Przełom VII i VIII wieku. Okres, w którym nastąpiły gwałtowne zmiany na scenie politycznej. Na ziemiach jeszcze do niedawna należących do Bizancjum pojawia się nowa siła. Są to muzułmanie - w tempie wręcz błyskawicznym podbijają Bliski Wschód, północną Afrykę, a także atakują Bizancjum. Świat drży w posadach.
Jakby tego było mało. Bizancjum wstrząsane jest długotrwałym konfliktem związanym z kultem obrazów. Z jednej strony cesarze chcący poprzez wprowadzenie zakazu kultu ograniczyć wpływy potężnego Kościoła, a także ciągle liczne grono duchownych traktujących ten kult z podejrzliwością. Nie bez wpływu na rozwój sytuacji ma także nowa religia, która zakazuje sporządzania wizerunków postaci ludzkich.
Z drugiej strony jest lud przywiązany do tradycyjnych form pobożności, a także bardzo liczne klasztory wraz z armią mnichów. Przyczyny i przebieg tego konfliktu są tak zagmatwane, że trudno omówić je nawet pobieżnie. Z tego też powodu chciałbym zatrzymać się na fundamentalnym dziele obrońców kultu obrazu. Tym, który podjął się tego zadania był chrześcijański Arab - Jan z Damaszku.
Św. Jan Damasceński
Jan urodził się ok. 675 roku w Damaszku w chrześcijańskiej rodzinie piastującej od pokoleń wysokie stanowiska państwowe. W epoce panowania muzułmańskiej dynastii Omajadów, dziad Jana, gorliwy chrześcijanin, prawie całe swe życie poświęcił w służbie kalifów jako minister finansów. I nie był to ewenement. Wyznanie, wbrew dzisiaj panującym stereotypom, nie było przeszkodą w piastowaniu tak wysokiego stanowiska. Jan, po otrzymaniu starannego wykształcenia, przejął sprawowanie urzędu tradycyjnie pozostającego w jego rodzinie. W roku 732 porzucił jednak tak eksponowane stanowisko i rodzinny Damaszek udając się do Palestyny, gdzie jako mnich osiadł w klasztorze Mar Sabas pod Jerozolimą. Zmarł prawdopodobnie 4 grudnia 749 roku, już za życia otoczony czcią przez swych współwyznawców.
Tym co pozostawił po sobie, to jego bogata spuścizna literacka, na czele której jest pierwsza i ostatnia summa teologiczna zamykająca okres starożytności w dziejach Kościoła. Mowa oczywiście o Wykładzie wiary prawdziwej.
Klasztor św. Saby - stan dzisiejszy
Jednakże z całej tej spuścizny najbardziej interesujące są jego trzy mowy, znane jako Mowy apologetyczne przeciw tym, którzy szkalują święte obrazy - Contra imaginum calumniatores.
Mowy te uważane są za najstarsze utwory literackie Jana Damasceńskiego. Pierwsza z nich została napisana wkrótce po wybuchu w Bizancjum tzw. sporu o obrazy, znanego z historii jako obrazoburstwo czy ikonoklazm. Czas jej powstania jest datowany na rok 726.
Na razie jednak oddajmy głos Doktorowi Kościoła.
I. Mowa obronna przeciw tym, którzy odrzucają święte obrazy
1. Ilekroć uświadamiamy sobie naszą niegodność, tyle razy przyznajemy, że wypadałoby nam raczej zachować milczenie i w ciszy powierzać Bogu nasze winy. Skoro jednak na wszystko przychodzi właściwy czas, widząc Kościół, który Bóg założył na fundamencie Apostołów i Proroków, swego zaś Syna uczynił kamieniem węgielnym, widząc ten Kościół rzucony dziś na wzburzone morze, targany niszczącymi falami, mocami najcięższych ataków złych duchów wstrząsany i niepokojony, a jednocześnie mając przed oczami szatę Chrystusa, którą - tkaną jednolicie z góry na dół - rozdzierają dziś ręce bezbożników, a także widząc Ciało Jego rozdzierane na wiele części, to Ciało, które jest Słowem Bożym i z góry przekazaną nam obowiązującą tradycją, w obliczu tego wszystkiego za nierozumne uznałem milczenie i poskramianie mojego języka, obawiając się słów ostrzeżenia: "Jeśli się cofniesz, nie upodoba sobie dusza moja w tobie" - Hbr 10,38 oraz: "Jeśli widzisz zbliżający się miecz i nie powiesz nic bratu swemu, od ciebie zażądam krwi jego" - Ez 33,8. Dlatego porazony strachem nie do zniesienia postanowiłem mówić nie przedkładając majestatu króla ponad prawdę, także dlatego, że praojciec Dawid powiedział: "mówiłem w obecności królów i nie zostałem zawstydzony" - Ps 119,46. Tym bardziej więc jestem przynaglony do mówienia. Potężną moc ma w sobie słowo króla dla zwabienia na swoją stronę poddanych. Tylko jednak nieliczni odrzucili złe rozporządzenia królewskie, mimo iż wiedzą, że władza ziemskich monarchów jest nadana z góry i jedynie na ziemi ma moc obowiązującą.
2. Uznając przede wszystkim tradycję Kościoła, przez którą przyszło zbawienie, za podstawę i fundament dla mojego rozważania, zniosłem wszelkie bariery dla słowa i wypuściłem je jak gotowego do biegu konia. Uznałem bowiem za przerażające, a nawet więcej niż przerażające, że Kościół lśniący takimi zwycięstwami i upiększony heroicznym zwycięstwem swoich świętych, ulega nędznym żywiołom drżąc ze strachu wtedy, gdy nie ma się czego obawiać, tak jak gdyby nie poznawszy Boga takim, jakim On jest w swej istocie, bał się popaść w bałwochwalstwo. Bo nawet, gdy w najmniejszym stopniu uchybia doskonałości, to jakby niósł pośrodku przecudnej twarzy jakąś szramę, która swą brzydotą niszczy całe piękno. Małe nie jest małym, jeśli prowadzi ku wielkiemu. I nie jest też rzeczą małą, porzucać z góry nadaną tradycję Kościoła, prowadzonego niegdyś przez naszych poprzedników, których przewodnictwo powinniśmy dokładnie obserwować, a wiarę naśladować.
Pierwsza mowa jest reakcją na zdjęcie ikony Chrystusa umieszczonego nad "bramą z brązu" - Chalke - prowadzącą do Pałacu. Czynu tego dokonał cesarz Leon III w roku 726. Teofanes Wyznawca w swojej Kronice pisze tak: "Tłum, wstrząśnięty nowymi zaleceniami (cesarza) zastanawiał się, jak go zaatakować i zabił dziesięciu ludzi z pałacu, którzy zrzucili na ziemię wizerunek Zbawiciela umieszczony nad wielkimi drzwiami z brązu, toteż wielu, z powodu swej pobożnosci zostało skazanych na okaleczenie, chłostę, wygnanie, grzywnę, szczególnie ci, których wyróżniały ich szlachectwo i kultura".
Istnieją co prawda spory dotyczące daty tego wydarzenia oraz jego przebiegu, niemniej jednymz powodów które były inspiracją dla Jana były słowa cesarza:
"Pan nie zgadza się na malowanie podobizny Chrystusa, niemej i bez tchnienia życia sporządzonej z ziemskiej materii, którą święte pisma pogardzają..."
Wydarzenie te,stały się symbolem walki z obrazami, a aresztowane i stracone kobiety które sprzeciwiły się zrzuceniu wizerunku stały się pierwszymi męczennicami ikonoklazmu.
Plan centrum administracyjnego Konstantynopola wraz z zaznaczoną bramą Chalke
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz