wtorek, 6 listopada 2012

Teodolinda - Listy św. Grzegorza Wielkiego

W korespondencji papieża św. Grzegorza Wielkiego możemy znaleźć także listy skierowane do  Teodolindy, królowej Longobardów. Warto na chwilę zatrzymać się nad tą korespondencją gdyż zarówno treść tych listów jest bardzo ciekawa, podobnie jak i adresatka.
Tedodolinda urodziła się około r. 570, była córką potężnego księcia Bawarów - Garibalda. Pierwotnie zgodnie z relacją kronikarza frankijskiego z VII wieku znanego pod imieniem Fredegara,  miała poślubić  władcę Franków Childeberta II, jednakże na wskutek ingerencji matki, królowej Brunhildy do tego małżeństwa nie doszło.
W roku 588 Teodolinda poślubia więc  Autariego, króla Longobardów, który paradoksalnie wcześniej starał się o rękę siostry króla Franków Childeberta II. Małżeństwo to było o tyle ciekawe iż władca Longobardów był arianinem. Władcą został niedawno gdyż w r. 584 po dziesiątkach lat waśni pomiędzy możnowładcami. Jego największym więc pragnieniem było ustabilizowanie władzy królewskiej, a miało to wiązać się z zasadą, zgodnie z którą religia króla jest religią państwową.  Procesowi przechodzenia na arianizm miał pomóc edykt wydany na Wielkanoc 590 roku, kiedy zakazał wszystkim swoim poddanym chrzcić dzieci w obrządku katolickim. Mówi o tym krótki list Grzegorza, który przytoczę w całości:

                                               Grzegorz do wszystkich biskupów Italii - styczeń 591

    "Ponieważ wielki zbrodniarz  Autaryt w tę uroczystość wielkanocną, która się niedawno skończyła, zabronił chrzcić dzieci Longobardów w wierze katolickiej, Majestat Boży za tę winę zgładził go, aby już nie oglądał uroczystości następnej Wielkanocy. Przeto godzi się, Czcigodni Bracia, abyście napominali wszystkich Longobardów w waszych miejscowościach, by ze względu na panującą wszędzie wielką śmiertelność doprowadzili do wiary katolickiej te dzieci, które były ochrzczone w herezji ariańskiej, o ile im życzą drogi wiodącej do Boga wszechmocnego. Napominajcie więc tych, których możecie, i przekonujcie ich, ile wam sił starczy. Porywajcie ich do prawdziwej wiary, głoście im bez ustanku życie wieczne, abyście  mogli wykazać owoce waszej pasterskiej działalności, gdy staniecie przed obliczem surowego Sędziego."  - List I,17 w: Św. Grzegorz, Listy t. 1 s. 28 W-wa 1954.

Wracając do przepisu, jego wydaniu nie towarzyszył obowiązek konwersji odnoszący się do katolików albo pogan, ale docelowo król pragnął uczynić z arianizmu czynnik tożsamości swego ludu.  Przypadek sprawił że jego zamysł miał duże szanse na powodzenie, gdyż właśnie w roku 590 Italia została dotknięta straszliwą epidemią, zabrała ona m.in. poprzednika św. Grzegorza papieża Pelagiusza II. Przerażeni rodzice longobardzcy - nawet ci którzy byli katolikami, szybko chrzcili swoje dzieci w jedynym sankcjonowanym przez państwo obrządku, czyli w obrządku ariańskim, co wzbudziło niepokój w Rzymie, czego świadectwem jest cytowany powyżej papieski list.  Pomimo starań aby uczynić swoją wiarę religią państwową, król Autarit szanował wolność religijną swojej małżonki, a także potrafił zdobywać się na pojednawcze gesty wobec papieża, co przyznał także św. Grzegorz w jednym ze swoich listów - List VII, 23 - zwrot odnalezionego klucza z konfesji św. Piotra.
Próba konwersji Longobardów na arianizm szybko się skończyła gdyż Autari umiera 5 września 590 roku i od następnej wiosny jego następca Agilulf cofa przepisy zabraniające przechodzenia na katolicyzm.
Nowy król Agilulf nie miał powodu, by kontynuować politykę swego poprzednika, tym bardziej że prawdopodobnie sam był poganinem. Tak przynajmniej pisze wielki mnich irlandzki Kolumban w jednym z swoich listów:  "...to jednak, kiedy pogański król Longobardów prosi, ażeby nieuczony szkocki pielgrzym napisał..."   - List V,  w: św. Kolumban - Pisma, PSP t. 60, s. 103. Faktem jest bowiem że poczawszy od roku 590 nie ma w źródłach żadnych wzmianek o arianizmie jako religii Longobardów. Można nawet powiedzieć że król sprzyjał katolicyzmowi. Zwłaszcza że poślubił wdowę po swoim poprzedniku - królową Teodolindę. Pozwolił jej prowadzić także korespondencją z papieżem Grzegorzem, co też papiez skwapliwie wykorzystał.
Pierwszy list papieża do królowej  jest datowany na wrzesień 593 roku i jest związany z zerwaniem przez królową jedności kościelnej z biskupem Mediolanu, Konstancjuszem. Spór dotyczył sporu wokół tzw. schizmy Trzech Rozdziałów dotyczącej potępienia pism trzech wschodnich teologów z tzw. szkoły antiocheńskiej. Nie będę w tym momencie wgłębiał się w zawiłości teologiczna związane z tym problemem, chciałbym przedstawić natomiast treść listu jaki wystosował w tej kwestii papież Grzegorz do królowej Teodolindy:

                    Grzegorz, do Teodolindy, królowej Longobardów - wrzesień 593

    "Za pośrednictwem pewnych ludzi doszła do nas wiadomość że niektórzy biskupi doprowadzili Waszą Chwalebność aż do takiego zgorszenia przeciw świętemu Kościołowi, iż zerwaliście łączność z katolicką jednomyślnością. Nad tym bolejemy tym bardziej, im szczerzej was miłujemy - ponieważ wierzycie ludziom niedoświadczonym i głupim, którzy nie tylko nie wiedzą, co mówią, lecz zaledwie mogą pojąć to, co słyszeli.
    Mówią oni bowiem, że za czasów pobożnej pamięci Justyniana były jakieś postanowienia przeciwne synodowi chalcedońskiemu. Tacy ludzie trwają w błędzie, jaki sobie sami o nas wytworzyli, gdyż ani sami nic nie czytają, ani nie wierzą tym, którzy czytają. My bowiem wobec sumienia wyznajemy, że jeśli chodzi o wiarę synodu chalcedońskiego, nic nie zostało naruszone ani pogwałcone. A cokolwiek stało się w czasach wspomnianego Justyniana, stało się tak, że wiara soboru chalcedońskiego w niczym nie ucierpiała. Jeżeli zaś ktoś odważy się cokolwiek mówić lub myśleć przeciwko wierze tegoż synodu, my jego rozumowanie odrzucamy i wyklinamy go. Gdy więc dzięki świadectwu naszego sumienia przekonujecie się o naszej niewinności, nie powinniście się odłączać od jedności Kościoła katolickiego, aby nie poszło na marne tyle waszych łez i tak wielkie dobre uczynki, gdy się okazuje, że są one z dala od prawdziwej wiary. Wypada więc, by Wasza Chwalebność jak najprędzej posłała list do przewielebnego brata i współbiskupa mego Konstancjusza  - ktorego wiara i życie od dawna są mi dobrze znane - zawiadomiła go, że życzliwie przyjęliście wiadomość o jego konsekracji i że się od łączności z Kościołem w niczym nie oddzielacie. Sądzę jednak, że jest rzeczą zbyteczną mówić o tym, gdyż uważam, iż jeśli nawet była jeszcze w umyśle waszym jakaś wątpliwość, to po przybyciu syna mego, opata Jana , i pisarza Hipolita, została ona z waszego serca usunięta." - List IV, 4 w: św. Grzegorz, Listy  t. 2 s. 9 - W-wa 1954

List ten jednak nie dotarł do królowej. Został on bowiem przesłany na ręce biskupa Konstancjusza wraz z prośbą o przekazanie go królowej. Z przyczyn dyplomatycznych biskup Mediolanu jednak zatrzymał rzeczony list, a papież później pogratulował mu tej inicjatywy, głównie właśnie z powodu dość jednoznacznej prośby związanej z uznaniem przez królową V soboru powszechnego:

    "Piszecie dalej, iż nie chcieliście posłać mego listu królowej Teodolindzie dlatego, że był w nim wymieniony piąty synod, czym by się według waszego zdania mogła zgorszyć; dobrzesię stało, żeście nie posłali" -  List IV, 37 w: św. Grzegorz - Listy t. 2 s. 50, W-wa 1954.

Redaguje więc papież wlipcu 594 roku nowy list który jest swoistym majstersztykiem dyplomatycznym. Nie ma w nim wymienionego z nazwy piątego soboru powszechnego, przy czym papież potepia biskupów  nie zgadzających się z postanowieniami tego soboru. Ta swoista  dyplomacja była związana z pomocą jakiej oczekiwał papież od królowej w związku z prowadzonymi negocjacjami pokojowymi miedzy Rzymianami i Longobardami.  Oto treść tego nowego listu:

                   Grzegorz do Teodolindy, królowej Longobardów - lipiec 594

    "Za pośrednictwem pewnych ludzi doszła do nas wiadomość, że niektórzy biskupi doprowadzili Waszą Chwalebność aż do takiego zgorszenia przeciw świętemu Kościołowi, iż zerwaliście łączność z katolicką jednomyślnością. Bolejemy nad tym tym bardziej, im szczerzej was miłujemy, ponieważ wierzycie ludziom niedoświadczonym i głupim, którzy nie tylko nie wiedzą, co mówią, lecz zaledwie mogą pojąć to, co słyszeli. Tacy ludzie trwają w błędzie, jaki sobie sami o nas wytworzyli, gdyż ani sami nic nie czytają, ani nie wierzą tym, którzy czytają.
    My bowiem szanujemy cztery święte synody: nicejski, na którym został potępiony Ariusz, konstantynopolitański, na którym - Macedoniusz, efeski pierwszy, na którym - Nestoriusz i Dioskor, chalcedoński, na którym - Eutyches. Wyznajemy, że ktokolwiek inaczej rozumuje niż te cztery synody, daleki jest od prawdziwej wiary. Potępiamy zaś tych, których one potępiają, i rozgrzeszamy tych, których rozgrzeszają, wydając wyrok wyklęcia na tego, kto by się ważył cokolwiek dodać do wiary tychże czterech synodów lub odjąć od niej, zwłaszcza zaś chalcedońskiego, którego prawowierność niektórzy niedoświadczeni zaczęli podawać w wątpliwość.
    Gdy więc to z otwartego mego wyznania poznajecie, godną jest rzeczą, byście o Kościele błogosławionego Piotra, Księcia Apostołów, żadnego nadal nie mieli powątpiewania. Trwajcie w prawdziwej wierze i oprzyjkcie swe życie na opoce Kościoła, to jest na wyznaniu błogosławionego Piotra, Księcia Apostołów, by nie przepadło tyle waszych łez i tak wielkie dobre uczynki, gdyby się oddaliły od prawdziwej wiary. Jak bowiem gałązki bez mocy korzenia usychają, tak i uczynki, choćby się dobrymi wydawały, niczym są, jeśli odłączają się od spójni wiary. Wypada więc, by Wasza Chwalebność jak najprędzej posłała list do przewielebnego brata i współbiskupa mego, Konstancjusza - którego wiara i życie od dawna są mi dobrze znane - i zawiadomiła go, że życzliwie przyjęliście wiadomość o jego konsekracji. A ponieważ od łączności z jego kościołem w niczym się nie odłączacie, prawdziwie możemy się wspólnie cieszyć z dobrej i wiernej córki. Wiedzcie też, że przez to i wasze uczynki podobają się Bogu, jeśli - zanim Jego sąd przyjdzie - będą potwierdzone sądem jego kapłanów. -  List IV, 33 w: św. Grzegorz, Listy  t. 2, s. 44, W-wa  1954    

Papież nie zawiódł się na królowej. bardzo sprzyjała negocjacjom pokojowym zakończonych podpisaniem  w 598 roku traktatu pokojowego między Rzymianami a Longobardami. Paweł Diakon  w swojej Historii Longobardów  podaje także że Teodolinda czynnie działała na rzec restytucji dóbr skradzionych z kościołów, a także że usilnie zabiegała o konwersję swojego męża, lecz w świetle korespondencji papieża i wątpliwości co ortodoksji królowej nie wydaje się to tak pewne. Zwłaszcza że kronika Pawła Diakona jest późniejsza od opisywanych wydarzeń o ponad 150 lat. Niemniej następny list papieża świadczy o dobrych stosunkach pomiędzy królową a papieżem:

                      Grzegorz do Teodolindy, królowej Longobardów - listopad 598

    "Dowiedzieliśmy się z doniesienia naszego syna, opata Probusa, że Wasza Dostojność gorliwie i życzliwie - jak to zwykle czyni - przyczyniła się do zawarcia pokoju. Albowiem po waszej wierze chrześcijańskiej można się było tylko tego spodziewać, że do sprawy pokoju na wszelki sposób dołożycie starań i okażecie swą dobroć. Przeto dzięki składamy Bogu wszechmocnemu, ktory tak w miłosierdziu swym kieruje waszym sercem, że podobnie jak udziela wam prawdziwej wiary, tak też pozwala wam zawsze czynić to, co Mu jest miłe.  Wiedz bowiem, Najznakomitsza Córko, że niemałą zyskałaś sobie nagrodę za oszczędzenie krwi, która byłaby z obu stron wylana. Przeto dzięki czyniąc za wasze usiłowania, błagamy miłosierdzie Boga naszego, by wam za waszą dobroć zapłacił na ciele i duszy, w tym i przyszłym życiu.
    Nadto pozdrawiając was z ojcowską miłością wzywamy was, byście u najznakomitszego małżonka swego usiłowali zyskać to, aby nie odrzucał współżycia z chrześcijańską rzecząpospolitą.
    Albowiem wierzymy, że i wy wiecie, iż ze wszech miar pożytecznym by było, gdyby wszedł z nią w stosunki przyjazne.
    Zgodnie więc z waszym zwyczajem starajcie się zawsze o pojednanie stron i wszędzie, gdzie się nadarzy sposobność do zasługi, dbajcie o to, byście swe dobre uczynki mogli dalej powierzać oczom Boga wszechmocnego"  - List IX, 67 w: św. Grzegorz, Listy t. 3 s. 110, W-wa 1955.

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz