piątek, 28 czerwca 2013

Św. Kolumban - Poemat o przemijaniu świata

     Oprócz tekstów związanych z działalnością św. Kolumbana jak misjonarza i założyciela klasztorów, czyli oprócz kazań, reguł, listów zachowały się także poematy które uchodzą za jego dzieło. Chociaż jak pisze Jerzy Strzelczyk w "Wstępie" do "Pism" św. Kolumbana"zagadnienie autentyczności utworów metrycznych, z większą lub mniejszą dozą prawdopodobieństwa przypisywanych św. Kolumbanowi, ma już długą historię". Większość znawców tematu za autentyczne uznaje pięć poematów. Jeden z nich o znamiennym tytule: "De mundi transitu - O znikomości świata"  - zamierzam przytoczyć:

Przemija świata postać
I co dzień się odmienia
Nikt, kto żył, nie pozostał
Wśród żywych dziś plemienia

5. Zwykłą koleją rzeczy,
Rodzimy się na Ziemi,
To samo mając w pieczy,
W piach idziemy strudzeni.
Kto z życia dziś korzysta,

10. Wnet tego śmierć zaskoczy,
Ograbi go do czysta
I w grobie zamknie oczy.
Chciwcy, co Chrystusowi
Nie dali ni kruszyny

15. Rychło wszystko grobowi
Oddają za przewiny.
Zaledwie się ważyli
Uszczknąć coś na ofiarę,
Dzisiaj, gdy grób ich pyli,

20. Nicości poznają miarę.
Gdy życia czas bezcenny
Umyka wiatrem gnany,
Tylko kar dzban bezdenny,
Jest wciąż niewyczerpany.

25. Głupcy, podłemu gadowi,
Co serca ich pokruszy,
Choć kłamstwami ich łowi,
Klucz dają do swej duszy:
"Ciemność umiłowali,

30. W czwórnasób niżli blaski"
I w pysze swej zuchwali,
Zdeptali dary łaski.
Śnią, że są gdzieś królami,
Cieszą się z jednej chwili,

35. Nie wiedząc, że grzechami
Piekło sobie kupili.
Są jak ślepe kocięta,
Niepomni chwili skonu,
Gdy śmierć im swoje pęta

40. Zakłada po kryjomu.
Wszystko to, przyjacielu,
Podają Ci przed oczy,
Byś nie uległ, jak wielu,
Których robak zły toczy.

45. Życie jest w nas jak rosa,
Którą iskrzy się kwiecie,
Gdy tego chcą niebiosa,
Tak samo błyszczym w świecie.
Lecz słońce rosę suszy.

50. I chwałę kwiatu spija,
Tak młodość gaśnie w duszy,
Gdy świetność jej przemija.
Krasa i wdzięki ciała
W szpetnej więdną starości,

55. Radość zasię niestała
Mrze wśród urągliwości.
Tylko oblicze Pana
wieczystym blaskiem płonie,
Droższe niźli złamana

60. Łodyga życia w skonie,
Przeto strzeż się, mój miły,
Niewieścich wdzięków złudy,
Bo zawszeć one były
Śmierci bramami i zguby.

65. Kaźni wszelkie odmiany
Cierpią pośród katuszy,
Którzy dla życia omamy,
Los zaprzedali duszy.
Ci zaś, którzy z tej czary

70. Grzechów nie pili wielu,
Tych w radosnym bez miary
Oglądasz dziś weselu.
Kto zaś w świecie marności
Zażywał już zabawy,

75. Ów próżen tej radości
Zdaje z niej dzisiaj sprawy.
Pomnij więc, przyjacielu,
Gdy żądze Cię kąsają,
Że radości one wielu

80. W gorzki płacz przemieniają,
Nie staw dalej ni kroku
Na zgubnej owej drodze,
Która brodzących w mroku
Upadkiem karze srodze.

85. Odrzuć precz ziemską miarę
I oczy wznieś do góry,
Byś z całej duszy żarem
Anielskie słuchał chóry.
Tam wieczna chwała boska

90. Rozbrzmiewa na pożytek
I nikt się tam nie troska
O jadło ni napitek.
Którzy w niebie mieszkają,
Szczęścia tam dostąpili.

95. Starcy już nie kwękają
I dziecię tam nie kwili.
Rzesza dusz nieprzebrana,
ktorej głód juz nie pali,
W zachwycie imię Pana

100. Wciąż powtarza i chwali.
Pożywają tam chleba,
Który z niebios pochodzi,
Gdzie umierać nie trzeba
I nie trzeba się rodzić.

105. Tam na królewskim dworze
Niebian ucztuje gromada,
Kłamstwo nic tam nie może
I bezsilna jest zdrada
Młodość tam wieczna nęci,

110. Która jest darem Boga,
Gdzie wzbroniono wejść śmierci
I gdzie obca jest trwoga.
W niebie Króla obrazem
Będą się radowali

115. I szczęśliwi z nim razem,
Będą tam panowali.
Znikną boleść i troski,
Wszelki mozół i znoje,
Gdy Król żywota boski,

120. Lice objawi swoje. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz