10 stycznia 754 roku w pałacu cesarskim rozpoczyna się zwołany przez cesarza Konstantyna V synod, który w zamierzeniach cesarza miał być soborem. Nie znamy listy uczestników, znana jest tylko liczba - 338 biskupów, w zdecydowanej większości zwolenników polityki cesarza. Dlatego też obrady przebiegały spokojnie i bez zakłóceń. 8 sierpnia cesarz przedstawiła kandydaturę Konstantyna z Sylaion na patriarchę Konstantynopola. Po przyjęciu "definicji wiary" zwołane zostało uroczyste publiczne posiedzenie synodu, w kościele w Blachernach. Wtedy klątwą obłożono najbardziej znanych zwolenników kultu obrazów: dawnego patriarchę Germanosa, Jerzego z Cypru i najwybitniejszego Jana Damasceńskiego.
Synod ten, pomimo nieobecności przedstawicieli Rzymu i pozostałych trzech wschodnich patriarchów stanowi kulminacyjny punkt kryzysu ikonoklastycznego. To właśnie na nim zostaje wypracowana oficjalna doktryna, która zostanie obalona dopiero w trakcie soboru nicejskiego II w 787 roku.
Podstawą tej doktryny były Zapytania Konstantyna V. Nie jest znany przebieg debaty, ale zachowała się opracowana przez synod "definicja wiary" odczytana na soborze nicejskim II przez jednego z biskupów prezentujących sobór w Hiereia, Grzegorza z Neocezarei. Stwierdzono w niej, że to diabeł wprowadził do Kościoła kult obrazów, pomimo zakazów ST i nauki Ojców Kościoła Przedstawia niemożliwość malowania Chrystusa takim, jakim okresla go teologia ortodoksyjna, a także niemożliwość odkrycia, poza Eucharystią, jego "prawdziwego" obrazu. Zostaje usunięta lub oczyszczona definicja obrazu "współistotnego" ze swym pierwowzorem. Przede wszystkim zaś biskupi podejmują problem przedstawiania Theotokos i świętych, podkreślając ich zasadniczą rolę orędowników; jeśli nawet ich wizerunki, w przeciwieństwie do wizerunku Chrystusa nie są teologicznie niepoprawne, to są zniewagą dla tych, których przedstawiają., ukazując ich postacie czysto ludzkie, nie umiejąc przekazać chwały Bożej, w której oni uczestniczą. Wtedy to właśnie przypomniano sobie o pismach Epifaniusza z Salaminy który 400 lat wcześniej posługiwał się podobna argumentacją.
Po argumentach teologicznych doszły jeszcze kanony karne, zakazujące malowania i czczenia obrazów, ale także powstrzymujące zbyt gorliwych świeckich przed niszczeniem przedmiotów konsekrowanych. Chodziło o ograniczenie ekscesów do których dochodziło, a także o podkreślenie różnicy pomiędzy przedmiotami uświęconymi liturgicznie, a ikonami czy malowidłami ściennymi, których niszczenie pozostawiano oddolnej inicjatywie. Klątwa obłożono wszystkich którzy usiłowaliby malować Chrystusa materialnymi barwami, ale także tych którzy wątpiliby o wyniesieniu Matki Bożej i świętych i o ich mocy orędowniczej.
W ten sposób prześladowania zwolenników kultu obrazów otrzymały podstawy zarówno prawne jak i teologiczne. Teraz nastąpi wcielenie w życie powyższych ustaleń i od tego momentu rozpoczną sie tak naprawdę prześladowania.
W tym momencie powróćmy do tekstu "Mowy przeciw szkalującym święte obrazy" Jana Damasceńskiego.
22. Starożytni więc, którzy nie znali Boga, byli zmuszeni do oddawania czci bożkom pozbawionym boskiej natury. Teraz jednak, poznawszy prawdziwego Boga, a właściwie - sami będąc poznanymi przez Niego, jakże moglibyśmy z powrotem zwracać się do tych bezdusznych i bezsilnych ze swej natury elementów? Ujrzałem Boga w ludzkiej postaci i "zbawiona została dusza moja". Oglądam obraz Boga, tak jak Go widział Jakub (Rdz 31,30), a jednak w całkiem inny sposób. Jakub bowiem duchowym wzrokiem umysłu oglądał tylko to, co niematerialne i co miało nastąpić w przyszłości, ja zaś rozważam wspomnienie Tego, który stał się widzialny w ciele. Cień apostołów oraz ich sudaria i pasy uzdrawiały chorych i przepędzały złe duchy (Dz 15,6). Dlaczegóż więc cień i obraz świętych nie miałby być przedmiotem czci? "Albo więc zabroń czci całej materii, albo nie zmieniaj niczego w tradycji ani nie przekraczaj odwiecznych granic, które wyznaczyli twoi ojcowie" (Prz 22,28).
23. Tradycja Kościoła została nam przekazana nie tylko za pośrednictwem pisma, ale przekazywano ją także w formie niepisanej. Mówi o tym św. Bazyli w dwudziestym siódmym rozdziale swego dzieła, liczącego trzydzieści rozdziałów, a napisanego do Amfilocha na temat Ducha Świętego: "W całym starannie strzezonym przez Kościół nauczaniu i doktrynie, część nauki posiadamy w formie pisanej, część zaś tradycji apostolskiej została nam tajemniczo przekazana w formie niespisanej, oba zaś te źródła mają jednakową moc, aby prowadzić nas do zbawienia. I nikt, choćby nawet w niewielkim stopniu podważał naukę Kościoła, niech tym prawdom nie zaprzecza. Jeśli bowiem próbujemy odrzucić niepisane zwyczaje, jako nie mające wielkiego znaczenia, możemy czyniąc to wyrzadzić krzywdę tym,które w Ewangelii mają istotne znaczenie". Tak mówi Bazyli Wielki. Skąd na przykład wiemy, gdzie jest święte wzgórze Kalwarii i życiodajny Grób? Czyż dzieci nie dowiedziały się o tym ustnie od ojców? Jest wprawdzie napisane, że Pan został ukrzyżowany na Miejscu Czaszki i pogrzebany w grobie, który Józef wykuł w skale. Same zaś miejsca, które teraz otaczamy kultem, znamy z niepisanej tradycji. Moglibyśmy przytoczyć jeszcze wiele innych, temu podobnych przykładów.
Skąd na przykład pochodzi zwyczaj potrójnego zanurzenia w wodzie chrztu świętego? Dlaczego modlimy się zwróceni na wschód? Skąd tradycja i sposób sprawowania liturgii? Dlatego też święty Paweł Apostoł mówi: "Przeto, bracia, stójcie niewzruszenie i trzymajcie się tradycji, o których zostaliście pouczeni bądź żywym słowem, bądź za pośrednictwem naszego listu" (Tes 2,15). Skoro więc tak wiele zostało przekazane Kościołowi w formie ustnej i jest aż po dziś dzień pieczołowicie strzeżone i zachowane, pytam, dlaczego z pogardą odnosisz się do świętych obrazów?
24. Jeśli mówisz o nadużyciach, to z nich jeszcze nie wynika, że powinniśmy ganić kult obrazów, ale potępiaj raczej pogan, którzy z obrazów czynią sobie bożków. Nie wolno ci też, ze względu na bałwochwalczy kult obrazów u pogan, porzucać naszej pobożnej praktyki. Zaprzysięgają czarownicy i szarlatani, ale i Kościół zaprzysięga katechumenów. Oni przyzywają demonów, i nazywają je bogami, my zaś sporządzamy obrazy prawdziwemu i wcielonemu Bogu oraz sługomi przyjaciołom Bożym, i za pomocą tych obrazów przepędzamy całe zastępy demonów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz