środa, 11 kwietnia 2012

"Lustracja" według św. Cypriana

Jednym z tematów który ciągle wzbudza emocje jest kwestia odpowiedzi na zasadnicze pytanie. Czym jest odstępstwo od zasad i jaka winna być za to kara i czy w ogóle nalezy karać. Rozliczać czy też wszystko darować, rozgrzebywać winy czy też puścić wszystko w niepamięć. Jednym słowem, uzywając modnego dzisiaj terminu - lustracja jest dobrem czy też przekleństwem.
Ciekawym punktem odniesienia są dzieje starożytnego Kościoła, zwłaszcza w okresie gdy za bycie chrześcijaninem można było zapłacić najwyższą cenę - zapłacić życiem. Nie każdy był stworzony do czynów heroicznych i ulegał pokusie odstępstwa. Jak postępować w takim przypadku?

    Przenieśmy się więc do starożytnej Kartaginy, niegdyś stolicy dumnego państwa, teraz stolicy prowincji rzymskiej,miasta już w dużej mierze chrześcijańskiego, ale nadal pozostającego w strukturze państwa w którym nowa religia nadal była nielegalna. Oto za panowania cesarza Decjusza /249 - 251/ ponownie dochodzi do prześladowania chrześcijan.
. Prowadził politykę niechętną wobec chrześcijan, a pod koniec roku 249 r.wydał edykt, nakazujący wszystkim obywatelom Imperium złożenie ofiar rzymskim bogom. Edykt ten nie był wymierzony specjalnie przeciw chrześcijanom, nawet nie zostali w jego tekście wspomniani. Ale jego postanowienia uderzały głównie w nich, gdyż tylko chrześcijanie i żydzi uznawali w cesarstwie bezwzględny monoteizm  Wszyscy obywatele winni wobec specjalnej komisji złożyć ofiarę kadzielną i wziąść udział w tzw. libacji przed wizerunkiem "geniusza opiekuńczego" imperium oraz jego władcy. Celem było więc potwierdzenie nie tylko politycznej ale i religijnej lojalności wobec władcy będącego nie tylko Imperatorem ale także pełniącym funkcję Pontifex Maximus. Dla chrześcijan takie wymagania stały się nie lada problemem. W wyniku odmowy złożenia żądanej ofiary doszłó do prześladowań które uważane są za najbardziej krwawe, głównie z tego powodu iż tym razem objęły teren całego cesarstwa.


                                                       Cesarz Decjusz  249 - 251

    Prześladowania były krótkotrwałe, ale ich efektem dla młodego Kościoła problem ludzi którzy zostali złamani i dopuścili się odstępstwa od wyznawanej przez siebie wiary.  Zachował się do dzisiaj niezwykły dokument, można powiedzieć dokument będący aktem lustracji.
Autorem tej analizy jest biskup Kartaginy - Cyprian. Nie znamy dokładnie daty jego urodzenia - przyjmuje sie że urodził się około 200 -210 roku. Za to data jego śmierci jest dokładnie znana - jest to 14 września 258 roku.
   Swój traktat Cyprian napisał juz po ustaniu prześladowań - w dziele znanym pod tytułem "O upadłych" - biskup Kartaginy dokonuje analizy postaw swoich wiernych, analizując zarówno ich postawę wobec prześladowań jak i przyczyny ich upadku . Ta niezwykle ciekawa analiza nie jest gołosłownym dokumentem. Jej autor własnym życiem zaświadczył o wierności wyznawanej przez siebie wiary, pomimo tego nie potępiał w sposób bezwzględny tych którzy dopuścili się aktu apostazji. Także i oni mogą dostąpić wybaczenia swoich win, ale wybaczenie musi być poprzedzone wyznaniem swojej winy dokonanym z wewnętrznym przekonaniem, a nie tylko dla uzyskania formalnego wybaczenia.
Tutaj nie ma już miejsca na wykręty. Przebaczenie musi poprzedzać pokuta . Biskup Cyprian poniósł śmierć męczeńską w czasie następnego prześladowania za cesarza Waleriana. Zachowały się niezwykłe akty jego przesłuchania, ale na razie oddajmy głos św. Cyprianowi.
   Traktat jest dość obszerny, ale warty przytoczenia w całości:


                                                 Św. Cyprian z Kartaginy - biskup, męczennik



                                                         O   UPADŁYCH

    1. Najmilsi bracia. Oto Kościół odzyskał spokój, oto z woli Opatrzności Boskiej minęło grożące nam niebezpieczeństwo, choć niedowiarkom i odszczepieńcom jeszcze niedawno wydawało się to niemożliwe...Nadszedł dzień upragniony przez wszystkich, po straszliwej ciemności długiej nocy nastał świt, opromieniony blaskiem Pana.

      2. Z Radością patrzymy na wyznawców wsławionych męstwem i wiarą, chodzących w chwale dobrego imienia, świętymi pocałunkami obsypujemy ludzi tak gorąco upragnionych. Podziwiamy wspaniały oddział żołnierzy Chrystusowych, którzy w nieustępliwym starciu złamali oszalałą wściekłość nacierającego na nas prześladowcy, gotowi na więzienie, nieustraszeni nawet w obliczu grożącej im śmierci. Zaiste, mężnie oparliście się światu, godnie przedstawiliście się w oczach Bożych, przykład daliście braciom idącym waszymi śladami. Pobożny głos wasz wymawiał imię Chrystusa wyznając niewzruszoną wiarę w Niego; święte ręce wasze, przywykłe do Boskich tylko czynności, cofnęły się przed świętokradzkimi ofiarami; uświęcone niebiańskim pokarmem usta wasze wzgardziły - po Ciele i Krwi Pańskiej - skażonymi pogaństwem resztkami pokarmów ofiarowanych bałwanom; wolna wasza głowa uniknęła bezecnej zbrodniczej zasłony, jaką zakrywano niewolnicze głowy ofiarujących; naznaczone znamieniem Bożym czyste czoło wasze nie było zdolne nosić wieńca diabelskiego, zachowując się dla wieńca Pańskiego. Z jakimże radosnym sercem przyjmuje was teraz Matka-Kościół, gdy powracacie z boju. Jakże szczęśliwy i wesół otwiera on swe bramy, byście zwartym szeregiem weszli doń po pokonaniu wroga, dzierżąc zwycięskie trofea. A w tym triumfalnym  pochodzie kroczą obok mężczyzn również niewiasty,które nie tylko świat lecz i płeć zwyciężyły; kroczą dziewice, opromienione podwójną chwałą bojowania; kroczą i dzieci, cnotami ponad swój wiek wyrastające; kroczy wreszcie mnóstwo innych współuczestników chwały waszej, ktorzy postępowali waszymi sławnymi śladami. Ta sama u nich szczerość serca, ta sama nieskazitelność wiary i mocy. Silnie tkwili korzeniami  w niebiańskich przykazaniach, umocnieni jeszcze tradycją Ewangelii, toteż nie zastraszyły ich dekrety wygnania, ani określone tortury, ani konfiskata majątku, ani kary cielesne. Wyznaczono dni na wypróbowanie wiary; kto jednak wyrzekł się świata, ten nie zna dnia światowego, kto od Boga spodziewa się wieczności, ten nie liczy się z terminami doczesnymi.

      3. I niechże, o bracia, nikt owej chwały nie umniejsza, niech nikt złośliwymi docinkami nie osłabia bohaterstwa tych, co wytrwali w wierze. kto choćby tylko nie stawił się w czasie wyznaczonym na zaparcie się wiary, ten już tym samym wyznał, że jest chrześcijaninem. Pierwszy tytuł do zwycięstwa to wyraźne wyznawanie Pana, jeśli się ktoś już dostał w ręce pogan; drugi stopień do chwały to przezorne uchodzenie z drogi ludziom, aby się zachować dla Boga. Pierwsze jest wyznaniem publicznym, drugie wyznaniem prywatnym; pierwszy zwyciężą sędziego świeckiego, drugi poprzestaje na sądzie Boga, strzegąc w nieskazitelności serca czystości swego sumienia; w pierwszym wypadku chodzi o zdecydowane zwycięstwo, w drugim raczej o przezorne zabezpieczenie się; pierwszy, gdy się zbliżyła godzina, był znalezionym już gotowym, drugi został być może zachowany na później, bo wprawdzie opuścił ojcowiznę i uszedł, by nie zaprzeć się wiary, ale z pewnością wyznałby wiarę gdyby od razu został pochwycony. 

     4. Jeden wszakże smutek przesłania nam wszystkie te niebiańskie korony męczenników, wszystkie tryumfy duchowe wyznawców, wszystkie wielkie i znakomite cnoty wytrwałych braci; to mianowicie, że zawzięty wróg zdołał mimo wszystko wyrwać część naszych wnętrzności i rzucić na pastwę swego spustoszenia,. Cóż mi w tym miejscu wypada czynić, bracia najmilsi, albo cóż powiedzieć w gorączce, jaka trawi mój umysł? Łez tu raczej niż słów potrzeba na wyrażenie bólu, z jakim opłakujemy cios zadany naszemu ciału {Kościołowi} i smucimy się tą ogromną stratą, jaką poniosła nasza liczna niegdyś społeczność. Któż bowiem jest tak twardy i niewzruszony, lub tak niepomny miłości braterskiej, by stojąc wśród ruin wszelkiego rodzaju oraz żałobnych, haniebnie zniekształconych szczątków, zdołał zachować suche oczy i nie wybuchnął gwałtownym płaczem, łzami wpierw niż głosem dobywając westchnienie. Boleję ja, o bracia, boleję wespół z wami, a cierpień mych nie łagodzi ani to, że sam uszedłem cało, ani to, że ocalały jednostki, bo jako pasterz bardziej jeszcze zostałem zraniony niż trzoda. Z każdym z osobna serdecznie współczuję, z każdym dzielę żałobę i dźwigam opłakany ciężar smutku. Biadam z biadającymi, płaczę z płaczącymi, upadam z upadającymi. I moje również członki poraziły strzały pustoszącego nieprzyjaciela, moje również wnętrzności przeszyły srożące się miecze. Nie ostał się przed atakami  prześladowania mój umysł; wstrząs, jakiego doznali bracia, był wstrząsem również mojego uczucia. 

    5. Trzeba jednak, bracia, powiedzieć sobie prawdę w oczy: gęsta mgła przykrego prześladowania nie powinna aż tak dalece zaślepiać naszego umysłu i serca, by brakło nam już całkiem światła na dostrzeżenie przykazań Boskich. Wszak znając przyczynę klęski, można i na rany znaleźć lekarstwo. Pan zechciał wypróbować swą rodzinę, a że wpojoną nam przez Boga karność długi zepsuł spokój, dlatego dopust Boży poderwał leżącą i niemal uśpioną wiarę; choć grzechami swymi na więcej jeszcze zasłużyliśmy. Pan w łaskawości swojej tak wszystkim pokierował, iżby to, co nas spotkało, wydawało nam się raczej próbą niż prześladowaniem. 

     6. Zabiegali niektórzy o pomnożenie majątku, nie pamiętając o tym, jak niegdyś postępowali wierni w czasach apostolskich oraz jak powstępować zawsze powinni; z nienasyconą żadzą oddawali się bez reszty sprawie powiększania mienia. Kapłanom nie dostawało pobożności; w posługiwaniu brakowało im gorącej wiary, w uczynkach miłosierdzia, w obyczajach karności. Mężczyźni trefili brody, a niewiasty szminkowały się, poprawiały oczy - choć to przecież dzieło rak Bożych - sztucznie farbowały włosy, chytre fałszerstwa, celem oszukania serc prostych, podstępne zamiary, celem uwodzenia braci.. Małżeństwa zawierano z niewiernymi; na sprzedaż wystawiano swych braci w Chrystusie. Przysięgano nie tylko lekkomyślnie, lecz i fałszywie; w nadętej pysze gardzono przełożonymi; zatrutym językiem złorzeczono sobie nawzajem, z nieustępliwą zawiścią toczono wzajemne spory. Wielu biskupów, zamiast byc dla drugich upomnieniem i przykładem, gardziło włodarstwem Bożym, a stawało się włodarzami panów świeckich; niektórzy nawet porzucając stolicę biskupią, opuszczali swe owieczki i wałęsali sie po obcych prowincjach, handlując po jarmarkach, byle tylko zbić jak najwięcej grosza, gdy tymczasem w Kościele wielu braci przymierało głodem' byli i tacy, co fałszem i podstępem rabowali włości, lub też podwyższając procenty uprawiali lichwę. Na jakież więc kary zasłużyliśmy sobie tego rodzaju grzechami, skoro przecież już dawno przedtem Bóg upominał i groził: "Jeśli opuszczą Zakon mój, a w sądach moich chodzić nie będą, jeśli pogwałcą sprawiedliwość moją, a nie będą strzec przykazań moich, rózgą nawiedzę przestępstwa ich, a grzechy ich biczami" (Ps 89, 31 n.).  

     7.  Przepowiadano nam juz z góry, czym się to wszystko skończy, ale my niepomni na dane nam prawo i jego przestrzeganie, grzechami naszymi sprawiliśmy, że za pogardę przykazań Pańskich spotkała nas karai doświadczenie wiary naszej surowymi środkami, przy czym, co gorsza, nawet wtedy nie powróciliśmy na tyle do bojaźni Pana, by przynajmniej owo karanie i ową próbę Bożą cierpliwie i mężnie znosić. Zaraz na pierwsze wezwanie grożącego nieprzyjaciela zdradziła wiarę ogromna liczba braci, powalonych nie samą siłą ataku prześladowczego, lecz dobrowolnym upadkiem. A przecież cóż znowu - proszę was - tak niesłychanego i nowego zaszło, by niby pod wpływem zaskakujących i nieoczekiwanych wydarzeń, z rozbrajającą wprost lekkomyślnością zrywać związek z Chrystusem? Czyż prześladowań nie przepowiadali już wcześniej prorocy, a po nich apostołowie? (...) Czy również sam Pan Bóg w Ewangelii (...) nie zapowiedział tego, co się dzieje obecnie i co się dziać będzie w przyszłości? Czyż nie groził już z góry wiecznymi mękami odstępcom od wiary, a wyznawcom czy nie przyrzekał nagród zbawiennych?

    8. Niestety, o tym wszystkim niektórzy całkowicie zapomnieli. Nie czekali nawet, by ich schwytano, by dopiero wtedy zaprzeć się wiary, gdy będą pytani. Jeszcze przed bitwą wielu zostało pokonanych, jeszcze przed starciem powalonych. Nie stworzyli nawet pozoru, jakoby wbrew swej woli składali ofiarę, ale co rychlej biegli na rynek, dobrowolnie śpieszyli na śmierć duchową, jak gdyby jej już od dawna pragnęli, teraz zaś tylko korzystali z wymarzonej do tego sposobności. A iluż to było takich, co z powodu zapadającego wieczoru odstawieni przez urzędników do dnia następnego, sami dopraszali się, by nie odkładano ich zguby duchowej? (...) 

    9. Mało tego: wielu nie zadowalało się zgubą własną, lecz ponadto zachętami popychali drugich ku zagładzie, niejako śmierć przepijając do nich zabójczym kubkiem. By zaś dopełnić miary zbrodni, nawet dzieci niesione na ręku, lub prowadzone za rekę, przyprawiano o utratę tego, co zaraz po urodzeniu zyskały. Kiedyś, w dniu Sadu, powiedzą one z pewnością: "Nie myśmy to uczyniły, nie myśmy spieszyły dobrowolnie di świętokradzkiej zarazy, porzuciwszy pokarm i napój Pana; cudza nas zgubiła wiarołomność, rodzice byli naszymi zabójcami; oni to w naszym imieniu zaparli się Matki-Kościoła i Ojca-Boga, skądże więc my, mali, niedoświadczeni, nie zdający sobie nawet sprawy z tak wielkiej zbrodni, mamy ponosić winę za cudze oszukaństwo, jeśli z cudzej winy do grona przestępców należymy?" 


                           Ruiny wczesnochrześcijańskiej bazyliki Damous El-Karita w Kartaginie 




                                            Tak mogła wyglądać bazylika  w Kartaginie 


     10. Zaprawdę, nie ma żadnej słusznej i poważnej racji, która by usprawiedliwiała tak wielką zbrodnię. Bez wątpienia, trzeba było opuścić ojczyznę i stracić majątek. Bo tez któż z nas śmiertelników nie musi kiedyś wreszcie opuścić ojczyzny i utracić majątku? To Chrystusa nie wolno nam pod zadnym warunkiem opuszczać, to utraty wiecznego zbawienia i postradania wiecznej ojczyzny trzeba nam się obawiać. Woła Duch Święty przez usta proroka: "Odstąpcie, wynijdźcie stamtąd, nieczystego nie tykajcie; wynijdźcie spośród niego {Babilonu} wy, którzy nosicie naczynia Pańskie" - Iz 52,11. Czyż nie widzimy jak ci, którzy są naczyniami Pańskimi i świątynią Boga "wychodzą spośrodka" i uciekają, by ich nie zmuszano do dotykania rzeczy nieczystych lub kalania się zgubnymi pokarmami? A oto jeszcze inne upomnienie niebios, wyjaśniające, co mają czynić słudzy Boży: "Wynijdź z niego {Babilonu} ludu mój, abyś nie był uczestnikiem grzechów jego i żebyś nie doznał plag jego"- Ap 18,4. Kto wychodzi i ucieka, nie staje się uczestnikiem grzechu; tylko ten, kto bywa współuczestnikiem zbrodni, odbiera plagi. Przecież nawet sam Pan polecił uchodzić i uciekać w czasie prześladowania, przy czym nie tylko tak nauczał, ale również tak czynił. Bo nikt nie może podejmować wieńca chwały darowywanego z łaski Bożej, jeśli nie nadeszła jeszcze godzina brania. Kto trwa przy Chrystusie, ten, mimo że uchodzi, nie zapiera się wiary, lecz wyczekuje jedynie odpowiadającego czasu; kto natomiast upadł dlatego, że nie uszedł, ten po to pozostał, by się wiary zaprzeć.

    11. Nie wolno nam, bracia, przemilczać prawdy ani ukrywać podłoża i przyczyny naszej rany. Wielu uwiodła ślepa miłość majątku, bo też rzeczywiście trudno się zdecydować na ucieczkę ludziom, których mamona krępuje niby kajdanami. To te właśnie więzy wstrzymały pozostających, te łańcuchy sparaliżowały ich męstwo, osłabiły wiarę, zakuły umysł, skurczyły ducha, doprowadzając do tego, że przywiązani do rzeczy ziemskich stali się łupem i pokarmem węża, ziemię pożerającego z Bożego wyroku. Nie darmo Pan, nasz Mistrz w dążeniu do dobrego, przestrzega mówiąc: "Jeśli chcesz być doskonały, sprzedaj wszystko co masz i daj ubogim, a będziesz miał skarb w niebie; tedy przyjdź i pójdź za mną" - Mt 19,21. Gdyby tak postępowali bogaci, nie gineliby przez bogactwa; mając skarb w niebie, nie mieliby teraz w domu wroga i rabusia. Bowiem wraz ze swym skarbem tkwiliby w niebie również swym sercem i rozumem, i uczuciem, nie mając zaś na tym świecie niczego, czemu by mogli ulec, nie mogliby tez zostać zwyciężeni przez ten świat. Każdy szedłby za Panem wolny i nieskrępowany jak apostołowie oraz wielu, wielu innych, którzy wzorem apostołów porzucili majątek i rodziców, a przylgneli raz na zawsze do Chrystusa (...)

    13. Ale przecież - tłumaczą się niektórzy - groziły nam za opór tortury i srogie męczarnie. Bez wątpienia, może się żalić na tortury ten, kto istotnie torturami został pokonany; może się zasłaniać bólem, kto bólem został zwyciężony. Taki może się wypraszać , mówiąc: "Chciałem wprawdzie dzielnie walczyć i pomny mego sakramentu podjąłem broń pobożności i wiary, ale walczącego pokonały w potyczce różnorakie męczarnie i długie katusze. Umysł trzymał się twardo, mężnie opierała się wiara, dusza długo i uparcie walczyła z zadawanymi jej cierpieniami; lecz gdy w miarę wzrostu srogości okrutnego sędziego poczęto mię, już zmęczonego, siec biczami, tłuc kijami, rozdzierać końmi, szarpać hakami lub palić ogniem, wówczas ciało moje uległo w walce, osłabły moje wnętrzności i choć umysł nie załamał się w bólu, to jednak siły fizyczne zawiodły". Takie okoliczności mogą rzeczywiście przyczynić się do rychłego darowania winy, tego rodzaju usprawiedliwienie może wzbudzić litość (...).

    14. Jakież jednak rany, jakie razy w otwartych wnętrznościach, jakież storturowane członki mogą pokazać ci zwyciężeni, u których nie wiara załamała się w walce, lecz wiarołomność walkę przegrała? Nie może swego przestępstwa usprawiedliwiać przymusem, kto przestępstwo popełnił z dobrej woli. Mówię to nie dlatego, by obwiniać braci, lecz raczej by ich zachęcić do modlitwy o przebaczenie i do pokuty. Napisano: "Którzy was szczęśliwymi zowią, zwodzą was, a drogę ścieżek waszych ukrywają" - Iz 3,12. Kto grzeszącego głaszcze przymilnymi pochlebstwami, ten tylko podsyca zarzewie grzeszenia i nie tłumi występków, lecz je raczej podtrzymuje. Kto natomiast otwarcie i bez ogródek karci brata, pouczając go przy tym, ten mu pomaga do zbawienia. Mówi Pan: Których miłuję, strofuję i karzę" - Ap 3,19. Obowiązkiem kapłana Pańskiego  jest nie zwodzenie oszukańczą wyrozumiałością, ale zapobieganie grzeszeniu, przez stosowanie środków zbawiennych. Niedoświadczony to lekarz, który tylko delikatnie dotyka miejsc nabrzmiałych ranami, bo oszczędzając gangrenę głęboko we wnętrznościach zawartą, jeszcze ją powiększa. Ranę trzeba otworzyć i ciąć, a po wycięciu części ropiejących silniejsze stosować lekarstwo. Nic to, że niecierpliwy chory krzyczy wniebogłosy i narzeka, i żali się na ból; później, gdy poczuje się zdrowym, będzie dziękował.

    15. Jest to tym bardziej konieczne, że wyłonił się nowy rodzaj choroby, bracia najmilsi. Jak gdyby jeszcze za mało srożyła się burza prześladowania, dołączyło się do niej drugie zło w postaci perfidnego oszustwa, miłosierdziem przysłoniętego. Wbrew powadze Ewangelii, wbrew prawu Pana i Boga, z jakąś dziwną lekkomyślnością dopuszcza się upadłych do łączności z Kościołem, udzielając im pozornego i fałszywego pokoju, niebezpiecznego dla dających, a bezwartościowego dla otrzymujących. Nie szuka się cierpliwie zdrowia ani prawdziwego lekarstwa w zadośćuczynieniu; z serc wypędzono pokutę, z pamięci wymazano najcięższy i najgorszy występek. Przysłania się tylko rany umierających, udaną litością zakrywa się śmiertelny cios, głęboko we wnętrzu zadany. Ludzie powracający od ołtarzy diabelskich, natychmiast przystępują do stołu Pańskiego; przyjmują Ciało Pańskie mając ręce zbrukane i cuchnące jeszcze tłuszczem ofiarnym, wymiotując nieomal zatrutymi pokarmami bałwanów, ziejąc z gardzieli popełnioną zbrodnią i trącą ohydną zarazą. A przecież woła Pismo: "Tylko czysty będzie spożywał z mięsa ofiary (...) dusza zaś, która by jadła z mięsa ofiary zbawiennej, którą jest Pańską, a miała na sobie nieczystość swoją, zginie owa dusza z ludu swego" - Pwt 7,19n.) Apostoł zaś mówi: "Nie możecie pić z kielicha Pańskiego i kielicha czartowskiego, nie możecie być uczestnikami stołu Pańskiego i stołu czartowskiego" - 1 Kor 10,21n. ); on też grozi krnąbrnym i upartym, mówiąc: "Ktokolwiek by jadł ten chleb i pił kielich Pański niegodnie, będzie winien Ciała i Krwi Pańskiej" - 1 Kor 11,27.


    16. Ale oni lekceważą sobie to wszystko i nie odpokutowawszy grzechu, nie wyznawszy zbrodni, nie oczyściwszy sumienia ofiarą i dotknięciem ręki kapłańskiej, nie naprawiwszy obrazy zagniewanego i grożącego Pana, już gwałt zadają Ciału i Krwi Jego, bardziej teraz rękami i ustami grzesząc, niż niegdyś grzeszyli zapieraniem się wiary. Za pokój uważają to, co im niektórzy ofiarują zwodniczymi słowy. Nie jest to jednak pokój, lecz wojna; nie łączy się z Kościołem, kto się odłącza od Ewangelii(...). Tego rodzaju łatwizna nie daje pokoju, lecz go raczej burzy, nie nawiązuje łączności, lecz raczej przeszkadza zbawieniu. Stoimy tu wobec nowego rodzaju prześladowania i nowej pokusy, którymi wyrafinowany nieprzyjaciel (szatan) do reszty stara się zniszczyć upadłych, iżby przestali płakać, przestali boleć, przestali pamiętać o występku, stłumili wzdychanie serca, osuszyli łzy, jednym słowem, by zaniechali przepraszania ciężko obrażonego Pana, pokutując długo i gruntownie, choć napisane jest: "Pamiętaj przez co upadłeś i czyń pokutę" - Ap 2,5.

    17. Niechże nikt nikogo nie oszukuje i nie zwodzi. Tylko sam Pan może się zlitować; tylko On może darować winy przeciwko Niemu popełnione, ponieważ grzechy nasze na sobie dźwigał, ponieważ za nas cierpiał, ponieważ Bóg wydał Go za grzechy nasze. Człowiek nie może być większy od Boga, sługa nie może własną mocą odpuszczać ciężkiego przewinienia przeciwko Panu, a jeśli to czyni, stwarza tylko okazję, by upadły do jednego swego grzechu dodał drugi grzech, polegający na zlekceważeniu sobie słów proroka: "Przeklęty człowiek, który ufa w człowieku" - Jr 17,5 (...) Wierzymy wprawdzie, że wobec Najwyższego Sędziego wiele znaczą zasługi męczenników oraz uczynki ludzi sprawiedliwych, ale dopiero wówczas, gdy nadejdzie dzień Sadu, gdy po końcu świata stanie przed trybunałem Chrystusa lud Jego (...).

    22.  Czy można zresztą spodziewać się czegoś dobrego, czy można oczekiwać bojaźni Bożej i wiary u człowieka, którego ani strach nie zdołał poprawić, ani prześladowanie nie zmieniło? Wszak jego wyprostowany kark nie ugiął się, mimo że upadł, jego nadęty pychą umysł nie załamał się, mimo że został pokonany. Leży on powalony i ranny, a jeszcze odgraża się stojącym zdrowym; jest świętokradcą, a jeszcze oburza się na kapłanów, że mu nie podają natychmiast do zbezczeszczonych rąk Ciała Pańskiego i nie pozwalają pić skalanymi ustami Krwi Pańskiej. Bezdenny głupcze: gniewasz się na tego, który stara się odwrócić od ciebie gniew Boży? Grozisz temu, który dla ciebie prosi o miłosierdzie Pańskie, który odczuwa twą ranę, jakiej sam nie odczuwasz, który za ciebie wylewa łzy, jakich sam nie wylewasz. Przecież ty w ten sposób powiększasz tylko jeszcze i pogarszasz swą zbrodnię. Czy sądzisz, że można Pana za ciebie przebłagać, jeśli sam jesteś nieubłagany wobec przełożonych i kapłanów Bożych? (...).

    27. Ale i ci, którzy nie pokalali wprawdzie swych rąk haniebnymi ofiarami, lecz tylko samym uzyskaniem pisemnego zaświadczenia obciążyli swe sumienie, niech sobie nie pochlebiają, że nie są obowiązani do pokuty. Zaświadczenie, że się było kiedyś chrześcijaninem, jest mimo wszystko także zeznaniem człowieka zapierającego sie wiary. Wszak taki słownie stwierdził, iż rzekomo uczynił to, czego inny rzeczywiście się dopuścił - a przecież napisano: "Nie możecie dwom panom służyć" - Mt 6,24. Faktem jest, że służył świeckiemu panu, że uległ edyktowi, że usłuchał raczej ludzkiego niż Boskiego rozkazu. Obojętne, czy za to, co popełnił, mniejszą w oczach ludzkich ściągnął na siebie hańbę lub winę, Boga-Sędziego nie będzie mógł uniknąć ani ominąć, gdyż Duch Święty mówi w psalmach: "Niedoskonałości moje widziały oczy Twoje, a w księdze Twojej wszystkie zapisane będą" - Ps 139,16 (...). 

    28. Wreszcie, choć bez porównania wyżej stoją pod wzgledem wiary i bojaźni Bożej ci, którzy ani faktycznie nie ofiarowali, ani nie postarali się o zaświadczenie, to jednak i oni, jeśli bodaj o czymś podobnym pomyśleli, muszą wobec kapłanów Bożych sprawę z żalem i szczerze wyznać, otworzyć im swe sumienie, złożyć z duszy ciężar, szukać zbawiennego lekarstwa. Niewielkie są wprawdzie ich rany, tym niemniej powinni pamiętać, że napisano: "Nie da się Bóg z siebie naśmiewać" -Ga 6,7 (...) Zapewne, mniej zgrzeszył, kto nie patrzył na bałwany, nie splugawił świętości wiary na oczach otaczającego go i szydzącego tłumu, nie skalał swych rąk nieszczęsnymi ofiarami, nie splamiłust przeklętym pokarmem. Z tego jednak wynika tylko tyle, że mniejszą ponosi on winę, nie zaś, że ma całkiem czyste sumienie. Łatwiej wprawdzie może otrzymać darowanie zbrodni, ale wolny od niej nie jest. Toteż niech nie przestaje czynić pokuty i wypraszać sobie miłosierdzia Pańskiego, bo przez zaniedbanie zadośćuczynienia może zwiększyć zło swego występku.

    29. Niechże każdy - proszę was - wyznaje grzech swój, dopóki jeszcze żyje na tym świecie, dopóki jego spowiedź może być przyjęta, dopóki jego zadośćuczynienie i rozgrzeszenie go przez kapłanów miłe jest Panu. Zwracajmy się całym sercem do Boga i błagajmy Go o zmiłowanie, wyrażając szczerym bólem pokutę za popełniony grzech. Niech się przed Nim ukorzy dusza nasza, niech Mu się stara żalem swym dać zadośćuczynienie, niech złoży w Nim całą swą ufność. Wszak sam powiada, jak Go prosić mamy: "Nawróćcie się do mnie - mówi - z całego serca waszego, w poście, płaczu i żalu, rozdzierając serca wasze, a nie szaty wasze" - Jl 2,12 n. Wracajmyż tedy do Pana tak jak nakazuje, to jest całym sercem, gniew Jego łagodząc postami, i płaczem, i żalem.

    30. Czy sądzimy, iż rzeczywiście z całego serca, w postach, płaczu i smutku żałuje oraz ze skruchą przeprasza Pana ten, kto zaraz od pierwszego dnia, w którym zgrzeszył, codziennie chodzi do łaźni lub na wystawnych ucztach tak się obżera, że nazajutrz aż wymiotuje z przeładowania żołądka, zamiast podzielić się pokarmem i napojem z ubogimi? Czy rzeczywiście opłakuje swoją śmierć duchową ten kto jakby nigdy nic chodzi sobie wesół i pogodny, kto brodę przystrzyga i twarz pielęgnuje, choć powiedziano: "Nie będziecie psuć wyglądu brody waszej" - Kpł 19,27? Ale bo też cóż takiego obchodzi, że nie podoba się Bogu: byle tylko ludziom się podobał! Niejedna niewiasta wzdycha i biada, że nie ma kosztownej sukni, a nie myśli o tym, że utraciła szatę Chrystusową: marzy o biżuterii, o drogocennych naszyjnikach, a nie opłakuje utraty Boskiej, niebiańskiej ozdoby. Kobieto! Chociażbyś się nawet wystroiła w jedwabne zagraniczne suknie, naga jesteś; chociażbyś ponawieszała na sobie nie wiedzieć ile złota i pereł, i klejnotów, bez ozdoby Chrystusowej wstrętna jesteś. Jeśli farbujesz swe włosy, zaprzestań tego przynajmniej teraz, gdy pokutujesz; jeśli podmalowujesz sobie oczy, przynajmniej teraz obmyj je łzami. Gdybyś utraciła kogoś drogiego, z pewnością opłakiwałabyś jego śmierć boleśnie, smutek swój zaś wyrażałabyś nieuszminkowaną twarzą, zmienioną suknią, zaniedbaną fryzurą, smętnym obliczem, zaciśniętymi ustami. A przecież nieszczęsna, utraciłaś coś znacznie więcej, bo własną duszę, umarłaś duchowo; choć niby jeszcze żyjesz i plączesz się po tym świecie, obnosisz właściwie tylko własnego trupa. I ty nie rozpaczasz, nie lamentujesz, nie wstydzisz się swego grzechu, nie usiłujesz przysłonić go bodaj ciągłym nad nim biadaniem? Oto jeszcze gorsze rany grzechowe, oto jeszcze większe przewinienie: zgrzeszyć a nie żałować za grzech, zawinić a winy nie opłakiwać.   

    31.  Zacni i szlachetni młodzieńcy: Ananiasz, Azariasz i Mizael nawet wśród płomieni i żaru rozpalonego pieca nie przestawali spowiadać się Bogu. Choć mieli czyste sumienie i posłuszeństwem, wiarą, bogobojnością niejedną zasługę zdobyli u Pana, to jednak nawet w chwilach swego chwalebnego i bohaterskiego męczeństwa z pokorą starali się zadośćuczynić Bogu -por. Dn 3,25. (...) Także Daniel, którego wiara i niewinność niejednokrotnie znajdowała łaskę u Pana, uznającego częstokroć nawet wyraźnie jego zasługi i cnoty, usiłował postami zjednać sobie życzliwość ze strony Boga; w odzieniu z worka i w popiele tarzał się po ziemi, z żalem wyznając grzechy swoje (...).

    32.  Tak postępowali ludzie cisi, prości i niewinni, by zdobyć zasługę u Boga. Teraz natomiast wzbraniają się żałować i przepraszać ci, co zaparli się Pana. Proszę was, bracia, nie zaniedbujcie środków zbawiennych; słuchajcie dobrych rad; z naszymi łzami swoje łączcie, do naszych westchnień swoje dodajcie. Do was zwracamy się z prośbą, sprawcie, abyśmy za wami Pana prosić mogli. Tak samo jak błagamy Boga, by się nad wami ulitował, błagamy i was: Czyńcie prawdziwą pokutę, czynem okażcie, że dusza wasza cierpi i żałuje."


Tekst z: Marian Michalski: Antologia literatury patrystycznej, PAX Warszawa  1975 t.1 s. 270-277

  

 



 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz