poniedziałek, 22 października 2012

Kobiety - mniszki

      Ponownie powrócę do roli i pozycji kobiet w wczesnym chrześcijaństwie. Czyli do przykładów, które znane jedynie nielicznemu gronu pasjonatów historii tego okresu. Nic dziwnego, niezbyt nadają sie jako przykłady świadczące o deptaniu godności kobiet przez Kościół, tezy, tak często i gorliwie podnoszonej przez współczesne, na szczęście nie wszystkie, feministki. Dzisiaj chciałbym przedstawić tekst będący swoistego rodzaju biografią jednej z kobiet, której życie było na tyle szczególne i warte opisu, że stała się jedna z sztandarowych postaci wczesnochrześcijańskiego monastycyzmu.      Tym biografem był jeden z najsłynniejszych teologów V wieku, Teodoret biskup Cyru - miasta położonego na terytorium dzisiejszej Syrii. Był bardzo płodnym i wszechstronnym pisarzem. Jego spuścizna literacka jest niesłychanie bogata. Nie będę teraz omawiał twórczości literackiej Teodoreta. Skupię się na jednym dziele, napisanym niejako z potrzeby serca, a także po to, aby dac świadectwo życiu mnichów. Sam był mnichem, przebywał w klasztorze od około 416 roku i pomimo powołania go w roku 423 na biskupa Cyru nie zmienił zasad swojego życia.      Dzieło, o którym mowa nosi tytuł: Philotheos historia"  - tytuł ten można rozumieć jako "Dzieje ludzi miłujących Boga" lu "Dzieje ludzi świętych". Jeśli się zważy, iż Teodoret za główny motyw ascetycznego życia swoich bohaterów uważa ich miłość ku Bogu, tytuł ten można po prostu rozumieć jako "Dzieje Bożej miłości".  Teodoret dzieło swoje napisał w roku 444, jego celem było ocalenie od zapomnienia ich czynów. Nie miał zamiaru przedstawić historii monastycyzmu syryjskiego z jego początkiem i rozwoje i cechami charakterystycznymi poszczególnych wspólnot. Tego typu koncepcja była obca potrzebom starożytnych, którzy oczekiwali opisu rodzajów życia opartego na żywych przykładach. Celem Teodoreta było więc ukazanie sylwetek mnichów, którzy wyróżnili się w różnych sposobach życia i mogli czytelnikom służyć za wzory do naśladowania.
    Nie sposób zapomnieć o roli jaką w jego życiu odegrała matka. W ten sposób ponownie mamy do czynienia z wielką rolą kobiet w życiu zarówno rodziny jak i wspólnoty. Z mnichami, głównie anachoretami z okolic Antiochii, związana była jego matka. Kiedy miała 22 lata, pustelnik Piotr uleczył ją z choroby oka i pod wpływem pustelnika sama zaczęła prowadzić życie ascetyczne, na tyle , na ile było to możliwe w życiu rodzinnym.
    Jako chłopiec Teodoret wraz z matką odwiedzał znanych eremitów Piotra, Macedoniusza, Afrahata i innych. Pod wpływem przykładu ich życia sam obrał życie mnisze, chociaż nie jako anachoreta, ale w wspólnocie klasztornej.
    Dzieło jakie już w wieku dojrzałym napisał i które poświęcił życiu mnichów syryjskim nie jest typową hagiografią. Opiera się głównie na swoich doświadczeniach osobistych zgodnie z tym co pisze:
    "Pewne fakty... widziałem na własne oczy. Czego sam nie widziałem, usłyszałem od tych, którzy tych mężów wdzieli, od tych, którzy jako miłujący cnotę, zasłużyli na to, by ich widzieć i przyjąć ich naukę"  tak pisze w Prologu rozdz. 11.
     Jeden z 30 żywotów zamieszczonych w tej księdze poświęcony jest życiu kobiety-mniszki i ten właśnie żywot przytoczę.






                                                 Klasztor Deir Mar Musa w Syrii



                                                        DOMNINA

                                                          Sposób  życia 

1. Gdy godna podziwu Domnina postanowiła naśladować życie natchnionego Marona, o którym wspomnieliśmy wyżej, zbudowała sobie w ogrodzie matczynego domu małą chatę z łodyg prosa. W niej mieszka skrapiając nieprzerwanie łzami nie tylko swe policzki, ale także zrobione z włosia suknie, gdyż tego rodzaju szatami okrywa swe ciało. Gdy zapieją koguty, udaje się do niedalekiej świątyni Bożej i razem z innymi kobietami i mężczyznami śpiewa Bogu Wszechświata pochwalne hymny. Czyni to nie tylko na początku, ale i na końcu dnia, bo sama tak uważa i poucza o tym drugich, iż miejsce poświęcone Bogu zasługuje na większy szacunek niż każde inne. Dlatego miejsce to uznała godnym wszelkiej troski i skłoniła matkę i braci, aby ze swego majątku łożyli na Kościół. 

                                         Dar łez 

2.  Za pożywienie służy jej rozmiękczona w wodzie soczewica, ale wytrzymuje wszelkie trudy, chociaż jej wycieńczone ciało jest na wpół umarłe. Skóra cienka jak błonka okrywa delikatne kości, gdyż tłuszcz i mięśnie zanikły wskutek umartwienia. Wystawiona na widok wszystkich, którzy chcą ją widzieć, tak mężczyzn jak i kobiet, sama nie patrzy nikomu w twarz  i nikomu nie pokazuje swojej twarzy, lecz dokładnie zakryta welonem stoi pochylona, głową niemal dotykając kolan. Mówi słabym głosem i niewyraźnie, słowa łącząc zawsze ze łzami. Często brała moją rekę i kładła ją na swoje oczy, a gdy ją odejmowała, ściekały z niej łzy.
    Jakież słowa zdołają wychwalić tę kobietę, która żyjąc w takim bogactwie filozofii płacze, lamentuje i wzdycha jak ludzie żyjący w skrajnym ubóstwie? To żarliwa miłość do Boga rodzi te łzy, zagrzewa umysł do kontemplacji Bożej, przebija go swoimi strzałami i przynagla do przejścia stąd do innego życia.  

                                  Gościnność i dobroczynność

 3. Spędzając dzień i noc na tych ćwiczeniach, nie zaniedbuje jednak innych form uprawiania cnoty. W miarę sił zajmuje się dzielnymi bojownikami, o których wspomnieliśmy, jak i tymi, których pominęliśmy. Troszczy się też o tych, którzy przychodzą do niej. Każe im zatrzymać się u pasterza ze swojej wsi i dostarcza mu wszystko, co dla nich konieczne. Rozporządza bowiem na te wydatki majątkiem matki i braci, na który sprowadza błogosławieństwo. Także mnie samemu, gdy przychodzę w tę okolicę, która leży w północnej części naszego kraju, przysyła chleb, owoce i zmiękczoną soczewicę. 

                                                 Klasztory żeńskie w Syrii

4. Jak długo jednak będę się jeszcze rozwodził, usiłując opowiedzieć o wszystkich cnotach tej kobiety - zwłaszcza, że trzeba byłoby przedstawić życie również pozostałych niewiast naśladujących i Domninę, i te, o których wspomniałem wyżej? A jest ich wiele. Jedne z nich obrały życie pustelnicze, inne natomiast pokochały życie wspólne. Te ostatnie w grupach po dwieście pięćdziesiąt, niekiedy więcej, niekiedy mniej, żyją w ten sam sposób, przyjmują to samo pożywienie, śpią jedynie na matach z sitowia, ręce zatrudniają przędzeniem wełny, a języki poświęcają na śpiewanie hymnów.

                                                     Zakończenie

5. Istnieje ogromna, wprost niepoliczalna liczba takich szkół filozofii nie tylko w naszym kraju, ale także na całym Wschodzie. Pełno ich w Palestynie, w Egipcie, w Azji, Poncie i całej Europie. Odkąd bowiem nasz Pan Chrystus uczcił dziewictwo rodząc się z dziewicy, natura wydała łaki dziewictwa i te wonne i niewiędnące kwiaty ofiarowuje Stwórcy, nie czyniąc różnicy między męską a żeńską cnotą ani nie dzieląc filozofii na dwie odmienne części, bo różnica dotyczy ciał a nie dusz. Istotnie, według boskiego Apostoła, "w Chrystusie Jezusie nie ma już mężczyzny ani kobiety". Jedna też wiara została dana mężczyznom i kobietom: "jeden jest Pan, jedna wiara, jeden chrzest. Jeden jest Bóg i Ojciec wszystkich, który jest i działa ponad wszystkimi, przez wszystkich i we wszystkich". Jedno też królestwo niebieskie boski Sędzia ofiarował zwycięzcom, ustalając je jako wspólną nagrodę za zmagania.   

6. Liczne są zatem, jak powiedziałem palestry pobożności, tak mężczyzn jak i kobiet, nie tylko u nas, lecz także w całej Syrii, Palestynie, Cylicji i Mezopotamii. Podobno w Egipcie niektóre szkoły filozoficzne liczą do pięciu tysięcy mężczyzn, którzy pracują i jednocześnie chwalą Pana; dzięki pracy zdobywają nie tylko konieczne pożywienie dla siebie, ale też pomagają przychodzącym gościom i tym, którzy są w potrzebie. 

7. Ale opowiedzieć wszystko nie tylko dla mnie, ale i dla wszystkich historyków jest rzeczą niemożliwą. Gdyby nawet było to możliwe, sądzę, że byłby to trud zbyteczny i ambitna praca nie dająca żadnej korzyści. Dla tych bowiem, którzy chcą odnieść jakiś pożytek, i to, co powiedziałem, wystarczy, aby spełnić ich życzenie. W tym celu przypomniałem różne sposoby życia i do opowiadań o mężczyznach dołączyłem opowiadania o niewiastach, aby wszyscy, starzy, młodzi i kobiety, znaleźli w nich wzory filozofii i aby każdy odpowiadający mu sposób życia kształtował według przedstawionego w naszym opowiadaniu przykładu. Jak malarze, patrząc na model, odtwarzają oczy, nos, usta, policzki, uszy, czoło, włosy i brodę, do tego pozycję siedzącą lub stojącą, a także wyraz oczu - czy jest przyjemny, czy groźny, tak każdy czytelnik tego pisma, który wybierze sobie jakiś sposób życia do naśladowania, powinien własne życie kształtować według tego wybranego wzoru. I jak stolarze, dopasowując deski według sznura mierniczego, tak długo zheblowują zbyteczną część deski, aż stwierdzą, iż deska jest równa przyłożonemu do niej modelowi, tak ten, kto pragnie naśladować czyjeś życie, powinien wziąć je sobie za wzór i obcinać nadmiar swojej złości, a uzupełniać niedostatek swojej cnoty. Dlatego podjęliśmy trud napisania tego dzieła, aby dać sposobność wyciągnięcia z niego korzyści tym, którzy tego zechcą. Czytelników zaś, którzy bez trudu będą się cieszyć owocami cudzej pracy, proszę, aby trudy te odwzajemnili modlitwą.  

8. Błagam także tych, których życie opisałem, aby mnie nie pozostawili z dala od swego duchowego chóru, lecz by mnie, który jestem tu na dole, podnieśli do szczytu cnoty i włączyli do swego chóru, abym nie tylko chwalił cudze bogactwo, lecz żebym sam miał sposobność wysławiać i wielbić czynem, słowem i myślą Zbawcę wszystkich, wraz z którym chwała niech będzie Ojcu z Duchem Świętym teraz i zawsze, i na wieki wieków. Amen. 


Teskst pochodzi z:  Teodoret biskup Cyru - "Dzieje miłości Bożej" - Żródła Monastyczne t. 7, Tyniec 1994, s. 295-299. tł. Katarzyna Augustyniak 




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz