poniedziałek, 14 maja 2012

Jan Damasceński - cz. 3

   Po podbiciu Palestyny, Syrii i Egiptu Cesarstwo Bizantyńskie stanęło w obliczu konfrontacji nie tylko militarnej ale i religijnej z islamem. Konflikt ten był nieunikniony gdyż obie religie uwazały się za religie uniwersalistyczne. Za ich rozkrzewianie odpowiedzialni czuli się przywódcy, z jednej strony cesarz a z drugiej kalif. Obaj rościli sobie prawo do przywództwa nie tylko politycznego ale i religijnego. Islam uważał siebie za najbardziej doskonałą emanację religii i najdoskonalsze odzwierciedlenie idei Boga Abrahama. Stąd tez wynikały oskarżenia o wielobóstwo - dotyczyło to chrześcijańskiej nauki o Trójcy Świętej, oraz o bałwochwalstwo - cześć oddawana ikonom . Dotychczasowe pojęcie sztuki jakie istniało wśród plemion arabskich pod wpływem nauki zawartej w Koranie uległo zmianie. Trzeba pamiętać, że zgodnie z Koranem - "jedynym twórcą jest Bóg, a jedyne informacje, które istnieją na jego temat, to imiona oraz atrybuty, między inny mi Słowo darowane ludzkości". Ten sposób myślenia stał się decydujący dla sztuki islamskiej: uważano, że nie sposób dosłownie przedstawić wizerunków Boga i osób świętych. Jednakże reguła ta pojawiła się już po śmierci Mahometa i nie została zawarta w pismach świętej księgi; wynikała z wiary, że podczas przedstawiania istoty ludzkiej można było tchnąć w nią życie. Wszystko to sprawiło, że od VIII wieku islam wykształcił swój charakterystyczny kod przedstawień artystycznych pozbawionych wizerunków postaci uświęconych, który stał się jednocześnie prawdziwą przeszkodą dla rozwoju rzeźby i malarstwa tej kultury.
   Nic więc dziwnego że tocząc konflikt militarny cesarze bizantyjscy starali się odeprzeć zarzut ktory wydawał się im najłatwiejszy do odparcia - zarzut bałwochwalstwa. Mentalnie byli do tego przygotowani, gdyż sami pochodzili z wschodnich stron cesarstwa w których tendencje obrazoburcze były nieustannie żywe.


                          Mozaika z płytek ceramicznych na fasadzie Meczetu na Skale - Jerozolima
     5. Inni znowu mówią: Bóg rzekł przecież przez Mojżesza, dawcę Prawa: "Pana Boga twojego będziesz czcił i tylko Jego jedynego uwielbiał" oraz: "Nie uczynisz żadnego wizerunku tego, co w niebie i tego, co na ziemi" - Wj 20,4. Bracia, w błędzie są ci, którzy nie rozpoznają ducha Pisma św. i którzy nie wiedzą, że "litera zabija, a duch ożywia" - 2 Kor 3,6. Ci bowiem nie odnajdują ukrytego poza literą ducha. Do nich słusznie mogę mówić: Ten, który pouczył was o tych rzeczach, niech też nauczy was tego, co następuje. Posłuchaj, w jaki sposób Prawodawca wyjaśnia to, co jest napisane w Księdze Powtórzonego Prawa, gdy mówi: "I rzekł do was Pan  spośród ognia, dźwięk mowy słyszeliście, ale kształtu postaci nie widzieliście, tylko dźwięk - Pwt 4,12 i nieco dalej: "pilnie się wystrzegajcie, skoro nie widzieliście postaci w tym dniu, w którym przemówił do was Pan na Górze Horeb spośród ognia, byście nie przekroczyli Prawa i nie uczynili sobie rzeźbionego wizerunku ani jakiegokolwiek obrazu przedstawiającego mężczyznę czy kobietę, podobiznę jakiegokolwiek zwierzęcia żyjącego na ziemi, podobiznę jakiegokolwiek ptaka..." - Pwt 4,15. A zaraz potem: "gdy podniesiesz oczy ku niebu i ujrzysz słońce, księżyc i gwiazdy, i całe zastępy niebios, abyś nie pozwolił się zwieść i nie oddawał im pokłonu i nie wielbił ich" - Pwt 4,19.

     
     6.  Widzisz zatem, że jeden jest cel: nie czcić stworzenia ponad Stwórcę i nie uwielbiać nikogo, z wyjątkiem samego Stwórcy. Czcić Go oznacza: składać Mu zawsze uwielbienie. Dalej znów mówi
 Pismo: "nie będziesz miał bogów cudzych przede Mną. Nie zrobisz sobie rzeźby, ani żadnej podobizny, nie oddasz im pokłonu ani nie będziesz ich wielbił, ponieważ Ja jestem Pan, Bóg wasz" - Pwt 5,7. I dalej: wywrócicie ich ołtarze, ich stele połamiecie, aszery ich zniszczycie, a posągi ich bogów w ogniu spalicie, abyście nie służyli obcym bogom" - Pwt 12,3. A przede wszystkim: "abyście nie zrobili sobie ulanych z metalu bogów" - Wj 34,17.

    7. Czy więc nie widzisz, że z powodu skłonności do bałwochwalstwa zakazuje On sporządzania wizerunków, i że niemożliwe jest przedstawianie sobie Boga niewymiernego i nieograniczonego i niewidzialnego? "Nie widzieliście Go bowiem pod widzialną postacią" - mówi Pismo - Pwt 4,12. Podobnie Paweł, gdy stał pośrodku Areopagu i mówił: będąc z rodu Bożego nie powinniśmy sądzić, że bóstwo podobne jest do złota, czy do srebra, czy do kamienia - wytworu sztuki i myśli człowieka" - Dz 17,20.

   Tak do kwestii sporządzania wizerunków podchodzono w czasach ST,. Niewidzialnego nie wolno było przedstawiać Nic więc dziwnego że narodzinom chrześcijańskiej ikonografii towarzysza ostrzeżenia i wahania. O ile same obrazy były tolerowane jako dość prymitywny element edukacji i przypomnienia oraz wychowania, to już kult obrazów jaki zaczął powoli pojawiać się budził wiele zastrzeżeń natury teologicznej. Ciekawym przykładem rozwoju refleksji teologicznej połączonej z odwoływaniem się do pogańskiej filozofii greckiej jest fragment z apokryficznych  Dziejów Jana przypisywanych  św. Janowi Ewangeliście.Utwór ten powstał prawdopodobnie w II w. Interesujący nas fragment opowiada o nowo nawróconym  Likomedesie:

     10. Malarz zaś pierwszego dnia naszkicowawszy go, odszedł. Następnego dnia pomalował go farbami i tak oddał go Likomedesowi, który się ucieszył, powiesił go w swojej sypialni i ozdobił wieńcami. Później rzekł do niego Jan, który wiedział już o tym: "Drogie dziecko, co robisz sam, gdy przechodzisz z łaźni do sypialni? Czy nie modlę się wspólnie z tobą i innymi braćmi? Co przed nami ukrywasz?" Tak mówiąc i żartując wszedł z nim do sypialni i zobaczył ołtarz starca otoczony wieńcami: wokół stały świece a z przodu - ołtarz. Zawoławszy więc zapytał go: "Likomedesie, co znaczy u ciebie ten ołtarz? Którego z bogów oznacza ten namalowany obraz? Widzę, że ciągle żyjesz po pogańsku". Odpowiedział mu Likomedes: "Bogiem jest dla mnie jedynie ten, który mnie wskrzesił wraz z moją małżonką. Ale jeżeli nazywać bogami naszych ludzi-dobrodziejów, to ty jesteś namalowany na tym obrazie, a ponieważ stałeś się dla mnie dobrym przewodnikiem, ciebie ozdobię wieńcami, czczę i miłuję".
    11. Jan zaś, który nigdy nie widział swojego oblicza rzekł do niego: "Ty ze mnie żartujesz. Ja mam takie kształty? Na Pana mojego, jak zdołasz mnie przekonać, że ten portret jest do mnie podobny?" Na to Likomedes przyniósł mu lustro, a on ujrzawszy siebie w lustrze i przyjrzawszy się uważnie obrazowi, rzekł: "Na życie Pana Jezusa Chrystusa, ten obraz jest do mnie podobny! Nie jest to jednak mój portret, dziecko, ale mojej cielesnej postaci. Jesli bowiem ów malarz, który naśladował moją twarz zechce mnie przedstawić na obrazie, dziś nie poradzi tego zrobić kolorami, które mi dał, ani tabliczkami, ani szkicem, ani ubraniem, ani kształtem, ani figurą, postacią starca ani młodzieńca, ani wszystkim, co widzialne.
    12. Ty zaś, Likomedesie, stań się dla mnie dobrym malarzem. Masz kolory, które dał ci przeze mnie Jezus, który maluje dla siebie nas wszystkich. Zna On kształt, i wyraz, i postać, i ustawienie, i stany dusz naszych. Takie są kolory, którymi - mówi o tobie - abyś malował: wiara w Boga, wiedza, bojaźń Boża, miłość, wspólnota, łagodność, dobroć, miłość braterska, czystość, nieskalaność, spokój, odwaga, brak smutku, świętość i cały orszak kolorów, które malują obraz duszy. One podnoszą członki już upadłe, a wyrównują wyniosłe...., wyrównują blizny, leczą rany, układają włosy w nieładzie, obmywają twe oblicze, wychowują twoje oczy, oczyszczają twoje wnętrzności, wypróżniają twój brzuch, ucinają twoje genitalia, krótko mówiąc - gdy kolory zmienne połączone razem spłyną do twej duszy, stanie się ona niezmywalna, gładka, nieporuszona dla Pana naszego Jezusa Chrystusa. To jednak, co ty zrobiłeś jest dziecinne i niedoskonałe: namalowałeś martwy portret martwego człowieka"...    Apokryfy NT Apostołowie t,2 cz. 1, Kraków 2007, s.298-299

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz