piątek, 16 października 2015

Św. Augustyn - Kazanie 20


    Ilość dzieł jakie pozostawił św. Augustyn jest wręcz oszałamiająca, a nie mamy przecież pewności, że do naszych czasów dotarły wszystkie dzieła jakie stworzył ten niezwykły kapłan. Tym co jest najbardziej charakterystyczne dla tej spuścizny to fakt że obok dzieł na najwyższym poziomie teologicznym i filozoficznym zachowały się także mowy oraz kazania. Św. Augustyn to nie tylko teolog zagłębiony w wyrafinowanych intelektualnie rozważaniach ale także duszpasterz. Kapłan zatroskany o swoich wiernych, o to aby prowadzili życie godne. Za pomocą przykładów z Pisma stara się zwrócić uwagę na potrzebę nawrócenia.
  Przykładem tej troski duszpasterskiej jest kazanie wygłoszone skierowane do wiernych bądź zaraz po święceniach kapłańskich w roku 391, bądź na początku jego posługi biskupiej w r. 396. Ta druga wersja wydaje się być bardziej prawdopodobna gdyż w pierwszych wiekach nauczanie i wykładanie Pisma św. było obowiązkiem i przywilejem wyłącznie biskupów. Chociaż pod koniec IV wieku ta tradycja zaczyna powoli zanikać.

   Oto treść tego bardzo sugestywnego kazania:

                                         
                                                Kazanie  20
      "Stwórz we mnie, o Boże, serce czyste"
     1. Jednogłośnie i zgodnym sercem błagaliśmy Pana o serce nasze, mówiąc: "Stwórz we mnie, o Boże, serce czyste i odnów w mojej piersi prawego ducha" (Ps 50,12) Dlatego podług łaski Pana posłużymy wam kilkoma myślami, jakimi natchnie nas Pan. Autorem Psalmu jest człowiek, który odczuwa skruchę, pragnie odzyskać utraconą nadzieję, a ponieważ upadł, leży i błaga, by podniosła go ręka Pana. Jest on podobny do tego, który zdolny był zadawać sobie rany, ale sam nie był w stanie się uzdrowić. Bo tak jak możemy wymierzać sobie razy i ranić nasze własne ciało, kiedy tylko zapragniemy, lecz aby je uzdrowić, szukamy lekarza, i tak również nie jest w naszej mocy uzdrawiać samych siebie, chociaż w naszej jest mocy ranić się; tak samo i nasza dusza, sama może grzeszyć, ale żeby została wyleczona z ran, jakie grzesząc sobie zadała, błaga o leczniczą rękę Boga. Dlatego mówi się w innym psalmie: "Powiedziałem: O Panie, zmiłuj się nade mną! Uzdrów duszę moją, bo zgrzeszyłem przeciw Tobie!" (Ps 40,5). Słowa: "Powiedziałem: O Panie..." wypowiedziane zostały po to, aby wyraźnie zaznaczyć, że wola i chęć grzeszenia rodzą się w duszy i ma ona dość mocy, by zgubić siebie, ale tylko Bóg może odnaleźć to, co zginęło i zbawić to, co samo zadało sobie rany: "Albowiem Syn Człowieczy przyszedł szukać i zbawić to, co zginęło" (Łk 19,10). Do Niego więc zanosząc nasze błagania wołamy: "Stwórz we mnie, o Boże, serce czyste i odnów w mojej piersi ducha prawego" (Ps 50,12). Rak niech woła dusza, która zgrzeszyła, aby tracąc nadzieję, nie zginęła jeszcze bardziej, jeśli już zginęła przez grzech.
     2.  Oczywiście, z całych sił powinniśmy przede wszystkim starać się o to, żeby nie zgrzeszyć, żeby nie zżyć się i nie zaprzyjaźnić z grzechem, jak z wężem. Bo on swoim jadowitym ukąszeniem gubi grzesznika i nie jest tym, z czym można się zaprzyjaźnić. Gdyby jednak grzech przypadkiem albo gnębił słabego, albo podszedł nieostrożnego, albo schwytał błądzącego, albo zwiódł przez powtórzenie się błędu, to dusza niech nie wstydzi się przyznać i niech nie szuka usprawiedliwienia, lecz oskarżenia samej siebie.
     Dlatego właśnie autor w innym psalmie modlił się, mówiąc: "Postaw, o Panie, straż moim ustom i wartę przy bramie warg moich. Mojego serca nie skłaniaj do złego słowa, do szukania wymówek w grzechach" (Ps 140,3-4). Kto zachęca cię do grzechu? Jego przede wszystkim należy odrzucić. A jeżeli już dałeś się nakłonić? Nie staraj się usprawiedliwiać grzechu, lecz raczej go oskarżaj. Bo kto powiedział "Stwórz we mnie, o Boże, serce czyste", w taki sposób zaczął: "Zmiłuj się nade mną, o Panie, według wielkiego miłosierdzia twego" (Ps 50,3). O wielkie miłosierdzie błaga wielki grzesznik. Wielka rana wymaga wielkiego lekarstwa. W tym także psalmie jest powiedziane: "Odwróć swe oblicze od grzechów moich i wymaż wszystkie moje przewinienia. Stwórz we mnie, o Boże, serce czyste" (Ps 50,11-12). Bóg więc odwraca swe oblicze od grzechów tego, kto przyznaje się do nich i kto oskarża samego siebie, a Jego błaga o pomoc i miłosierdzie. Bóg więc odwrócił swe oblicze od grzechów tego człowieka, ale nie odwrócił się od niego samego. Bo do kogo z jednej strony mówi się: "Odwróć swe oblicze od grzechów moich", do tego samego powiada się z drugiej: "Nie odwracaj swego oblicza ode mnie" (Ps 26,9). Odwraca, ponieważ nie bierze pod uwagę, bo jeśli bierze pod uwagę, to i unicestwi. Także sędziowie, gdy mają wydać wyrok na oskarżonych uznanych za winnych, podobno mówią" :Bierze się pod uwagę..." Aby Bóg nie czynił tego, co jest, aby nie brał pod uwagę, kierujemy do  niego słowa: "Odwróć swe oblicze od grzechów moich" A On, żeby nie uznawać [potępiając], nie rozpoznaje [przebaczając]. Tak samo, jak mówimy "szlachetny" a "nie będącego szlachetnym" nazywamy "nieszlachetnym", tak też powiadamy "znający" zaś "nie znającego" nazywamy "nie rozpoznającym". Lecz jeśli chcesz, żeby Bóg nie rozpoznawał, ty sam uznaj [swój grzech]. Grzech nie może pozostać bez kary; nie godzi się, nie wolno i nie jest rzeczą słuszną, by pozostał nieukarany. Skoro więc grzech nie powinien pozostać bez kary, ty bądź tym, który go ukarze, abyś sam zamiast niego nie został ukarany. Niech twój grzech ma w tobie sędziego, nie opiekuna. Przed trybunałem swego serca wystąp przeciw sobie i przed samym sobą się postaw jako oskarżony. Nie skrywaj się za samym sobą, aby Bóg nie postawił cię przed Sobą. Dlatego autor tego właśnie psalmu mówi, jaki jest najłatwiejszy sposób na uzyskanie przebaczenia: "Ponieważ ja uznaję moją nieprawość, a grzech mój jest zawsze przede mną" (Ps 50,5). Jakby mówił: "Ponieważ jest on przede mną, niech nie będzie przed Tobą, a ponieważ ja go uznaję, Ty go nie rozpoznawaj. Grzech zatem albo przez ciebie zostanie ukarany, albo przez Boga: jeśli przez ciebie, będzie bez ciebie, jeśli przez Boga, będzie wraz z tobą ukarany. Niech grzech ma w tobie mściciela, abyś w Bogu znalazł obrońcę. Powiedz: "Uczyniłem to". "Ja powiedziałem: O Panie, zmiłuj się nade mną! Uzdrów duszę moją, bo zgrzeszyłem przeciw Tobie!" (Ps 40,5)  Oto rzekł autor psalmu: "Ja powiedziałem". Ja nie szukam usprawiedliwienia dla mojego grzechu, kto zgrzeszył wobec mnie lub kto zmusił mnie do grzechu. Nie mówię" "Sprawił to przypadek" Nie mówię: "Tak chciało przeznaczenie". Wreszcie nie mówię: "Diabeł to sprawił". Albowiem i sam diabeł ma moc kuszenia, w końcu straszenia, a nawet, o ile Bóg mu pozwoli, powodowania poważnych szkód. Od Pana należy wypraszać męstwo, żebyśmy nie ulegli zwodzeniu, i żeby nie złamały nas przeciwności. Przeciw zwodzeniu i groźbom wroga niech da nam dwie cnoty: powściągliwość i opanowanie; powściąganie namiętności, aby nie zwiodły nas przyjemności; opanowanie strachu, aby nie złamały nas przeciwności. "Ponieważ wiem - powiada - że nikt nie może być powściągliwy, o ile Bóg mu tego nie użyczy" (Mdr 8,21), prosił więc Boga: "Stwórz we mnie, o Boże, serce czyste" (Ps 50,12) i "Biada tym, którzy stracili cierpliwość" (Syr 2,16). Dlatego nie staraj się nikogo oskarżać, abyś ty sam nie znalazł oskarżyciela, przed którym nie zdołasz się obronić. Bo przecież także nasz wróg diabeł, gdy się go oskarża, cieszy się. A w ogóle to chce, żebyś go oskarżał, chce wziąć na siebie wszelkie zarzuty, jakie formułujesz, bylebyś tylko zapomniał o przyznaniu się. Przeciw jego sztuczkom autor psalmu woła do Pana: "Ja powiedziałem, o Panie" (Ps 40,5). Na próżno czyja na mnie wróg, znam jego sztuczki, stara się pozyskać mój język, chce, żebym mówił: "Diabeł to uczynił". "Ja powiedziałem: O Panie..." Tak przewrotnie chce diabeł zwodzić dusze i odwraca je od lekarstwa, jakim jest przyznanie się; albo przekonuje je, żeby same się usprawiedliwiały i szukały kogoś innego, kogo mogłyby oskarżyć, albo przekonuje je, żeby, skoro już zgrzeszyły, wyzbyły się nadziei i przestały myśleć, że w ogóle mogą jeszcze uzyskać przebaczenie; albo też przekonuje je, że Bóg szybko wszystko przebacza, nawet jeśli człowiek nie wykazuje poprawy.
     3.  Spójrzcie, ilu rzeczy winno wystrzegać się serce człowieka, który odczuwa skruchę. Aby nie oskarżał drugiego, sam się usprawiedliwiając, niech wspomni słowa: "Ja powiedziałem: O Panie, zmiłuj się nade mną... Uzdrów duszę  moją, bo zgrzeszyłem przeciw Tobie". Aby nie zginął wskutek utraty nadziei, myśląc, że skoro zgrzeszył i zgrzeszył ciężko, nie może już być uzdrowiony i teraz właśnie może oddawać się namiętnościom, pozwalać ponosić się wszelkim żądzom i robić to wszystko, co mu się podoba, chociaż tego nie wolno. Jeśli nawet tak nie postępuje, to nie robi tego tylko wtedy, gdy lęka się ludzi. W istocie mentalnością swoją, przypomina gladiatora, ponieważ traci nadzieję na dalsze życie, robi wszystko, co tylko można uczynić, by nasycić swoją żądzę i pragnienie, postępuje tak, jak przeznaczony na ofiarę. Tacy ludzie giną, bo stracili nadzieję. Przeciw nim, albo raczej dla ich dobra, to jest przeciw takiemu sposobowi myślenia, Pismo Święte, zawsze czujne, powiedziało: "W dniu, w którym nawróci się występny i postępować będzie według sprawiedliwości, zapomnę wszystkie jego nieprawości" (por. Ez 18,21; 33,15). I oto dusza - wzmocniona przed nieszczęściem utraty nadziei, o ile uwierzyła w te słowa - napotyka kolejną pułapkę, i ta, która nie mogła zginąć, wskutek utraty nadziei, ginie z powodu [przesadnej] nadziei. Kim jest ten, kto ginie z powodu [przesadnej] nadziei?  Otóż mam na myśli człowieka, który w duchu sobie mówi: "Bóg przecież obiecał przebaczenie wszystkim, którzy odwrócą się od grzechów; w jakimkolwiek dniu się nawrócą, zapomni wszystkie ich nieprawości. A więc będę robił co mi się podoba. Potem, gdy zechcę, nawrócę się i wymazane mi zostanie to, co wcześniej uczyniłem. Cóż na to powiemy? Że nie jest prawdą, iż Bóg leczy człowieka, który odczuwa skruchę, gdy tylko ten się nawróci? Jest prawdą: Bóg puszcza w niepamięć wszystko minione. Jeśli temu zaprzeczymy, to znaczy, że zaprzeczamy istnieniu Bożej dobroci, w końcu poddajemy pod wątpliwość słowa proroków, wszczynamy walkę przeciw Bożym słowom, a to nie jest rolą wiernego sługi. 
     4.  Ktoś powołując się na te słowa może mi powiedzieć: "Otwierasz drogę dla grzechów, aby ludzie robili to, co chcą, bo obiecane im jest przebaczenie, obiecana bezkarność, gdy tylko się nawrócą". 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz