czwartek, 29 października 2015

Jan Klimak - Drabina raju - rozdział 4 - O posłuszeństwie


     Nieustannie słyszymy o potrzebie uzewnętrzniania naszych potrzeb, o tym, że najważniejsza jest samorealizacja, że najbardziej szczęśliwi będziemy wtedy gdy osiągniemy swoje cele i spełnimy swoje marzenia. W efekcie najważniejszy jestem "ja" inni? - jakoś zaczyna  brakować dla nich miejsca.
Zapominamy przy tym że dla chrześcijanina istnieje nieco inny porządek. Istnieje jeszcze inna gramatyka, chrześcijańska gramatyka. A tutaj mamy do czynienia z całkiem innym porządkiem.
Pierwsza osoba - to "On" - Bóg,
Druga osoba - to Ty "bliźni"
a na trzecim miejscu znajduję się - "ja".

 Podporządkowanie się takiemu porządkowi, poprzez wyrzeczenie się egoizmu jest możliwe tylko dzięki pielęgnowaniu cnoty posłuszeństwa . Posłuchajmy jak o posłuszeństwie mówi św. Jan Klimak - jeden z ojców chrześcijańskiej duchowości - mnich żyjący w VII wieku w klasztorze na górze Synaj. Oto co pisze w swoim dziele: "Drabina raju":

                                                                Rozdział IV 
     
                            O błogosławionym i zawsze wychwalanym posłuszeństwie

    ....3 Posłuszeństwo jest całkowitym wyrzeczeniem się własnej duszy, pokazywanym przez działania ciała. Albo, być może, odwrotnie, posłuszeństwo jest obumarciem ciekesnych członków przy żyjącym umyśle. Posłuszeństwo jest niezbadanym ruchem, dobrowolną śmiercią, prostym życiem, spokojem w niebezpieczeństwie, prostą, nie ćwiczoną mową obrończą przed Bogiem, nieustraszonością wobec śmierci, bezpieczną żeglugą, wędrówką pogrążonych we śnie. Posłuszeństwo jest grobem własnej woli i zmartwychwstaniem pokory. Posłuszny jak martwy nie sprzeciwia się i nie wyróżnia ani w dobrym, ani w tym, co wydaje się złe. Bo za wszystko odpowiada ten, kto pobożnością umartwił jego duszę. Posłuszeństwo jest pozbyciem się rozróżnień przy obfitości rozróżnień. 

      4. Początek umartwiania tak woli duszy, jak i członków ciała jest bolesny; środek niekiedy bywa bolesny, a niekiedy obywa się bez cierpień, przy końcu dochodzi już do zupełnej niewrażliwości i niewzruszoności wobec cierpienia. Błogosławiony żywy umarły, który doznaje cierpień i jest przygnębiony, wtedy gdy widząc siebie czyniącego własną wolę, boi się ciężaru Sądu nad sobą. 

piątek, 16 października 2015

Św. Augustyn - Kazanie 20


    Ilość dzieł jakie pozostawił św. Augustyn jest wręcz oszałamiająca, a nie mamy przecież pewności, że do naszych czasów dotarły wszystkie dzieła jakie stworzył ten niezwykły kapłan. Tym co jest najbardziej charakterystyczne dla tej spuścizny to fakt że obok dzieł na najwyższym poziomie teologicznym i filozoficznym zachowały się także mowy oraz kazania. Św. Augustyn to nie tylko teolog zagłębiony w wyrafinowanych intelektualnie rozważaniach ale także duszpasterz. Kapłan zatroskany o swoich wiernych, o to aby prowadzili życie godne. Za pomocą przykładów z Pisma stara się zwrócić uwagę na potrzebę nawrócenia.
  Przykładem tej troski duszpasterskiej jest kazanie wygłoszone skierowane do wiernych bądź zaraz po święceniach kapłańskich w roku 391, bądź na początku jego posługi biskupiej w r. 396. Ta druga wersja wydaje się być bardziej prawdopodobna gdyż w pierwszych wiekach nauczanie i wykładanie Pisma św. było obowiązkiem i przywilejem wyłącznie biskupów. Chociaż pod koniec IV wieku ta tradycja zaczyna powoli zanikać.

   Oto treść tego bardzo sugestywnego kazania:

                                         
                                                Kazanie  20
      "Stwórz we mnie, o Boże, serce czyste"
     1. Jednogłośnie i zgodnym sercem błagaliśmy Pana o serce nasze, mówiąc: "Stwórz we mnie, o Boże, serce czyste i odnów w mojej piersi prawego ducha" (Ps 50,12) Dlatego podług łaski Pana posłużymy wam kilkoma myślami, jakimi natchnie nas Pan. Autorem Psalmu jest człowiek, który odczuwa skruchę, pragnie odzyskać utraconą nadzieję, a ponieważ upadł, leży i błaga, by podniosła go ręka Pana. Jest on podobny do tego, który zdolny był zadawać sobie rany, ale sam nie był w stanie się uzdrowić. Bo tak jak możemy wymierzać sobie razy i ranić nasze własne ciało, kiedy tylko zapragniemy, lecz aby je uzdrowić, szukamy lekarza, i tak również nie jest w naszej mocy uzdrawiać samych siebie, chociaż w naszej jest mocy ranić się; tak samo i nasza dusza, sama może grzeszyć, ale żeby została wyleczona z ran, jakie grzesząc sobie zadała, błaga o leczniczą rękę Boga. Dlatego mówi się w innym psalmie: "Powiedziałem: O Panie, zmiłuj się nade mną! Uzdrów duszę moją, bo zgrzeszyłem przeciw Tobie!" (Ps 40,5). Słowa: "Powiedziałem: O Panie..." wypowiedziane zostały po to, aby wyraźnie zaznaczyć, że wola i chęć grzeszenia rodzą się w duszy i ma ona dość mocy, by zgubić siebie, ale tylko Bóg może odnaleźć to, co zginęło i zbawić to, co samo zadało sobie rany: "Albowiem Syn Człowieczy przyszedł szukać i zbawić to, co zginęło" (Łk 19,10). Do Niego więc zanosząc nasze błagania wołamy: "Stwórz we mnie, o Boże, serce czyste i odnów w mojej piersi ducha prawego" (Ps 50,12). Rak niech woła dusza, która zgrzeszyła, aby tracąc nadzieję, nie zginęła jeszcze bardziej, jeśli już zginęła przez grzech.
     2.  Oczywiście, z całych sił powinniśmy przede wszystkim starać się o to, żeby nie zgrzeszyć, żeby nie zżyć się i nie zaprzyjaźnić z grzechem, jak z wężem. Bo on swoim jadowitym ukąszeniem gubi grzesznika i nie jest tym, z czym można się zaprzyjaźnić. Gdyby jednak grzech przypadkiem albo gnębił słabego, albo podszedł nieostrożnego, albo schwytał błądzącego, albo zwiódł przez powtórzenie się błędu, to dusza niech nie wstydzi się przyznać i niech nie szuka usprawiedliwienia, lecz oskarżenia samej siebie.
     Dlatego właśnie autor w innym psalmie modlił się, mówiąc: "Postaw, o Panie, straż moim ustom i wartę przy bramie warg moich. Mojego serca nie skłaniaj do złego słowa, do szukania wymówek w grzechach" (Ps 140,3-4). Kto zachęca cię do grzechu? Jego przede wszystkim należy odrzucić. A jeżeli już dałeś się nakłonić? Nie staraj się usprawiedliwiać grzechu, lecz raczej go oskarżaj. Bo kto powiedział "Stwórz we mnie, o Boże, serce czyste", w taki sposób zaczął: "Zmiłuj się nade mną, o Panie, według wielkiego miłosierdzia twego" (Ps 50,3). O wielkie miłosierdzie błaga wielki grzesznik. Wielka rana wymaga wielkiego lekarstwa. W tym także psalmie jest powiedziane: "Odwróć swe oblicze od grzechów moich i wymaż wszystkie moje przewinienia. Stwórz we mnie, o Boże, serce czyste" (Ps 50,11-12). Bóg więc odwraca swe oblicze od grzechów tego, kto przyznaje się do nich i kto oskarża samego siebie, a Jego błaga o pomoc i miłosierdzie. Bóg więc odwrócił swe oblicze od grzechów tego człowieka, ale nie odwrócił się od niego samego. Bo do kogo z jednej strony mówi się: "Odwróć swe oblicze od grzechów moich", do tego samego powiada się z drugiej: "Nie odwracaj swego oblicza ode mnie" (Ps 26,9). Odwraca, ponieważ nie bierze pod uwagę, bo jeśli bierze pod uwagę, to i unicestwi. Także sędziowie, gdy mają wydać wyrok na oskarżonych uznanych za winnych, podobno mówią" :Bierze się pod uwagę..." Aby Bóg nie czynił tego, co jest, aby nie brał pod uwagę, kierujemy do  niego słowa: "Odwróć swe oblicze od grzechów moich" A On, żeby nie uznawać [potępiając], nie rozpoznaje [przebaczając]. Tak samo, jak mówimy "szlachetny" a "nie będącego szlachetnym" nazywamy "nieszlachetnym", tak też powiadamy "znający" zaś "nie znającego" nazywamy "nie rozpoznającym". Lecz jeśli chcesz, żeby Bóg nie rozpoznawał, ty sam uznaj [swój grzech]. Grzech nie może pozostać bez kary; nie godzi się, nie wolno i nie jest rzeczą słuszną, by pozostał nieukarany. Skoro więc grzech nie powinien pozostać bez kary, ty bądź tym, który go ukarze, abyś sam zamiast niego nie został ukarany. Niech twój grzech ma w tobie sędziego, nie opiekuna. Przed trybunałem swego serca wystąp przeciw sobie i przed samym sobą się postaw jako oskarżony. Nie skrywaj się za samym sobą, aby Bóg nie postawił cię przed Sobą. Dlatego autor tego właśnie psalmu mówi, jaki jest najłatwiejszy sposób na uzyskanie przebaczenia: "Ponieważ ja uznaję moją nieprawość, a grzech mój jest zawsze przede mną" (Ps 50,5). Jakby mówił: "Ponieważ jest on przede mną, niech nie będzie przed Tobą, a ponieważ ja go uznaję, Ty go nie rozpoznawaj. Grzech zatem albo przez ciebie zostanie ukarany, albo przez Boga: jeśli przez ciebie, będzie bez ciebie, jeśli przez Boga, będzie wraz z tobą ukarany. Niech grzech ma w tobie mściciela, abyś w Bogu znalazł obrońcę. Powiedz: "Uczyniłem to". "Ja powiedziałem: O Panie, zmiłuj się nade mną! Uzdrów duszę moją, bo zgrzeszyłem przeciw Tobie!" (Ps 40,5)  Oto rzekł autor psalmu: "Ja powiedziałem". Ja nie szukam usprawiedliwienia dla mojego grzechu, kto zgrzeszył wobec mnie lub kto zmusił mnie do grzechu. Nie mówię" "Sprawił to przypadek" Nie mówię: "Tak chciało przeznaczenie". Wreszcie nie mówię: "Diabeł to sprawił". Albowiem i sam diabeł ma moc kuszenia, w końcu straszenia, a nawet, o ile Bóg mu pozwoli, powodowania poważnych szkód. Od Pana należy wypraszać męstwo, żebyśmy nie ulegli zwodzeniu, i żeby nie złamały nas przeciwności. Przeciw zwodzeniu i groźbom wroga niech da nam dwie cnoty: powściągliwość i opanowanie; powściąganie namiętności, aby nie zwiodły nas przyjemności; opanowanie strachu, aby nie złamały nas przeciwności. "Ponieważ wiem - powiada - że nikt nie może być powściągliwy, o ile Bóg mu tego nie użyczy" (Mdr 8,21), prosił więc Boga: "Stwórz we mnie, o Boże, serce czyste" (Ps 50,12) i "Biada tym, którzy stracili cierpliwość" (Syr 2,16). Dlatego nie staraj się nikogo oskarżać, abyś ty sam nie znalazł oskarżyciela, przed którym nie zdołasz się obronić. Bo przecież także nasz wróg diabeł, gdy się go oskarża, cieszy się. A w ogóle to chce, żebyś go oskarżał, chce wziąć na siebie wszelkie zarzuty, jakie formułujesz, bylebyś tylko zapomniał o przyznaniu się. Przeciw jego sztuczkom autor psalmu woła do Pana: "Ja powiedziałem, o Panie" (Ps 40,5). Na próżno czyja na mnie wróg, znam jego sztuczki, stara się pozyskać mój język, chce, żebym mówił: "Diabeł to uczynił". "Ja powiedziałem: O Panie..." Tak przewrotnie chce diabeł zwodzić dusze i odwraca je od lekarstwa, jakim jest przyznanie się; albo przekonuje je, żeby same się usprawiedliwiały i szukały kogoś innego, kogo mogłyby oskarżyć, albo przekonuje je, żeby, skoro już zgrzeszyły, wyzbyły się nadziei i przestały myśleć, że w ogóle mogą jeszcze uzyskać przebaczenie; albo też przekonuje je, że Bóg szybko wszystko przebacza, nawet jeśli człowiek nie wykazuje poprawy.
     3.  Spójrzcie, ilu rzeczy winno wystrzegać się serce człowieka, który odczuwa skruchę. Aby nie oskarżał drugiego, sam się usprawiedliwiając, niech wspomni słowa: "Ja powiedziałem: O Panie, zmiłuj się nade mną... Uzdrów duszę  moją, bo zgrzeszyłem przeciw Tobie". Aby nie zginął wskutek utraty nadziei, myśląc, że skoro zgrzeszył i zgrzeszył ciężko, nie może już być uzdrowiony i teraz właśnie może oddawać się namiętnościom, pozwalać ponosić się wszelkim żądzom i robić to wszystko, co mu się podoba, chociaż tego nie wolno. Jeśli nawet tak nie postępuje, to nie robi tego tylko wtedy, gdy lęka się ludzi. W istocie mentalnością swoją, przypomina gladiatora, ponieważ traci nadzieję na dalsze życie, robi wszystko, co tylko można uczynić, by nasycić swoją żądzę i pragnienie, postępuje tak, jak przeznaczony na ofiarę. Tacy ludzie giną, bo stracili nadzieję. Przeciw nim, albo raczej dla ich dobra, to jest przeciw takiemu sposobowi myślenia, Pismo Święte, zawsze czujne, powiedziało: "W dniu, w którym nawróci się występny i postępować będzie według sprawiedliwości, zapomnę wszystkie jego nieprawości" (por. Ez 18,21; 33,15). I oto dusza - wzmocniona przed nieszczęściem utraty nadziei, o ile uwierzyła w te słowa - napotyka kolejną pułapkę, i ta, która nie mogła zginąć, wskutek utraty nadziei, ginie z powodu [przesadnej] nadziei. Kim jest ten, kto ginie z powodu [przesadnej] nadziei?  Otóż mam na myśli człowieka, który w duchu sobie mówi: "Bóg przecież obiecał przebaczenie wszystkim, którzy odwrócą się od grzechów; w jakimkolwiek dniu się nawrócą, zapomni wszystkie ich nieprawości. A więc będę robił co mi się podoba. Potem, gdy zechcę, nawrócę się i wymazane mi zostanie to, co wcześniej uczyniłem. Cóż na to powiemy? Że nie jest prawdą, iż Bóg leczy człowieka, który odczuwa skruchę, gdy tylko ten się nawróci? Jest prawdą: Bóg puszcza w niepamięć wszystko minione. Jeśli temu zaprzeczymy, to znaczy, że zaprzeczamy istnieniu Bożej dobroci, w końcu poddajemy pod wątpliwość słowa proroków, wszczynamy walkę przeciw Bożym słowom, a to nie jest rolą wiernego sługi. 
     4.  Ktoś powołując się na te słowa może mi powiedzieć: "Otwierasz drogę dla grzechów, aby ludzie robili to, co chcą, bo obiecane im jest przebaczenie, obiecana bezkarność, gdy tylko się nawrócą". 

poniedziałek, 28 września 2015

Św. Grzegorz Wielki - Homilia XXIII


    "Wędrówka ludów" określenie znane nam głównie z historii, odległe w czasie, coś co wydaje nam się tak dawne że wręcz nierealne, staje się na naszych oczach nową rzeczywistością. Podobnie jak dawniej, upadający Rzym przyciągał swoim bogactwem ludy określane  jako "barbarzyńskie", tak samo teraz bogata Europa działa jak magnes na mieszkańców biednego Południa uciekających nie tylko przed wojną, ale także przed biedą.
  I tak jak wtedy musimy sobie odpowiedzieć na pytanie - kogo w tych uchodźcach widzimy? Wtedy nieśli oni z sobą pożogę wojenną, i przed nimi także uciekano. Jak wtedy młode chrześcijaństwo musiało zdać egzamin z swojej wiary, tak i teraz bogatsi o dawne doświadczenia, stajemy przed egzaminem z naszego chrześcijaństwa. Warto zapytać się więc Ojców o wskazówki.
   Oto co mówi papież św. Grzegorz Wielki w jednej z swoich homilii, spisane ok. 593 roku.

                                                       Homilia XXIII
Głoszona do ludu w bazylice  błogosławionego Piotra Apostoła nazajutrz po święcie Paschy.

     Czytanie świętej Ewangelii według Łukasza 24,13-35   

   Onego czasu dwaj z uczniów Jezusa szli tegoż dnia do miasteczka, zwanego Emaus, które oddalone było o sześćdziesiąt stadiów od Jerozolimy. I rozmawiali z sobą o wszystkim, co się wydarzyło. I stało się, podczas gdy rozmawiali i wzajemnie się pytali, że sam Jezus przybliżywszy się, szedł z nimi. A oczy ich były przysłonięte, aby Go nie poznali. I rzekł do nich: "Cóż to są za rozmowy, które idąc prowadzicie między sobą i jesteście smutni". A odpowiadając jeden z nich, imieniem Kleofas, rzekł do Niego: Czyżeś ty sam przechodniem w Jerozolimie, że nie wiesz, co się w niej w tych dniach działo? A On im rzekł: Co? I powiedzieli Mu o Jezusie Nazareńskim, który był prorokiem, potężnym w czynie i w mowie wobec Boga i całego ludu. I jak Go przedniejsi kapłani i przełożeni nasi wydali na śmierć i ukrzyżowali. A myśmy się spodziewali, że On miał odkupić Izraela. I teraz po tym wszystkim już dzisiaj trzeci dzień od czasu, jak się to stało. Ale i niektóre z naszych niewiast przeraziły nas, były bowiem przed świtaniem u grobu i nie znalazłszy jego ciała przyszły, mówiąc, że nawet miały widzenie aniołów, które powiadają, że On żyje. I poszli byli niektórzy z naszych do grobu i tak znaleźli, jako im powiedziały niewiasty, ale Jego samego nie znaleźli. A On rzekł do nich: O głupi i serca leniwego ku wierzeniu temu wszystkiemu, co mówili prorocy. Czyż nie potrzeba było, aby Chrystus cierpiał i tak wszedł do chwały swojej? I począwszy od Mojżesza i wszystkich proroków wykładał im, co było o Nim we wszystkich pismach. I przybliżyli się do miasteczka, do którego szli, a On okazywał jakoby dalej iść miał. I przymusili Go, mówiąc: Zostań z nami, bo się ma lu wieczorowi i dzień się już nachylił. I wszedł z nimi. I stało się, gdy zasiadł z nimi przy stole, że wziął chleb, błogosławił, łamał i podawał im. I otworzyły się oczy i poznali Go, ale On zniknął sprzed oczu ich. I mówili między sobą: Czyż serce nasze nie pałało w nas, gdy mówił w drodze i Pisma nam wyjaśniał? I powstawszy tejże godziny, wrócili do Jerozolimy i znaleźli zgromadzonych jedenastu i tych, którzy z nimi byli, mówiących: Iz wstał Pan prawdziwie i ukazał się Szymonowi. A oni opowiadali, co się stało w drodze i jak Go poznali przy łamaniu chleba. 

    1. Ponieważ jesteście zajęci codzienną pracą, niewiele powiedzieć wam należy, a może to będzie z większym pożytkiem, gdyż pokarmy w mniejszej ilości podawane z większą chciwością się spożywa. Postanowiłem więc czytany fragment Ewangelii wyłożyć ogólnie, a nie rozważać pojedyncze jego słowa, aby długą mową, drodzy, was nie nużyć. Oto słyszeliście, najdrożsi bracia, jak dwom uczniom, będącym w drodze, nie wierzącym w Niego, ale o Nim rozmawiającym, Pan się ukazał, lecz nie w takiej postaci, żeby poznać Go mogli. Pan więc to uczynił przed ich cielesnymi oczami, co sie w nich wewnętrznie działo na oczach ich serca. Oni wewnętrznie i kochali Go i mieli wątpliwość co do Niego. Tak też Pan zewnętrznie był przy nich obecny, ale kim był im nie okazał. Gdy mówili o Nim, przystąpił do nich, a że weń wątpili, ukrywał swą postać, przez którą poznać Go mogli. Wprawdzie do nich mówił, karcił zatwardziałość ich serca, wyjaśniał im teksty Pisma Świętego, które o Nim mówiły, ponieważ jednak dla ich serc był jeszcze obcym, udawał, jakby chciał jeszcze iść dalej. Nic więc Przedwieczna Mądrość dwuznacznie nie uczyniła, lecz Jezus ukazał się im zewnętrznie takim, jakim był w ich sercach. Mieli być wewnętrznie wypróbowani, czy nie kochając Go jeszcze jako Boga, mogą Go przynajmniej miłować jako obcego. Ponieważ jednak miłość nie mogła być obcą dla tych, z którymi szła Prawda, zapraszają Jezusa w gościnę, jakby wędrowca. Dlaczego jednak mówimy "zapraszają" skoro jest napisane: "i przymusili Go". Z tego przykładu widać, iż obcych należy nie tylko zapraszać w gościnę, lecz przymuszać do korzystania z niej. Przygotowują zastawę, podają chleb i potrawy i Boga, którego nie poznali przy wykładzie Pisma Świętego, poznają przy łamaniu chleba. 

     2.Przy słuchaniu więc przykazań Boga nie zostali oświeceni, otrzymali światło przy ich spełnianiu, napisane jest bowiem: "Nie ci, którzy słuchają Zakonu, sprawiedliwymi są przed Bogiem, ale ci, którzy Zakon pełnią, będą usprawiedliwieni" - Rz 2,13. Kto więc to, co usłyszał, chce zrozumieć, niech się spieszy to, co już zdołał zrozumieć, w czyn wprowadzić. Oto Pan nie był poznany gdy mówił, ale dał się im poznać, gdy posiłek Mu podano. Miłujcie więc, najdrożsi bracia, gościnność, kochajcie dzieła miłości. Dlatego to Paweł mówi: "Trwajcie w miłości braterskiej. A nie zapominajcie o gościnności, przez nią bowiem niektórzy, nie wiedząc o tym, aniołów przyjęli w gościnę" - Hbr 13,1. Piotr także mówi: "Bądźcie gościnni jedni dla drugich bez szemrania" - 1P 4,9. A i sama Prawda oświadcza: "Gościem byłem, a przyjęliście mnie" - Mt 25,55. 
     Słynne jest zdarzenie, ktore nam starzy przekazali. Pewien gospodarz z całą swoją rodziną był niezmiernie gościnny. Gdy codziennie do swego stołu przyjmował wędrowców, któregoś dnia, między innymi, przybył pewien wędrowiec i zaprowadzono go także do stołu. Gdy po posiłku ów gospodarz chciał mu obmyć ręce, jak to zwykł był czynić z pokorą, obróciwszy się wziął dzbanek, lecz tego, komu chciał umyć ręce, już nie było. Gdy się nad tym zdarzeniem z podziwem zastanawiał, tejżę nocy Pan w widzeniu mu powiedział: W inne dni przyjąłeś mnie w mych członkach, wczoraj zaś mnie samego. Gdy Pan na sąd przybędzie, powie: "Coście uczynili jednemu z tych braci moich najmniejszych, mnieście uczynili" - Mt 25,10. Oto, gdy przed sądem przyjmowany jest w swych członkach, sam szuka tych, którzy Go przyjmowali. A jednak co do gościnności jesteśmy leniwi. Rozważcie więc, bracia, jak wielką jest cnota gościnności. Przyjmujcie Chrystusa do swych stołów, abyście mogli być przez Niego przyjęci na wieczne uczty. Udzielajcie teraz wędrowcowi Chrystusowi gościny, aby was na sądzie nie uważał jakby za wędrowców, lecz jako swoich przyjął do królestwa. Niech pomoże do tego, który jako Bóg żyje i króluje na wieki wieków. Amen.

   Tekst pochodzi z:  św. Grzegorz Wielki - "Homilie na Ewangelie" PSP t. 3 - ATK Warszawa 1970, s. 156 - 159  


środa, 9 września 2015

Św. Augustyn - "Jakie jest państwo ziemskie, a jakie niebieskie"


   Dzisiaj, gdy jesteśmy tak bardzo pogubieni, gdy nieustanie słyszymy że tradycja jest wręcz czynnikiem hamującym postęp, a dobrem najwyższym staje się nie drugi człowiek lecz własny egoizm pozwalający  właśnie na niszczenie życia - warto sięgnąć do Tradycji.
   Oto, co pisał św. Augustyn w czasach gdy dotychczasowy znany świat ulegał zagładzie, gdy wydawało się że nastepuje zmierzch cywilizacji. Zwłaszcza dzisiaj warto zwrócić uwagę na te słowa i spróbować wyciągnąć wnioski z tych słów pisanych 1500 lat temu:


                                                     Jakie jest państwo ziemskie, a jakie niebieskie?

   Dwojaka tedy miłość dwojakie państwo uczyniła: ziemskie państwo uczyniła miłość własna aż do pogardy Boga posunięta; niebieskie państwo uczyniła miłość Boża aż do pogardy siebie samego posunięta. Ziemskie - w sobie chwały szuka, niebieskie - w Panu. Bo ziemskie szuka jej u ludzi, dla niebieskiego Bóg, sumienia świadek, jest chwałą najwyższą. Tamto we własnej chwale podnosi głowę swoją, a to mówi do Boga swego: "Chwała moja i podwyższający głowę moją" - Ps 3,4. Nad ziemskim - władzę ma żądza panowania w jego książętach i w tych narodach, które sobie zhołdowało, w niebieskim służą sobie wszyscy wzajemnie: przełożeni pieczę mając, poddani słuchając z uległością. Ziemskie miłuje moc w możnych swoich; niebieskie mówi do Boga swego: "Będę cię miłował, Panie, mocy moja" - Ps 17,2 . Dlatego też w ziemskim państwie mędrcy jego, wedle człowieka żyjący, ubiegali się o dobra albo ciała swego, albo ducha swego, albo obojga razem, albo też ci, co mogli poznać Boga "nie jako Boga uczcili, ani dziękowali, ale znikczemnieli w myślach swoich i zaćmione jest bezrozumne serce ich, powiadając się być mądrymi (to znaczy wynoszący się ze swej mądrości z powodu, iż panowała nad nimi pycha)  głupimi się stali. I odmienili chwałę nieskazitelnego Boga w podobieństwo obrazu człowieka śmiertelnego i ptaków, i czworonogich, i płazów (bo w czczeniu takich bałwanów byli albo wodzami ludów, albo powolnymi zwolennikami) , i chwalili, i służyli stworzeniu raczej, niż Stworzycielowi, który jest błogosławiony na wieki" - Rzym 1,21 nn.  A w państwie niebieskim nie ma innej mądrości, jeno pobożność, przez którą godnie jest czczony Bóg prawdziwy i oczekiwana jest nagroda w towarzystwie świętych nie tylko ludzi, lecz też i aniołów, "aby Bóg był wszystko we wszystkich" - 1 Kor 15,28.

   Św. Augustyn - "Państwo Boże" Ks. XIV rozdz. XXVIII,  wyd. Antyk, Kęty 1998, s. 546-547 

poniedziałek, 22 czerwca 2015

Penitencjał św. Kolumbana cz. 2

   Działalność św. Kolumbana pomimo upływu wieków ciągle zadziwia. Jak to możliwe, że jeden człowiek w tych zamierzchłych czasach, bez możliwości szybkiej komunikacji, w czasach gdy list wędrował latami,  a wiadomości dochodziły nawet do odległego o sto kilometrów miasta nieraz po miesiącu - mógł pozostawić tak trwały ślad w historii nawet nie jednego kraju ale całego kontynentu?
   Właśnie życie św. Kolumbana jest dowodem na to że wiara naprawdę potrafi przenosić góry.

   Nic więc dziwnego , że zaraz po swoim przybyciu na kontynent Kolumban popadł w konflikt z miejscową hierarchią. Poziom moralny ówczesnego episkopatu galijskiego pozostawiał wiele do życzenia.  Biskupi woleli wieść wygodne życie arystokraty niż głosić Ewangelię. Wyjście poza mury miasta było dla nich czymś niewyobrażalnym. Nic więc dziwnego że tereny wiejskie w praktyce nadal pozostawały pogańskie. Dla św. Kolumbana taka sytuacja była czymś nie do zaakceptowania. Nic więc dziwnego że wkrótce skonfliktował się z hierarchią.
    W roku 603 biskupi wezwali Kolumbana do stawienia się na trwający w Chalone-sur-Mere synod aby wytłumaczył się z swojego postępowania. Jednak Kolumban nie widzi powodu aby tracić czas na zbędne tłumaczenia i w  odpowiedzi wysyła list w którym m.in. tak pisze:

     "...2. Dzięki składam Bogu mojemu, iż z mej przyczyny zebrało się tak wielu świętych mężów, by rozprawiać o prawdziwej wierze i dobrych uczynkach, by - jak takim mężom przystoi - mając umysły biegłe w rozróżnianiu dobra i zła, sprawiedliwym sądem ocenić sprawy, które zbadać należy. Obyście czynili to częściej; .... Waszym najgorętszym pragnieniem winno być, aby ci, którzy zaniedbują swoje obowiązki, pełni byli obaw, ci zaś, co są pilni, pracowali z jeszcze większą gorliwością..".

   Ostre słowa Kolumbana wobec biskupów zawarte w tym liście, przypomnienie zaniedbań jakich dopuszczają się, pomimo  pełnej szacunku formy zwracania się do hierarchów: "Jeśli pozwolicie, nam młodziankom, uczyć was, ojcowie"  - spowodowały że większość biskupów poczuła zagrożenie. Ale taki był ten wędrowny mnich - nie znał kompromisów. Taka też jest jego Ksiega pokutna do której powracamy.

                                                   Księga pokutna (Penitencjał)

                                                   B

     Jeśli jakiś kleryk dopuścił się zbrodni mężobójstwa i zabił swego bliźniego, niech jako wygnaniec przez dziesięć lat czyni pokutę. Po tym okresie niech zostanie przyjęty z powrotem do swojej społeczności, jeśli właściwie wypełnił pokutę o chlebie i wodzie; zaświadczyć zaś to powinien biskup lub kapłan, który pokutę nałożył i któremu został powierzony, aby zadośćuczynił rodzicom tego, którego zabił, i oddał się im w miejsce syna mówiąc: "Cokolwiek chcecie, uczynię dla was". Jeśli zaś nie zadośćuczynił rodzicom tamtego, niech nigdy nie zostanie przywrócony do swojej społeczności, ale tak jak Kain niech będzie wygnańcem i błąka się po świecie.

     16. Jeśli ktoś popadł w grzech ciężki i spłodził dziecko, niech jako banita o chlebie i wodzie przez siedem lat czyni pokutę. Wtedy dopiero z wyroku kapłana niech będzie włączony do [służby] ołtarza.

     17. Jeśli ktoś dopuścił się grzechu nieczystości na wzór Sodomitów, niech czyni pokutę przez lat dziesięć, przez pierwsze trzy lata o chlebie i wodzie, a przez następnych siedem niech powstrzymuje się od wina i potraw mięsnych i niech nigdy już nie pozostaje z drugim [we wspólnocie].

     18. Jeśli ktoś dopuścił się nieczystości z kobietami, ale nie spłodził dziecka i nikt o tym się nie dowiedział, to jeśli był klerykiem, niech pokutuje przez trzy lata, jeśli mnichem lub diakonem - przez pięć lat, jeśli kapłanem - przez siedem lat, jeśli biskupem - przez dwanaście lat.

     19. Jeśli ktoś dopuścił się krzywoprzysięstwa, niech przez siedem lat czyni pokutę i niech już nigdy nie składa przysięgi.

     20. Jeśli ktoś występkiem swoim przywiódł drugiego do zguby, niech czyni pokutę przez trzy lata o chlebie i wodzie według miary, przez następne trzy lata niech powstrzymuje się od wina i potraw mięsnych i dopiero wtedy, w siódmym roku pokuty, niech będzie przyjęty z powrotem do wspólnoty. Jeśli zaś ktoś stał się występny z powodu miłości, ale nikogo nie przywiódł do zguby, to jeśli jest klerykiem, niech czyni pokutę o chlebie i wodzie przez cały rok, jeśli człowiekiem świeckim - przez pół roku, jeśli diakonem - przez dwa lata, jeśli kapłanem - przez trzy lata, szczególnie zaś jeśli wskutek tego występku ktoś spowodowałby poronienie u kobiety, nadto niech każdy doda po sześć czterdziestnic, aby nie był oskarżony o zbrodnię zabójstwa.

     21. Jeśli jakiś kleryk dopuścił się kradzieży, to znaczy ukradł wołu, konia albo owcę, albo jakieś inne zwierzę bliźniemu swemu, a uczynił to raz lub dwa razy, niech najpierw zwróci bliźniemu swemu, co zabrał, a potem przez cały rok o chlebie i wodzie niech czyni pokutę. Jeśli natomiast nawykł to czynić i nie może oddać, niech o chlebie i wodzie pokutuje przez trzy lata.

     22. Jeśli jakiś kleryk albo diakon, albo ktoś piastujący godność innego stopnia, kto uprzednio żył jako człowiek świecki w świecie razem z synami i córkami, po swoim nawróceniu znowu miał kontakt ze służącą i spłodził z nią dziecko, niech będzie świadomy, że dopuścił się cudzołóstwa. Nie mniej bowiem zgrzeszył, niżby od młodości swojej był klerykiem i zgrzeszył z obcą dziewczyną, ponieważ popełnił grzech po swoich ślubach, kiedy to już poświecił się Panu, i przez grzech ten ślub swój uczynił nieważnym. Dlatego podobnie niech czyni pokutę o chlebie i wodzie przez siedem lat.  

     23. Jeśli jakiś kleryk w czasie sprzeczki zranił aż do krwi swego bliźniego, niech przez cały rok pokutuje; jeśli uczynił to człowiek świecki, niech pokutuje przez czterdzieści dni.

     24. Jeśli ktoś popełnił grzech nieczystości sam ze sobą lub ze zwierzęciem, niech przez dwa lata pokutuje, jeśli nie jest wyświęcony; jeśli zaś jest wyświęcony lub po ślubach i nie chroni go wiek, niech pokutuje przez trzy lata.

     25. Jeśli ktoś pożądał kobiety, ale nie mógł jej posiąść, to znaczy kobieta nie dała przyzwolenia, niech przez pół roku o chlebie i wodzie czyni pokutę, przez cały zaś rok niech powstrzymuje się od wina, pokarmów mięsnych i wspólnoty ołtarza.

     26. Jeśli ktoś zaprzepaścił hostię, niech przez rok czyni pokutę. Jeśli z powodu opilstwa lub obżarstwa zwymiotował hostię i w sposób niedbały ją stracił, niech o chlebie i wodzie przez trzy czterdziestnice czyni pokutę; jeśli zaś stało się to wskutek choroby, niech pokutuje siedem dni.

     27. Te rzeczy dotyczyły kleryków i mnichów łącznie, teraz o osobach świeckich.      

     Ktokolwiek dopuścił się zbrodni mężobójstwa, to znaczy zabił swego bliźniego, niech jako wygnaniec i bez broni o chlebie i wodzie przez trzy lata czyni pokutę; po trzech latach niech będzie przywrócony do swej społeczności, aby okazał szacunek i świadczył powinności należne rodzicom zabitego. W ten sposób po zadośćuczynieniu kapłana niech będzie włączony do [służby] ołtarza.

     28. Jeśli ktoś świecki z żoną drugiego spłodził syna, to znaczy dopuścił się cudzołóstwa i zbezcześcił łoże bliźniego swego, niech przez trzy lata czyni pokutę wstrzymując się od obfitych pokarmów, a także od własnej żony, płacąc w ten sposób małżonkowi cenę wstydu zgwałconej niewiasty, i wtedy niech będzie za pośrednictwem kapłana odpuszczona jego wina. 

     29. Jeśli ktoś świecki dopuścił się grzechu nieczystości zwyczajem Sodomitów, to znaczy zgrzeszył współżyjąc z mężczyzną na sposób niewieści, niech czyni pokutę przez siedem lat; najpierw przez trzy lata o chlebie, wodzie, soli oraz suszonych owocach, przez cztery następne zaś niech wstrzymuje się od wina i potraw mięsnych i wtedy niech będzie mu darowana jego wina; kapłan niech modli się za niego i potem niech będzie włączony do [wspólnoty] ołtarza.

     30. Jeśli któryś ze świeckich dopuścił się grzechu nieczystości z kobietami wolnymi od związku małżeńskiego, to znaczy z wdowami lub pannami, to jeśli zgrzeszył z wdową, niech przez jeden rok pokutuje, jeśli z panną - przez dwa lata, uprzednio jednak niech zapłaci rodzicom za jej upokorzenie. Gdyby zaś nie miał żony, i sam będąc nietknięty związał się z dziewicą, to jeżeli przyzwolą jej rodzice, niech ona sama zostanie jego żoną, przedtem jednak oboje przez rok niech czynią pokutę i tak staną się małżonkami.

     31. Jeśli przeto ktoś świecki dopuścił się grzechu nieczystości ze zwierzęciem, to o ile miał żonę, niech pokutuje przez rok, jeśli zaś nie był żonaty, przez pół roku. Tak samo niech pokutuje ten, kto mając żonę sam siebie własnoręcznie zbezcześcił.

     32. Jeśli ktoś świecki razem z niewiastą dopuścił się usunięcia ze świata swego dziecka, niech o chlebie i wodzie oboje przez cały rok czynią pokutę, przez następne dwa lata niech wstrzymują się od wina i pokarmów mięsnych i wtedy niech wyrokiem kapłana zostaną przywróceni do [wspólnoty] ołtarza. Odtąd małżonek niech obcuje z nią w sposób dozwolony. ( to zdanie podobnie jak nastepne jest najprawdopodobniej późniejszym dodatkiem).
   Owi świeccy muszą bowiem wiedzieć, że w czasie pokuty nałożonej im przez kapłanów nie wolno im współżyć z własnymi żonami, lecz dopiero po wypełnieniu pokuty; albowiem pokuta nie powinna być połowiczna.

     33.  Jeśli ktoś świecki dopuścił się kradzieży, to znaczy ukradł wołu albo konia, albo owcę, albo jakieś inne zwierzę bliźniemu swemu, a uczynił to raz bądź dwa razy, niech najpierw wynagrodzi bliźniemu swemu stratę, którą wyrządził, a potem przez trzy czterdziestnice o chlebie i wodzie niech czyni pokutę. Natomiast jeśli nawykł to czynić i nie może oddać, niech przez rok i trzy czterdziestnice pokutuje, a następnie niech obieca, że nigdy więcej już tego nie uczyni, i tak w okresie paschy roku następnego, to znaczy po upływie dwóch lat, niech będzie dopuszczony do stołu Pańskiego. Przedtem jednakże niech biednym da ze swej pracy jałmużnę, kapłanowi zaś który wyznaczył pokutę, daninę w formie pożywienia, i w ten sposób niech mu będzie odpuszczona wina za złe przyzwyczajenie.  

     34. Jeśli ktoś świecki dopuścił się krzywoprzysięstwa, a uczynił to przez chciwość, niech sprzeda cały swój majątek i rozda ubogim, niech całkowicie zwróci się ku Panu, niech zetnie włosy i wyrzekłszy się całego świata aż do śmierci służy Bogu w klasztorze. Jeśli natomiast uczynił to nie przez chciwość, ale z lęku przed śmiercią, przez trzy lata jako wygnaniec i bez broni, o chlebie i wodzie niech czyni pokutę; przez dwa następne niechaj wstrzymuje się od wina i pokarmów mięsnych i tak oddając za siebie duszę, to znaczy uwolniwszy od jarzma poddaństwa sługę albo służebnicę, i wiele rozdając jałmużny przez dwa następne lata, w których wolno mu spożywać wszelkie jedzenie z wyjątkiem pokarmów mięsnych, po siedmiu latach na koniec będzie dopuszczony do stołu Pańskiego.

    35. Jeśli któryś ze świeckich w gorszącej bójce dopuścił się rozlewu krwi albo zranił  swego bliźniego, albo go osłabił, winien tyle oddać, ile szkody wyrządził. Jeśli zaś nie ma z czego zapłacić, niech tak długo wykonuje prace bliźniego swego, jak długo ów jest chory, niech sprowadzi też lekarza, a po wyzdrowieniu tamtego niech o chlebie i wodzie pokutuje przez czterdzieści dni.

     36.  Jeśli ktoś świecki upił się albo się objadł i napił aż do wymiotów, niech przez tydzień pokutuje o chlebie i wodzie.

     37. Jeśli ktoś świecki chciał cudzołożyć albo dopuścić się grzechu nieczystości z narzeczoną, albo też pożądał niewiasty bliźniego swego, ale nie posiadł jej, to znaczy nie mógł [posiąść], ponieważ kobieta go nie przyjęła, on jednakże gotów był popełnić grzech nieczystości, niech winę swoją wyzna kapłanowi i tak przez czterdzieści dni niech pokutuje o chlebie i wodzie.

     38. Jeśli ktoś świecki jadł i pił w świątyni, to skoro uczynił to nieświadomie, niech najpierw złoży przyrzeczenie, że już nigdy więcej tego nie uczyni, a potem niech pokutuje przez czterdzieści dni o chlebie i wodzie. Jeśli natomiast dopuścił się tego powodowany lekceważeniem, to znaczy mimo iż kapłan pouczył go, że jest to świętokradztwo, on łączył się ze stołem złych duchów, to skoro uczynił to raz tylko przez łakomstwo, albo kilkakrotnie, niech czyni pokutę o chlebie i wodzie przez trzy czterdziestnice, jeśli zaś postąpił tak dla uczczenia demonów albo dla oddania czci bożkom, niech pokutuje przez trzy lata.   

     39. Jeśli ktoś świecki przystawał do Bonozjaków (zwolennicy bp Bonozusa - IV w. - zaprzeczał on zarówno dziewictwu Maryi jak i negował boskość Chrystusa)  albo do innych heretyków, niech będzie zaliczony do katechumenów, to znaczy przez czterdzieści dni odłączony od pozostałych chrześcijan; przez dwie nastepne czterdziestnice niech przebywa w ostatniej grupie chrześcijan, to znaczy pośród czyniących pokutę, i niech obmyje winę tego wystepnego związku. Jesli natomiast postąpił tak powodowany lekceważeniem, to znaczy mimo iż kapłan go napominał i powstrzymywał, aby nie plamił siebie związkiem z tym występnym stronnictwem, niechaj przez cały rok i trzy czterdziestnice czyni pokutę, przez dwa następne lata niechaj powstrzymuje się od wina i pokarmów mięsnych i tak potem po nałożeniu rąk katolickiego biskupa niech zostanie przyłączony do [wspólnoty] ołtarza.

     40. Na koniec trzeba powiedzieć [jeszcze] o drobnych karach dla mnichów.

          Jeśli  ktoś pozostawił w nocy otwarte drzwi, niech pokutuje przez jeden post kilkudniowy, jeśli natomiast pozostawił drzwi otwarte za dnia, mimo że nikt inny nie szedł, niech będzie ukarany czterdziestoma czterema razami. Jeśli ktoś jego samego bezwzględnie wyprzedził, niechaj pokutuje przez jeden post kilkudniowy.

     41.  Jeśli ktoś pragnąc się obmyć byłby sam i uczyniłby to bez względu na wszystko niech pokutuje przez jeden post. Jeśli natomiast ktoś myjąc sie w sposób dozwolony, uczyniłby to stojąc w obecności braci, to skoro nie było koniecznej potrzeby zmycia brudu, niech będzie ukarany 14 razami.

     42.  Jeśli zaś ktoś pozostając jeszcze w kąpieli odsłonił kolana i ramiona, a uczynił to bez koniecznej potrzeby zmycia brudu, niechaj nie myje się przez sześć dni, to znaczy aż do nastepnej niedzieli niech nie myje swoich stóp, jako że umył się niegodnie. Jedynie mnichowi godzi się myc stopy pozostając w ukryciu, starszemu rangą natomiast wolno również publicznie, lecz gdy ktoś inny myje jego stopy, wolno czynić to na stojąco.

      43. W dzień Pański przed kazaniem wszyscy ci, którzy są wolni od innych obowiązków, niech zgromadzą się razem, aby w gronie słuchających pouczenia nie brakowało nikogo z wyjątkiem kucharza i furtiana, ale również i oni sami, jeśli mogą, niech starają się być obecni, kiedy głoszona jest Ewangelia.

     44. Zaleca się staranne wyznanie grzechów, zwłaszcza wynikłych ze wzburzenia ducha, i to zanim przyjdzie się na mszę, aby przypadkiem do ołtarza nie zblizył się ktoś niegodny, to znaczy taki, który nie ma czystego serca. Lepiej bowiem jest oczekiwać, aż serce będzie czyste i dalekie od zgorszenia i zawiści, niż zuchwale przychodzić przed trybunał ołtarza. Ołtarz jest zaś trybunałem Chrystusa i tam Jego ciało razem z krwią osądza tych, którzy przychodzą w sposób niegodny. Tak więc jak należy wystrzegać się grzechów głównych i grzechów ciała, zanim przystąpi się do stołu Pańskiego, tak też należy powstrzymywać się od wewnętrznych słabości i chorób gnuśnej duszy oraz oczyszczać się przed zyskaniem prawdziwego pokoju i dostąpieniem wiecznego zbawienia.  

                                                                  Koniec

  Tekst pochodzi z: Św. Kolumban - Pisma w: Pisma Starochrześcijańskich Pisarzy t. LX, wyd. ATK Warszawa 1995, s. 151 - 159      

          

piątek, 19 czerwca 2015

Penitencjał św. Kolumbana

  Kilkakrotnie cytowałem teksty penitencjarzy irlandzkich dotyczących konkretnych grzechów. Tym razem proponuję zapoznać się z tekstem Księgi pokutnej  zwanej też Penitencjałem Kolumbana.
   Penitencjał  uważany jest na najwcześniejszą księgą pokutną znaną i używaną ka kontynencie europejskim. Do tej pory bowiem Kościół kontynentalny nie znał praktyki wielokrotnej i niejawnej praktyki pokutnej będącej praktyką Kościoła iroszkockiego.  Do tej pory bowiem znana była tylko jednorazowa i to publiczna praktyka pokutna. Nic dziwnego że często decyzje o chrzcie odkładano dosłownie na koniec życia.
   Wraz z przybyciem mnichów irlandzkich na kontynent praktyka ta uległa zmianie. W związku z praktyka wielokrotnej spowiedzi powstała więc potrzeba stworzenia swoistego katalogu grzechów oraz wykaz kat za konkretne przewinienia.  Księgi pokutne miały więc za cel ułatwienie pracy duszpasterskiej kapłanom i biskupom.  Tworzenie ksiąg było jedną z najbardziej charakterystycznych cech monastycyzmu irlandzkiego i wraz z św. Kolumbanem penitencjały pojawiły się w Europie.


                                             Księga pokutna (Penitencjał)

                                                A

     1. Prawdziwa pokuta winna być odprawiona nie przez samo jej dopuszczenie, ale przez przeżycie z żalem. Ponieważ jednak słabość wielu, by nie powiedzieć wszystkich, ją narusza, trzeba dobrze znać wymiar pokuty. Święci ojcowie zatem przekazali nam porządek dotyczący pokuty tak, by wedle wielkości winy ustanawiany był też czas trwania pokuty.

      2. Jeśli przeto ktoś zgrzeszył w myśli, to znaczy chciał zabić człowieka albo dopuścić się [z nim] grzechu nieczystości, albo okraść [go], albo skrycie zrujnować i spoić, albo chociażby zranić kogoś czy opuścić, bądź też pragnął uczynić coś podobnego do tych rzeczy i w sercu gotów był to spełnić, niech za większe [występki] przez pół roku, za mniejsze przez czterdzieści dni o chlebie i wodzie czyni pokutę.

     3.  Jeśli ktoś popełnił grzech ciężki, to znaczy dopuścił się mężobójstwa albo grzechu sodomii, niech pokutuje przez dziesięć lat; jeżeli ktoś dopuścił się grzechu nieczystości tylko raz, niech pokutuje przez trzy lata jako mnich, jeśli częściej - przez siedem lat. Jeśli odszedł i złamał śluby, ale co prędzej pełen skruchy powrócił, niech czyni pokutę przez trzy czterdziestnice, jeśli zaś powrócił dopiero po latach - niech pokutuje przez trzy lata.

    4. Jeśli ktoś dopuścił się kradzieży, niech przez rok czyni pokutę.

    5. Jeśli ktoś dopuścił się krzywoprzysięstwa, niech przez siedem lat czyni pokutę.

    6. Jeśli ktoś zranił swego brata aż do krwi podczas sprzeczki, niech pokutuje przez trzy lata.

    7. Jeśli ktoś upił się i wymiotował, albo przejadł się i wskutek tego zwymiotował hostię, niech pokutuje przez czterdzieści dni. Jeśli zaś zmuszony był zwymiotować hostię z powodu choroby, niech pokutuje przez siedem dni. Jeżeli zaprzepaścił samą hostię niech pokutuje przez rok.

     8. Jeśli ktoś splugawił siebie samego, a jest młodszy, niech przez rok czyni pokutę.

     9. Jeśli ktoś świadomie złożył fałszywe świadectwo, niech przez dwa lata czyni pokutę, wraz z utratą tej rzeczy lub przywróceniem [do dawnego stanu]. 

    10. Tyle o przypadkach szczególnych, teraz zaś o rzeczach drobnych [dotyczących] złych nawyków. 

    11. Kto spotwarza albo chętnie słucha spotwarzającego, niech trzykrotnie czyni pokutę, jeśli dotyczy to przelożonego, niech pokutuje przez siedem dni.

    12. Kto z powodu pychy znieważył swego przełożonego albo regułę, niech będzie wypędzony za drzwi, chyba że natychmiast wyzna: "Żałuję tego, co powiedziałem", jeśli zaś nie upokorzy się wystarczająco, niech przez czterdzieści dni czyni pokutę, ponieważ jest dotknięty chorobą pychy. 

     13. Gadatliwy niech będzie ukarany milczeniem, niespokojny pokorą, łakomy postem, leniwy czuwaniem, zuchwały więzieniem, odstępca wygnaniem. Każdy niech poniesie karę zgodnie z tym, na co zasłużył, aby sprawiedliwy żył sprawiedliwie.     

    Penitencjał  ma wyrażnie zaznaczone jakby dwie części. Krótszą p. 1-12 i dłuższą p. 13-44. Część uczonych twierdzi że część pierwsza - A jest jakby skrótem częśc dłuższej - B. Cechą charakterystyczną części pierwszej jest brak zróżnicowania kar - nie mają znaczenia okoliczności popełnienie danego wykroczenia oraz nie wspomina się o tym kto ma nadzorować i stwierdzić wykonanie pokuty. Natomiast w części B bardzo często wymienia się osobę duchowną - kapłana lub biskupa - jak tego kto nadzoruje wykonanie pokuty. Można więc stwierdzić także że być może część B jest późniejsza i była odpowiedzią na rozrastanie się wspólnoty klasztornej nadzorowanej przez Kolumbana. Najprawdopodobniej to on połączył - być może wcześniejszą część A wraz z zredagowaną przez siebie częścią B w jedną  Księgę pokutną.  Pewne zwroty zaczerpnięte z Penitencjała  znajdujące się w stworzonych przez Kolumbana Regułach klasztornych pozwalają na stwierdzenie iż to właśnie Penitencjał  był pierwszym dokumentem regulującym życie wspólnoty tworzącej się przy Kolumbanie.
      

poniedziałek, 18 maja 2015

Z irlandzkich penitencjarzy cz. 2

    W poszukiwaniu sensacji media, zwłaszcza te o lewicowej proweniencji, lubują się w opisywaniu skandali do jakich dochodzi w Kościele. Jednym z ulubionych tematów jest oczywiście homoseksualizm.  Mottem tych ataków jest takie oto sformułowanie: "Kościół potępia gejów, ale toleruje homoksięży". Takie zdanie można było przeczytać na okładce jednego z numerów "Newsweeka" - pisma gorliwie tropiącego wszelkiego rodzaju kościelne skandale.  Ciekawe, że w jednym krótkim zdaniu popełniono aż dwa błędy merytoryczne. Przede wszystkim Kościół nie potępia gejów gdyż:

"W służbie zarówno miłosierdzia, jak i prawdy, Kościół Katolicki dokonuje jasnego, fundamentalnego rozróżnienia między skłonnością homoseksualną a aktami homoseksualnymi."

Kongregacja Nauki Wiary, "Deklaracja o niektórych zagadnieniach etyki seksualnej", pkt. 3.

Nie ma więc potępienia gejów,  czym innym bowiem są skłonności a czym innym same akty które:

 "(Akty homoseksualne) są sprzeczne z prawem naturalnym; wykluczają z aktu płciowego dar życia. Nie wynikają z prawdziwej komplementarności uczuciowej i płciowej. W żadnym wypadku nie będą mogły zostać zaaprobowane."

Kongregacja Nauki Wiary, "Deklaracja o niektórych zagadnieniach etyki seksualnej" pkt 8; Katechizm Kościoła Katolickiego 2357

  To jeden błąd. Drugi to kwestia tolerowania  homoksięży. Także i tutaj Kościół od samego początku jest konsekwentny. Czy zawsze taki był? Cofnijmy się więc w czasie i sięgnijmy do niezwykle ciekawych dokumentów jakimi są penitencjarze.  Niech za motto posłuży początek księgi pokutnej św. Kolumbana:

     "1. Prawdziwa pokuta to nie popełniać grzechów, a popełniwszy, opłakiwać je. Jednak słabość wielu, by nie powiedzieć wszystkich, przeszkadza temu, zatem należy znać miary pokuty, które przekazali święci ojcowie, aby zgodnie z wielkością win ustanowić również odpowiednią długość pokuty".

   Jaka więc kara i pokuta wymierzana była osobom duchownym za czyny homoseksualne? Czy byli traktowani surowo czy też "zamiatano sprawę pod dywan"? Odpowiedź na powyższe pytanie może zadziwić:

                                            Wstęp Gildasa o pokucie - VI wiek

     1. Prezbiter lub diakon, jeśli dopuścił się nierządu w sposób zgodny z naturą lub sodomski, a wcześniej złożył śluby mnicha, winien pokutować 3 lata. Niech w każdej godzinie prosi o łaskę, w każdym tygodniu podejmuje przedłużony post, wyjąwszy czas 50 dni po Męce Pańskiej; chleb bez ograniczenia oraz trochę lepszego pożywienia z odrobiną masła niech spożywa w niedzielę, w pozostałe zaś dni porcje zwykłego chleba oraz potrawy z niewielką ilością tłuszczu, warzywa ogrodowe, lilka jajek, brytyjski ser, jedną heminę rzymską  ( ok, 0,27 litra)  mleka ze względu na słabość ciała w tym wieku, również sekstariusza rzymskiego ( ok, 0,55 litra)  serwatki lub maślanki, by ugasić pragnienie oraz trochę wody, jeśli jest robotnikiem; niech śpi na łóżku przykrytym niewielką ilością siana, 3 czterdziesietnice winien dodać od siebie jakiś post, stosownie do swoich sił. Niech zawsze żałuje z głębi serca za swój grzech, niech poza tym bardzo chętnie będzie posłuszny; po półtora roku niech przyjmie eucharystie, przekaże znak pokoju i śpiewa z braćmi psalmy, aby w tym czasie jego dusza nie wyschła z braku lekarstwa niebieskiego.

    2.  Gdyby [to był] jakiś mnich niższej rangi, winien pokutować przez trzy lata, jednak należy zwiększyć jego porcję chleba. Jeśli to robotnik, niech otrzyma sekstariusza rzymskiego mleka i drugiego serwatki oraz wodę w ilości, która zaspokoi jego pragnienie.

    3. Gdyby natomiast [był] to prezbiter lub diakon bez ślubów mniszych, winien pokutować jak mnich bez rangi.

    4. Gdyby zaś mnich chciał dopuścić się grzechu [niech pokutuje] półtora roku. Jednak opat ma możliwość zmiany tej pokuty, gdyby posłuszeństwo tego [mnicha] spodobało się Panu i opatowi.

    5. Dawni ojcowie ustalili 12 lat pokuty dla prezbitera i 7 dla diakona

   Surowe to były kary i jak widać, czym wyższa ranga, tym wyższa kara. A co mówił o grzeszących duchownych św. Kolumban?

                                          Księga pokutna św. Kolumbana -  (ok. 543-615)

   15. Gdyby ktoś dopuścił się nierządu, jaki czynili w Sodomie, winien pokutować 10 lat, 3 pierwsze o chlebie i wodzie, natomiast przez siedem winien powstrzymywać się od wina i mięsa. Niech nigdy nie mieszka z innymi. 

                                        Księga pokutna Kummeana - VII wiek

     II. 9 Kto popełnia ohydę z mężczyznami jak w Sodomie, niech pokutuje 7 lat.

                                      Księga pokutna pseudo-Kummeana - VIII wiek

     II. 2 O sodomii: biskupi winni pokutować czternaście lat, prezbiterzy 12, diakoni dziewięć, subdiakoni osiem, inni duchowni siedem, świeccy niech pokutują 5 lat i nigdy nie wolno im spać z innym.  

                                    Orzeczenia Teodora biskupa Canterbury
                                     A. Captula Dacheriana - VII/VIII wiek

    153.  Sodomici 7 lat, lubieżnicy jeden rok.

                                     E. Discipulus Umbriensum   - VII/VIII wiek

    I/2 2 Kto dopuszcza się rozpusty z mężczyzną lub ze zwierzęciem, postanowił, niech pokutuje 10 lat.
    I/2 4 Kto współżyje z mężczyzną, który ukończył 20 lat, niech pokutuje 15 lat.
          5 Jeśli mężczyzna czyni rozpuste z mężczyzną, niech pokutuje 10 lat.
          6 Sodomici niech pokutują 7 lat, lubieżnicy jak cudzołóżnica.
          7 Podobnie, kto to męskie przestępstwo popełni raz, niech pokutuje 4 lata, jeśli ma nawyk, 15 lat, jak mówi Bazyli. Jeśli bez nawyku i się stara rok, jak kobieta. Jeśli to chłopiec, za pierwszy raz 2 lata, jeśli powtórzy, to 4.

                                        Księga pokutna z Paryża - ok. 750 roku

     37. Gdyby jakiś kapłan, diakon lub mnich dopuścił się nierządu, jakie czynili w Sodomie, niech pokutuje 10 lat, z tego 3 o chlebie i wodzie; 7 dalszych lat niech się powstrzymuje od picia wina i spożywania mięsa oraz nigdy nie pozostaje sam z innym. Duchowni niżsi i świeccy niech pokutują 7 lat, 2 z nich o chlebie i wodzie.

                                      Księga pokutna Halitgariusa, bp Cambrai (817-830)

    IV.6 Gdyby jakiś niższy duchowny dopuścił się nierządu jak w Sodomie, niech pokutuje 10 lat. Z tego 3 o chlebie i wodzie.

                                    Księga pokutna ze Świętego Gallusa  - IX wiek

    14. Gdyby ktoś dopuścił się nierządu, jaki czynili w Sodomie, niech czyni pokutę 10 lat, jeśli świecki 7 lat. Niech nigdy z nikim nie śpi.

                                   Księga pokutna Ps. Grzegorza III - IX wiek

    XXI.1 Gdyby ktoś po święceniach popełnił występek sodomii, a grzech ten opisano za tak obrzydliwy wobec Boga, że niektóre miasta zostały z tego powodu zniszczone ogniem i siarką, wedle dawnych wyroków niech pokutuje 10 lat. Niektórzy oceniają łagodniej, że 7 lat. Tym zaś, którzy nie rozumieją wagi tego przestępstwa, ustalono pokutę na 3 lata.

                                  Księga pokutna Vigilanum z miasta Albelda ( ok. 850-900)

    93. Gdyby biskup popełnił nierząd, jaki czynili w Sodomie, niech pokutuje 20 lat. Jeśli prezbiter, niech pokutuje 15 lat. Diakon 12. I jak wyżej, nigdy nie powinni otrzymać godności.  

                                  Księga pokutna z Kordoby - początek XI wieku  

     148.  Gdyby jakiś mnich dopuścił się sodomii, niech pokutuje 12 lat zostanie pozbawiony kapłaństwa.

                                 Księga pokutna z Silos - (klasztor sw. Dominika w Silos, diecezja Burgos)
                                                               - 1060/1065

     IX.110 Gdyby ktoś dopuszczał się nierządu, jaki czynili w Sodomie, to biskup niech pokutuje 20 lat, Prezbiter 15, diakon 12, po czym nigdy nie może dostąpić stopnia kapłana. Konwers niech pokutuje 20 lat. Świecki lat 10.

   Czy można więc stwierdzić  że Kościół toleruje homoksięży? Jak widać po przytoczonych przykładach - nie. Można nawet stwierdzić że surowość nakładanej pokuty wzrasta wraz z zajmowanym miejsce w hierarchii i wraz z upływem lat. Dobitnie to widać na ostatnim pochodzacym z XI wieku przykładzie.
   
Cytaty pochodzą z:  "Libri poenitentiales" w: Synodi et Collectiones Legum vol. V, wyd. WAM, Kraków 2011