 7, s.98

     Po upływie 200 lat w IV wieku wartość Tradycji rozumianej tak samo jak Ireneusz potwierdza inny wielki Ojciec - Atanazy który tak pisze w "Liście do Serapiona":

      "Weźmy jednak pod uwagę jeszcze dawną tradycję, naukę i wiarę Kościoła powszechnego, którą dał Pan, którą głosili apostołowie i którą zachowali nasi przodkowie. Na niej opiera się Kościół, a kto by ją odrzucił, nie może być ani nazywać się chrześcijaninem"  ŻMT 2, s. 101

    Nie może więc dziwić, że już wtedy na skutek roszczeń różnych grup, zwłaszcza gnostyckich,  do jedynie prawdziwej interpretacji Objawienia, zasad wierności Tradycji i jej głoszenia, zasadę apostolskości przekazu przemyślał i systematycznie rozwinął w III wieku Tertulian w dziele: "Preskrypcja przeciw heretykom"  - PSP, t. 5. Sformułował w tym dziele taki oto wniosek. Nalezy przede wszystkim, zawsze zbadać:

      " Kto [a quo], przez kogo [per auem], kiedy i komu [quando et quibus] przekazał tę naukę, dzięki której ludzie stają się chrześcijanami" -  19,2.

    Podobnie mówi także w swoim dziele "O Duchu Świętym" przedstawiciel wschodniej myśli teologicznej. Bazyli Wielki:

      "W całym starannie strzeżonym przez Kościół nauczaniu i doktrynie, część nauki posiadamy w formie pisanej, część zaś tradycji apostolskiej została nam tajemniczo przekazana w formie niespisanej, oba zaś te źródła mają jednakową moc, aby prowadzić nas do zbawienia. I nikt, choćby nawet w niewielkim stopniu podważał naukę Kościoła, niech tym prawdom nie zaprzecza. Jeśli bowiem próbujemy odrzucić niepisane zwyczaje, jako nie mające wielkiego znaczenia, możemy czyniąc to wyrządzić krzywdę tym, które w Ewangelii mają istotne znaczenie."  - 27,66 - wyd. polskie IW "Pax" Warszawa 1999 s. 175.

wtorek, 2 października 2012

Hieronim o kobietach - List 65

W związku z pojawiającymi się od czasu do czasu pseudo-naukowymi spekulacjami o tym, jakoby Jezus miał żonę, co owocuje oczywiście atakami na Kościół, zwłaszcza ze strony środowiska lewicowo-feministycznego, chciałbym przypomnieć fragment jednego z listów wielkiego Ojca Kościoła, św. Hieronima ze Strydonu.  Po prostu, aby móc obiektywnie mowic o pozycji i roli kobiet w Kościele, warto sięgnąć do źródeł.

Św. Hieronim znany jest przede wszystkim jak biblista, wielki erudyta i niestrudzony polemista, znany był ze swojego ciętego języka. Oprócz dzieł teologicznych pozostawił po sobie także bogata spuściznę epistolograficzną. Trudno jest ustalić ile listów napisał Hieronim, a tym bardziej ile z nich było skierowanych do kobiet, gdyż to właśnie one były głównymi adresatkami jego listów. W swoim dziele poświęconym sławnym mężom De viris illustribis , on wymienia niektóre ważne listy, a także mówi o opublikowanych zbiorach listów, o księdze listów do Marceli, Pauli i Eustochium. Nadmienia przy tym że nie zna liczby listów pisanych do nich, ponieważ pisze codziennie!!

     Dzisiaj przyjmuje się że tych listów o których możemy powiedzieć na pewno, że są bądź autorstwa Hieronima, bądź były do niego skierowane zachowało się 154. z czego przyjmuje się że ok. 120 wyszło spod pióra Hieronima. Z tej liczby aż 39 jest adresowanych do kobiet!! Liczba imponująca i świadcząca o wysokiej randze adresatek. Trzeba bowiem stwierdzić że Hieronim należał do elity intelektualnej swojej epoki. Większość z tych listów poświęconych jest problemom biblijno-egzegetycznym, a więc temu czym Hieronim zajmował się. Dlaczego tak często to właśnie kobiety były adresatkami jego listów i dlaczego ten dawny doradca papieża Damazego utrzymywał tak intensywne kontakty z kobietami, których wiele było jego uczennicami?

     Nie kryje się za tym jakiś specjalny zamysł. Nie widać bowiem aby prace egzegetyczne Hieronima były specjalnie adresowane do mężczyzn czy też kobiet. Podobnie jak nie uważał aby kobiety miały zajmować jakieś szczególne miejsce w świecie, czy tez w Kościele. Powołanie Boże jest bowiem uniwersalne i jednakowo skierowane do kobiet jak i do mężczyzn.
    Cały problem, a zarazem motywacja do działania Hieronima leży w ludzkiej odpowiedzi na ten Boży plan.
   "Tak , jak Hieronim dowodzi, że kobiety musiały odpowiedzieć na Boże wezwanie, gdy nie czynili tego mężczyźni, tak też i w przypadku jego działalności egzegetycznej i propagowania ascetyzmu, to kobiety były tymi, które odpowiedziały i dlatego one były szczególnie uprzywilejowanymi jego słuchaczkami" - tak pisze T. Skibiński w bardzo ciekawym artykule: "Mniszki i egzegetki - kobieta a Pismo Święte w świetle korespondencji św. Hieronima" zamieszczonym w "Studia Antiquitatis Christianae" t. 14Warszawa 1999 s. 83-91.

    Dla zobrazowania tego wstępu, chciałbym przytoczyć teraz początek bardzo obszernego Listu 65 adresowanego do Pryncypii.






                                                       Albrecht Durer - Św. Hieronim


                                                                LIST LXV

                                   Do dziewicy Pryncypii
                  Objaśnienie psalmu czterdziestego czwartego 

      1. Wiem Pryncypio, córko w Chrystusie, że mnie bardzo wielu gani za to, iż czasami piszę do niewiast i w ten sposób daję pierwszeństwo płci słabej. I dlatego powinienem najpierw odpowiedzieć moim oszczercom i dopiero przejść do rozprawki, o którąś prosiła. Gdyby mężczyźni zapytywali mnie w sprawach Pisma św., nie mówiłbym do kobiet. Gdyby Barak chciał iść do bitwy, Debora nie mogłaby odnieść triumfu nad pokonanymi wrogami [Sędz 4;5] Jeremiasza zamykają w więzieniu, a ponieważ skazany na zagładę Izrael nie przyjął proroka, otrzymała natchnienie prorockie niewiasta Holda [4 Król 22,14]. Kapłani i faryzeusze krzyżują Syna Bożego, a Maria Magdalena płacze pod krzyżem, przygotowuje wonności, szuka Go w grobie, pyta ogrodnika, rozpoznaje Pana, spieszy do Apostołów, zwiastuje znalezionego [Mt 27, Ml 15, J 20]. Tamci wątpią, ta ufa, prawdziwa wieża jasności Libanu, która patrzy ku Damaszkowi [PnP 7,4], to znaczy na Krew Zbawiciela, nawołując do pokuty we włosiennicy /aluzja do nazwy Damaszku, która to nazwa, jak wyjasnia Hieronim w dziele "O imionach hebrajskich" oznacza "Krew włosiennicy"/ . Sara przekwitła i namiętności w niej wygasły i dlatego Abraham został jej poddany i usłyszał słowa: "We wszystkim, cokolwiek ci rzecze Sara, słuchaj jej głosu" [Rdz 21,12]. W niej namiętności wygasły, w tobie nigdy nie istniały, gdyż dziewictwo uświęca zmysły, dziewica Chrystusa nosie w swym ciele[1 Kor 6,20] i posiada to, czym ma być. Rebeka śpieszy z zapytaniem do Boga, a godna odpowiedzi słyszy wyrocznię: "Dwa narody są w żywocie twoim i dwaj ludzież żywota twego sie rozdzielą" [Rodz. 25,23] Tamta rodzi dwóch skłóconych, ty codziennie Jednego poczynasz, rodzisz, wydajesz, płodnego w jedności, wielorakiego w majestacie, w Trójcy zgodnego. Maria, siostra Mojżesza, opiewa zwycięstwo Pana [Wyjścia 15,20]. Rachel i nasze Betlejem i Efratę imieniem swego potomka nazywa dla potomnych [Rodz. 35,19]. Córki Salfaada zostają uznane za godne dziedziczenia wśród braci [Liczb 27,1].
      Rut, Estera i Judyta tak wielką mają chwałę, że księgi święte sa ich imieniem nazwane. Prorokini Anna rodzi syna - lewitę, Proroka, sędziego, godnego czci z powodu nie obciętych włosów i ofiaruje go w przybytku Bożym [1 Król 1,2]. Niewiasta Tekuitka zadaje królowi Dawidowi trudne pytanie, poucza go zagadką i łagodzi jego gniew wskazując na przykład Boga [2 Król 14,1]. Czytamy też, że inna mądra niewiasta podczas oblężenia miasta z powodu jednego buntownika, gdy Joab wódz oblegających tłukł mury taranem, przemówiła do ludności. W mądrości swojej i kobiecą powagą usunęła niebezpieczeństwo od tak wielkiej ilości mieszkańców [2 Król 20,16]. Cóż powiem o królowej Saby, która przybyła z krańców ziemi słuchać mądrości Salomona i mogła potępić wszystkich mężczyzn izraelskich świadectwem Pana  [2 Król 10,1].
     Elżbieta prorokuje żywotem i słowami[Łk 1,41], Anna, córka Fanuela, w świątyni staje się sama świątynią Bożą i w codziennym poście znajduje chleb niebieski [Łk 2,36]. Niewiasty idą za Zbawicielem i dostarczają mu środków ze swego mienia [Mt 27,55]. Ten, który pięciu chlebami nakarmił pięć tysięcy ludzi, nie licząc niewiast i dzieci [Mt 14,14] nie wzbrania sie przyjmować pożywienia od świętych kobiet. Rozmawia z Samarytanką przy studni i nasycony rozmową wierzącej, zapomina o zakupionych pokarmach [Jan 4,7]. Akwila i Pryscyla uczą Apolla męża apostolskiego i wielce uczonego w Zakonie i pouczają go o drodze Pańskiej [DzAp 18,24]. Jeśli nie było hańbą dla Apostoła być pouczanym przez niewiastę, dlaczegóż dla mnie miałoby być hańbą pouczac po mężczyznach także niewiasty?

     2. Sprawy te, czcigodna córko, omówiłem krótko w tym celu, byś nie gardziła swą płcią i by mężczyźni nie pysznili się ze swojej, gdyż Pismo św. ich potępia, chwaląc życie niewiast. Cieszę się i raduje sie dusza moja, gdy w Babilonie pojawia się Daniel, Annaiasz, Azariasz, Misael [Dan 1,6] O, jak wielu jest starców i sędziów izraelskich, których król babiloński smaży w kotle swoim? [Jer 29,22] Jak liczne są Zuzanny [Dan 13] (imię to znaczy lilia), które w blasku wstydliwości splatają wieńce Oblubieńcowi i koronę cierniową zamieniają na chwałę triumfującego [Mt 27,29]. Masz tam, jako wzory w studiowaniu Pisma oraz uświęcaniu umysłu i ciała, Marcelę i Aselę. Niechaj jedna z nich zawiedzie cię przez zieleniejące łąki i rozmaite kwiaty ksiąg Bożych do tego, który mówi w pieśni: "Jam kwiat polny i lilia padolna" [PnP 2,1]. Druga, która sama jest kwiatem Pana, niechaj z tobą stanie się godna tych słów: "jako lilia miedzy cierniami, tak przyjaciółka moja miedzy córkami" [PnP 2,2].
    A ponieważ zaczęliśmy mówić o kwiatach i liliach, a dziewictwo zawsze porównuje sie do kwiatów, wydaje mi się rzeczą właściwą, bym mówił o wielu kwiatach, pisząc do kwiatu Chrystusowego."

  Tak rozpoczyna Hieronim swój list, tłumacząc dlaczego pisze do kobiet i podając przykłady zaczerpnięte z Biblii podkreśla ich pozycję.  Można go nawet określić największym feministą swoich czasów. Nie były więc kobiety na obrzeżach życia religijnego, a wręcz przeciwnie, to właśnie chrześcijaństwo zmieniło pozycję kobiety w starożytności Warto o tym pamiętać, zanim zacznie rzucać się gromy.

Test listu zaczerpnięty z: Św. Hieronim, Listy t, 2 Warszawa 1953, List 65 s. 56-58, tł.. J. Czuj

poniedziałek, 1 października 2012

Inskrypcja filadelfijska

    Ponieważ nieustannie podważane jest stanowisko Kościoła w kwestii obrony życia poczętego, a także jednoznacznie negatywnego stosunku do aborcji rozumianej jako niszczenie życia, chciałbym przytoczyć tekst inskrypcji pochodzącej z epoki przedchrześcijańskiej, będącej świadectwem tego iż negatywny stosunek do aborcji nie jest wymysłem chrześcijańskim. Także i kultura antyczna nie była wolna od tego typu negatywnych odniesień.

    Na początku XX w. na terenie ruin starożytnego miasta Filadelfia, znanego m. in. z kart NT gdyż mieszkańcy tego miasta byli adresatami jednego z listów św. Pawła, odnaleziono marmurową stelę z częściowo zachowanym napisem w j. greckim Inskrypcja ta od miejsca odnaleziona od tej pory jest nazywana "Inskrypcją filadelfijską" .Sama inskrypcja jest datowana na okres miedzy 2. poł IIa I wiekiem przed Chrystusem. Jest ona pewnego rodzaju wewnętrznym "regulaminem" miejscowego sanktuarium religijnego, zwanego w tekście "domostwem" być może dlatego że sanktuarium to było równocześnie siedzibą stowarzyszenia o charakterze religijno-filozoficznym, na czele którego stał niejaki Dionizjos.

      Dokument ten zawiera informacje dotyczące konkretnego sanktuarium,wymienia czczone w nim bóstwa, oraz okresla kategorie osób mające wstęp do sanktuarium. Najciekawsza jest część normatywna, w której nie ma, jak zwykle bywało przepisów czysto rytualnych, występują natomiast zalecenia o charakterze etycznym. Być może wynikało to z tego że sanktuarium filadelfijskie było dostepne dla szerokich kręgów społeczeństwa, zarówno kobiet jak i mężczyzn, co nie było normą w świecie greckim, w którym wiele stowarzyszeń religijnych miało charakter elitarny.
Tutaj ograniczenia dotyczyły nie pochjodzenia lecz zachowań społecznych. Wykluczone były osoby które dopuściły się cudzołóstwa i homoseksualizmu, a także zajmujące się magią lub antykoncepcją.
Bardzo ciekawe jest umieszczenie precyzyjnego zapisu odnoszącego sie do tych, którzy osobiście dokonali zabicia dziecka nienarodzonego, lub też byli posrednimi sprawcami takiego czynu.
Struktura tych zapis bardzo przypomina tekst Przysięgi Hipokratesa , będąc tym samym jednym z najstarszych dowodów na jej znajomość w starożytności.
    Autor inskrypcji wyciaga bardzo surowe wnioski i posługuje się okresleniem "dzieciobójstwo", tym samy stwierdzajac że płód jest dzieckiem, a więc człowiekiem, i z tego tez powodu aborcja jest aktem zabójstwa. Tym samym stanowi przestępstwo o charakterze także religijnym, zakłócające ówcześnie akceptowane relacje między wiernymi a bóstwem.
    Jest to bardo istotne, gdyż ówczesna myśl będąca pod wpływem stoicyzmu, traktowała płód bardzo często jako rzecz martwą, pozbawioną podmiotowości, tym samym rzeczą będącą własnością ojca rodziny.
    Tutaj natomiast do czynienia z bardzo wyraźnym utożsamieniem aborcji z zabójstwem dziecka, co jest wyjątkowe w świecie starożytnym. Pomimo braku innych ąz tak jednoznacznych świadectw z tej epoki "Inskrypcja filadelfijska" jest jednak dowodem na to że tego typu myśl nie jest czymś wyjątkowym. Nawet w świecie antycznym.






                                     Ruiny starożytnej Filadelfii - dzisiejsze Alasehir - Turcja



                                       "INSKRYPCJA FILADELFIJSKA"

    Dobrego losu!
    Polecenia przekazane we śnie Dionizjosowi, dotyczące [wstępu] do jego świątyni mężczyzn i kobiet,wolnych i niewolników, zapisane dla wspólnego dobra, pomyślności i najwyższej chwały. W świątyni tej są zbudowane ołtarze  Zeusa Życzliwego, jego towarzyszko Hestii oraz innych bogów-zbawców, Pomyślności, Bogactwa, Cnoty, Zdrowia, Dobrego Losu, Dobrego Ducha, Pamięci, Charyt i Zwycięstwa. Zeus przekazał Dionizjosowi swoje polecenia w sprawie dokonywania uzdrowień, oczyszczeń i misteriów zgodnie z tradycyjnymi obyczajami, tak jak to jest teraz zapisane.

    Mężczyźni i kobiety, wolni i niewolnicy, wchodząc do świątyni, muszą przysiąc na wszystkich bogów, że nie żywią podstępnego zamysłu ani wobec mężczyzny, ani kobiety; że nie znają ani nie stosują żadnego szkodliwego specyfiku, który mógłby zostać użyty na szkodę ludzi, ani też nie znają i nie stosują szkodliwych zaklęć, napoju miłosnego, substancji wywołującej poronienie, środka antykoncepcyjnego, ani żadnego innego, który mógłby spowodować zabicie dziecka; że nie doradzają innym ich stosowania ani nie przekazują nikomu informacji o tego rodzaju rzeczach oraz są życzliwi dla tej świątyni, niczego jej nie pozbawiając. A jeśli którzykolwiek stosują w praktyce lub planują stosowanie jakiegokolwiek z wyżej opisanych działań, [muszą przysiąc], że nie pozwolą na to i tego nie zatają, lecz ujawnią i przeciwstawią się temu. Mężczyzna niech złoży przysięgę, że oprócz swojej żonynie zadaje się ani nie doradza nikomu zadawania się z chłopcem lub dziewczyną, która jest już z innym mężczyzną, czy to wolną, czy też niewolnicą. A jeżeli ktoś powiadomi go, [że ktoś dopuścił się któregoś z tych czynów], winien przysiąc, że takiego mężczyznę lub kobietę ujawni i nie będzie ich ukrywał ani osłaniał. Mężczyzna zaś lub kobieta, którzy dopuszczą się któregoś z wymienionych czynów, niechaj nie wchodzą do świątyni. Mieszkają w niej bowiem wielcy bogowie, ktorzy zwracają uwagę na tego rodzaju występki i nie dopuszczają tych, którzy te nakazy łamią. Kobieta wolna niech [przysięgnie, że] jest cnotliwa i nie zna łoża ani obcowania z innym mężczyzną poza swoim mężem. A jeżeli zna, będzie uważana za skalaną, pełną wewnętrznego splamienia i niegodną okazywania szacunku bogu, ku którego czci ta świątynia została wzniesiona, składania ofiary ani uczestniczenia w uzdrawianiu lub oczyszczaniu czy też obserwowaniu misteriów. Jesli zas dopuści sie jakiegoś czynu zabronionego w poleceniach [przedstawianych w] tej inskrypcji, wówczas za sprawą bogów spadną na nią wielkie klątwy za ich łamanie. Bóg bowiem nie chce, ani sobie nie życzy, aby do czegoś takiego dochodziło, lecz pragnie wiedzieć, że jego nakazy są przestrzegane. Bogowie będą sprzyjać tylko tym, którzy ich przestrzegają oraz ofiarowywać im zawsze wszelkie dobra, jakimi obdarzają tych, których kochają. Jeżeli jednak jacyś ludzie byliby im nieposłuszni, będą ich nienawidzić i nałożą na nich wielkie kary.
      Polecenia te zostały przekazane Aggdistis, najpobożniejszej strażniczce i opiekunce tego sanktuarium, która niech natknie zbożnymi myslami mężczyzn i kobiety, wolnych i niewolników, aby przestrzegali spisanych tutaj poleceń, aby podczas comiesięcznego i corocznego składania ofiar mężczyźni i kobiety, którzy mają wiarę, dotykali tej inskrypcji, gdzie zostały w ten oto sposób spisane polecenia boga, aby stało się jasne, kto ich przestrzega, a kto nie.
    Zeusie Zbawco, przyjmij życzliwie i łaskawie dotyk Dionizjosa, nagródź go łaskawie i jego rodzinę dobrami, zdrowiem, powodzeniem, pokojem, oraz bezpieczeństwem na ziemi i morzu... i w równej mierze.... [tu tekst się urywa].

   Tego typu teksty jasno pokazują, że nawet w tych czasach gdy nie znano tak dobrze  medycyny, a o genetyce nikomu nawet się śniło, życie było wartością najwyższą, także zycie nienarodzonego dziecka.

Tekst został zaczerpnięty z: Vox Patrum 52/2 s.933-936.