niedziela, 13 maja 2012

Jan Damasceński - cz. 2

   Jeden z najsłynniejszych teologów prawosławnych Paul Evdokimov w swojej książce "Sztuka ikony". w ten sposób rozpoczyna rozdział w którym omawia ikonoklazm:

   "Ikonoklazm wyraża przede wszystkim daleko posunięty transcendentalizm semicki, żydowski i muzułmański, a także chrześcijański, podnosząc w ten sposób sens Bożej niewysławialności i niepoznawalności, kosztem Wcielenia i "Filantropii". Był on także reakcją na przesadny, czasami wręcz bałwochwalczy kult wizerunków, na jego zarażenie się magiczną koncepcją, która myliła ikonę z Eucharystią i głosiła współistotność wizerunku z jego wzorcem. Tak więc zdarzało się, że niektórzy zbyt gorliwi kapłani do świętych darów dołączali kawałki ikon..."

   Nic więc dziwnego, że konflikt pomiędzy ikonoklastami a obrońcami ikon był nieunikniony. Po prostu obie strony nie mogły siebie nawzajem zrozumieć, gdyż , można powiedzieć, ich rzeczywistości rozmijały się. Dlaczego tak się stało? Można powiedzieć że nałożyły się na to trzy przyczyny - inna kultura religijna, konfrontacja z islamem i ciągłe żywe dziedzictwo myśli greckiej.
Nie bez znaczenia jest też fakt iż panujący wtedy cesarze byli związani z wschodnimi terenami Cesarstwa na których tendencje obrazoburcze były bardzo żywe.


                                  Ikona Jezusa Chrystusa w otoczeniu Archaniołów - Macedonia

Powróćmy w tym momencie to tekstu mowy św. Jana Damasceńskiego:

     3. Błagam więc najpierw Wszechmogącego Pana, dla którego wszystko jest jawne i odkryte, a do którego się zwracamy i który wie, że moje zamierzenie w tym względzie jest czyste, a cel wyraźnie określony, aby dał moim wargom słowo jasne i poddany posłuszeństwu umysł. Niechaj Pan pociągnie ku sobie mój umysł tak, by kroczył dalej prostą drogą, nie zbaczając ani na rzekomo prawą stronę, choćby nawet wydawało się to słuszne, ani na stronę w oczywisty sposób uznaną za lewą. Błagam również cały lud Boży, święte plemię, królewskie kapłaństwo razem z samym Dobrym Pasterzem duchowego stada Chrystusowego, z Pasterzem Chrystusowego kapłaństwa we własnej osobie, aby lud ten przyjął życzliwie moje słowo, nie zwracając uwagi ani na niegodność mojej osoby, ani nie oczekując ode mnie zręcznej gry słów, ponieważ nazbyt jestem świadom mej niedoskonałości. Niech rozważają raczej jasność samej myśli, "bo nie na słowie zbudowane jest Królestwo Niebieskie, ale na czynach" - 1 Kor 2,5. Nie jest bowiem moim celem zwyciężyć, ale podnieść rękę, która walczy o prawdę, rękę prowadzoną przez Tego, który jest Wszechmocny. Przylgnąwszy więc do niepokonanej Prawdy jako rękojmi, rozpocznę już swoją mowę.

    4. Znam słowa Tego, który nie kłamie: "Pan Bóg twój jest Panem jedynym" - Pwt 6,4 oraz: "Panu Bogu twojemu będziesz część oddawał i Jego samego będziesz uwielbiał" - Pwt 6,13., a także: "Nie będziesz czcił obcych bogów, nie zrobisz żadnego rzeźbionego wizerunku jakiegokolwiek ptaka latającego wysoko na niebie, ani jakiegokolwiek zwierzęcia, które jest nisko na ziemi" - Wj 20,4, oraz: "Zawstydzeni zostaną wszyscy, którzy hołd składają rzeźbionym wizerunkom" - Ps 97,7, a także: "bogowie, którzy nie uczynili nieba i ziemi, zostaną unicestwieni" - Jer 10,11. W ten oto sposób przemawiał wcześniej Bóg do waszych ojców przez proroków, a gdy nastała pełnia czasów przemówił do was poprzez swego jedynego Syna, przez którego stworzył też całą wieczność. Znam Tego, który powiedział: "A to jest życie wieczne: aby znali Ciebie, jedynego prawdziwego Boga, oraz Tego, którego posłałeś, Jezusa Chrystusa" - J 17,3.

    Wierzę w jedynego Boga, Stwórcę wszystkich rzeczy, który sam jest bez początku, niestworzony, nieprzemijający i nieśmiertelny , przedwieczny a na wieki trwający, bezcielesny, niewidzialny, nieokreślony, bezkształtny. Wierzę w jedną istotę Boga, która jest ponad wszystkie stworzenie, Boga przekraczającego wszelkie pojęcie bóstwa, jednego w trzech Osobach: Ojca, Syna i Ducha Świętego; tylko jego samego wielbię, Jemu jedynemu oddaję cześć pełną uwielbienia. Czczę jednego Boga, jedną Boską Istotę, ale wielbię w Nim trzy Osoby: Ojca, Syna Bożego, który stał się ciałem i Ducha Świętego. Nie czczę rzeczy stworzonych ponad ich Stwórcę, ale sławię Stwórcę, który sam się stał stworzeniem takim, jak ja i w stworzenie ubrany bez uszczerbku swej boskiej natury, uczcił w ten sposób moją własną ludzką naturę, czyniąc mnie tym samym uczestnikiem swojego bóstwa. Razem z Bogiem i królem czczę purpurą ciała, nie jak wierzchnie odzienie, ani nie jako Czwartą Osobę - broń Boże! - ale, ponieważ przybrane przez Boga stało się Jemu podobne bez ulegania jakimkolwiek zmianom. Bóstwo nie przybrało natury ciała, ale jak Słowo bez zmian stało się ciałem pozostając przy tym czym było, tak też ciało stało się Słowem, nie przestając być tym, czym jest, upodabniając się jedynie do Słowa pod względem hipostazy. Dlatego tez śmiało przedstawiam wizerunek niewidzialnego Boga, nie jako niewidzialnego, lecz jako Tego, który stał się widzialny ze względu na nas poprzez uczestnictwo w naszym ciele i krwi. Nie przedstawiam niewidzialnego bóstwa, ale ukazuję Boga, który stał się widzialny w ciele. Jeśli bowiem niemożliwe jest przedstawienie ducha, o ileż bardziej niemożliwym jest przedstawienie samego Boga, tchnącego życie w ducha.

    Jakie więc były źródła tego oporu wobec kultu obrazów?  Nie należy zapominać o tym, że grecki Wschód odziedziczył pogańskie zamiłowanie do trójwymiarowych obrazów religijnych które były dla nich tożsame z przedstawianym  bóstwem. Sztuka tego typu została przez wczesny Kościół jednoznacznie potępiona, nic więc dziwnego że pierwotna sztuka chrześcijańska przez bardzo długi czas ograniczała się do symboli, takich jak - baranek, gołębica, ryba /znana nam chociażby z Quo vadis Sienkiewicza/ a także do tematów alegorycznych - winnica, dobry pasterz oraz starotestamentalnych odniesień - Jonasz, Daniel w jaskini lwów, arka.  Przez bardzo długi czas unikała  wizerunków osób związanych z NT. Nie bez znaczenia jest fakt że w tym okresie zdecydowaną większość stanowili chrześcijanie wschodni - syryjczycy, ormianie - a więc żyjący w innej tradycji kulturalnej. Tym samym więc o wiele mniej skłonni do posługiwania się obrazami. Znamienny jest fakt że cesarze popierający obrazoburstwo byli pochodzenia ormiańskiego bądź izauryjskiego. Nie bez znaczenia jest fakt, że w VII wieku chrześcijanie wschodni nie bedący Grekami w zasadzie byli monofizytami. Monofizyci zaś dostarczali argumentów teologicznych dla ikonoklastów, a przynajmniej milcząco ich popierali.
   Ciekawym świadectwem tego pełnego wątpliwości podchodzenia do wyobrażeń figuratywnych  jest opis pióra Euzebiusza z Cezarei znajdujący się w jego "Historii Kościoła" a więc pochodzący z IV wieku który widzianym przez siebie rzeźbom mającym przedstawiać apostołów bądź tez odwołujących się do scen nowotestamentalnych, przypisywał pochodzenie pogańskie:

    "Ponieważ wspomniałem o tem mieście, uważam, że nie godzi się pominąć opowiadania, które warto w pamięci przechować także dla następców naszych. Otóż niewiasta, cierpiąca na krwotok, która, jak to wiemy z świętych Ewangelii, u Zbawiciela naszego znalazła uwolnienie od swego cierpienia, miała stąd właśnie pochodzić, a w mieście dom jej nawet pokazują. Przetrwały tam ponadto przedziwne pomniki dobrodziejstwa, wyświadczonego jej przez Zbawiciela.
    Na wysokim bowiem kamieniu, tuż przy drzwiach jej domu, stoi spiżowy posąg niewiasty, która zgina kolana i wyciąga swe ręce przed siebie, jak błagalnica; naprzeciwko niej mieści się postać druga, z tego samego kruszcu, wyobrażająca mężczyznę, stojącego w płaszczu wspaniale zarzuconym, z ręką wyciągniętą ku niewieście . U stóp jego, z samego już słupa, wyrasta jakaś nieznana roślina, pnąca się aż po skraj spiżowego płaszcza, jak gdyby jakie lekarstwo na wszelkiego rodzaju dolegliwości. I nic w tem dziwnego, że starzy poganie, którzy doświadczyli dobrodziejstw Zbawiciela naszego, taki wystawili pomnik. Widziałem przecie wizerunki apostołów Jego, Piotra i Pawła, a nawet samego Chrystusa, zachowane w malowanych obrazach. Rzecz zrozumiała, bo starzy według swego zwyczaju czcili ich w ten właśnie sposób, a bez żadnej głębszej myśli, jako swych zbawicieli" -   Euzebiusz z Cezarei, Historia kościelna, Poznań 1924 s. 327-28.

     Jako ciekawostkę dodam jeszcze że jeden z kontynuatorów Euzebiusza, zyjący w V wieku Sozomen w swojej "Historii Kościoła" wspomina o tym pomniku pisząc o panowaniu cesarza Juliana znanego jako Apostata że:

    "Oto kiedy cesarz się dowiedział, że w Cezarei Filipowej, zwanej także Paneas, znajduje się wspaniały posąg Chrystusa, stanowiący wotywny dar uleczonej niewiasty, chorej na upływ krwi, kazał ów posąg usunąć, a na jego miejsce ustawić swój własny" - Hermiasz Sozomen, Historia Kościoła,  Warszawa 1989, s. 344.




1 komentarz:

  1. Jak klarownie potrafił pisać św. Jan z Damaszku! Szkoda, że dziś wielu przedstawicieli Kościoła używa mętnego i nieprecyzyjnego języka. Dziękuję za komentarze Autorowi bloga.
    Muszę tu częściej zaglądać. Pozdrawiam Elżbieta Litwińska

    OdpowiedzUsuń