piątek, 22 lutego 2013

Leon Wielki - Mowa 51

W okresie Wielkiego Postu warto  sięgnąc do tekstu homilii wygłaszanych w okresie patrystycznym przez Ojców Kościoła. Jednym z nich był wielki papież św. Leon Wielki który w sobotę przed II niedzielą Wielkiego Postu wygłosił  do wiernych homilię opartą na tekście Ewangelii o Przemienieniu Pańskim. Oto pełny tekst tej homilii:

"1 Po sześciu dniach Jezus wziął z sobą Piotra, Jakuba i brata jego Jana i zaprowadził ich na górę wysoką, osobno. Tam przemienił się wobec nich: twarz Jego zajaśniała jak słońce, odzienie zaś stało się białe jak światło. A oto im się ukazali Mojżesz i Eliasz, którzy rozmawiali z Nim. Wtedy Piotr rzekł do Jezusa: «Panie, dobrze, że tu jesteśmy; jeśli chcesz, postawię tu trzy namioty: jeden dla Ciebie, jeden dla Mojżesza i jeden dla Eliasza». Gdy on jeszcze mówił, oto obłok świetlany osłonił ich, a z obłoku odezwał się głos: «To jest mój Syn umiłowany, w którym mam upodobanie, Jego słuchajcie!» Uczniowie, słysząc to, upadli na twarz i bardzo się zlękli. A Jezus zbliżył się do nich, dotknął ich i rzekł: «Wstańcie, nie lękajcie się!» Gdy podnieśli oczy, nikogo nie widzieli, tylko samego Jezusa. A gdy schodzili z góry, Jezus przykazał im mówiąc: «Nie opowiadajcie nikomu o tym widzeniu, aż Syn Człowieczy zmartwychwstanie»" - Mt 17, 1-9.

1.  Najmilsi! Przeczytany ustęp z Ewangelii budząc przez zewnętrzny zmysł słuchu naszą wewnętrzną świadomość, wzywa nad do zrozumienia wielkiej tajemnicy. Łatwiej je osiągniemy, rozważywszy naprzód to, co bezpośrednio przedtem opowiada Ewangelia. Boć Zbawiciel ludzkości, Jezus Chrystus, zakładając taką wiarę, co grzesznych do sprawiedliwości, a zmarłych do życia powołuje, chciał i drogą nauczania i uderzającymi cudami przekonać uczniów swoich o tym, że Chrystusa należy uważać i za Jednorodzonego "Boga" i za "Człowieczego" Syna zarazem. Jedno bez drugiego za nic by się nie zdało w sprawie zbawienia: zarówno szkodliwym było by wierzyć, że Pan Jezus jest tylko Bogiem, a nie człowiekiem, jak przyjmować, że człowiekiem jest tylko, a nie Bogiem zarazem. Tymczasem jedno i drugie nalezy wyznawać, ponieważ jest w Nim i przebóstwione człowieczeństwo i uczłowieczona boskość. Aby tedy umocnić w swoich uczniach panowanie tej tak koniecznej do zbawienia prawdy wiary, zagadnął ich Pan, aby się wypowiedzieli - wobec różnych co do tego opinii ludzkich - za kogo oni sami go mają i co o nim sądzą. Wtedy Apostoł Piotr, przezwyciężając na podstawie światła od Ojca Niebieskiego ograniczoność zmysłów i czysto ludzkie patrzenie, oczyma ducha dojrzał w nim "Syna Boga żywego". I wyznał swoją wiarę w majestat Bóstwa właśnie dlatego, że sięgał wzrokiem poza postać z ciała i krwi złożoną. A tą niebosiężną wiarą tak przypadł Panu do serca, że obsypany szczęściem błogosławieństwa, otrzymał moc świętej i niezłomnej opoki, pozwalającej zbudowanemu na niej Kościołowi zwycięsko opierać się bramom piekieł i śmierci, i wydawać we wszystkich sprawach wyroki, wtedy tylko "wiążace" lub "rozwiązujące" w niebie, gdy Piotr zasiada na stolicy sędziowskiej.

2.  To nadprzyrodone zrozumienie św. Piotra, co z taką pochwałą się spotkało, trzeba było, najmilsi, uzupełnić objaśnieniem tajemnicy niższej natury Pana. Apostoł wzbił się wiarą do wyznania Bóstwa w Chrystusie. Ale trzeba było go ustrzec od mniemań, jakoby żadną miarą nie dało się pogodzić z Bóstwem - niedostępnym przecież z istoty swej dla cierpień - przyjęcie przezeń na siebie naszej słabej natury, albo też jakoby w Chrystusie natura ludzka była aż tak uwielbioną, że jej ani kaźń nie mogłaby się imać ani śmierć dotknąć. Dlatego to właśnie (jak czytamy w Ewangelii) - "Począł Pan wykazywać uczniom swoim, iż potrzeba, aby szedł do Jerozolimy, i wiele wycierpiał od starszych i doktorów, i od przedniejszych kapłanów i był zabity i trzeciego dnia zmartwychwstał" - Mt 16,21. Dlatego też, kiedy św. Piotr wyznający juz pod wpływem nadprzyrodzonego światła wiarę w "Syna Bożego", z szlachetnym i świętym, jak mniemał, oburzeniem odrzucił sama możliwość zniewag i hańbę okrutnej śmierci, wtedy Chrystus łagodnie go za to skarcił. Natomiast pobudził do żywego udziału w swoich cierpieniach. Takim bowiem duchem tknęło i taką dawało zaraz potem idące upomnienie Zbawiciela.
     Chcąc iść za Nim, powinni zaprzeć siebie samych, a żyjąc nadzieją pozyskania rzeczy wiecznych, utratę doczesnych uważać sobie za drobiazg, nic nie znaczący. Jedynie bowiem ten zachowa życie swoje, kto nie zawaha się oddać je za Chrystusa. Aby wtedy Apostołowie powzięli całym sercem tak niezłomne i szczęśliwe męstwo, a pozbyli się zupełnie lęku przed czekającym go twardym krzyżem; aby nie wstydzili się męki Chrystusowej i nie gorszyli się ową cierpliwością, z jaką miał podjąć okrutne cierpienia - acz bez uszczerbku dla swej mocy i chwały- "wziął Jezus Piotra, Jakuba i Jana, brata jego: i wszedłszy z nimi w czworo na górę wysoką, ukazał im, swoją chwałę w całym blasku. Bo chociaż oni już rozumieli, że jest w nim Majestat Boski, nie domyślali się jeszcze, jaka potega tai się też w Jego ciele, okrywającym Bóstwo. Do tego właśnie bardzo wyraźnie i znacząco zmierzała obietnica, że niektórzy z otaczających go uczniów "nie skosztują śmierci aż ujrzą Syna Człowieczego w królestwie swoim" - Mt 16,28. To znaczy, że już przed swoją śmiercią zobaczą go w królewskiej jasności, właściwej z osobna także ludzkiej jego naturze. To właśnie chciał ukazać tym 3 mężom naocznie. Bo owego niewysłowionego i niedostępnego widzenia samego Bóstwa, jakie zachowane jest "błogosławionym czystego serca", żadną miarą nie mogli oni dostąpić i oglądać, dopóki śmiertelnym ciałem byli obleczeni.

     3.  Wobec tedy wybranych kilku świadków odsłania Pan swoją chwałę i ukazuje swoje człowieczeństwo, wspólne mu z innymi ludźmi, w takim blasku, że twarz jego jaśnieje jak słońce, a szaty jego są, jak śnieg białe, W tym przemienieniu chodziło głównie o to, żeby usunąć z serca uczniów zgorszenie krzyża; a także ujawnieniem majestatu i dostojeństwa zapobiec zachwianiu się ich w wierze, jakie mogłoby nastąpić na widok poniżającej, choć dobrowolnie podjętej męki. Nie mniej przeto troszczył się Pan jeszcze o to, aby całemu świętemu Kościołowi dać silną podstawę do nadziei. Całe mianowicie, "Ciało Chrystusa" miało się stąd dowiedzieć, jaka je oczekuje przemiana, i w jakiej chwale mogą uczestniczyć jego członki, skoro jego głowa tak nią naprzód przyświeca. To samo zresztą zupełnie wyraźnie zapowiedział Pan, nawiązując do swego przyjścia w majestacie: "Wtedy sprawiedliwi, mówił, będą świecić jako słońce w królestwie Ojca swego" - Mt 13,43. Takie również znaczenie ma świadectwo św. Pawła Apostoła: "Sądzę bowiem, powiada on, że cierpienia czasu teraźniejszego niczym są w porównaniu z przyszłą chwałą, która w nas się objawi" - Rzym 8,18. Nie co innego ma też na myśli Apostoł, mówiąc na innym miejscu: "boście umarli i życie wasze ukryte jest z Chrystusem w Bogu. Gdy się Chrystus, życie wasze, okaże, tedy i wy z nim okażecie się w chwale" - Kol 3,3.

     4. Do tego zaś, by Apostołowie mogli się bardziej umocnić i "zrozumieć wszystko" - Mt 13.51, przyczynia się ubocznie jeszcze inna wskazówka w tym cudownym zdarzeniu. Oto ukazują się im Mojżesz i Eliasz, a więc przedstawiciele Zakonu, Proroków i rozmawiają z Panem. W ten sposób w obecności pięciu razem mężów sprawdza się owo powiedzenie: "w ustach dwóch albo trzech świadków stanie się każde słowo" - Mt 18,16. Cóż bo mocniej i trwalej ustalonego nad to "Słowo" donośnie rozlegające się po świecie głosem Starego i Nowego Testamentu razem, i nad tę "dobrą nowinę", której zgodnie wtórują dawnych objawień rzecznicy? Poręczają się bowiem wzajemnie strony ksiąg obu przymierzy. Tego, co zapowiadany był znakami, osłoniętymi pewną tajemniczością, chwalebne przemienienie ukazuje przejrzyście. "Albowiem" jak mówi św. Jan, "zakon przez Mojżesza był dany; łaska i prawda stała się przez Jezusa Chrystusa" - J 1,17. W nim i przez niego rzeczywistością stało się i to, co obiecywały figury, i to, do czego zmierzały przepisy Zakonu. Na sobie stwierdza on prawdę przepowiedni, swoją zaś łaską umożliwia zachowanie przykazań.

     5.  Apostoł Piotr, przejęty do żywego tym odsłonieniem świętych tajni, patrzył na ten świat z wysoka, a odczuwając odrazę do rzeczy ziemskich, w zachwyceniu rzekłbyś rwał się duchem ku wieczności. To wszystko, na co patrzył, Taką przepełniało go radością, że pragnął pozostać na stałe z Jezusem tam, gdzie miał szczęście oglądać przemienienie Pańskie. Dlatego mówi: "Panie, dobrze jest nam tu być: jeśli chcesz, uczyńmy tu trzy przybytki, tobie jeden, Mojżeszowi jeden i Eliaszowi jeden" - Mt 17,4. Ale Pan nic nie odpowiada na tę podsuwaną mu myśl, dając poznać w ten sposob Piotrowi, że pragnienie jego nie jest wprawdzie niczym zdrożnym, ale nie zgadza się z porządkiem rzeczy. Boć naprzód tylko śmierć Chrystusa może świat zbawić. Następnie zas przykład Pana dodaje otuchy wierzącym.
     Choć bowiem przyrzeczone nam szczęście nie podlega najmniejszej wątpliwości, powinniśmy jednak zrozumieć, że dopoki żyjemy wśród pokus i doświadczeń, trzeba nam pierwej prosić o wytrwanie niźli o chwałę. Szczęście królowania nie może przecież uprzedzać czasów cierpienia.

     6. "Gdy on jeszcze mówił, oto okrył ich jasny obłok: a oto głos z obłoku, mówiący: Ten jest Syn mój miły, w którym sobie dobrze upodobałem, jego słuchajcie" - Mt 17,5. Oczywiście Ojciec był obecny w Synu, i w blasku przemienienia Pana - złagodzonym zresztą odpowiednio do wzroku uczniów - Ojciec z Synem istotnie nie rozłączali się. Dla zaznaczenia jednak, że ich osoby są odrębne. Syna ukazywał blask ciała, bijący w oczy, Ojca zaś objawiał głos z obłoku. Na ten głos uczniowie, zdjęci wielką bojaźnią, upadli na twarze, drżąc nie tylko przed majestatem Ojca, ale i Syna zarazem. Rozumieli bowiem w świetle nadprzyrodzonym, że w jednym i drugim jest ta sama natura boska. A ponieważ w ich wierze nie było wahania, więc i w ich bojaźni nie było różnicy. Świadectwo to zatem szerokie i wielorakie miało znaczenie. Więcej niż dźwiękiem słów przemawiało ono swą treścią. Czyż bowiem w powiedzeniu Ojca: "Ten jest Syn mój miły, w którym sobie dobrze upodobałem, jego słuchajcie", nie jest wyraźny ten sens: "mój to jest Syn", "moj \, ze mnie przedwiecznie zrodzony i ze mną wespół królujący? Bo ani Ojciec nie jestod Syna starszy, ani Syn od Ojca młodszy. "Ten jest syn mój", nierozłącznie i całkowicie podzielający to samo Bóstwo, tę samą wszechmoc, to samo trwanie. To jest mój Syn, nie przysposobiony dopiero na dziecko, ale mój wlasny, nie skądinąd, jeno ze mnie zrodzony, nie utworzony z jakiejs innej natury i potem do mnie upodobniony, ale  caly z mojej istoty i równy mi. "Ten jest Syn moj, przez ktorego wszystko się stało i bez ktorego nic się nie stało" - J 1,3. Wszystkie moje dzieła Jego są dzielami, wszystko, co ja czynię, On ze mną nierozłącznie i zgodnie czyni. Syn bowiem jest w Ojcu, a Ojciec w Synu, nasza jedność nie zna rozdziału, a chociaż ja, Rodzic, jestem kimś innym, niż on zrodzony przez mnie, to jednak nie co innego wolno wam o nim wierzyć, niż co we mnie jest do pojęcia. "Ten jest Syn moj", co równości swojej ze mną nie potrzebował dopiero zdobywać, ani też jej sobie przywłaszczać - Flp 2,6 - jeno, mając naprawić rodzaj ludzki za naszą wspolną naradą, jako Bóg nie mogący podlegać zmianie, zniżył się do postaci sługi, nie przestając jednak trwać w mojej chwale - J 17,5.  

     7. "Słuchajcie" go tedy bez ociągania się, jego, w ktorym ja mam najwieksze upodobanie, jego, co mnie głosi i objawia i pokorą swoją wsławię. Boć on jest "Prawdą i Życiem" - J 14,6, on moją "mocą i mądrością" - 1Kor 1,24. "Jego słuchajcie", co przepowiadany był przez figury Starego Zakonu i wieszczony przez usta proroków. "Jego słuchajcie", co krwią swoją świat odkupuje, co wiąże zlego ducha i "sorzęt" mu odbiera, co w strzępy drze jego cyrograf i wszelkie pakta nieposłuszeństwa - Mt 12,29. "Jego słuchajcie"! On otwiera drogę do nieba, on meką krzyża wznosi stopnie do królestwa. Przed czym tak drżycie? Przed zbawienie wlasnym? Czgeo sie obawiacie? Wyleczenia z ran swoich? Co moją i Chrystusa jest wolą, niechaj się stanie. Precz z bojaźnią! Niezłomna wiara - oto wasza zbroja! Boć i nie godzi się wam lękać w męce Zbawiciele tego, czego za Jego łaską nawet przy własnym zgonie obawiać się nie będziecie! 

     8. Wszystko to, najmilsi, było powiedziane nie tlyko dla pożytku tych, co słyszeli to na własne uszy. W owych trzech Apostołach cały Kosciół odbierał naukę z tego, co oczy ich widziały, co uszy ich słyszały. We wszystkich niechaj tedy umacnia się i wiara podług przepowiadania przeświętej Ewangelii. Nikt niechaj się nie wstydzi tego krzyża Chrystusowego, którym świat został odkupiony. Niechaj też nikt nie leka się cierpieć w imię sprawiedliwości, i będąc pewnym obiecanej nagrody, nie zraża się trudnościami. Przez trud bowiem idzie sie do wytchnienia i przez śmierć do życia! Toć on wziął na siebie wszystką naszą ziemska slabość. Jesli tylko wytrwamy w jego wyznawaniu i w jego miłości, zwyciężymy z nim, co on zwyciężył, i otrzymamy, co on obiecał! Czy mamy pelnić przykazania, czy stawić czoło przeciwnościom, niechaj nigdy nie milknie w uszach naszych ów głos Ojca z obloku: "Ten jest Syn moj miły, w ktorym sobie dobrze upodobałem. Jego słuchajcie". Jego, co żyje i króluje z Ojcem i z Duchem Świętym na wieki wieków. Amen. 

Tekst pochodzi z: św. Leon Wielki, Mowy - Poznań 1957, s.229-236 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz