środa, 18 lutego 2015

Leon Wielki - Mowa na Wielki Post 9

  Wśród wielu zachowanych mów papieża Leona Wielkiego szczególne miejsce zajmuje 12 mów na Wielki Post. Nie znamy dokładnej daty ich powstania. Przypuszcza się że mogły powstać podczas pierwszych 10 lat pontyfikatu a więc w latach 440-450.
   Jak duże znaczenie ma ten okres dla chrześcijanina może świadczyć to, że według Leona  okres Wielkiego Postu został ustanowiony przez Apostołów natchnionych przez Ducha Świętego. Tak więc okres ten  z racji swojego pochodzenia zarówno Boskiego jak i apostolskiego, o czym mówi papiez w początkowych słowach swojej 4 mowy na Wielki Post:

    "Najmilsi! Czyż mógłbym odpowiedniej rozpocząć - mając przemówić do was na temat Wielkiego a tak świętego postu - niż słowy Apostoła? Chrystus przez jego usta mówił.Powtarzając więc za nim, co przed chwilą odczytano, powiadam: "oto teraz czas pożądany, oto teraz czas zbawienia" - 2 Kor 6,2"

  jest okresem który słusznie zasługuje na miano Wielkiego - jest on bowiem świętym, uroczystym okresem w trakcie którego poprzez praktykowanie postu i wstrzemięźliwości przygotowujemy się do właściwego przeżycia Paschy - centrum naszej wiary.
   Oddajmy więc głos papieżowi:

                        
                                                 Mowa 47 - Na Wielki Post 9

     1. Najmilsi! Wiadomo, że pośród  uroczystości chrześcijańskich tajemnica wielkanocna ma pierwszeństwo przed wszystkimi. Na godny i odpowiedni jej obchód przygotowują nas urządzenia całego roku. Ale największej pobożności wymagają dni obecne. Stawiają nas one, jak sobie uprzytomnimy, przed progiem tej najwznioślejszej tajemnicy Bożego miłosierdzia. Słusznie na ten czas święci Apostołowie z natchnienia Ducha Św. zarządzili większe posty. Przez uczestnictwo w noszeniu Krzyża Chrystusa i my także mamy czynić coś z tego, co On dla nas uczynił. W tym sensie wyraża się Apostoł: "jeżeli z nim razem cierpimy, abyśmy z nim razem i uwielbieni byli" (Rzym 8,17). Udział w cierpieniu Pana jest najpewniejszą rękojmią udziału w obiecanej szczęśliwości. Nikomu, najmilsi, warunki czasu nie odmawiają uczestniczenia w tej chwale, wbrew mniemaniu jakoby pokój niezamącony prześladowaniami nie nastręczał sposobności do mężnej cnoty. Pouczające pod tym względem są słowa Apostoła, mówiącego: "wszyscy, którzy chcą żyć pobożnie w Chrystusie, prześladowanie cierpieć będą" ( 2 Tym 3,12), czyli, że nie zabraknie nigdy ucisku prześladowań tam, gdzie nie zabraknie praktykowania pobożności. Sam Pan zaś powiada w swych napomnieniach: "kto nie bierze krzyża swego i nie naśladuje mnie, nie jest mnie godzien" (Mt 10,38). Powiedzenie to dotyczy bez wątpienia nie tylko uczniów Chrystusowych, ale i każdego z wiernych z osobna i całego Kościoła. W Apostołach, obecnych wtedy przy nim, cały Kościół posłyszał, co mu wychodzi na zbawienie. Jak więc po wszystkie czasy należy żyć pobożnie, tak też po wszystkie czasy trzeba krzyż nosić. Słusznie zaś mówi się o "swoim krzyżu", każdy bowiem dźwiga krzyż swojego rodzaju i rozmiaru. Jedna jest nazwa prześladowania, ale nie jeden bywa powód ścierania się, i niebezpieczniejszym, niż otwarty wróg, jest napastnik, działający z zasadzki. Pobożny Hiob, doświadczywszy na przemian dobrej i złej woli na świecie, zbożnie i prawdziwie mawiał: "Czyż nie bojowaniem jest życie człowieka na ziemi?" (Hiob 7,1). Boć nie same tylko cielesne cierpienia i udręki biją w człowieka wierzącego. I zdrowego na ciele trapi ciężka choroba, gdy zmysłowej żądzy pozwoli siebie rozhartować. Roztropna dusza - gdy "ciało pożąda przeciw duchowi, a duch przeciw ciału" (Gal 5,17) - krzyżem Chrystusa odpiera kazdy wabik szkodliwych żądz, ponieważ sama przeszyta jest gwoździem wstrzemięźliwości i bojaźnią Bożą (Ps 118,120). Ale za swoją niezłomność w dobrem spotka się ona z wrogą postawą u tych, co inaczej, niż ona, myślą, i ulegają podszeptom szatana. Nienawidzą oni po prostu ludzi prawych, ponieważ w zestawieniu z nimi swoją opinię, już zaszarganą złymi obyczajami, tracą jeszcze bardziej. Niegodziwi nie dadzą więc spokoju sprawiedliwym, pijacy nie przepuszczą trzeźwym, kłamcy nie zgodzą się nigdy z rzetelnymi, pyszni nie ścierpią łagodnych, butni - skromnych, chciwcy - szczodrą mających rękę. A z tych przeciwieństw tak ostre powstaną tarcia, że choćby one na zewnątrz przycichły, to na dnie dusz pobożnych długo pozostawią niepokój. Sprawdza się tedy, że ci, co "chcą żyć pobożnie w Chrystusie, prześladowanie cierpieć będą" ( 2 Tym 3,12), sprawdza się i to, że przez całe życie bojować musimy (Hiob 7,1). Już więc na podstawie osobistych doświadczeń każdy wierny winien się uzbrajać krzyżem Chrystusowym, aby był godnym Chrystusa.

     2.  Na takich jednak, najmilsi, co bojowaniem zdobywają nagrodę wieczną, chytry szatan zasadza się przede wszystkim w ten sposób, że podkopuje w nich wiarę, nie mogąc od razu zniszczyć ich prawości. Boć na manowce zejdzie każdy, kto da się odwieść od wyznawania prawdy, i z biegiem czasu całkiem w nich się zagubi. Im dalej odbije się od światła katolicyzmu, tym bliższy będzie śmierci. I za naszych czasów doznają tego nieoględnie na sobie ci, co z ducha dawno już pogrzebanego i potępionego błędu snują na nowo starą niedorzeczność. Ośmielają się oni zaprzeczać dwojaką naturę Chrystusa, jedni, twierdząc, że nie przyjął na siebie prawdziwego ciała, inni, że bóstwo w ciało się w nim obróciło. W ten sposób według Manesa nie byłoby zmartwychwstania, jeśli nie mogło być cierpienia; podług Apolinarisa zaś samo bóstwo Słowa podległoby zmianie, stając się cierpiętliwym. A cóż to jest tak myśleć i tak nauczać lud chrześcijański? Nie jestże to samo, co burzyć same podstawy naszej religii? Nie jestże to przeczyć, że prawdziwy Syn Boży jest też prawdziwym synem człowieczym?!
     Wszak w Nim jedynie jest zbawienie świata. Tak świadczy zakon, tak poręczają spełnione proroctwa, tak głoszą światu wszystkie figury Starego Testamentu. Nie ma przeto wątpliwości, że owa tajemnica miłosierdzia często i od dawna oznajmiana, spełniła się w czasie z góry postanowionym. Wprawdzie odkąd "Słowo ciałem się stało" (J 1,14), bóstwo i człowieczeństwo tak się jednoczą w osobie Chrystusa, że obie jego natury działają nierozdzielnie, jednak prawdziwa Ewangelia lubi bardzo często nazywać go "synem człowieczym" głosząc równocześnie, że jest synem Bożym. Omawiając różne rzeczy, bądź człowieczeństwu, bądź boskości własne, pod nazwą syna człowieczego wspomina jedne i drugie, nie rozróżniając. Czyni zaś tak dlatego, aby człowiek wierzący, wyznając Boga-Człowieka w Panu naszym Jezusie Chrystusie, narodzonym z Maryi Panny, nie wahał się uznawać tak ludzkiej natury w Bogu, jak boskiej w człowieku, a więc, że i w Słowie jest prawdziwie niskie człowieczeństwo przyjętego, i w ciele prawdziwy majestat Boga przyjmującego.

   3. Niechaj wam, najmilsi, wystarczy to krótkie omówienie Wcielenia Słowa z okazji tego święta wielkanocnego, na które winniśmy się przygotować, oczyszczając serca. Zresztą niejednokrotnieśmy was o nim pouczali. Teraz zaś zwracam waszą uwagę, pobożni słuchacze, na to, czego żąda chwila obecna, zachęcając mianowicie, abyście ten święty i zbawienny post zdobili uczynkami miłości. Ponieważ zaś przede wszystkim starać się należy o przebaczenie grzechów, możecie być pewni że dostąpicie miłosierdzia, jeżeli sami przebaczycie wszelkie urazy swoim podwładnym. Przystoi bowiem, aby ludy Boże szły na tak wielkie święto z pokojem i pojednaniem w sercach. Jeżeli w te dni nawet sądy publiczne zmniejszają surowość kar i ich wymiar, jakżeż łagodnieć winny serca chrześcijan! Ich powinnością raczej jest starać się usilnie, by nikt nie cierpiał od chłodu i głodu, nikt nie przymierał z nędzy lub marniał z przygnębienia, by nie było skutych w kajdany i zamkniętych w więzieniach. Choćby największe były powody do uraz, człowiek nie tyle ma sobie zaprzątać głowę wielkością cudzej przewiny, ile uprzytomnieć sobie, że jest takim samym, jak inni człowiekiem, i że od tego, jak bliźniego osądza, zależy, czy sam dostąpi miłosierdzia u Sędziego Boga. A "błogosławieni miłosierni" (Mt 5,7), ponieważ nad nimi zmiłuje się Bóg. On, co żyje i króluje na wieki wieków. Amen. 


Św. Leon Wielki - Mowa 47 w:  Św. Leon Wielki - Mowy, Księgarnia św. Wojciecha, Poznań 1957, s. 210 - 214 

    

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz