sobota, 8 grudnia 2012

Jan Damasceński - II mowa obronna - cz. 1

Minęło zaledwie kilka lat od napisania przez św. Jana  - "I  mowy obronnej przeciw tym, którzy odrzucają święte obrazy" - Contra imaginum calumniatores - a nowe wydarzenia zmuszają Jana do ponownego zabrania głosu.  II mowa była odpowiedzią na wydany w 730 roku przez cesarza bizantyńskiego Leona III Izauryjczyka kolejny oficjalny edykt potępiający sporządzanie i kult wizerunków Chrystusa, Jego Matki i świętych.
Uzasadniając w liście do papieża Grzegorza II, cesarz Leon w jednym zdaniu wyłożył punkt widzenia ludzi  których poglądy określa się jako cezaropapizm: - "Jestem cesarzem i kapłanem" - Basileus kai hiereus eimi.  Był to też pogląd typowy dla wszystkich zwolenników ikonoklazmu, pogląd dzięki któremu przeciwnicy kultu obrazów uzasadniali interwencje władzy swieckiej w kwestie organizacyjne i doktrynalne Kościoła.
Nic więc dziwnego że stanowisko zwolenników ortodoksji było w tym przypadku od samego początku bardzo jasne. Intelektualny wyraz tego stanowiska stanowią właśnie kolejne mowy przeciwko zwolennikom ikonoklazmu, napisane przez najwybitniejszego teologa tamtych czasów, św. Jana Damasceńskiego.
Oto tekst tej mowy:

     1. Błagam Was, moi Mężowie, o wyrozumiałość i przyjęcie tych słów wygłaszanych uczciwie i rzetelnie przeze mnie - najmniej godnego i najmniejszego ze sług Kościoła Bożego. To nie żadna wizja mająca na względzie mój rozgłos i próżną chwałę przymusiła mnie do mówienia - Bog mi świadkiem! - ale żarliwość w dociekaniu prawdy. Jedynie bowiem w niej pokładam moją nadzieję na zbawienie i z ufnością podążam na spotkanie z Chrystusem Panem. Ufam też i modlę się, aby przyjął On moje dociekania jako ofiarę przebłagalną za moje niegodziwe przewinienia. Ten bowiem, który otrzymał od Pana pięć talentów pomnożył je o następnych pięć i podobnie ten, który miał dwa - pomnożył je o dwa. Ten zaś, który otrzymał jeden (talent) i zakopawszy go w ziemi nie uzyskał żadnego zysku, usłyszał, że jest złym sługą i strącony został na zewnątrz w ciemności. Obawiając się, aby i mnie nie spotkał podobny los, poddaję się rozkazom Pana i używając danego mi przez Niego daru słowa rozkładam przed wami stół nakryty mądrością, aby gdy nadejdzie mój Pan znalazł rozmnożone owoce ducha, a rozpoznając we mnie wiernego sługę, wprowadził mnie do utęsknionej przeze mnie słodyczy Swego szczęścia. Daj mi przeto, [Panie] uszy wrażliwe na słuchanie i otwórz przede mną ołtarze waszych serc, aby pozwoliły wam przyjąć moje słowa i rzetelnie rozważyć siłę mojego wywodu. Jest to druga część mojej rozprawy o obrazach. Niektóre bowiem z dzieci Kościoła przynagliły mnie do jej ułożenia, gdyż dla wielu pierwsza mowa nie była zbyt jasna. W tym więc celu wypełniam daną obietnicę i proszę was o wyrozumiałość.

     2. Zwyczajem diabła - złego i od samego początku przewrotnego węża - jest prowadzić na różne sposoby walkę przeciw człowiekowi stworzonemu na obraz i podobieństwo Boże. On to w wyniku tych knowań sprawił, że człowiek stał się podległy śmierci. Już bowiem na początku zasiał w nim tęsknotę i żądze, aby stał się niczym Bóg, a przez to strącił go w otchłań śmierci, która pogrąża nierozumne istoty. Nie poprzestając na tym często zwodził go dalej haniebnymi pokusami i szalonymi żądzami. Jakże całkowicie przeciwne nierozumnym żądzom jest pragnienie przebóstwienia!
     O tym, jak niegdyśszatan przywodził do bezbożności, mówi też przodek Boga, Dawid: "Powiedział głupiec w swoim sercu: Nie ma Boga" - Ps 14,1. Kiedy indziej znów naklaniał do czci wielu bogów, albo też przekonywał, aby zamiast prawdziwego Boga czcić demony lub niebo i ziemię, slońce, księżyc i gwiazdy, a nawet całą resztę stworzonego świata; nakłaniał też do czci dzikich zwierząt i pełzających gadów.
     Jak bowiem niewłaściwym jest nie oddawanie należnej czci tym, którzy są jej godni, tak też i oddawanie niezasłużonego hołdu tym, ktorzy na taką część nie zasługują. Podobnie też nauczał niektórych nazywać złym odwiecznego Boga, innych zaś zwiódł tak, że uznali dobrego z natury Boga za przyczynę wszelkiego zła. Jeszcze innych znów oszukał fałszywym mniemaniem, że jedność natury bóstwa pociąga za sobą jedność osoby oraz nakłonił bezpodstawnie niektórych do czci trzech natur i trzech osób. Jeszcze innych z kolei skłonił do mniemania, że w jednej osobie Pana naszego Jezusa Chrystusa - jednej z Osób Trójcy Świętej - istnieje jedna tylko natura, a jeśli są dwie natury- to i dwie osoby.    

     3. Prawda zaś podąża środkiem drogi, odrzucając całkowicie wszelką niedorzeczność i naucza jedynego Boga - jedną naturę w trzech osobach: Ojca, Syna i Ducha Świętego. Złego zaś nie uznaje za substancję [samą w sobie], ale za byt przypadłościowy - taki, który przeciwstawia myśl, słowo i działanie Bożemu prawu. A ponieważ opiera swe istnienie na tym, że jest pomyślany, wypowiedziany i uczyniony - gdy któreś z tych znika, on również przestaje istnieć. Prawda stale głosi, że jedna z osób Trójcy Świętej - Chrystus - posiada dwie natury, lecz jest jedną Osobą.

     4. Tenże wróg prawdyi przeciwnik ludzkiego zbawienia, nakłaniając do tworzenia wizerunków demonów, bezbożnych ludzi, ptaków, gadów i wszelkiego rodzaju dzikich zwierząt i namawiając do składania im boskiej czci, sprowadził na bezdroża nie tylko ludy pogańskie, ale wielokrotnie także samych synów Izraela. Teraz zaś, gdy zniszczył pokój w Kościele Chrystusowym, nadal stara się przez nieprawe usta i zdradziecki język dostosować Boże słowo do swych złych zamiarów, a starając się ukryć swe niecne i ciemne intencje zasiał zamęt wśród ludzi o niestałych sercach i spowodował ich odejście od prawdziwej nauki Ojców Kościoła. Niektórzy bowiem powstali mówiąc, że nie godzi się ani sporządzać ani czcić przedstawień zbawczych cudów Chrystusa oraz cierpień i mężnej walki Jego świętych przeciwko szatanowi. Któż jednak, mając znajomość Bożych spraw i umiejętność rozpoznawania rzeczy duchowych, nie pozna w tym diabelskiego podstępu? Nie chce on bowiem, aby wszyscy uznali jego klęskę i hańbę, ani też aby chwała Boga i Jego świętych zyskały nieśmiertelną sławę.
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz