poniedziałek, 10 marca 2014

Bazyli Wielki - Homilia o tym, "że Bóg nie jest sprawcą złego"

     W okresie Wielkiego Postu problem grzechu, pokuty i przebaczenia jest wiodącym tematem. Teraz właśnie mamy czas na to, aby zastanowić się nad sobą, swoim postępowaniem i jego skutkami. Nic więc dziwnego że bardzo często zadajemy sobie wtedy pytanie, dlaczego cierpimy, przecież nieustannie staramy się, chcemy żyć porządnie a pomimo to nieustannie każe nam się pamiętać o grzechu. Dlaczego Bóg dopuszcza na nas cierpienie i pozwala na istnienie zła.
    Oto jak na powyższe pytania w homilii o tym "że Bóg nie jest sprawcą złego" mówi do wiernych jeden z największych Ojców Kościoła, czczony jako Doktor Kościoła - św. Bazyli Wielki:


                        Homilia o tym, "że Bóg nie jest sprawcą złego".

     1. Wiele jest sposobów nauczania, wskazanych nam za pośrednictwem świętego psalmisty Dawida przez działającego w nim Ducha. Raz bowiem, opowiadając o własnych doznaniach i o mężnym znoszeniu tego, co mu się przydarzyło, prorok zostawił nam najwyraźniejsze pouczenie za pomocą własnego przykładu, gdy np. mówi: "Panie, przecz się rozmnożyli co mię trapią?" - Ps 3,2 - to znów ukazuje dobroć Boga i szybkość pomocy, jakiej dostarcza tym, którzy Go naprawdę szukają, w słowach: "Kiedym wzywał wysłuchał mię Bóg sprawiedliwości mojej" - Ps 4,2. Słowa te mają takie samo znaczenie, jak zdanie proroka: "Gdy jeszcze mówić będziesz, On rzecze: Otom ja" - Iz 58, 9, to jest: "Jeszczem nie skończył wzywać, a ucho Boga uprzedziło koniec wzywania!". To znowu, zanosząc do Boga błagania i prośby, uczy nas, w jaki sposób ludzie będący w grzechu, powinni prosić Boga o przebaczenie: "Panie, nie w zapalczywości Twej strofuj mię, ani w gniewie Twoim karz mię" - Ps 6,2. A w psalmie dwunastym wskazuje jakieś przedłużenie pokusy, mówiąc: "Dokądże, Panie, zapominasz mnie do końca?" - Ps 12,1 i przez cały psalm poucza nas, że nie powinniśmy upadać w ucisku, lecz czekać na dobroć Boga i wiedzieć, że oddaje nas na uciski według jakiegoś planu i stosownie do wiary, jaka jest w każdym, wydziela miarę doświadczeń.
     Skoro więc powiedział: "Dokądże, Panie,  zapominasz mnie, do końca i dokąd odwracasz oblicze swe odemnie" - Ps 12,1, zaraz przechodzi do złości bezbożników, którzy spotkawszy się w życiu z jakąś małą przykrością, a nie znosząc przykrzejszych przygód, natychmiast chwieją się w myśli, czy jest Bóg, troszczący się o sprawy ziemskie? Czy patrzy na życie jednostek? Czy każdemu wymierza według zasługi? A gdy potem widzą, że niepożadane ich położenie przedłuża się, utrwalają w sobie przewrotne przekonanie, że nie ma Boga i powtarzają w sercach swoich: "Rzekł głupi w sercu swoim: Nie masz Boga" - Ps 13,1. I wpoiwszy to raz w swój umysł, odtąd bez hamulców kroczy poprzez wszelki grzech. - Jeśli bowiem nikt na nas nie patrzy i jeśli nie ma tego, ktoby każdemu odpłacał według zasługi, to cóż przeszkadza uciskać biedaka, zabijać sieroty, mordować wdowę i przybysza, porywać się na wszelki czyn bezbożny, kalać się nieczystymi i wstrętnymi namiętnościami i wszelkimi zwierzęcymi żądzami? Dlatego, jako następstwo zdania, że nie ma Boga, przywiódł drugie: "Popsowali się i obrzydliwymi się stali w zamiarach swoich" - Ps 13,1. Niemożliwą jest bowiem rzeczą, aby zeszli ze sprawiedliwej drogi ci, których dusz nie dotknęła choroba zapomnienia o Bogu.

    Co zrobić aby nie popaść w takie zwątpienie?  Bazyli daje na to odpowiedź  w tekście skierowanym do mnichów "Reguły krótsze" 294:
     "Pytanie: Z jakiego powodu ktoś przestaje nieustannie pamiętać o Bogu?
      Odpowiedź: Gdy zapomina o dobrodziejstwach Stwórcy i staje się niewdzięczny wobec Dobroczyńcy"
  Bazyli Wielki - "Pisma ascetyczne" t. 2 w: Żródła monastyczne t. 6  Kraków 1995, s. 431

Gdy pamięć o dobru jakie doświadczamy staje się mało istotna, gdy oczekujemy coraz więcej, wtedy zapominamy o Bogu. Dlaczego tak dzieje się? - oto co mówi Bazyli kontynuując homilię:   

     2. Skądże ludy przywiedzione zostały do myśli nic nie wartej i czynią co nie należy? - por. Rz 1,28. Czy nie stąd, że powiedziały: "Nie ma Boga?" Dlaczego popadły w bezecne namiętności i kobiety u nich zamieniły użytek naturalny na przeciwny naturze, mężczyźni zaś z mężczyznami popełniają obrzydliwości? - Rz 1,26. Czy nie dlatego, że zamieniły chwałę Boga nieprzemijającego na podobieństwo bydląt i czworonogów i płazów? - Rz 1,25. Głupiec to więc, jako naprawdę pozbawiony myśli i rozsądku, kto mówi, że nie ma Boga. A podobny do niego i nieustępujący mu bynajmniej w nierozumie jest i ten, kto powiada że Bóg jest sprawcą złego. Za równie ciężki bowiem uważam błąd obydwu, ponieważ obaj zarówno przeczą Temu, który jest dobry, jeden twierdząc, że Go w ogóle nie ma, a drugi uważając, że nie jest dobry. Bo jeżeli jest sprawcą złego, to oczywiście nie jest dobry. Tak jedno jak drugie stanowisko jest zaprzeczeniem Boga. 
     "Skąd tedy, - pyta bezbożnik - choroby? Skąd niewczesne śmierci? Skąd zburzenia miast, rozbicia okrętów, wojny, zarazy? To przecież powiada, są rzeczy złe, a wszystko to dzieła Boga tak, że kogóż innego, jeśli nie Boga, mamy obwiniać o to, co się dzieje?"
     Skorośmy tak wpadli na przedmiot badań, tylekroć omawiany, chciejmy teraz oprzeć mowę o jakąś zasadę powszechnie uznaną i trochę pracowiciej określiwszy problem, spróbujmy wyłożyć go jasno i w porządku.. 

    Dlaczego postępujemy źle i bardzo często nie chcemy zmienić się uważając że nasze postępowanie jest słuszne, gdyż to my jesteśmy najważniejsi? Najczęściej dlatego że nieposłuszeństwo uważamy za zaletę, za wyraz odwagi i intelektualnej samodzielności. Św. Jan Klimak w swoim dziele "Drabina raju" tak zdiagnozował takie postępowanie:
     "Demon walczy na pięści z posłusznymi, niekiedy plugawiąc ich cielesnymi nieczystościami, czyniąc ich zatwardziałymi, zmuszając ich, by byli nadzwyczaj pobudliwi, a niekiedy sprawia, że stają się oschli, nieużyteczni, opieszali w modlitwie, ospali i zamroczeni, ażeby - wmawiając im, że niby to nie mają żadnego pożytku ze swojego posłuszeństwa, a tylko się cofają - odciągnąć ich od atletycznej walki. Bo nie pozwala im przypuszczać, że zapobiegliwe odebranie nam tego, co wydaje się dla nas dobre, staje się częstokroć przyczyną najgłębszej pokory".  
      Jan Klimak - "Drabina raju" - wyd. M. Derewiecki Kęty 2011, s. 135

    3. To tedy jedno należy naprzód założyć w myśli, że będąc tworami dobrego Boga, złączonymi przez Tego, który małe i większe zabiegi koło nas przeprowadza, ani nie moglibyśmy doznać niczego bezwoli Boga, ani nic z tego, co cierpimy, nie jest dla nas zgubne, lub takie, żeby można coś lepszego nawet wymyślić. Od Boga wprawdzie pochodzą śmierci, ale przecież śmierć nie jest w ogóle czymś złym, chyba, gdyby ktoś mówił o śmierci grzesznika, skoro początkiem kar piekielnych jest oddalenie się od kar doczesnych. A znowu kaźnie piekielne nie Boga mają za sprawcę, lecz nas samych. Albowiem początek i korzeń grzechu leży w nas samych i w naszej wolnej woli. Wolno nam przecież było wstrzymać się od złego i nie doznać niczego strasznego, ale my daliśmy się znęcić rozkoszą do grzechu. Jakie więc moglibyśmy podać przystojne usprawiedliwienie, że nie my sami byliśmy sprawcami swych cierpień?
     Zło tedy jest dwojakie: jedno ze wzgledu na nasze odczuwanie, drugie ze względu na naszą naturę. Zło naturalne zależy od nas, jak niesprawiedliwość, rozpusta, nierozsądek, tchórzostwo, zawiść, mordy, trucicielstwa, oszustwa i ile jest jeszcze tego rodzaju grzechów, które brudząc duszę, stworzoną na obraz Stwórcy, zwykły zaciemniać jej piękność. Złem także nazywamy to, co odczuwamy jako przykre i bolesne, jak chorobę ciała, ciosy mu zadane, brak rzeczy koniecznych, poniżenia, straty pieniężne, zgony w rodzinie. Każde z tych nieszczęść zsyła na nas mądry i dobry Pan dla naszego dobra.
     Bogactwa bowiem odbiera tym, którzy ich źle używają, i w ten sposób niszczy narzędzie ich niesprawiedliwości; chorobę zsyła na tych, dla których pożyteczniej jest mieć skrępowane nią członki, niż poruszać się bez przeszkód do grzechu; śmiercią dotyka, gdy się wypełnią granice życia, które od początku każdemu ustanowił sprawiedliwy sąd Boga, naprzód przewidującego z daleka, co dla każdego z nas jest korzystne. Głody zaś, posuchy i ulewy są wspólnymi klęskami miast i ludów, karzącymi nadmiar złości.
     Jak tedy dobroczynny jest lekarz, czy gdy sprawia ciału utrudzenia, czy boleści (z chorobą bowiem walczy, nie z chorym), tak dobry jest Bóg, który przez karanie części stara się o ocalenie całości. Ty jednak nic nie zarzucasz lekarzowi, który jedne części kraje, drugie przypala, inne w ogóle odcina od ciała, lecz i pieniądze mu jakoś płacisz i zbawcą go nazywasz, że na drobnej części wpierw zatrzymuje chorobę, nim cierpienie rozleje się po całym ciele; gdy zaś widzisz miasto, które wskutek trzęsienia ziemi zawaliło się na mieszkańców, albo okręt wraz z załogą rozbity na morzu, nie wahasz się poruszyć bluźnierczego języka przeciw przedziwnemu lekarzowi i zbawcy? A przecież powinieneś był zrozumieć, że dopóki choroba jest lekka, a ludzie uleczalni, zabiegi około nich przynoszą pożytek, gdy zaś choroba okaże się silniejsza niż leczenie, wtedy się musi usunąć część nieużyteczną, aby choroba przez ciągłe rozszerzanie się nie doszła do części najżywotniejszych. Jak tedy nie lekarz jest sprawcą cięcia czy przypalania, lecz choroba, tak i zagłada miast, mająca początek w nadmiarze grzeszników, uwalnia Boga od wszelkiego zarzutu.

     Pojawia się w naszym życiu taki moment, że tak jak pisze Bazyli "choroba staje się silniejsza niż leczenie" - tylko że najczęściej to my sami dokonujemy tego wyboru, dzieje się to wtedy gdy jak pisze papież Benedykt XVI  w swojej książce "Jezus z Nazaretu" pisząc o tym czego dopuścił się Judasz:

     "Kto zrywa przyjaźń z Jezusem, kto zrzuca z ramion Jego "słodkie jarzmo", ten nie odzyskuje wolności, nie staje się wolny, lecz zostaje niewolnikiem innych mocy. Albo raczej: Fakt zdradzenia tej przyjaźni jest następstwem działania innych mocy, na które Judasz się otworzył". 

Benedykt XVI - "Jezus z Nazaretu cz. 2" - wyd. Jedność, Kielce 2011, s . 80 

     4. "Lecz, jeśli Bog nie jest sprawcą złego" - powiada bezbożnik - co znaczą te słowa: "Ja jestem tym, który stworzył światłość i stworzył ciemność; który czyni pokój i stwarza złość" - Iz 45,7 - i znów te: "Zstąpiło złe od Pana do bramy Jeruzalem" - Mich 1,12 - i to: "Azaż będzie złe w mieście, któregoby Pan nie uczynił" - Am 3,6. A w wielkiej pieśni Mojżesza: "Obaczcie, żem ja jest sami nie masz innego Boga oprócz mnie: ja zabiję, ja ozywię; zranię i ja uleczę" - Powt. Pr. 32,39.
     Otóż w oczach tego, który rozumie myśl Pisma, żadne z tych zdań nie zawiera oskarżenia Boga, jakoby był sprawcą i twórcą złego. Ten bowiem, co powiedział: "Ja jestem, który stworzył światłość i stworzył ciemność", stwierdza przez to, że jest stwórcą stworzenia, ale nie jest sprawcą czegoś złego. Abyś zaś nie sądził, że kto inny jest sprawcą światłości, a kto inny ciemności, powiedział, że sam jest twórcą i mistrzem rzeczy, które się wydają w stworzeniu przeciwne sobie; a słowa te ostrzegają cię również, żebyś nie szukał innego stwórcy ognia, a innego powietrza, a innego ziemi, skoro te żywioły wydają się jakieś przeciwne sobie z powodu przeciwieństwa jakości. Byli już tacy, co tak właśnie sądzili, i popadli w wielobóstwo. 
     "Czyni pokój i stwarza złość". Otóż przede wszystkim czyni pokój w tobie, gdy przez dobrą naukę uspokaja twój umysł, godzi afekty i prowadzi do lepszego stanu tak, że przestawszy być złymi, biorą na siebie naturę dobrego. - "Serce czyste stwórz we mnie Boże" - Ps 50,12. I znów: "Aby dwoje stworzył w jednego człowieka" - Ef 2,15. Wyraz "stworzył" nie znaczy: z niczego do istnienia wyprowadził, lecz że przemienił to, co jest. Również: "I jeżeli jest w Chrystusie jakie nowe stworzenie" - 2 Kor 15,17. I znowu Mojżesz: "Azaż nie on jest ojcem twoim,który cię posiał i uczynił i stworzył cię" - Powt. Pr. 32,6. Tutaj po uczynieniu umieszczone stworzenie wyraźnie na uczy, że wyraz stworzenie położony jest, jak często, w znaczeniu poprawienia tak, że czyniący pokój, czyni pokój ze stworzenia złości, to jest z przemienienia jeji doprowadzenia do lepszego stanu.
     A dalej, jeżelibyś przez pokój rozumiał zabezpieczenie przed wojnami, a złem nazywał trudy towarzyszące wojującym, jak dalekie wyprawy, mozoły, niespania, strachy, poty, rany, rzezie, zdobywania miast, branie w niewolę, uprowadzenie, żałosne widoki jeńców i w ogóle wszystkie cierpienia, towarzyszące wojnom, to powiadamy, że spotykają one winnych kary według sprawiedliwego sądu Boga, spuszczającego ukaranie przez wojny. Czybyś ty chciał, aby nie spłonęła była Sodoma po owych bezbożnictwach? Albo, żeby nie była zburzona Jerozolima, ani opustoszała świątynia po strasznym szaleństwie Żydów wobec Pana? A jakże inaczej stałoby się zadość sprawiedliwości, jeżeli nie przez ręce Rzymian, w które wydali Pana naszego nieprzyjaciele swego życia, Żydzi? To też nieraz sprawiedliwie nieszczęścia wojny spadają na winnych.
    A słowa: "Ja zabiję i ja ożywię", bierz, jeśli chcesz, w znaczeniu potocznym. Strach bowiem buduje prostaczków. - "Zranię i ja zleczę". I to, rozumiane samo przez się, jest pożyteczne, bo cios wzbudza strach, a zleczenie skłania do miłowania. Wolno ci jednak i wyższego sensu domyśleć się w tych słowach: "Ja zabiję" - grzechem: i "ja ozywię" - sprawiedliwością. "O ile bowiem człowiek zewnętrzny się psuje, o tyle wewnętrzny się odnawia" - 2 Kor 4,16. Nie innego więc zabija a innego ożywia, lecz tego samego ożywia przez to, czym go zabija, i za pomocą czego zranił, leczy, według przysłowia, które mówi: "Ty go ubijesz rózgą, a duszę jego z śmierci wybawisz" - Przyp 32,14. A więc ciało jest bite, aby dusza była uleczona; uśmiercony zaś jest grzech, aby żyła sprawiedliwość.
     Zdanie: "Zstąpiło złe od Pana do bramy Jeruzalem" wykłada się samo przez się. Jakież to zło? Huk rydwanów i jeźdźców. Gdy zaś słyszysz: "Azaż będzie złe w mieście, któregoby Pan nie uczynił", rozumiej wyraz "złe" w ten sposób, że Pismo każe się domyślać ukarania, zesłanego na grzeszników dla poprawienia ich z grzechów. "Dotknąłem cię i trapiłem niedostatkiem" - Powt. Pr 8,3 - mówi Pismo, aby ci dobrze czynić; zanim bowiem niesprawiedliwość bez miary się rozleje, wstrzymuje ją, jak potok, powstrzymany jakimś silnym wałem i zaporą.  
 


 


środa, 5 marca 2014

Leon Wielki - Mowa 40 - Na Wielki Post Mowa 2

Dzisiaj wkraczamy w okres Wielkiego Postu. Warto więc w ten dzień przekonać się co mówili do swoich wiernych Ojcowie Kościoła.
Do dnia dzisiejszego zachował się zbiór prawie 100 mów wygłoszonych do wiernych przez pierwszego papieża który w uznaniu swoich zasług otrzymał tytuł  - "Wielki". Mowa o papieżu św. Leonie Wielkim - papież w latach 440 - 461. W zachowanym zbiorze mów wygłoszonych w trakcie pontyfikatu przez papieża Leona zachował się zbiór 12 mów na Wielki Post. Zacytuję teraz treść Mowy 2 na Wielki Post - w zbiorze mów występuje jako Mowa 40.
Zamiast komentarza niech przemówi papież.:

                                                               Mowa 40

                                                            Na  Wielki  Post  2


     1. Najmilsi! Wprawdzie już sam powrót okresu przedwielkanocnego ustalonego prawem, przynosi nam ten nakaz, abyśmy pościli przez dni 40; ale i naszą powinnością jest dodać zachętę. Za łaską Pana nie będzie ona ani bez pożytku dla ospałych, ani uciążliwa dla gorliwych. Boć skoro te dni w szczególniejszy sposób przeznaczone są na spotęgowanie sumienności w pełnieniu zadania religijnego, jestem święcie przekonany, że nie masz między wami takiego, co by z radością nie przyjął pobudki do dobrego dzieła. - Zmienna jest natura nasza, dopóki pozostaje pod władzą śmierci; chociażby ona osiągnęła najwyższe jakich cnót szczyty, zawsze jednak już to upaść może, już to podnieść się jeszcze wyżej. Jest to nawet cechą rzetelnej sprawiedliwości doskonałych, że nigdy nie uważają oni siebie za już doskonałych; gdyby bowiem spuścili z oczu cel niedokończonej jeszcze pielgrzymki ziemskiej, mogliby snadnie właśnie wtedy narazić się na niebezpieczeństwo upadku, kiedy ustali w dążeniu do postępu. Ponieważ nikt z nas, najmilsi, nie jest tak doskonały i święty, żeby nie mógł coraz więcej doskonalić się i uświęcać, wszyscy przeto w ogóle, bez względu na różnice stopni i na jakość zasług, od już zdobytych do jeszcze nieosiągniętych biegnijmy ze zbożną zachłannością; wychodźmy ciągle naprzód koniecznym zwiększeniem dobrych czynów poza już sobie przyswojoną miarę. Kto w tych zwłaszcza dniach nie okaże większej gorliwości w służbie Bożej, ten widocznie niezbyt jest religijnym w innym czasie.

     2.  W porę tedy ozwały się dla uszu naszych te słowa Apostoła, dopiero co przeczytane z jego przepowiadania: - "oto teraz czas pożądany, oto teraz dzień zbawienia" - 2 Kor 6,2. Czyż bowiem może być coś nad ten czas bardziej godne pożądania i od tych dni zbawienniejsze, kiedy wypowiada się walkę błędom, a wzrasta we wszystkich cnotach? Zawszeć co prawda, duszo chrześcijańska, winna była mieć się na baczności wobec wroga twego zbawienia i udaremniać jego zasadzki. Teraz jednak jeszcze więcej strzec się musisz i działać przezorniej, bo i nieprzyjaciel twój sroższą teraz pała nienawiścią. Toc teraz właśnie po całym świecie wytrąca się mu z ręki berło zadawnionego panowania i odtrąca niezliczony "sprzęt zdobyczny". Całe gromady wszelkiej narodowości i języka wyrzekają się straszliwego łupieżcy. Po wszystkiej ziemi tysiące ludzi przygotowuje się do odrodzenia w Chrystusie; nie masz juz takiego stanu, co by nie powstawał przeciw jego tyranii. Ze zbliżaniem się zaś tego dnia, w ktorym oni mają stać się "nowym stworzeniem" wyrzuca się z nich precz władającego nimi ducha złości. Zgrzyta więc nienawistnie pozbawiony łupu niegodziwiec i stara się powetować sobie nowym zyskiem prawo, jakie mu się z rąk wymyka. Niezmordowanie i bez wytchnienia poluje na owieczki, niebacznie oddalające się od świętej owczarni, starając się na stromych zboczach rozkoszy i urwiskach rozwiązłości doprowadzić je do zguby. Rozognia gniewy, syci zawiści, zaostrza pożądliwości, wyszydza wstrzemięźliwych, łechce podniebienia smakoszy.

      3. Czyż taki bowiem nie śmiałby kogo zaczepić - on, co do samego Pana naszego, Jezusa Chrystusa, ważył się przystąpić, próbując swoich podstępów? Opowiadanie ewangeliczne jasno nam przedstawiło, że Zbawiciel nasz, Bóg prawdziwy, po 40 dniach i nocach poszczenia, zaczął łaknąć odczuwając głód, podobnie jak my, słabe istoty. Chciał w ten sposób okazać też w pełni prawdziwe swoje człowieczeństwo, z góry zapobiegając wszelkim co do tego bezbożnym mniemaniom i błędom.
     Wtedy szatan ucieszył się, że znalazł w nim oznaki natury, podległej cierpieniu i śmierci, że zaś najbardziej obawiał się mocy Pana, potęgę Jego wystawił na próbę, mówiąc: "jeśliś jest synem Bożym, rozkaż, aby te kamienie stały się chlebem" - Mt 4,3. Wszechmogący mógł oczywiście jego żądanie spełnić, boć pewnie nic łatwiejszego, jak żeby na rozkaz Stworzyciela wszelkie stworzenie przybierało taką postać, jakiej On sobie życzy; tak było np. na owych godach małżeńskich; skoro tylko zechciał, przemienił wodę w wino (Jan 2,1). Ale tutaj postanowieniom Pańskim, powziętym dla naszego zbawienia, przystało raczej udaremnić chytrość rozpysznionego wroga nie tyle siłą Bóstwa, co tajemnicą pokory. Po przepędzeniu zaś szatana, kiedy wszystkie fortele zwodziciela spełzły na niczym, "przystąpili do Pana i służyli Mu aniołowie" - Mt 4,11. Wśród podstępnych nagabywań szatańskich miała się okazać szczerze ludzka natura, w usługiwaniu zaś świętych aniołów ujawnić bóstwo tego, co i rzeczywistym człowiekiem i prawdziwym jest Bogiem. Niech zadrżą tedy synowie i wychowankowie szatana, ci, co to będąc jadu wężowego pełni, uwodzą ludzi prostodusznych! Przeczą oni temu, że w Chrystusie były rzeczywiście obie prawdziwe natury, odzierając w nim albo Boga z człowieczeństwa, albo człowieka z bóstwa. A przecież jeden i drugi fałsz ich twierdzenia rozbija się tak oczywiście o dowód tych jednoczesnych zdarzeń; odczuwanie głodu cielesnego okazało dobitnie pełną ludzką naturę, usługiwanie zaś aniołów ujawniło pełne bóstwo.

     4. Najmilsi, pouczył nas Zbawiciel, że "nie samym chlebem żyje człowiek, ale i wszelkim słowem Bożym" - Łk 4,4; Mt 4,4. Słuszna przeto, aby lud chrześcijański więcej tęsknił za pokarmem słowa Bożego niż za dosytem chleba. Ochotnym i radosnym sercem rozpoczynajmy ten uroczysty post w duchu wiary. Obchodźmy go nie jałową głodówką, do jakiej zmusza nas nierzadko już to jakieś niedomaganie fizyczne, już to niesmak przesytu - jeno szczodrą wolą czynienia dobrze. -  Bądźmy jednymi z tych, co o których sama Prawda powiada: "błogosławieni ci, co łakną i pragną sprawiedliwości, albowiem oni będą nasyceni" - Mt 5,6. Zasmakujemy w uczynkach miłosierdzia. Nasycajmy się pokarmem, odżywiającym na wieczność! Nakarmienie ubogich z darów naszych oto niech będzie nasza przyjemność; przyodzianie nagich niezbędną im odzieżą - oto radość nasza!  Dajmy odczuć nasze ludzkie współczucie chorym, przykutym do łoża boleści, niedołężnym kalekom, znękanym wygnańcom, opuszczonym sierotom, w smutku i troskach pogrążonym wdowom. By zaradzić ich wszystkim potrzebom, winien każdy wnosić cząstkę własną, swojej dobrej woli. Kto wielkie ma serce, temu środków nie zabraknie nigdy! Boć nie od wielkości majątku zawisła miara współczucia i miłości bliźniego. W dobrą wolę bogaty nawet przy małych zasobach potrafi się zasłużyć. - Zapewne nakład bogatych większy będzie niż mniej zamożnych, ale owoc z ich uprawy nie będzie się różnił, jeśli z jednakową pielęgnowany jest miłością.

     5. Istnieją jednak także, najmilsi, inne korony cnót wspaniałych, po które w tej tak sposobnej do pełnienia dobrych uczynków dobie siegać można bez uszczuplenia spichrzów i bez ofiar pieniężnych; poskromić np. własną swawolę, wyrzec się pijaństwa, ująć żądze cielesne w karby czystości; albo też przekuć zawiść na miłość, pojednać się z wrogiem, opanować spokojem swoją popędliwość i wyrozumiale darować krzywdę; albo wreszcie taki wdrożyć obyczaj między chlebodawcami a służbą, żeby pierwsi nie dawali odczuwać dotkliwie swej władzy, druga natomiast sama z siebie powolniejsza była rozkazom. Oto jest postępowanie jednające nam miłosierdzie Boże i przebaczenie grzechów, oto przygotowanie do zbożnego obchodu chwalebnej uroczystości Zmartwychwstania. Przykładem takiego zachowania, uświęconym dawną już tradycją, świecą nam sami pobożni cesarze rzymskiego imperium. Skłaniają oni pokornie swoją władzę i majestat w hołdzie przed tajemnicą Męki i Zmartwychwstania Pańskiego. - Łagodząc surowość swoich ustaw, uwalniają z kajdan wielu ciężkich przestępców. - Łaskawość ich, wzorowana w tej porze zmiłowań na niebios dobroci, to hasło do ubiegania się o nią dla wszystkich. Niech tedy i narody chrześcijańskie idą w ślady swych władców i do łaskawości w swym życiu domowym pobudzają się królewskimi przykłady! Nie godzi się bowiem, aby prywatny wymiar sprawiedliwości był surowszy niż publiczny. (Raźno zatem do dzieła!) Niech będą winy odpuszczone i prysną kajdany niewoli, urazy do cna wymazane, a żądza zemsty precz wyklęta! Łaska Boża i łaskawość ludzi sprawie, że wszyscy - wszyscy jak jeden mąż, wejdą w progi uroczystych świąt rozradowanym, wolnym od win sercem! Przez tego Pana naszego, Jezusa Chrystusa, który z Ojcem i z Duchem Świętym zyje i króluje, jako Bóg w wieczności nieskończonej. Amen.

Test pochodzi z:  św. Leon Wielki - Mowy - Księgarnia św. Wojciecha 1957, POK  t. XXIV, s.174 - 179