Nieustannie pojawiające się konflikty związane z interpretacją relacji chrześcijańsko - żydowskich na przestrzeni dziejów nakazują aby sięgać przede wszystkim do źródeł. Do historii pierwszych kontaktów, zwłaszcza w okresie gdy chrześcijaństwo uzyskało dominującą pozycję w ówczesnym świecie. Czyli do lat po edykcie Konstantyna.
Najlepszą ilustracją tych pierwszych lat możemy znaleźć w "Listach" papieża Grzegorza Wielkiego. Świadectwo zawarte w "Listach" jest tym bardziej ciekawe gdyż ze wzgledu na osłabienie władzy centralnej, w tym przypadku władzy cesarzy bizantyjskich, z konieczności zarówno papież jak i biskupi zaczęli przejmować zadania władzy cywilnej, tam gdzie do tej pory sprawowali wyłącznie funkcje kościelne. Z tego też powodu papiez musiał interweniować także wtedy gdy dochodziło do konfliktów pomiędzy społecznościami chrześcijańskimi i żydowskimi.
Zdarzało się bowiem, że źle pojmowana i realizowana gorliwość religijna niektórych chrześcijan, w tym także duchownych, skłaniała papieża do interwencji mających na celu obronę żydów i rozwiązywanie trudności przez wspólnotę chrześcijańska w duchu ewangelicznym.
Grzegorz, pomimo osłabienia więzi,nadal czuł się formalnie poddanym cesarza i dlatego też swoje decyzje starał się podejmować w oparciu o prawo stanowione przez cesarza, tam gdzie chodziło o kwestie związane z prawem cywilnym. Ale nawet wtedy starał się postępowac zgodnie z duchem Ewangelii.
Jaki był główny temat listów papieża Grzegorza jezeli chodzi o sprawy związane z wspólnotami żydowskimi? Otóż, podstawową kwestią była sprawa wolności wyznania. W świetle papieskiej korespondencji wyraźnie widać, że decyzje podejmowane przez papieża w sprawach żydów nie ograniczały się tylko do kwestii formalnego respektowania prawa cesarskiego, lecz w wielu przypadkach wychodzą naprzeciw ich oczekiwaniom; dotyczy to zwłaszcza praktyk religijnych. Uderza też łatwość z jaką mogli dostać się do papieża, któremu nierzadko osobiście przedstawiali swoje sprawy.
Jedna z pierwszych interwencji papieża związana jest z dwukrotnym odbieraniem przez Piotra, biskupa miasta Terracina, miejscowej wspólnocie żydowskiej miejsca w którym gromadzili się w celu sprawowania kultu. Oto, jak reaguje papież w tej sytuacji:
List I, 34 - marzec 591
Grzegorz do Piotra, biskupa miasta Terracina
Żyd Józef, oddawca obecnego pisma, doniósł mi, żeś, Czcigodny Bracie, wygnał Żydów z tego miejsca w terracyneńskiej warowni, w którym się zwykle gromadzili celem święcenia uroczystości, i że za twoją wiedzą i zgodą przenieśli się na inne miejsce, by podobnie mogli obchodzić swe uroczystości. A teraz żalą się, że znów zostali zostali wypędzeni z tego miejsca. Jeśli tak jest, chcę, abyś, Czcigodny Bracie, nie dawał powodu do tego rodzaju zażaleń, lecz zezwól im gromadzić się według zwyczaju w tym miejscu, które, jak wyżej powiedziałem, uzyskali za twoją wiedzą celem urządzania zgromadzeń. Albowiem tych, którzy są poza obrębem religii chrześcijańskiej, należy pozyskiwać dla jedności wiary łagodnością, życzliwością, napominaniem, przekonywaniem, aby nie odstręczać groźbami i postrachem tych, których można było przywieść do wiary słodyczą nauki i ukazywaniem grozy przyszłego Sądu. Należy więc starać się o to, aby raczej garnęli się do słuchania z ust waszych słowa Bożego, niż lękali nadmiernej surowości.
Jak możemy więc przeczytać, dla papieża łagodność była bardziej skutecznym orężem w dziele nawracania niż surowość, zwłaszcza gdy była połączona z niesprawiedliwością. Grzegorz starał się połączyć harmonijnie oczekiwania obu wspólnot i znaleźć w jakikolwiek sposób możliwość zgodnego współistnienia obu wspólnot. Ciekawym przykładem tego myślenia jest inny list adresowany do dwóch biskupów aby sprawdzili doniesienia dotyczące kłopotów z sprawowaniem kultu przez chrześcijan z powodu zbyt bliskiego położenia miejsca kultu wspólnoty żydowskiej. Oto jak ten konflikt starał się rozwiązać papież:
List II, 6 - wrzesień 591
Grzegorz do biskupów Bakaudy i Agnella o Hebrajczykach
Hebrajczycy, zamieszkali w mieście Terracina, błagali nas, by wolno im było posiadać na mocy naszego upoważnienia to miejsce, w którym do tej pory mieli synagogę. Ponieważ jednak doszło do nas, że owo miejsce jest położone tak blisko kościoła, iż dochodzą do niego nawet głosy śpiewających, napisaliśmy do brata i współbiskupa naszego Piotra, by uwolnił kościół od żydowskich nabożeństw, jeśli tak jest w istocie, to znaczy, jeśli z tego miejsca głos dochodzi do drzwi kościoła. Przeto, Czcigodni Bracia, wspólnie z wyżej wymienionym Piotrem, bratem i współbiskupem naszym, obejrzyjcie dokładnie to miejsce, i jesli tak jest, albo jeśli będziecie uważali, że coś przeszkadza kościołowi - w takim razie obmyślcie w tymże grodzie takie miejsce, w którym wspomniani Żydzi mogliby się gromadzić i bez przeszkody odprawiać swoje obrzędy. Jednakże, Czcigodni Bracia, baczcie, aby na przyszłość nie było żadnych skarg skoro zostaną pozbawieni dotychczasowego miejsca. Zabraniamy zaś wspomnianych Żydów obciążać lub nękać wbrew rozumnemu porządkowi. Podobnie jak wolno im żyć według praw rzymskich, tak niechaj w imię sprawiedliwości bez przeszkód kierują swoim życiem, jak umieją. Nie wolno im jednak posiadać służby chrześcijańskiej.
To ostatnie zalecenie było konsekwencją wymogu nałożonego przez prawo świeckie. Mówi o tym Kodeks Justyniana.
Papież podchodził bardzo rygorystycznie do łamania prawa, zwłaszcza tam gdzie na skutek pozaprawnych działań i związanej z tym presji mogło dojść do konfesji. W tym przypadku wszystkie działania i decyzje św. Grzegorza odwołują się do zasady "konfesyjnej" wolności człowieka, wyłożonej bardzo dobitnie przez św. Augustyna w dziele skierowanym przeciwko donatystom:
"nikogo wbrew jego woli nie wolno przymuszać do wiary".
Realizowanie tego wzorca dobitnie jest opisane w innym liście papieza skierowanym do dwóch galijskich biskupów:
List I, 45 - czerwiec 591
Grzegorz do biskupów Wirgiliusza z Arelate i Teodora z Marsylii
Chociaż nie było żadnej sposobności ani co do czasu, ani co do osób, aby do was, Czcigodni Bracia, napisać i oddać wam należne pozdrowienia, stało się jednak tak, że spłacam należny dług miłości braciom sąsiadującym ze mną, a równocześnie zamilczeć nie mogę o zażaleniu wniesionym do mnie przez niektóre osoby. Chodzi o to, jak nalezy zbawiać dusze tych, którzy trwają w błędach.
Albowiem wielu mężów wyznających religię żydowską, którzy przebywają w tej prowincji i stąd udają się w okolice Marsylii w różnych interesach, przeniosło do nas wiadomość, że wielu Żydów żyjących w tamtych stronach zostało doprowadzonych do chrztu raczej przemocą niż przez głoszenie słowa Bożego. Wyznaję, że wprawdzie intencja tego rodzaju jest godna pochwały i pochodzi z miłości ku Panu naszemu, lecz jeśli tej intencji nie towarzyszy odpowiednie wykonanie zgodne z Pismem św., to obawiam się, by nie zabrakło za to nagrody lub by nie wynikła z tego - uchowaj Boże - jakaś szkoda dla tych dusz, które chcemy ratować.
Gdy bowiem ktokolwiek przystąpi do źródła chrztu nie dzięki łagodnemu nauczaniu, lecz z konieczności, to wracając do starego zabobonu, tym gorzej potem umiera dlatego, że zdawało się, iż się odrodził. Przeto, Czcigodni Bracia, nawołujcie tego rodzaju za pomocą licznych nauk, aby pragnęli zmienić stare życie zapomocą licznych nauk, aby pragneli zmienić stare życie na skutek łagodnego postępowania nauczyciela. W ten sposób bowiem nasz zamiar zostaje słusznie wykonany, a umysł nawróconego nie skłania się już do dawnej brzydoty. Należy zatem stosować do nich taką mowę, która by i ciernie w nich wypleniła, i nauką rozjaśniała ich ciemności. Obyście, Czcigodni Bracia, otrzymali nagrodę za częste ich napominanie, a ich - ilu Bóg pozwoli - doprowadzili do odrodzenia w nowym życiu.
Prawo cywilne gwarantowało żydom zachowanie dotychczasowych miejsc kultu oraz prawo dobywania w tych miejscach zgromadzeń. Bardzo wyraźnie było podkreślone także, że nawet najlepsze intencje, w tym przypadku chęć działania "rzekomo" dla dobra religii chrześcijańskiej nie usprawiedliwiają działań zmierzających do pozbawienia wspólnot żydowskich ich miejsc kultu. Zagadnieniu temu poświęcony jest następny list papieża Grzegorza:
List IX, 195 - lipiec 599
Grzegorz do Januariusza, biskupa Caralis
Żydzi, którzy przybyli tu z waszego miasta, żalili się, że Piotr, nawrócony za wolą Bożą z ich religii na wiarę chrześcijańską, przybrawszy sobie garść ludzi niekarnych, nazajutrz po swym chrzcie, to jest w niedzielę, w samą uroczystość wielkanocną ku wielkiemu zgorszeniu zajął bez waszej wiedzy synagogę żydowską i umiescił tam obraz Rodzicielki Boga i Pana naszego, czcigodny krzyż i biały całun, którym był odziany przy wyjściu ze źródła. Doszły też nas w tej sprawie pisma stwierdzające ten fakt ze strony naszych synów, Eupateriusza, chwalebnego dowódcy żołnierzy, świetnego namiestnika zwanego Spesindeo oraz innych wybitnych ludzi waszego miasta.
Dodali też, że przewidziliście to i nakazaliście wspomnianemu Piotrowi, by się nie ważył tego czynić. Dowiadując się o tym bardzo to pochwaliliśmy, ponieważ - jak przystało istotnie dobremu biskupowi - nie chcieliście, by stało się coś, co słusznie mogłoby wywołać naganę. A ponieważ przez to, że wcale nie braliście udziału w przewrotnym postępku, okazaliście, iż on się wam nie podoba, przeto mając na względzie waszą dobrą wolę, a więcej jeszcze sąd, wzywamy was niniejszym, byście - po usunieciu stamtąd z odpowiednim uszanowaniem obrazu i krzyża - zwrócili to, co zostało zabrane siłą, bo jak przepisy prawne nie pozwalają Żydom wznosić nowych synagog, tak znów dopuszczają spokojnie posiadać stare.
By zaś wspomniany Piotr lub inni, którzy mu w tej niecnej sprawie pomagali lub się na to zgadzali, nie odpowiedzieli, iż uczynili to z gorsliwości wiary, chcąc w ten sposób niejako zmusić Żydów do nawrócenia - należy ich pouczyć, bo winni wiedzieć, że trzeba względem nich stosować raczej umiarkowanie, by skłonić ich wolę, a nie ciągnąć wbrew chęci. Jest bowiem napisane: "Dobrowolnie będę Ci ofiarował" -Ps 53,8, i znów: "Z woli mojej wyznawać Mu będę" - Ps 27,7. Niech więc Wasza Świątobliwość stara się - tak jak wam przystoi - przez biskupie napomnienie i przy pomocy synów waszych, którym się na równi z wami nie podoba, zaprowadzić spokój wśród mieszkańców swego miasta. Albowiem zwłaszcza w obecnym czasie, gdy zagraża obawa ze strony nieprzyjaciela, nie powinniscie mieć wśród ludności rozdwojenia.
Ponieważ zaś troszczymy się o was nie mniej niz o nas, przeto i o tym chcielismy was zarazem zawiadomić, że pomimo zawarcia tego pokoju król Longobardów Agilulf pokoju nie dochowuje. Dlatego zachodzi potrzeba, byscie, Czcigodny Bracie, dopóki można, postarali się o lepsze zabezpieczenie swego miasta i innych miejsc oraz dopilnowali obfitego ich zaopatrzenia, aby wróg nie miał możności szkodzić, ale cofnął się w zamieszaniu, gdy ściągając na siebie gniew Boży tam się zbliżył. I my również o was myślimy i wywieramy nacisk na tych, których to dotyczy, by się przy pomocy Bożej przygotowali do oporu, bo jak wy nasze utrapienia poczytujecie za wasze, tak też i my wasze udręczenia uważamy za nasze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz