poniedziałek, 23 grudnia 2013

Grzegorz z Nazjanzu - O wcieleniu

    Ojcowie Kościoła pisali nie tylko traktaty teologiczne, starali się także w inny, bardziej zrozumiały dla społeczeństwa, dotrzeć do wiernych z jakże trudnymi, prawdami wiary. Szczególne znaczenie miało to w gorącym okresie sporów dotyczących natury Chrystusa. Skomplikowane dywagacje teologiczne nie były zbyt zrozumiałe, stąd też próba przedstawienia tych rozważań przy pomocy poezji, tak bliskiej ludom Wschodu była jak najbardziej zrozumiała.
   Propagandowe znaczenie poezji bardzo dobrze zrozumiał Ariusz, aleksandryjski kapłan który nauczał iż Syn Boży nie był Bogiem z samej natury, lecz tylko pierwszym spośród stworzeń. W celu rozpropagowania swoich nauk tworzył pieśni które ariański historyk Kościoła Filostrogiusz określił jako pieśni marynarzy, młynarzy i wędrowców. O poetyckiej twórczości Ariusza wspomina także jego największy oponent  biskup Aleksandrii - św. Atanazy. Niestety, z tej twórczości praktycznie biorąc nie zachowało się prawie nic.
  Podobny los spotkał także wiersze innego herezjarchy biskupa Laodycei w Syrii  - Apolinarego. . Ciekawie wydarzenia te opisuje w swojej "Historii Kościoła"  Hermiasz Sozomen żyjący w V wieku prawnik.
Życie Apolionarego przypadało na okres panowania cesarza Juliana . Panowanie Juliana związane jest z ponownym zwalczaniem chrześcijaństwa przez tego cesarza. Oto co pisze Sozomen:

      "Taką sama postawę okazywał również i wobec ogółu innych chrześcijan, ilekroć tylko nadarzyła się po temu sposobność.... Nie pozwalał im także sprawować funkcji sędziowskich czy urzędniczych, odsuwają ich od zaszczytnych stanowisk; co więcej, nie zgadzał się i na to, aby ich dzieci poznawały dzieła helleńskich poetów i prozaików albo uczęszczały do szkół przez tego rodzaju nauczycieli prowadzonych. Niesłychanie bowiem irytował go Syryjczyk Apolinary, człowiek wszechstronnie wykształcony i dobry stylista; z kolei irytowali go dwaj Kapadokowie, Bazyli i Grzegorz, sławą swą przewyższający ówczesnych krasomówców.... Wtedy to właśnie ów Apolinary, robiąc właściwy użytek ze swej wszechstronnej wiedzy i przyrodzonych zdolności i wzorując się na poemacie Homera, spisał wierszem bohaterskim najdawniejsze dzieje żydowskie aż do okresu królewskich rządów Saula...." -
 Hermiasz Sozoment - Historia Koscioła V, 18 - wyd. PAX W-wa 1989, s 335-336.

   Niestety, także i w przypadku twórczości Apolinarego będącego  zwolennikiem monofizytyzmu nie zachowała się jego twórczość, a musiały to byc interesujące wiersze jeżeli zgodnie z tym co pisze w innym miejscu Sozomen biskup Apolinary:

     "Bo Apolinary oprócz wszelkiej innej wiedzy posiadał także przygotowanie poetyckie i znając rozmaite schematy metryczne wielu zdołał pociągnąć za sobą ponetami płynącej stąd przyjemności. Poza tym pieśni jego śpiewali mężczyźni przy  ucztach, gdzie pito, śpiewali i podczas pracy, śpiewały także i niewiasty przy krosnach. Czy to bowiem chodziło o trud i wypoczynek, czy też o święta i inne okazje, na każdą okoliczność ułożył on małe poemaciki, wszystkie z myślą o sławieniu Boga" -  ks. VI, 25, s. 404.

    Jak już wspomniano wcześniej nie tylko Apolinary pisał wiersze. Poezją posługiwał się także jeden z wielkich synów Kapadocji - św. Grzegorz z Nazjanzu. Jego twórczość poetycka jest bardzo bogata i na szczęście zachowała się. Broniąc ortodoksji i polemizując miedzy innymi z Apolinarym napisał jeden z tzw. poematów dogmatycznych. Napisanie takiego poematu w celu zbicia nauczania bardzo aktywnych także w biskupim mieście Grzegorza zwolenników w Apolinarego  zapowiedział w swoim pierwszym liście:

    Jeśli długie poematy i nowe psałterze, rywalizujące z Dawidem, i powabne metra uważane są przez nich za trzeci Testament, to i ja będę układał psalmy i pisał wiele wierszy, bo, jak mi się zdaje, i ja mam ducha Bożego, jeśli to jest łaska Ducha Świętego, a nie nowy wymysł ludzki".

    Na pewno nie była to łatwa decyzja dla biskupa tym bardziej że biskupi wschodni przywiązywali bardzo duże znaczenie do  Tradycji i wprowadzali zakazy które nie pozwalały na wykorzystywanie prywatnej twórczości do sprawowania liturgii. Niemniej Grzegorz starając się nie wprowadzać zbyt pospiesznie zmian w zwyczajach liturgicznych pisał swoje poematy przeznaczając je wyłącznie do prywatnej lektury. Poza tym ich budowa wykluczała możliwość użycia ich do śpiewów chóralnych. Niemniej - nie stwarzając okazji do kontrowersji z bardziej ortodoksyjnie nastawionymi biskupami Grzegorz wykorzystał możliwości jakie dawało umiłowanie poezji i w ten sposób przedsttawiał w sposób zgodny z nauczaniem Kościoła swoje poglądy.

    Takim właśnie poematem jest  napisany ok. 385 roku poemat dogmatyczny - "O wcieleniu" - będący polemiką z pogladami Apolinarego z Laodycei.. Oto ten poemat:

       Umysł najwyższy, jak wiemy, naturę
       ludzką w całosci przyjął z trzech złozoną
       składników: z duszy, umysłu i ciała,
       z wyjątkiem grzechu dawnego Adama.

   5.   Bo gdy Bóg stał się człowiekiem, to człowiek
      Bogiem, na moją chlubę, aby co dał,
      to przetworzywszy tym, co przyjął na się,
      wymazał winę całego przestępstwa,
      zabił zabójcę przez tego, co umarł.

  10.   Bóg wiecznie prosty, a potem złożony,
     bogobójczymi rękami przybity
     do krzyża. Tyle o Bogu Wcielonym.
             Bog był przed wieki, jako Ojciec wieczny,
     On, Slowo Boga, Stworzyciel wszechświata
  15.   wyższy i nad czas, i ciała słabości.
     Lecz skoro Zawiść zraniła nas drzewem
     poznania - nasż przenikła naturę,
     jako ułomną, godną potępienia,
    Bóg, żeby pychę stlumić zawistnika,

 20.    obraz zepsuty odtworzyć na nowo,
    rodzi się dla nas, bo z czystej Dziewicy
    poczety na świat przychodzi Syn Boży,
    cały Bóg, cały człowiek, mnie całego
    zbawić pragnący, Syn, myślą pojęty,
    ale zarazem oczyma widziany.

 25.        Jestem dla ciebie czcicielem człowieka,
    gdy czczę mistycznie złożone dla niego
    zbawienne Słowo, jak Boga-człowieka.
    Tyś ciała czciciel, kiedy mnie wyprowadzasz
    bezrozumnego, jeśli twe wykręty
    przeciwko tobie zwracam wiarygodnie.

 30.        Albo to przyjmij, najmilszy, lub i mnie
    zwól na me zdanie, jeśli sprawiedliwym
    sędzią zostajesz rozumnych wywodów,
    czyli czymś gorszym dla Ciebie Bóg z Boga
    (bo gorsze ciało od tego, co według
    obrazu Boga), a dla mnie On lepszy,
    gdyż umysł bliżej Boga się znajduje.

 35.    Jednak u ciebie człowiek połowiczny
    w niebezpieczeństwie, bo co nie przebrane,
    i zachowane nie będzie. Cóż na to
    powiesz, mścicielu ty Słowa najmędrszy?
    Co się obruszasz na tych, co tną bóstwo?
    Czy i ty także nie tniesz złozoności
 40.   Boga, część dając z mego, części zasię
    Mu nie przyznając, skoro mieszasz ciało,
    a umysł bierzesz, jakbyś się bał o to,
    żebyś ty cały nie wszedł w to złożenie?
          Jakże więc jedno obejmie całości
    dwie doskonałe? Może się boimy,
    by przy tym skóra nie pękła napięta?
 45.    Co za głupota! Jedna dusza mieści
    umysł i rozum. Gdzież w ogóle wielki
    ten umysł wobec obecności Boga?
    Jeśli zaś ciało bez rozumu, to ja,
    oszukan jestem. Moja tylko skóra.
    A dusza czyja? Jakież narodzenie
 50.    Boga z Dziewicy? Jak się zjednoczyły
    różne natury? Zdaje mi się, że to
    wysłowić nie da się, gdyż słabą mową
    mierzę, co wyższe ponad wszelkie słowa.
    Duch na Dziewicę zstapił z oczyszczeniem,
    a Slowo sobie w jej wnętrzu człowieka
    zdzialało, jak całą już zapłatę
  55.   za umarłego przez grzechy człowieka.
    Ponieważ zaś Bóg zmieszać się nie może
    z ciałeczkiem, dusza zaś i umysł, jakby
    w pośrodku stoją; ona między ciałem,
    jak współmieszkanka, a on między Bogiem,
    jak jego obraz, więc Boska natura
    z tym, co pokrewne, złączyła się i stąd
  60.   posiadła także wspólnotę materii
    z tym, co pokrewne, złączyła się i stąd
    jednym jest Bogiem, łącząc dwie natury.
         Cóż więc stało się z obiema? Ja twierdzę,
    że jedna z ciałem się zmieszała, druga,
    jako materia, w ludzkich właściwościach
    uczestniczyła za wyjątkiem grzechu.
 65        Pytam, dla kogo krew przelana Boga?
    Jesli dla złego, bieda, krew Chrystusa
    dla złego lała się; jeśli dla Boga,
    to czemu nami ma władać kto inny,
    skoro zaplata zawsze jest od tego,
    ktory panuje? Zaiste, to prawda,
    że się sam Bóg ofiarował, aby
 70.   nas od niewoli wykupić i przyjąć
    Chrystusa zamiast człeka upadłego,
    bo kto pomazał, nie da się poimać.
        Tam my myślimy, szanujem figury,
   Oto nasz sposób: Uczcij kornie Trójcę!

Tekst pochodzi z: Jan Maria Szymusiak - Grzegorz Teolog - Księgarnia Św. Wojciecha, Poznań 1965, s 420 - 421, tł. wiersza T. Sinko

czwartek, 12 grudnia 2013

Św. Grzegorz - "List misyjny"

     Misja z jaką został wyprawiony do Anglów opar Augustyn była dla papieża Grzegorza  chyba najważniejszym celem jego pontyfikatu. Potwierdzeniem znaczenia jakie przywiązywał do sukcesu tej misji są liczne listy skierowane zarówno do biskupów i władców frankijskich z prośbami o pomoc dla Augustyna i jego towarzyszy. Listy były kierowane także do władców Anglów a także bezpośrednio do Augustyna i jego współpracowników. Wszystko to dobitnie świadczy o trosce jaką otaczał papież swoich wysłanników.
      Było to niezwykłe przedsięwzięcie. Po raz pierwszy Kościół podjął się zorganizowanej działalności misjonarskiej. Musiał więc wypracować pewne normy które miały stać się w przyszłości wskazówkami dla następców misji angielskiej.

      Normy postępowania można znaleźć w liście skierowanym do jednego z współpracowników Augustyna opata Mellitusa w przyszłości pierwszego biskupa Londynu i następcy Augustyna na arcybiskupstwie w Canterbury. W chwili pisania listu Mellitus przebywał jeszcze we Francji podążając do Augustyna.
    
     List ten można określić jako "list misyjny" gdyż zawiera instrukcję postępowania dla misjonarzy wobec pogańskiej ludności. Jest on jednocześnie dowodem na to że chrystianizacja nie była procesem przebiegającym w sposób gwałtowny i przy użyciu przemocy. Oto treść tego listu:


                                                 List XI, 56
                                                                          18 lipca 601

                              Grzegorz do Mellitusa, opata we Francji

     Po odejściu naszego zgromadzenia, które jest z tobą, byłem w wielkiej niepewności, ponieważ nie udało nam się zasięgnąć jakiejkolwiek wiadomości o powodzeniu waszej podróży. Gdy jednak Bóg wszechmocny doprowadzi was do najprzewielebniejszego męża, brata naszego, biskupa Augustyna, powiedzcie mu to, nad czym długo się zastanawiałem w sprawie Anglów, mianowicie że nie powinno się burzyć świątyń pogańskich tego narodu, a tylko niszczyć znajdujące się w nich bałwany; należy pokropić te świątynie wodą święconą, wstawić ołtarze, umieścić relikwie; bo jeśli świątynie te są dobrze zbudowane, trzeba je z miejsc kultu demonów zamienić na miejsca czci prawdziwego Boga, aby naród ów widząc, że nie burzy się jego świątyń, wyrzucał błąd z serca, a poznając i czcząc prawdziwego Boga z większym zaufaniem spieszył na miejsca, do których się przyzwyczaił. A ponieważ mają zwyczaj zabijać wiele wołów na ofiarę dla demonów, należy i to im zamienić na jakąś uroczystość, by na przykład w dzień poświęcenia kościoła albo w dzień śmierci świętych męczenników, których relikwie tam spoczywają, poczynili sobie z gałęzi drzew namioty koło tych kościołów przerobionych ze świątyń i obchodzili uroczystość przy religijnych ucztach; i niech już zwierząt nie ofiarują diabłu, lecz niechaj i dla chwały Boga zabijają zwierzęta na pokarm dla siebie, i za nasycenie się dzięki składają Dawcy wszystkiego, aby przez to, że zezwala im się na pewne zewnętrzne uciechy, łatwiej mogli się godzić na radości wewnętrzne. Bo nie ulega wątpliwości, że jest rzeczą niemożliwą pozbawiać umysły surowe wszystkiego od razu; ten bowiem, kto usiłuje wspiąć się na szczyt, wznosi się po stopniach lub krokami, nie zaś skokami. Tak właśnie było z narodem izraelskim, któremu w Egipcie Pan wprawdzie się objawił, a jednak pozwolił składać ku swej czci takie ofiary, jakie zwykle składali diabłu, bo nakazał im ofiarować sobie zwierzęta, aby zmieniając serce, pewne szczegóły z ofiary usunęli, inne zaś zatrzymali; w ten sposób, chociaż były to te same zwierzęta, które zazwyczaj ofiarowywali, to jednak składane Bogu, a nie diabłu, nie były już tymi samymi ofiarami.  Niech więc Miłość Twoja to właśnie powie wspomnianemu bratu, aby będąc tam na miejscu sam rozważył, jak ma wszystko zarządzić.

Tekst pochodzi z:  Św. Grzegorz - Listy t. 4, s.121 - 122, wyd. PAX W-wa 1955  

czwartek, 5 grudnia 2013

Maksym Wyznawca - z "Rozdziałów o miłości"

W okresie  Adwentu warto sięgnąć do tekstów mistrzów modlitwy i wsłuchać się w głos "starców". Oto kilka myśli jednego z najwybitniejszych teologów bizantyjskich.

                            Święty Maksym Wyznawca - Z "Rozdziałów o miłości"


   I. 4 - Kto miłuje Boga, ten ponad wszelkie Jego stworzenia stawia poznanie Jego samego.  Swoim pragnieniem nieustannie dąży do obcowania z Nim.
      19 - Szczęśliwy umysł, który wzniósł się ponad wszystkie rzeczy i nieustannie cieszy się Bożym pięknem.
      23 - Kto miłuje Boga, ten całym sercem kocha także bliźniego. Taki człowiek nie może zachowywać  dla siebie tego, co posiada, ale z prawdziwą Bożą hojnością dzieli się z potrzebującymi.
      24 - Kto udziela pomocy, naśladując samego Boga, ten nie czyni różnicy między dobrym i złym człowiekiem, między sprawiedliwym i niesprawiedliwym. Wszystkich obdarowuje stosownie do ich potrzeb, jakkolwiek, ze względu na prawość, bardziej ceni człowieka dobrego niż niegodziwca.
      49 - Nie zanieczyszczaj swego umysłu, dopuszczając myśli pożądliwe i pełne gniewu, tak, abyś nie stracił czystej modlitwy i nie wpadł w stan duchowego zobojętnienia.
      50 - Gdy daje przystęp złym i nieczystym myślom, wówczas odchodzi od przyjaźni z Bogiem.

IV.72 - Dlatego Zbawiciel mówi: Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą". Ujrzą zarówno Boga, jak i Jego skarby, gdy się oczyszczą przez miłość i wstrzemięźliwość. Zobaczą Go tym jaśniej, im bardziej będą czyści.
     76 - Uwolnij swój umysł od gniewu, urazów i złych myśli, a spostrzeżesz, że mieszka w tobie Bóg.
     82 - Staraj się, jak tylko możesz, kochać każdego człowieka. Jeśli to trudne, to przynajmniej nie miej do nikogo nienawiści. Jednakże i tego nie będziesz mógł dokonać, jeśli nie potrafisz  wznieść się ponad rzeczy tego świata.
     86 - Miłość i powściągliwość uwalniają duszę z namiętności, czytanie i rozważanie wyzwalają umysł z niewiedzy, wytrwała modlitwa ząś stawia go przy samym Bogu.






        

poniedziałek, 25 listopada 2013

Berta - królowa Kentu

     W procesie chrystianizacji Europy olbrzymią i niedocenianą rolę odegrały kobiety. Nie wiadomo jak potoczyłyby się dzieje Europy gdyby nie kobiety będące żonami i córkami władców. To prawda, że ich małżeństwa były najczęściej, posługując się dzisiejszymi kategoriami, tak jakby transakcją handlową, manifestacją znaczenia danego rodu czy też próba powiększenia strefy wpływów. Jednym słowem - kobiety były bardzo często tylko pionkami w ramach gry politycznej toczonej przez mężczyzn.
     A jednak - gdyby nie one i ich codzienna obecność w, niejednokrotnie nieprzyjaznym dla nich, środowisku, to nie wiadomo czy ich królewscy małżonkowie nie podjęliby innych decyzji.
     Jedną z takich nieznanych kobiet była Berta córka króla Chariberta I - władcy Paryża i niezbyt ciekawego od strony moralnej władcy. Nie będę wgłębiał się w dzieje tego władcy, jedyną istotna dla tematu informacją jest to że Berta była jego córką z pierwszego małżeństwa króla z Ingobergą urodzona w 539 roku, chociaż z datą urodzin jest wiele wątpliwości, ale z sugestii Grzegorza można domniemywać że urodziła się znacznie później,.
     Niewiele wzmianek związanych z jej osobą zachowało się w źródłach frankijskich. Nawet tak sumienny kronikarz jak św. Grzegorz z Tours, pierwszy kronikarz frankijski w swoim monumentalnym dziele: Historia Francorum poświęcił Bercie dwie krótkie wzmianki. Oto one:

IV, 26  "Z kolei król Charibert pojął za żonę Ingeborgę, z którą miał córkę. Ta poślubiła później męża
              i odeszła do Kentu" .

IX, 26 "... W kilka miesięcy później, owładnięta nagłą chorobą, zeszła z tego świata.... Miała, jak
             sądzę, siedemdziesiąt lat, pozostawiła jedyną córkę, którą w małżeństwo pojął syn jakiegoś
             króla z Kentu".

     Tyle informacji dostarcza Grzegorz z Tours. Jak więc widzimy postać dość tajemnicza i nie zwracająca na siebie uwagi. A kim w takim razie był jej małżonek, którego imienia nie pamieta Grzegorz?
      Jest to Etelbert syn Eormenrica, pierwszego poświadczonego historycznie władcy Kentu. Mieszkańcy Kentu w zdecydowanej wiekszości byli w ówczesnych czasach potomkami najeźdźców pochodzących z Jutlandii.  Urodził się ok. 552 roku i jeszcze jako poganin prawdopodobnie ok. 588 roku poślubia Bertę, córkę Chariberta. Władcy Kentu władający południowymi rubieżami Brytanii oraz wyspą Wright byli w sferze zainteresowań władców frankijskich. Stąd teź zgoda na zawarcie małżeństwa które miało rozszerzyć te wpływy, dzięki, jak można domyślać się, przyjęciu chrześcijaństwa za pośrednictwem Franków. Ale władca Kentu był władcą rozumnym i postąpił podobnie jak Mieszko który nie chciał przyjąć nowej wiary za pośrednictwem Niemców.
    Oddajmy teraz głos dla innego wielkiego dziejopisa, św. Bedy Czcigodnego który w swojej "Historii kościelnej narodu angielskiego"  tak opisuje owe wydarzenia: 

     I.25. "Umocniony tedy zatwierdzeniem świętego Ojca Grzegorza powrócił Augustyn wraz ze sługami Chrystusa, którzy z nim byli, do dzieła głoszenia Ewangelii i dotarł do Brytanii. Był wówczas w Kent potężny król Etelbert, który władzę swoją rozciągał aż w pobliże wielkiej rzeki Humber, rozdzielającej południowe narody Anglów od północnych. Na wschód od Kent leży niemała wyspa Tanet, licząca według sposobu szacowania Anglów 600 familii, oddzielona od kontynentu rzeką Wuantsumu, szeroką na trzy stadia, a dającą się przejść tylko w dwu miejscach, obydwie bowiem odnogi rozszerzają się ku morzu.
     Na niej to więc wylądował sługa Boży Augustyn i towarzysze jego w liczbie, jak podają, czterdziestu. Na polecenie świętego ojca Grzegorza przyjęli do swego grona tłumaczy z ludu frankońskiego. Augustyn posłał do króla Etelberta z oznajmieniem, że przebywa z Rzymu i przynosi mu najlepszą nowinę. Kto przyjmie ją z uległością, bez wątpienia otrzyma w niebie szczęście wieczne i królowanie bez końca z Bogiem żywymy i prawdziwym. Usłyszawszy to król, kazał im pozostać na wyspie, na którą przybyli, tudziez zaopatrzyć ich we wszystko konieczne aż do czasu, gdy się zastanowi co ma czynić. Albowiem już przedtem dotarła do niego wiadomość o religii chrześcijańskiej dzięki temu, że za żonę miał chrześcijankę Bertę z królewskiego rodu Franków. Otrzymał ją od jej rodziców pod tym warunkiem, że będzie mogła bez przeszkód zachowywać obrządek swojej wiaryi religii, i to pod opieką biskupa Liudharda danego jej do pomocy w wierze."

     Przerwę w tym momencie  tekst narracji Bedy Czcigodnego gdyż dalsze informacje dotyczą już rozmów króla z wysłannikami papieża i podjęcia decyzji o przyjęciu chrześcijaństwa.  W cytowanym powyżej fragmencie zawarte są wszystkie informacje o Bercie jakie zawarte sa w dziele Bedy.
Jak możemy przeczytać władcy frankijscy oczekiwali że wraz z małżeństwem i poprzez zagwarantowanie wolności wyznawania swojej religii przez królewską małżonkę władca Kentu przyjmie nowa wiarę za  pośrednictwem Kościoła frankijskiego, co w konsekwnecji wprowadziłoby królestwo Kentu w orbitę wpływu Franków.
    Na pewno obecność Berty i jej praktyki religijne nie pozostały bez wpływu na podjęcie decyzji przez króla. Jednakże względy polityczne spowodowały że wolał przyjąć nową wiarę z rąk wysłanników papieża.
     Niemniej wpływ Berty na Etelberta był niewątpliwy i znajduje to odbicie w liście jaki skierował papież Grzegorz do królowej: Oto treść tego listu:

                                                      List XI, 35
                                        Grzegorz do Berty, królowej Anglów   
                                                                                                                   czerwiec 601

     "Kto po piastowaniu władzy ziemskiej chce osiągnąć chwałę królestwa niebieskiego, musi usilniej pracować nad gromadzeniem zysków dla swego Stwórcy, aby ku rzeczom pożądanym mógł postępować po stopniach swego działania - jak właśnie ku naszej radości wy uczyniliście. Oto najmilszy syn nasz, kapłan Laurencjusz i mnich Piotr powracając opowiedzieli nam, jaką okazała się Chwalebność Wasza względem najprzewielebniejszego brata i współbiskupa naszego Augustyna oraz jak wielkiej pomocy mu użyczyła i jak wielką miłością go darzyła. I błogosławimy Boga wszechmocnego za to, że nawrócenie narodu Anglów łaskawie raczył zachować waszej zasłudze. Bo jak przez godną pamięci Helenę, matkę najpobożniejszego cesarza Konstantyna, zapalił serca Rzymian do wiary chrześcijańskiej, tak też - jak ufamy - miłosierdzie Jego działa w narodzie Anglów przez gorliwość Waszej Chwalebności. Ale już dawno powinniście swą roztropnością, istotnie chrześcijańską, wpłynąć na umysł sławnego syna naszego, waszego małźonka, aby dla dobra królestwa i swej duszy kierował się wiarą, którą wyznajecie, aby za niego, i przez niego za nawrócenie całego narodu dostała się wam godna zapłata w radości niebieskiej. Skoro bowiem - jak powiedzieliśmy - Chwalebność Wasza jest silna przez prawdziwą wiarę i w umiejętnościach wykształcona, nie powinno to być dla was ani uciążliwe, ani trudne; a ponieważ za wolą Bożą obecnie jest czas odpowiedni, działajcie, byście przy współdziałaniu łaski Bożej mogli z nadwyżką nadrobić zaniedbanie.
     Nieustannym zachęcaniem krzepcie więc umysł sławnego małźonka waszego w umiłowaniu wiary chrześcijańskiej; niech wasza troskliwość wpaja mu coraz większą miłość ku Bogu i tak zapala jego ducha także ku najpełniejszemu nawróceniu poddanego mu narodu, abyście składali wielką ofiarę gorliwej pobożnosci Panu wszechmocnemu i aby to, co o was opowiadano, wzrastało w was i w zupełności okazało się prawdą; wieści o waszych zasługach dotarły bowiem już nie tylko do Rzymian, którzy gorąco się modlili o wasze życie, ale także do różnych miejscowości, a nawet aż do najjaśniejszego władcy w Konstantynopolu. Jak wielką więc radość sprawiło nam popieranie przez was chrześcijaństwa, tak niech również aniołowie w niebie cieszą sie z waszego doskonałego działania. Tak pobożnie i z całych sił popierajcie wspomnianego najprzewielebniejszego brata i współbiskupa naszego oraz sługi Boże, które tam posłaliśmy, w dziele nawracania waszego narodu, abyście i tu szczęśliwie królowali ze sławnym synem naszym, waszym małżonkiem, i po wielu latach dostąpili także przyszłego żywota w niekończącej się radości. Prosimy też Boga wszechmocnego, aby ogniem swej łaski zapałał serce Waszej Chwalebności do czynienia tego, o czym mówiliśmy, i użyczył wam owocu wiekuistej nagrody za miłe Mu działanie."

   Tak chwali królową Bertę za dotychczasowe postępowanie i wzywa do nieustannego wspierania małżonka. Nie zachowało się więcej informacjo o Bercie, zmarła prawdopodobnie około 612 roku, miała dwoje dzieci syna Eadbalda i córkę Ethelburgę czczoną jako świętą. Wyszła za mąż za króla Northumbrii Edwina który dwa lata po ślubie przyjął chrześcijaństwo. Spełniła więc podobna rolę do jak matka królowa Berta. 

Teksty źródłowe pochodzą z:
  św. Grzegorz - Listy, t IV, wyd. PAX W-wa 1955, s. 90-91
  Beda Czcigodny - Historia kościelna narodu angielskiego w: A. Bober - Millenium. wyd. TN KUL Lublin 1991, s. 73-74
  Grzegorz z Tours - Historia Franków, wyd. Benedyktynów, Tyniec 2012, s. 196, s. 432   
 

niedziela, 24 listopada 2013

Św. Efrem - "Pieśni o perle"


"Grzechem nie jest narodzenie się myśli lecz przyjacielska z nią rozmowa rozumu." -  
                                        
                                                                                                           św. Marek Asceta

Słowa tego mnicha z przeszłości są doskonałym mottem dla jednej z pieśni innego świętego mnicha, teologa a przede wszystkim poety. Dla mnie tekst "Pieśni o perle" jest poetycką opowieścią o wierze, to perła jest symbole wiary,  nie wymaga debat o strukturze, jest pięknem. I o takiej wierze mówi św. Efrem  zwany przez potomnych  "lutnią Ducha Świętego":

                                                Pieśni o perle - pieśń IV


1. Łotr posiadł wiarę,
      ona go też posiadał i wwiodła do raju.
      Zobaczył ją na krzyżu, na drzewie życia,
      którego ona stała się owocem.
      Łotr zajął miejsce Adama i spożył owoc.
          Szczęśliwy. kto wierzy jak Szymon,
          dziedzic Twego błogosławieństwa!

2. Głupi, kto łączy wiarę
      z tysiącem pytań.
      Rozciera ją jak oko palcem,
      czyniąc je ślepym.
      Podobnie nadmierne badanie osłabia wiarę.
          Szczęśliwy. kto wierzy jak Szymon,
          dziedzic Twego błogosławieństwa!

3. Nie bada perły nurek,
      kupiec się nią raduje,
      kiedy ją nabędzie.
      i król nie bada perły,
      gdy nosi ją w koronie.
           Szczęśliwy. kto wierzy jak Szymon,
          dziedzic Twego błogosławieństwa!

4. Gdy głupi Balaam przeszedł w zwierzę,
      przemówił do niego Bóg przez oślicę.
      Balaam wzgardził Bogiem,
      choć Bóg z nim rozmawiał.
      I ciebie zgani perła, nie oślica.
           Szczęśliwy. kto wierzy jak Szymon,
          dziedzic Twego błogosławieństwa!

5. Wybrany lud z kamiennym sercem
      pouczył Bóg przez kamień:
      "Kamień posłucha słów moich".
     Uczynił go świadkiem nagany.
     I was głuchych oskarży dziś perła!
          Szczęśliwy. kto wierzy jak Szymon,
          dziedzic Twego błogosławieństwa!

6. Jaskółką i krukiem
      zawstydził Bóg ludzi -
      zawstydził ich wołem i osłem.
      Teraz niech zgani was perła.
      Oto ptaki, istoty naziemne i morskie.
           Szczęśliwy. kto wierzy jak Szymon,
          dziedzic Twego błogosławieństwa!

7. Twe światło nie jest mdłym światłem księżyca
       choć mała, jesteś obrazem słońca,
      co blaskiem swym przewyższa wszystko,
      jesteś symbolem Syna.
      A jeden jego promień przewyższa słońce.
           Szczęśliwy. kto wierzy jak Szymon,
          dziedzic Twego błogosławieństwa!

8. Perła cała lśni światłem
      i żaden mistrz jej tego nie odbierze.
      Jej piekność jest murem i strażą.
      Nie zmniejszy się, gdziekolwiek będzie - 
      zawsze pełna.
            Szczęśliwy. kto wierzy jak Szymon,
          dziedzic Twego błogosławieństwa!

9. Gdyby kto cię złamał i wziął ci cząstkę,
      stałabyś się jak wiara zaprzańców,
      którzy ją podzielili i zniszczyli.
      Ale wiarę można odzyskać
      i w tym cię ona przewyższa.
           Szczęśliwy. kto wierzy jak Szymon,
          dziedzic Twego błogosławieństwa!

10. Z natury swej jest wiara niepodzielna.
         Ponosi szkodę kto ją zniszczy,
         ginie, kto ją traci.
         Kto światło spędza ze swych oczu -
         oślepnie!
           Szczęśliwy. kto wierzy jak Szymon,
          dziedzic Twego błogosławieństwa!

11. Można dzielić ogień i powietrze,
         choć potężnymi są elementami.
         Niepodzielne jest światło jak jego Stwórca,
         jest płodne rodząc
         i przy tym nic nie tracąc.
            Szczęśliwy. kto wierzy jak Szymon,
            dziedzic Twego błogosławieństwa!

12. Myli się, kto przypuszcza,
         że można cię, perło, uczynić.
         Natura twoja woła głośno,
         żeś nie powstała, jak klejnoty -
         podobna do niestworzonego Syna. 
            Szczęśliwy. kto wierzy jak Szymon,
            dziedzic Twego błogosławieństwa!

13. Nie łatwo cię porównać z Synem,
         pochodzisz bowiem z głębin,
         a Syn, twój Stwórca, z największej wysokości.
         Choć do ciebie podobny - nie jest tobie równy,
         bo równy jest Ojcu.
           Szczęśliwy. kto wierzy jak Szymon,
          dziedzic Twego błogosławieństwa!

14. I Ciebie - mówią - zrodziły dwa łona:
         z góry masz naturę płynną,
         a z morza stałe ciało.
         Przez drugie narodzenie
         okazałaś ludziom swoją miłość.
           Szczęśliwy. kto wierzy jak Szymon,
          dziedzic Twego błogosławieństwa.!

15. Ręce cię ułożyły na koronie,
         przyjęłaś ciało dla tych, co cię wzięli.
         Tkwisz na koronie jak na krzyżu
         na znak zwycięstwa.
         Na uszach też - jak słowa - jesteś wszędzie.
           Szczęśliwy. kto wierzy jak Szymon,
          dziedzic Twego błogosławieństwa.!

      
 Minęło 1600 lat od chwili gdy św. Efrem napisał ten tekst a oto inny mnich,św. Nektariusz z Eginy daleki uczeń św. Efrema pisze przepiękny hymn na cześć Tej, która uwierzyła -  Agni Parthene


Mario, czysta Dziewico, najświętsza Bogurodzico.
Raduj się, Oblubienico niezaślubiona,
Królowo, Matko Dziewicza, runo nas okrywające,
Raduj się, Oblubienico niezaślubiona.
Wywyższona nad niebo, jaśniejsza od światła.
Raduj się, Oblubienico niezaślubiona,
Radości chórów dziewic, aniołów przewyższająca,
Raduj się, Oblubienico niezaślubiona.
Jaśniejąca na niebie bardziej od gwiazd wszystkich.
Raduj się, Oblubienico niezaślubiona,
Świętsza od wszystkich zastępów niebieskich,
Raduj się, Oblubienico niezaślubiona.
Mario, zawsze Dziewico, całego świata Pani.
Raduj się, Oblubienico niezaślubiona,
Nieskalana Oblubienico, najświętsza Pani,
Raduj się, Oblubienico niezaślubiona.
Mario Oblubienico, Pani, radości naszej przyczyno.
Raduj się, Oblubienico niezaślubiona,
Dziewczyno uświęcona, Królowo, Matko najświętsza,
Raduj się, Oblubienico niezaślubiona.
Czcigodniejsza od Cherubinów i bardziej wysławiona.
Raduj się, Oblubienico niezaślubiona,
Od Serafinów bezcielesnych i Tronów bardziej chwale
bna,
Raduj się, Oblubienico niezaślubiona.
Raduj się, pieśni Cherubinów, raduj się, hymnie ani
ołów.
Raduj się, Oblubienico niezaślubiona,
Raduj się, śpiewie Serafinów, radości archaniołów,
Raduj się, Oblubienico niezaślubiona.
Raduj się, pokoju i szczęścia porcie zbawienia.
Raduj się, Oblubienico niezaślubiona,
Święty Przybytku Słowa i niezniszczalności,
Raduj się, Oblubienico niezaślubiona.
Raduj się, raju zachwycający Ŝycia wiecznego.
Raduj się, Oblubienico niezaślubiona,
Raduj się, Drzewo Ŝycia i źródło nieśmiertelności.
Raduj się, Oblubienico niezaślubiona.
Błagam Ciebie, Pani, teraz modlę się do Ciebie.
Raduj się, Oblubienico niezaślubiona,
Proszę Ciebie, Królowo wszystkich, łaskawość Twoją,
Raduj się, Oblubienico niezaślubiona.
Dziewczyno uświęcona i bez skazy, Pani Najświętsza.
Raduj się, Oblubienico niezaślubiona,
Proszę Ciebie gorąco, Świątynio nieskalana,
Raduj się, Oblubienico niezaślubiona.
Wspomóż mnie, wyrwij mnie wrogom moim.
Raduj się, Oblubienico niezaślubiona,
Uczyń mnie dziedzicem Ŝycia wiecznego,
Raduj się, Oblubienico niezaślubiona.


Tekst "Pieśni o perle" pochodzi z: "Ojcowie żywi" - t. VI -  Muza chrześcijańska: - wyd. Znak, Kraków 1985, s. 199-203.
Tłumaczenie  - "Agni parthene" -   http://www.liturgia.cerkiew.pl/pages/File/docs/mario.pdf


Warto posłuchać wykonania tego przepięknego hymnu przez mnichów monasteru wałaamskiego.