wtorek, 23 grudnia 2014

Grzegorz z Nazjanzu - "O dwu Testamentach i o zjawieniu Chrystusa"


    Św. Grzegorz z Nazjanzu  jest chyba jedynym z Ojców Kościoła który równie swobodnie pisał prozą jak i wierszem.  Teologia  jego spuściźnie to nie tylko uczone traktaty, ale także i poezja. Dzięki swojej niezwykłej erudycji mógł tworzyć także poematy Dlaczego wybrał taką formę dla swoich myśli? Mówi on o tym w wierszu "In suos versus" czyli "Dlaczego piszę?" Otóż chodziło mu o dotarcie także do młodzieży, dla której  czytanie uczonych traktatów było obowiązkiem a nie przyjemnością i w związku z tym, niechętnie sięgała po trudniejszą literaturę.
    Dzięki wiedzy jaką posiadał mógł Grzegorz tworzyć poematy dorównujące poziomem najlepszym wzorcom jakie stworzyła kultura helleńska. W dziedzinie poezji chrześcijańskiej  Grzegorz jest największym przedstawicielem liryki chrześcijańskiej aż do czasów Romana Melodosa.
     Nie jest to łatwa poezja.  A. Hamman w swojej książce "Portrety Ojców Kościoła" - ta charakteryzuje  Grzegorza -poetę:
 
     " Poezja Grzegorza ukazuje nam nie tylko dramat człowieka borykającego się z własną wrażliwością, lecz również dramat człowieka wierzącego, który konfrontuje swą wiarę ze swym życiem. Poezja nie jest tu jakimś dodatkiem do życia, lecz jego najprawdziwszym przejawem i spełnieniem. Jest rekapitulacją i syntezą teologii nauczanej przez  całe życie. U niego - jak u Augustyna - teologia przekształca się w wewnętrznym doświadczeniu. Kontemplacja tajemnic wiary chrześcijańskiej przybiera kształt poematu: - "O, Trójca Święta, Ty jedyna mnie interesujesz". -  A. Hamman, "Portrety Ojców Kościoła" - wyd. IW "Pax" W-wa 1978, s. 132.

   Oddajmy więc głos największego teologowi wśród poetów i jednocześnie największemu poecie wśród teologów. Oto jak Grzegorz z Nazjanzu dokonuje syntezy nauczania obu Testamentów przedstawiając poetycki wykład chrystologii i soteriologii.

                 O dwu Testamentach i o zjawieniu Chrystusa
                        (De duobus Testamentis et adventu Christi)

     W imię Boże! W słowach tej pieśni, pilni rozważmy
     dwa Testamenty - Nowy i Stary - co w świecie rozbłysły
     najpierw dawnym Hebreom (boć oni pierwsi poznali
     Boga, co rządzi w niebiesiech), a później i innym narodom.
5.  Stwórca bowiem nie wiedzie człowieka na błędu manowce,
     jak ktoś prawdy nieświadom (wszak wszechwiedzące jest Słowo)
     ani swej woli nie cofa (boć tego i człowiek się wstydzi).
     Ale oto co powiem o Bożej ku ludziom miłości:
     Szatan zaciekły, gdy zdołał ponętą zgubnego owocu
10 skusić pierwszego rodzica i z raju na wieki go wygnał,
     postanowił wygubić doszczętnie i dziatwę Adama,
     gromiąc niejako sromotnie zastępy, co wodza straciły.
     Oderwawszy więc ludzkość od Boga swą chytrą namowąw dusz
     zwrócił oczy człowieka na niebo gwiazdami usiane,
15blaskiem przepięknym rozkwitłe, na zmarłych ludzi postacie,
     które stworzyła tęsknota, a czcią otoczyła legenda,
     godna niekiedy wiary, niekiedy kłamliwa i mglista,
     z każdym rokiem rosnąca w zmyślone i nowe szczegóły.
     Nawet synowie Henreów wyrzekli się dawnej świętości.
20i nie słuchali lamentu proroków, gdożących im pomstą
     Boga żywego... bywało, czyhali na zycie proroków....
     A i królowie nie bali się Boga. Boć wielu z nich dało
     przykład gorszący podwładnym, opuścić nie chcąc bugajów
     ani wierzchołków gór, gdzie czcili krwawe bożyszcza.
25 Przeto ściągnęli na siebie gniew straszny Pana zastepów
     i rozproszeni zostali... Dzis ja zastąpiłem im drogę,
     pragnąc w swej gorliwości nawrócić tych ludzi zbłąkanych,
     by uwierzyli w Chrystusa i świętą naukę przyjęli;
     niech się nawrócą choć po niewczasie, gdy nieszczęść zaznali
30przez swą nienawiść do młodszych narodów, co przyszły w ich miejsce.
     Lecz o tym później pomówię, - Gdy Zakon podupadł u Żydów,
     rodzaj ludzki na koniec dostąpił tego zaszczytu
     z woli przedwiecznej Ojca, za sprawą Syna Bożego:
     CHRYSTUS, widząc, że Boski pierwiastek, wlany przez niego
35 w duszę człowieka, został wyżarty przez złości truciznę
     i że podstępny wąż zagarnął władzę nad ludźmi,
     już - aby zbawić swój lud - nie powierzał onej choroby
     innym lekarzom, boć słabe lekarstwa nie zdadzą się na nie
     wobec cierpień poważnych.... Lecz chwałę porzucił niebieską
40Syn Przedwiecznego Ojca, bez matki zrodzony przed wieki.
     Sam wśród nas, jak Syn bez ojca, ale zjawił się znienacka.
     Czyżby znienacka? - Wszak dla mnie zśmiertelnił się Ten Niesmiertelny
     rodząc się z Matki-Dziewicy, by całym mnie sobą ocalić,
     całkowity był bowiem nieszczęsny upadek Adama  
45Przeto - według praw ludzkich i ludzkim prawom na przekór -
     w nieskalanym żywocie Niewiasty, co męża nie znała,
     stawszy się ciałem (o cudzie, dla słabych dusz niepojety!)
     zjawił się Bóg-śmiertleny, dwie w sobie jednocząc natury;
     jedną Boską, ukrytą przed okiem zwykłego człowieka,
50drugą jawna, jaka i nam przypadła w udziale.
    Jeden Bóg - obustronnie,bo z Bóstwem od wieków był złączon,
    a w człowieczeństwie się stał przez Bóstwo Chrystusem i Królem,
    aby, jak nowy Adam przechodząc do stworzeń śmiertelnych,
    grzech Adamowy uleczył (przybrawszy kształty cielesne),
55bom przez ludzką ułomność nie umiał się zbliżyć ku Niemu.
    Niespodzianie zniweczył zamysły węża chytrego,
    co, podszedłszy Adama, chciał mierzyć się z Bogiem na niebie,
    całą nawałę sweoj złości podnosząc w buncie daremnym
    jako morze wzburzone o skałę się kruszy niezłomną.
60Kiedy się Chrystus narodził, zatrzęsła się ziemia i niebo;
    z niebios anielski chór zadzwonił piesnią pochwalną.
    W ślad za gwiazdą złocistą przybyli Trzej Mędrcy ze Wschodu,
    cenne przynosząc dary, by uczcić Króla-Dziecinę.
    Takie są słowa moje o narodzeniu Chrystusa.
65Było ono bez skazy; wszak skazą grzech jest jedynie, 
    Chrystus zaś był bez grzechu, bo wziął ze Słowa początek
    i nie z nasienia ludzkiego człowiekiem stał się, lecz z ciała
    które Duch Święty uświęcił, z Najświętszej Matki Dziewicy,
    przybył własną swą mocą - i dla mnie został oczyszczon.
70Spełnił bowiem wszystkie przepisy Starego Zakonu,
    jakby spłacając mu dań za dawny trud wychowawczy.
    A gdy zapowiedziany Świecznikiem wielkiej Światłości,
    który wyprzedził Go swym urodzeniem i swoją nauką
    i na puszczy wołając, wskazywał Boskość Chrystusa -
75Stanął Chrystus wśród rzeszy, połowa której z daleka,
    druga połowa zaś z bliska przybyła (dla jednych i drugich
    wspólnym był głazem węgielnym) podwójny chrzest ludziom zgotował:
    jeden z Ducha Świętego, co zgładził grzech pierworodny
    ciała naszego, a potem chrzest drugi: naszej krwi własnej.
80Bowiem i moją jest krew, wylana przez Boga mojego
    na odkupienie mych win i świata całego zbawienie.
    Gdybym nie był człowiekiem ułomnym, lecz silną istotą,
    jednej-by tylko Bożej dorady mi była potrzeba,
    co by mnie strzegła, rządziła i wiodła ku chwale niezmiernej.
85Jednak, ponieważ mnie Bóg nie stworzył bogiem, lecz słabą,
    chwiejną ludzką istotą, więc zsyła mi różne pomoce,
    z których jedną jest łaska obmycia grzechu. Jak niegdyś,
    gdy pierworodni synowie Egipcjan w noc jedną pomarli,
    dziatwa hebrajska uszła zagłady, krwią barankową
90swoje drzwi namazawszy, tak dzisiaj godłem zbawienia
    jest znak Boga-Zbawcy, dla dzieci on zbawczym jest godłem,
    a dla dorosłych lekasrwem najlepszym i świętym znamieniem,
    wzietym z Chrystusa, Dawcy światłości, bym z głębin niedoli
    mógł swobodnie wynurzyć głowę brzemieniem stłoczoną
95i postawić znów stopę na brzegu żywota. Boć przecie
    raźniej idzie i pątnik, gdy znalazł wytchnienie po znoju.
    Wspólne jest wszystkim powietrze i wspólną jest wszystkim ziemia,
    wspólny jest bezmiar niebios i wspólne zmiany pór roku,
    wspólny także i chrzest, co dusze z grzechu obmywa.  

Tekst pochodzi z:  A. Bober - "Światła ekumeny - Antologia patrystyczna" , wyd. WAM Kraków 1965, s.492-495, tł. poematu J. Birkenmajer        

piątek, 19 grudnia 2014

Horsiesi - Księga


     "Jeśli ktoś kocha Pana z całego serca i z całej swej duszy, i ze wszystkich sił, zyska bojaźń, a bojaźń zrodzi w nim płacz, a płacz radość, a radość da mu siłę i w tym wszystkim dusza wyda owoce" -  Ammonas, List 2 w:  W. Harmless - Chrześcijanie pustyni, Wyd. UJ Kraków 2009, s.96.

    Słowa ucznia św. Antoniego - jednego z ojców monastycyzmu mogą stanowić motto życiowe dla każdego chrześcijanina, a na pewno były drogowskazem dla pierwszych egipskich mnichów którzy pozostawili po sobie niezwykłe świadectwa. Jednym z nich był Horsiesi, drugi w kolejności następca Pachomiusza, przełożony wielkiej mniszej kongregacji. Postać praktycznie nieznana, a warta poznania. E. Wipszycka w swoim wspaniałym dziele poświęconym egipskim mnichom - "Drugi dar Nilu" -  zamieściła znamienne zdanie: "W dorobku pisarskim Horsiesego jest przepiękny tekst pisany przed śmiercią, zwany Księgą (lub Testamentem ) Horsiesego będący wykładem doktryny ascetycznej" - s. 207.

    Kim był Horsiesi i jak brzmi tekst jego Testamentu, o tym chciałbym opowiedzieć. Warto bowiem poznać tę niezwykła dla współczesnego czytelnika ksiegę o której tak pisze M. Starowieyski:

     " Księga  jest to utkana  z cytatów Pisma Świętego katecheza stanowiąca gatunek pośredni między listem a "praecepta". Na jej przykładzie widzimy, jak Biblia weszła w sposób myślenia i mówienia mnichów egipskich. Horsiesi chcąc bowiem przekazać swój testament duchowy, podaje go mnichom i ich przełożonym słowami Pisma Świętego. Księga  stanowi najbardziej kompletne przedstawienie duchowości pachomiańskiej" -  M. Starowieyski - "Słownik wczesnochrześcijańskiego piśmiennictwa Wschodu"  IW "Pax" W-wa 1999, s. 92

    Jak widac, nie było to postać tuzinkowa. Nic więc dziwnego że w swoistym, jak to dzisiaj byśmy określili, spisie ówczesnych "celebrytów"  znalazł odpowiednie miejsce. Oto, co pisze o nim Gennadiusz z Marsylii w swoim dziele - katalogu pisarzy O sławnych mężach ( De Viris Illustribus) napisanym ok. 480 roku.

    G. 9 : "Orexiesis mnich, współtowarzysz obu, to jest Pachomiusza i Teodora, mąż doskonale wykształcony w Piśmie św., ułożył księgę zaprawioną mądrością Bożą i opatrzoną świadectwami wszelkiej karności zakonnej, o której można śmiało powiedzieć, że zawiera objaśnienia niemalże całości Starego i Nowego Testamentu w treściwych rozprawach, stosownie do potrzeby mnichów. Tę książkę ofiarował braciom jako testament przed swoją śmiercią" -   cyt. za  J. M. Szymusiak, M. Starowieyski , - "Słownik wczesnochrześcijańskiego piśmiennictwa", wyd. Ks. św. Wojciecha, Poznań 1971, s. 198.

   Czy to co pisał Horsiesi 1600 lat temu do swoich braci - mnichów, zawiera także dla nas interesujące treści? Co chciał przekazać ten egipski mnich swoim następcom. Oddajmy mu głos:

                      Księga  naszego  ojca  Horsiesiego
                           którą pozostawił, gdy umierał, jako testament dla braci. 

1. Prolog, czytanie z proroka Barucha

    "Słuchaj, Izraelu, przykazań życia, nakłoń uszy i naucz się mądrości. Cóż to, Izraelu, że jesteś w ziemi nieprzyjacielskiej? Postarzałeś się w ziemi obcej, zostałeś splugawiony wraz z umarłymi, zaliczony jesteś do tych, którzy są w otchłani. Opuściłeś źródło mądrości. Gdybyś chodził drogą Bożą, mieszkałbyś zapewne w pokoju. Naucz się więc, gdzie jest poznanie, gdzie jest światło oczu i pokój. Któż znalazł jej miejsce i kto wszedł do jej skarbców?"  - Ba 3,9-15.

     Tak mówił prorok Baruch do uprowadzonych w niewolę, do ziemi babilońskiej, nieprzyjaciół swoich, gdyż nie chcieli przyjąć przykazań proroków i zapomnieli o prawie Bożym, nadanym przez Mojżesza. Dlatego Bóg sprowadził na nich kary i cierpienie, i poddał pod jarzmo niewoli, ucząc ich zaś jak swoich i nie chcąc zguby tych, którzy się poprawili, lecz pragnąc ich zbawienia przez pokutę.

2. Nauka Apostoła Pawła

     Toteż i my musimy pamiętać o słowach Apostoła, który mówi: "Jeśli Bóg naturalnych gałązek nie ochronił, także nie będzie chronił nas" -   Rz 11,21, lekceważących wypełnienie przykazań Boga. "A wszystko to działo się w figurze, zostało zaś zapisane ku przestrodze dla nas, na których przyszedł koniec czasów" -  1 Kor 10,11; por. 1 Kor 10,6. Oni przeciez byli przesiedleni z miasta Judy do miasta Chaldejczyków, zmieniając miejsce na ziemi. My zaś, o ile Bóg uzna nas za opieszałych, opuścimy w przyszłym wieku nasze miasto i porzuciwszy radość zostaniemy wydani na karę niewoli wiecznej. Utracimy radość wieczną, którą nasi ojcowie i bracia osiągnęli nieustannym trudem.

3. Strzec się zapominalstwa

     Niech zatem nie zwycięża nas zapomnienie ani nie uważajmy cierpliwości Boga za niewiedzę, który dlatego odkłada i odwleka katusze, abyśmy nawróciwszy się ku rzeczom lepszym, nie zostali na katusze wydani. Skoro tedy grzeszymy, nie myślmy, że Bóg godzi się na nasze grzechy, gdy nas nie karze natychmiast. Lecz raczej pomyślmy o tym, że szybko odchodząc ze świata, zostaniemy w przyszlości odłączeni od naszych ojców i od braci, posiadających miejsce zwycięstwa. To {miejsce} i my posiądziemy, jeśli zechcemy iść ich śladami i zważać na to, że Apostoł Paweł przy tej sposobności zarówno oddziela świętych od grzeszników, jak i wydaje winnych "na zgubę ciała, aby duch został zbawiony" -   1 Kor 5,5.
     "Błogosławiony człowiek, który, boi się Pana" - Ps 112,1 i którego [Pan] karci, aby go poprawić i "pouczyć swoim prawem" - Ps 94,12  aby "chodził w Jego przykazaniach" -  Ps 119,32 "przez wszystkie dni życia swojego" - Pwt 6,2. [Błogosławiony], kto nie szemrze w obronie grzechu swojego.

środa, 19 listopada 2014

Św. Grzegorz Wielki - Moralia, ks. XIX

      Księga Hioba - jedna z najbardziej znanych ksiąg ST.  Jest ona od wieków źródłem inspiracji dla poetów, pisarzy, zwykłych ludzi. Dla teologów i dla buntowników. Dla tych wszystkich którzy szukają odpowiedzi na odwieczne pytania dotyczące kondycji człowieka.
      Komentarze do tej księgi pisali także Ojcowie Kościoła. Tym, który pozostawił po sobie jeden z najciekawszych komentarzy do ks. Hioba był papież św. Grzegorz Wielki. Oto co mówił o swoim wielkim poprzedniku inny papież Benedykt XVI w trakcie audiencji generalnej w dn. 4 czerwca 2008 r.:

    "... musimy przede wszystkim zauważyć, że w swoich pismach Grzegorz nigdy nie troszczy się o to, by przedstawić «swoją» naukę, wykazać swoją oryginalność. Pragnie raczej przekazywać tradycyjne nauczanie Kościoła; pragnie po prostu mówić w imieniu Chrystusa i Jego Kościoła na drodze, którą trzeba przemierzyć, by dojść do Boga. Wzorcowe pod tym względem są jego komentarze egzegetyczne. Był zagorzałym czytelnikiem Biblii, do której nie podchodził z intencjami czysto spekulatywnymi. Uważał, że z Pisma Świętego chrześcijanin powinien czerpać nie tyle czysto teoretyczną wiedzę, ile codzienny pokarm dla swej duszy, dla swego ludzkiego życia na tym świecie....Tę myśl Grzegorz rozwija także w Komentarzu do Księgi Hioba. Nawiązując do tradycji patrystycznej, analizuje on święty tekst, biorąc pod uwagę trzy wymiary jego sensu: wymiar dosłowny, wymiar alegoryczny oraz wymiar moralny, które składają się na jedno znaczenie Pisma Świętego. Jednak Grzegorz przyznaje wyraźną wyższość wymiarowi moralnemu. W tej perspektywie przedstawia on swoje przemyślenia, posługując się kilkoma znaczącymi dwumianami: wiedzieć — robić, mówić — żyć, znać — działać, w których przypomina o dwóch aspektach życia ludzkiego, które powinny się uzupełniać, ale często stają się przeciwieństwami. Ideał moralny — jak komentuje — polega zawsze na osiągnięciu harmonijnej syntezy słowa i działania, myśli i zaangażowania, modlitwy i oddania obowiązkom własnego stanu: oto droga do urzeczywistnienia tej syntezy, dzięki której pierwiastek boski zstępuje w człowieka, a człowiek wznosi się aż do całkowitego utożsamienia się z Bogiem. W ten oto sposób wielki papież kreśli dla prawdziwie wierzącego człowieka pełny program życia. Dlatego też Nauka o moralności, czyli wykład Księgi Hioba stanowi w średniowieczu swoistą summę moralności chrześcijańskiej.".
 http://www.opoka.org.pl/biblioteka/W/WP/benedykt_xvi/audiencje/ag_04062008.html

    Komentarz do Księgi Hioba  znany pod nazwą "Moralia" jest na tle innych komentarzy wyjątkowy. Jest chyba najbardziej obszernym komentarzem, a jednocześnie pomimo upływu 1500 lat od daty jego powstania - komentarzem niezwykle aktualnym. Oto jeden z fragmentów tego dzieła który zachowuje nadal swoją aktualność. Posłuchajmy więc papieża św. Grzegorza Wielkiego:

                     "Moralia"  - ks. XIX.

     IX, 15     "Podejmując swą przypowieść, Hiob dodał......(Hi 29,1)

      Przypowieścią nazywa się podobieństwo, dlatego jest oczywiste, że ten, o którym wspomniano, iż podjął przypowieść, mówi rzeczy tajemne ukryte pod zewnętrzną powłoką słów. Opowiadając o swych sprawach, zapowiada rzeczy, które mają się przydarzyć Kościołowi świętemu, a poprzez to, co sam cierpi, pokazuje, co i Kościół będzie cierpieć. Niekiedy bowiem tak dobiera słowa swej historii, że nic nie mówi alegorycznie; niekiedy zaś tak opowiada o swych cierpieniach, jakby mówił w imieniu cierpiącego Kościoła. W tej zaś ostatniej części swej mowy przedstawia ostateczne czasy Kościoła, kiedy będzie on wyszydzany i zmuszony do tego, aby znosić wywyższających się w nieokiełznanej pysze swych przeciwników, to jest wszystkich ludzi cielesnych, czy to heretyków, czy to pogan, których teraz stara się powściągać autorytetem swej mądrości. Dlatego w tejże przemowie powiedziano też: "A teraz śmieją się ze mnie młodsi wiekiem, których ojców nie uznawałem za godnych położenia pośród psów mej trzody" - Hi 30,1. Sama logika porządku nakazuje, aby ostatnie słowa błogosławionego Hioba oznaczały ostatnie dni Kościoła, kiedy to podczas rosnących prześladowań będzie on zmuszony znosić jawne głosy heretyków, którzy jawnie wypowiadając swe błędy, odkryją wówczas porywy swego serca, ukrywane teraz pośród zakamarków myśli. Teraz, jak mówi Jan, Smok jest uwięziony w otchłani, ponieważ diabelska niegodziwość ukryta jest w ich podstępnych sercach. Lecz, jak mówi się dalej, Wąż zostanie wyprowadzony z jamy swego więzienia, bo wszelki wężowy jad, który na razie jest ukryty wskutek lęku, wyleje się wtedy z serc nieprawych przeciwko Kościołowi. Teraz bowiem ukrywając się pod przymilnym językiem, a srożąc się w sumieniu i w przebiegłej niegodziwości, osłania się w pewnym sensie przepaścią obłudy. Teraz Pan, jak mówią słowa psalmisty, "gromadzi wody morskie jak w worze" - Ps 33,7.  Worem jest ziemskie myślenie. Wody morskie są więc gromadzone w worze, kiedy gorycz przewrotnego umysłu nie wylewa się na zewnątrz poprzez słowa pełne niegodziwej swobody. Przyjdzie oczywiście czas, kiedy ludzie występni i cieleśni będą jawnym głosem mówić przeciwko Kościołowi to, co teraz gotują skrycie w myślach. Przyjdzie czas, kiedy będą prześladować Kościół katolicki nie tylko niesprawiedliwymi słowami, lecz także okrutnymi karami.

      16 Kościół będzie znosić prześladowanie ze strony swych przeciwników na dwa sposoby, mianowicie albo słowem, albo mieczem. Gdy będzie znosił prześladowanie słowem, ćwiczyć się będzie w mądrości, gdy zaś mieczem - ćwiczyć się będzie w cierpliwości. Jednakże nawet teraz znosimy codzienne prześladowanie słowem ze strony heretyków, którzy to heretycy mamią nas podstępnymi językami i fałszywą pokorą. Natomiast prześladowania mieczem nastąpią przy końcu świata, aby ziarna, które mają być złożone w niebiańskich spichrzach tym rzetelniej zostały wyłuskane spośród plewy grzeszników, im bardziej będą uciskane. Wówczas wszyscy wybrani, którzy zostaną objęci ową młocką, wspomną na obecne czasy, w których Kościół zachowuje pokój w sprawach wiary i powściąga pyszne karki heretyków jarzmem rozumu, a nie siłą władzy. Wspomną o nas, którzy żyjemy w czasach spokojnych co do wiary; nawet jeśli jesteśmy nękani utarczką z poganami, to nie atakuje się nas w związku z nauką Ojców. Zatem błogosławiony Hiob, będący obrazem świętego Kościoła, który znajdzie się wówczas w takim utrapieniu i przypomni sobie, jak mówiłem, nasz spokój, opowiada swoją przeszłość, zapowiadając innym ich przyszłość, i mówi:

     X. 17  "Kto mi to da, bym był według dawnych miesięcy?" - (Hi 29,2)

     Wiele takich słów wypowie Kościół święty przygnieciony cierpieniami. Ma być bowiem dręczony takimi prześladowaniami, że z wielkim wzdychaniem tęsknić będzie do tych czasów, które my znosimy z wielkim bólem. Niechaj więc mówi, niech mówi za pośrednictwem błogosławionego Hioba: "Kto mi to da, bym był według dawnych miesięcy?" Skoro zaś miesiącami nazywa się określoną liczbę dni, cóż innego określa tu mianem miesięcy, jeśli nie zgromadzenia dusz? Dni połączone w miesiące ukrywają się, podobnie jak teraz Kościół święty ukrywa w sekrecie jaśniejące światłem prawdy dusze, które gromadzi. Niekiedy zaś miesiąc wyraża doskonałość, na przykład gdy prorok powiada: "Będzie miesiąc z miesiąca" - Iz 66,23, czyli doskonałe wytchnienie dla tych, którzy teraz osiągają doskonałość w działaniu. Wspomni więc Kościół o dawnej doskonałości, przypomni sobie, jakie korzyści przynosił duszom swą nauką i powie, dręczony prześladowaniami: "Kto mi to da, bym był według dawnych miesięcy?"

    Tekst pochodzi z: św. Grzegorz Wielki - "Moralia - komentarz do księgi Hioba", t. 4, s. 181-184, seria: Źródła monastyczne t. 63, wyd. Benedyktynów, Tyniec 2013     

sobota, 1 listopada 2014

Orygenes - Homilie o Księdze Liczb - Homilia 9



Najsłynniejszym egzegetą epoki patrystycznej jest bez wątpienia Orygenes. Jego spuścizna w postaci komentarzy do tekstów biblijnych jest wręcz oszałamiająca.  Wobec tekstu biblijnego zachowywał pokorę mając świadomość że nie jest to tylko tekst pisany ręką ludzką, lecz że "całe Pismo św. jest natchnione".
Najlepszą więc drogą do zrozumienia tekstu Biblii pozostaje modlitwa do Boga o dar zrozumienia:

     "Potrzeba pomocy Bożej, aby można było to wyjaśnić; żaden człowiek nie jest w stanie rozprawiać na ten temat, jeśli nie zostanie oświecony łaską Boża. A zatem wspomóźcie mnie modlitwami i współdziałajcie ze mną, aby w tekście tak niejasnym i tajemnym zechciał nam Pan ukazać światło prawdy, iżbyśmy zdołali wyjaśnić, że słowa te są prawdziwe, pożyteczne i boskie, ale ze względu na słabość ludzkiej natury zostały okryte tajemnicami i osłonięte symbolami" -  Homilia do Ks. Jozuego 20,4.

    Jedną z ciekawszych homilii jest Homilia 9 do Księgi Liczb. Orygenes dokonuje w niej egzegezy tekstu poświęconemu buntowi Koracha i jego zwolenników przeciw Mojżeszowi.  Tekst powyższej homilii brzmi niezwykle współcześnie, zwłaszcza w obliczu nieustannie podnoszonych zastrzeżeń wobec nauczania Kościoła. Warto więc zapoznać się z tekstem tej homilii,i dostrzec niezmienną aktualność tego tekstu biblijnego, tak jak dostrzegał ją Orygenes.

                                                         Homilia 9

        O kadzielnicach Koracha, o buncie ludu przeciwko Mojżeszowi i o laskach, wśród których                                                                  zakwitła laska Aarona.  

      1.  U Boga, jak dano do zrozumienia, nic nie jest niepotrzebne ani zbyteczne; przeciwnie, nawet to, co ludzie uważają za godne odrzucenia i odtrącenia, ma, jak się okazuje, pewne elementy sprawy koniecznie potrzebnej. Taka właśnie myśl poddaje nam dzisiejsza lekcja, która wspomina o kadzielnicach Koracha i innych , którzy razem z nim zgrzeszyli. Bóg nie każe odrzucić tych kadzielnic, lecz poleca wykonać z nich "cienkie blachy" i umieścić je wokół ołtarza (por. Lb 17,3). Pismo donosi, iż z rozkazu Bożego "Eleazar, syn kapłana Aarona, wziął miedziane kadzielnice, które przynieśli ci, co zostali spaleni, i wykonano z nich obręcze, i umieszczono je na ołtarzu, jako pamiątkę dla synów Izraela, aby żaden cudzoziemiec, który nie pochodzi z rodu Aarona, nie zblizał się, by składać kadzidło przed Panem, aby nie stało się z nim to samo co z Korachem i jego zgrają, zgodnie z tym, co Pan oznajmił przez Mojżesza (por. Lb 17,5).
     W pewnym miejscu Pan wyraźnie mówi przez proroka: "Moje zamysły nie są jak zamysły wasze, ani myśli moje nie są jak wasze myśli" - ( por. Iz 55,8). Gdyby dzisiaj sprawę tę osądzali ludzie, gdyby przywódcy Kościoła oceniali tych, którzy na przykład głosząc naukę różną od nauki kościelnej ponieśli karę pomsty Bożej, czyż nie sądzono by, iż wszystkie ich słowa, cała ich nauka oraz pozostawione przez nich pisma powinny zginąć razem z ich popiołami? Jednakże wyroki Boże nie są podobne do naszych wyroków. Posłuchaj bowiem, że nakazano, aby z kadzielnic należących do ludzi, którzy powstali przeciwko prorokowi Bożemu, uczyniono blachy i umieszczono je wokół ołtarza, Korach symbolizuje tych, którzy powstają przeciw wierze Kościoła i przeciw nauce prawdy. Napisano więc o Korachu i jego bandzie, że w miedzianych kadzielnicach złożyli kadzidło zapalone "obcym ogniem" - (por. Lb 26,61). Bóg więc nakazuje rozrzucić i rozproszyć "obcy ogień", natomiast co do kadzielnic, to "ponieważ zostały poświęcone - powiada - uczyń z nich cienkie blachy i umieść je wokół ołtarza, bo złożono je w ofierze dla Pana i są poświęcone" - (por. Lb 17,2). Moim zdaniem wskazuje to, iż owe kadzielnice, które Pismo nazywa "miedzianymi", symbolizuje Pismo święte. Heretycy umieszczając w tym Piśmie "obcy ogień", to znaczy wprowadzając w nie sens i znaczenie obce Bogu i prawdzie, ofiarowują Bogu nie miłe, lecz przeklęte kadzidło. Dlatego też kapłani stanowią symbol Kościoła; jeśli kiedy wydarzy się coś podobnego, to wszystko, co jest obce prawdzie, powinno zostać do cna wyrzucone z Kościoła Bożego; jeśli jednak wśród słów heretyków znajdą się jakieś stwierdzenia pochodzące z Prawa Bożego, to nie należy ich odrzucać wraz z tym, co się sprzeciwia prawdzie i wierze. To bowiem, co z Pisma Bożego pochodzi, jest ofiarowane Panu i uświęcone. 
      Można jednak również w inny sposób rozumieć polecenie, które nakazuje, by kadzielnice grzeszników zostały włączone do ołtarza i połączone z nim. Przede wszystkim nie bez znaczenia jest fakt, że nazwano je "miedzianymi". Gdy bowiem chodzi o prawdziwą wiarę i prawidłowe głoszenie Słowa Bożego, Pismo mówi o przedmiotach srebrnych albo złotych; blask złota oznaczać ma czystość wiary, a wybadane w ogniu srebro symbolizuje wypróbowane słowa. To zaś, co jest określane jako "miedziane", polega wyłącznie na dźwięku głosu, a nie na prawdzie ducha, i jest, jak stwierdza Apostoł, "jak miedź brzęcząca albo cymbał brzmiący"  -(1Kor 13,1). Jeśli przeto postawimy owe "miedziane kadzielnice", to znaczy głosy heretyków, na ołtarzu Bożym, gdzie płonie boski ogień i gdzie głosi się prawdziwą wiarę, wówczas dzięki porównaniu z fałszem doskonalej zajaśnieje sama prawda. Jeśli bowiem umieszczę tu na przykład wypowiedź Marcjona, Bazylidesa albo jakiegoś innego heretyka i zbijać je będę niczym ogniem wziętym z boskiego ołtarza słowami prawdy oraz świadectwami zaczerpniętymi z Pism Bożych, to czyż przez takie porównanie nie okaże się wyraźniej ich bezbożność? Gdyby bowiem nauka kościelna była prosta, gdyby nie otaczały jej żadne twierdzenia pochodzące z nauk heretyckich, wiara nasza nie mogłaby się ukazać tak jasno i w sposób tak wypróbowany. 
     Naukę katolicką jednak otaczają ataki jej wrogów - po to, aby wiara nasza nie gnuśniała w bezczynnosci, lecz żeby się oczyszczała dzięki ćwiczeniom. Dlatego też Apostoł mówi: "Muszą zaś być i rozdarcia, aby się okazało, którzy są wypróbowani wśród was" - (1Kor 11,9) Oznacza to: trzeba otoczyć ołtarz kadzielnicami heretyków, aby dla wszystkich jasna i wyraźna była różnica, jaka zachodzi między wiernymi i niewiernymi. Gdy bowiem wiara kościelna zacznie błyszczeć jak złoto, a jej głoszenie zajaśnieje dla widzów jak wypróbowane w ogniu srebro, wówczas w tym większej hańbie i szpetocie głosy heretyków okażą się brudne jako nędzna, pozbawiona blasku miedź.
     Chcesz się przekonać, że to, co dobre, doskonalej można rozpoznać jako dobro dzięki porównaniu z tym, co gorsze? Któż by wiedział, że światłość jest dobra, gdyby nie znał nocnych ciemności? Któż by doceniał słodycz miodu, gdyby nie skosztował czegoś gorzkiego? Gdybyś wreszcie usunął diabła oraz wrogie moce toczące walkę przeciw nam, cnoty duszy nie mogłyby zajaśnieć nie mając przeciwnika. Tak samo chwała wiernych kapłanów nie mogłaby błyszczeć, gdyby jej nie uwydatniła nagana i kara, która spadła na niewiernych.  
     Również z tego, co czytamy (w Piśmie), wynika, że każdy sprawiedliwy otrzymuje u Boga większą chwałę dzięki porównaniu z resztą ludzi. Oto o Noem napisano, iż "był sprawiedliwy i doskonały wśród swego pokolenia"  (Rdz 6,9) . Wskazuje to, że nie był doskonały w sensie absolutnym, lecz był "doskonały" wśród swego pokolenia" - i przez porównanie z innymi został ogłoszony "sprawiedliwym". Sądzę, że podobnie trzeba myśleć i o Locie: im gorszymi bowiem stawali się z dnia na dzień mieszkańcy Sodomy, tym sprawiedliwszy okazywał się Lot. Tak samo i w tej księdze, którą mamy w dłoniach: gdy powrócili wywiadowcy badający ziemię, i dziesięciu z nich swoimi pełnymi trwogi słowami wywołało zwątpienie u ludu, a dwaj pozostali , to znaczy "Kaleb i Jezus"  - (por. Lb 14,6nn.) ogłosili dobrą nowinę i zachęcali lud do wytwania w postanowieniu, nieśmiertelną zasługę u Pana przyniosło im nie tyle ich własne wyznanie, ile raczej strach ich towarzyszy. Nie zajaśniałaby w nich przecież tak wspaniała cnota ducha, gdyby się nie ujawnił szpetny strach pozostałych dziesięciu.
     Powiedzieliśmy to na temat kadzielnic należących do tych, którzy zostali potępieni; kazano je zawiesić na ołtarzu, aby przez porównanie z gorszymi sprawiedliwi okazali się tym sprawiedliwsi. Chodziło równocześnie i o to, aby dać przykład potomnym, by nikt, owładnięty urojeniem zuchwałego ducha, nie obejmował godności kapłańskiej, której Bóg mu nie udzielił, lecz żeby ustępował miejsca temu, kogo powołała świadomość zasług i wola Boża, a nie ludzka ambicja, przekupna łaskawość czy potępienia godna hojność.  

    2.  Pismo powiada dalej: "I szemrali synowie Izraela przeciw Mojżeszowi i Aaronowi mówiąc: "Wyście wytracili lud Pana". I stało się, że gdy zgromadzenie napadło na Mojżesza i Aarona, oni uciekli do Namiotu Świadectwa, Namiot zaś okryła chmura, i ukazał się majestat Pana. A Mojżesz i Aaron weszli do Namiotu Świadectwa" (Lb 17,7). Nie czytaliśmy nigdy dawniej o tym, że "obłok okrył Namiot, że ukazał się majestat Pana" i że przyjął Mojżesza i Aarona w obłok; czytamy o tym dopiero teraz, gdy lud powstał przeciwko nim i chciał ich ukamienować. Dowiedzmy się stąd, jaki pożytek chrześcijanie czerpią z prześladowań, ile zyskują chwały, jak Bóg staje się ich obrońcą, jak obficie wylewa się na nich Duch Święty. Łaska Pana przychodzi z pomocą, wówczas, gdy podnosi się ludzka srogość, i wówczas znajdujemy pokój u Boga, gdy dla sprawiedliwości cierpimy wojnę wydaną nam przez ludzi. "Gdzie bowiem wzmógł się grzech, tam obficiej rozlała się łaska" - (Rz 5,20). A zatem "osłonił ich" obłok Namiotu, "zgromadzenie napadło na Mojżesz i Aarona, i objawiła się chwała Pana". Choćby Mojżesz i Aaron byli wielcy wskutek zasług życiowych, choćby jaśnieli cnotami ducha, chwała Boga nie mogłaby się im objawić, gdyby nie znaleźli się pośród prześladowań, wśród ucisków i niebezpieczeństw, a nawet niemal w obliczu śmierci. Nie sądź więc, że tobie może się objawić chwała Pańska podczas snu i bezczynności. Czyż Apostoł Paweł nie zasłużył na osiągnięcie chwały Bożej pośród niebezpieczeństw? Czyż nie mówi on, że poza wszystkim znalazł się "w udrękach, w trudacj, w więzieniach, że trzy razy był sieczony rózgami, raz kamienowany, trzykrotnie był rozbitkiem na morzu, zaznał niebezpieczeństw morskich, niebezpieczeństw od zbójców, niebezpieczeństw ze strony fałszywych braci" - (por. 2 Kor 11,23-27)? Im liczniejsze są owe niebezpieczeństwa, tym obfitszej chwały Bożej udzielają one tym, którzy je cierpliwie znoszą.

     3. "I rzekł Pan do Mojżesza i Aarona: "Oddalcie się od tego zgromadzenia, a wytracę ich w jednej chwili". Oni zaś upadli na twarz" (Lb 17,10).
     Niegdyś w Sodomie szukano zaledwie dziesięciu (sprawiedliwych), dzięki którym, gdyby ich znaleziono, mogliby zostać ocaleni mieszkańcy Pentapolis Sodomitów; tutaj natomiast; jeśli znajdzie się przynajmniej dwóch takich, jakimi byli Mojżesz i Aaron, wystarczy to, aby ocalony został też cały lud izraelski. Cóż zatem szczególnego było w tych dwóch? Jaka cnota, jaka zasługa uwalnia ponad sześćset tysięcy ludzi od zagłady zagrażającej ze strony zabójcy? Według mnie Mojżesz symbolizuje Prawo, które uczy ludzi wiedzy i milości Boga, Aaron zaś jest symbolem modlitw i błagań zanoszonych do Boga . Jeśli zatem zdarza się kiedyś, że Bog gniewa się na nas albo na cały lud, jeśli Pan wygłasza wyrok pomsty, ale Prawo Boże powróci do naszego serca napominając nas i pouczając, abyśmy skierowali się ku pokucie, czynili zadośćuczynienie za grzechy i modlili się za przewinienia, to natychmiast ustanie gniew, uspokoi się zapalczywość, a Pan zostanie przebłagany, tak jakby Mojżesz i Aaron wstawili się za nami i zanosili błagania za cały lud. Jeśli natomiast powstanie kiedyś gniew z oblicza Bożego, jeśli nastanie surowa kara za grzechy, a serca nasze staną się twarde, wskutek czego nie będziemy zwracali się do Pana i nie będziemy się uniżali przed Jego obliczem - (por. 2 Kor 3,16; Jk 4,10), ani słowami modlitwy nie będziemy łagodzili Jego gniewu, lecz, na odwrót, będziemy mówić: "Bóg nie troszczy się o życie śmiertelnych, ono nie obchodzi Boga, On nas dawno opuścił i sprawy nasze nie dochodzą do Jego wiadomości" - (Aluzja do poglądów epikurejczyków), jeśli tak myślimy w sercach naszych, jeśli takie słowa wychodzą z ust naszych, to z pewnością nie ma w nas Mojżesza i Aarona, czyli znajomości Praw i owoców pokuty, dzięki którym moglibyśmy się uratować od zagrażającej śmierci. To właśnie, jak sądzę, przydarzyło się ludowi, który żył przed nami, kiedy "wszyscy zbłądzili, wszyscy razem stali się nieużytecznymi i nie było takiego, co dobrze czyni, nie było ani jednego" - (Ps 13,3). Gdyby bowiem był ktoś taki, to Bóg oczywiście nigdy by ich nie opuścił.
     Również i my lękajmy się, aby coś podobnego nie stało się z nami. Lękam się bowiem owego zdania, gdzie Pan nasz i Zbawiciel , który wszystko wie z góry, stwierdza jakby z wahaniem: "Czy sądzisz, że Syn Człowieczy znajdzie wiarę na ziemi, gdy przyjdzie"?  - (Łk 18,8).
     A więc Mojżeszowi i Aaronowi nakazano oddalić się od zgromadzenia, aby zgromadzenie zostało w jednej chwili wytracone. Zobaczmy jednak, co inni robią: są święci, są doskonali, są raczej uczniami Ewangelii, aniżeli Prawa, i dlatego też "miłuję nieprzyjaciół swoich i modlę się za swych prześladowców" - (por. Mt 5,44). Otóż gdy tamci przychodzą, aby ich zabić, oni padają na twarz na ziemię.

     4.   "I rzekł Mojżesz do Aarona: "Weź kadzielnicę, włóż do niej ogień z ołtarza i rzuć kadzidła, a zanieś je szybko do obozu i módl się za nimi; Pan bowiem rozgniewał się i już zaczął niszczyć lud" - ( Lb 17,11).
     Skoro już doszliśmy do tego miejsca, pragnę przypomnieć uczniom Chrystusa o dobroci Bożej, aby nikogo z was nie wprawili w zakłopotanie heretycy, gdyby podczas dysputy twierdzili, że Bóg Prawa jest sprawiedliwy, a nie dobry, oraz że Prawo Mojżeszowe zawiera w sobie sprawiedliwość, ale nie dobroć. Niechaj więc ci, którzy na równi oskarżają Prawo i Boga, zwrócą uwagę, iż sam Mojżesz i Aaron wypełnili wcześniej to, czego później nauczała Ewangelia. Oto Mojżesz "miłuje nieprzyjaciół i modli się za swych prześladowców" - (por. Mt 5,44), a takiego przecież postępowania Chrystus uczy w Ewangelii. Posłuchajcie przecież, iż "padając na twarz na ziemię" modli się za tych, którzy powstali, aby ich zabić. Tak więc cnota ewangeliczna znajduje się w Prawie, a Ewangelie, jak się okazuje, wspierają się na fundamencie Prawa: jeśli zatem rozumiem Prawo w sposób duchowy, to nie nazywam go "Starym" Testamentem. Prawo jest Starym Testamentem jedynie dla tych, którzy chcą je pojmować cieleśnie: z konieczności Prawo stało się dla nich "stare" i zestarzało się, ponieważ nie może zachować swych sił. Dla nas natomiast, którzy rozumiemy je i wyjaśniamy duchowo, według sensu ewangelicznego, Prawo zawsze jest "nowe". Obydwa Testamenty są dla nas "nowe" nie ze względu na swój wiek, ale z uwagi na nowy sposób ich pojmowania. Czyż i apostoł Jan nie wyraża tej samej myśli w swoim liście, gdy tak mówi: "Synkowie, daję wam nowe przykazanie, byście się wzajemnie miłowali" - (J 13,34; por. 1 J 2,8; 3,23)? Wiedział przecież, że przykazanie miłości już dawno zostało wydane w Prawie! Ponieważ jednak "miłość nigdy nie ustaje" - (por. 1 Kor 13,8), a przykazanie miłości nigdy się nie starzeje, jest zawsze "nowe": przykazanie miłości bowiem wciąż czyni "nowymi" w duchu tych, którzy je zachowują i przestrzegają. Dla grzesznika natomiast i dla tego, który nie dochowuje układów miłości, nawet i Ewangelie się starzeją. Nie może też mieć "Nowego" Testamentu ten, kto nie "porzuca dawnego człowieka i nie przyobleka się w nowego, stworzonego przez Boga" - (por. Ef 4,22.24.).
     Mojżesz zatem zachęca wielkiego arcykapłana, aby ofiarował "kadzidło w obozie i modlił się za lud"; powiada: "Już bowiem lud zaczął być niszczony" - (por. Lb 16,46). Mojżesz widział w duchu, co się działo. Zobaczył, że Moc weszła do obozu, że niszczy i zabija grzeszników, i dlatego poleca arcykapłanowi, aby "wziął kadzielnicę, włożył do niej ogień z ołtarza, a umieściwszy w niej kadzidło wyszedł i stanął pomiędzy umarłymi i żywymi", aby nie postępowała dalej plaga, czy raczej zniszczenie - bo raczej taki sens ma to stwierdzenie Pisma. 

     5. Najpierw, jeśli pozwolicie, przedstawimy wam obraz historyczny, abyśmy po omówieniu wydarzenia historycznego mogli się zastanowić również nad sensem mistycznym tego zapisu. Zwróć więc uwagę, że lud izraelski został umieszczony w obozie wedle układu pokoleń i rodów. Zauważ dalej, że jakaś Moc wysłana przez Boga nie zabija ludu bezładnie, lecz że zaczyna go niszczyć poczynając od jednej strony. Zauważ, że śmiertelna rzeź posuwa się krok po kroku. Potem przybywa arcykapłan ubrany w szatę arcykapłańską i niosąc kadzielnicę z ogniem i kadzidłem zdąża na miejsce, do którego dotarła śmierć szerzona przez anioła-zabójcę. Arcykapłan zatrzymuje się w tym miejscu, gdzie śmierć zabiła już jednych ludzi i zagrażała następnym. Spójrz na arcykapłana, który stoi i jak gdyby własnym ciałem oddziela żywych od umarłych: moc jego przebłagania i tajemnica kadzidła zawstydziła anioła-zabójcę, i w tym momencie śmierć się skończyła, a przywrócone zostało życie.   
     Jeśli zrozumiałeś bieg wydarzeń historycznych i zdołałeś, że się tak wyrażę, zobaczyć na własne oczy, że kapłan stoi pomiędzy żywymi i umarłymi, wznieś się teraz na wyższe szczyty tego stwierdzenia i zobacz, jak prawdziwy Arcykapłan, Jezus Chrystus, wziąwszy "kadzielnicę" ludzkiego ciała oraz włożywszy do niej "ogień z ołtarza", to znaczy oczywiście ową wspaniałą duszę, z którą się urodził, i dodawszy "kadzidła", którym jest nieskalany duch, stanął pomiędzy żywymi i umarłymi i sprawił, że śmierć już dłużej się nie szerzy, lecz, wedle słów Apostoła, "pokonał tego, który dzierżył władzę nad śmiercią, to znaczy diabła"  - Hbr 2,14, po to, aby "ten, kto w Niego wierzy", nie umarł, lecz "żył na wieki"  - J 3,15.
     Taka więc była owa tajemnica, która miała się wypełnić później, a której przestraszył się już wtedy zabójca ludu. Znał bowiem symbol kadzielnicy, ognia i kadzidła. Przewidywał też, jaką ofiarę miał złożyć Bogu Ten, który "stanął pomiędzy umarłymi i żywymi". Tamtych ludzi ocalił wówczas symboliczny obraz, do nas zaś przybyło prawdziwe zbawienie w swej własnej postaci. Ów anioł-zabójca nie zawstydził się purpurowych szat arcykapłańskich utkanych z wełny i batystu; zrozumiał on, jakie w przyszłości będą szaty Wielkiego Arcykapłana, i ustąpił przed tym, co przewyższa wszelkie stworzenie. Sądzę jednak, że ów symbol spełnił się nie tylko podczas pierwszego przyjścia Pana i Zbawiciela naszego; wydaje mi się, że zostanie on zachowany w tej samej postaci również przy drugim Jego przyjściu. Syn Człowieczy przyjedzie bowiem powtórnie, a gdy przyjdzie, znajdzie bez wątpienia umarłych i żywych. Sprawę tę możemy rozumieć w ten sposób, że niektórych ludzi znajdzie w takim stanie życia, w jakim my teraz jesteśmy, podczas gdy inni poprzedzą nas jako umarli. Można jednak pojmować to jeszcze inaczej: za "umarłych" możemy uważać ciała, a za "żywych" dusze. Przypominam sobie jednak, że ci, co przede mną interpretowali ten tekst, "umarłymi" nazwali tych, których uznano za zmarłych w ich grzechach wskutek nadmiaru zbrodni, za "żywych" zaś uznali takich, którzy wytrwali w uczynkach życia. Jakby z tym jednak nie było, przecież i w przyszłości ten Wielki Arcykapłan, nasz Zbawiciel, stanie "między żywymi i umarłymi" także wówczas, gdy "postawi owce po prawej, a kozły po lewej stronie" i tym, którzy są po prawicy, powie: "Pójdźcie, błogosławieni Ojca mojego, weźcie w posiadanie królestwo przygotowane wam od założenia świata"  - por. Mt 25,33.34 itd. Do tych zaś, którzy są po lewej stronie, powie: "Wy, którzy dopuszczacie się nieprawości, idźcie w ogień wieczny, który Ojciec mój przygotował diabłu i jego aniołom, bo nie znam was" - por. Mt 25,41; Łk 13,27. A więc "umarłymi" są ci, którzy zostają posłani w ogień wieczny, "żywymi" zaś ci, których posłano do królestwa. 

     6. Pismo powiada: "I ustała plaga" (Lb 16,50), albo, jak czytamy w innym wydaniu Prawa: "Ustało zniszczenie"; to stwierdzenie lepiej pasuje do interpretacji prawdy. "Zniszczenie" bowiem dokonuje się jak gdyby w "glinianych naczyniach". Grzesznicy zatem stają się "glinianymi naczyniami", jak stwierdza to prorok Jeremiasz, który tak mówi w Lamentacjach: "Synowie Syjonu, którzy byli czcigodni i cenieni jak złoto, jakże są poczytani za gliniane naczynia, robotę rąk garncarza?" (Lam 4,2) . A Apostoł powiada: "W wielkim domu znajdują się naczynia nie tylko złote i srebrne, lecz i drewniane i gliniane: jedne do użtku zaszczytnego, a drugie do pohańbienia" (2 Tym 2,20) Naczynia gliniane są przeznaczone do pohańbienia, i one mogą zostać zniszczone. Przypatrzmy się jednak uważniej, co Apostoł mówi dalej o samych glinianych naczyniach: powiada on: "jeśli ktoś oczyści samego siebie z tego wszystkiego, będzie naczyniem zaszczytnym, poświęconym, pożytecznym dla Pana, przygotowanym do każdego dobrego czynu" (2 Tym 2,21). Wskazuje tutaj, jak się wydaje, iż naczynie, które powstaje, oraz ten, kto je wytwarza, są jedną i tą samą osobą. Zrozum więc, że tym, co działa, jest ludzka wola, pozostała zaś część człowieka jest owym naczyniem, które powstaje "dla użytku zaszczytnego albo ku hańbie". Kiedy więc nasz umysł wybiera to, co dobre, i pociąga nas ku dobremu postępowaniu, czyni nas pożytecznym naczyniem. Gdy zaś okaże lekceważenie i wola nasza odstąpi od dobra, stajemy się "naczyniem grzesznym na pohańbienie". Jeśli zatem nasz umysł jest gliniany, jeśli myśli wciąż o glinie i o ziemie, stajemy się naczyniem glinianym i wytworem rąk garncarza. I może dlatego właśnie człowiek taki zostaje zganiony przez Apostoła jako ten, kto mając gliniany i ziemski umysł zabiega o wielkie sprawy, o takie, których nie może osiągnąć, i mówi: "Dlaczego więc (Bóg) czyni jeszcze wyrzuty? Któż bowiem Jego woli może się sprzeciwić?" (Rz 9,19) Takiemu człowiekowi, jako naczyniu glinianemu, odpowiada Apostoł: "Kimże ty jesteś, człowiecze,  byś mógł się spierać z Bogiem? Czyż może naczynie gliniane powiedzieć temu, który je ulepił: "dlaczego mnie takim uczyniłeś?" (Rz 9,20)
     Oprócz tego w wypowiedzi Apostoła" Mające ten skarb w naczyniach glinianych" (2 Kor 4,7), "naczynie gliniane" oznacza albo nasze ciało. albo literę Prawa. Zdanie to można pojmować na dwa sposoby: że Pan przez Ducha Świętego udziela nam skarbu łaski, gdy przebywamy w ciele, i że w słowach Prawa, które wydaje się nędzne i godne lekceważenia, bo, jak się zdaje, nie są wygładzone sztuk a gramatyczną, "ukryty jest skarb mądrości wiedzy Bożej" (por. Kol 2,3) , tak iż słusznie można powiedzieć, że znajdują się w nich "ukryte skarby mądrości i wiedzy Boga".
    Tyle możemy powiedzieć o "zniszczeniu", które, jak wspomniano, "ustało". Teraz powiedzmy kilka słów również o następnym opowiadaniu, w którym umieszczono wzmiankę o laskach.


Tekst pochodzi z:  Orygenes - "Homilie o księgach Liczb, Jozuego, Sędziów"  Pisma Starochrześcijańskich Pisarzy t XXXIV cz. 1, wyd. ATK Warszawa  1986, s. 78 - 91