Pomiędzy rokiem 743 a rokiem 754 Konstantyn V zredagował zbiór "Zapytań"w którym to utworze stworzył zarys teologii ikonoklastycznej. Nie jest nam znany oryginał tego dzieła, a jedynie jego fragmenty zachowane w zredagowanych 70 lat później "Kontraargumentach"patriarchy Nikefora. W każdym bądź razie cesarz potwierdza swoja ortodoksję podając na początku definicję dwóch natur, zjednoczonych bez pomieszania w jednej osobie Chrystusa - co było zgodne z definicjami soboru chalcedońskiego. Następnie jednak pojawia się pogląd, że prawdziwy obraz musi być współistotny ze swoim prototypem, z czego wynika, że jedynym wartościowym obrazem Chrystusa jest ten obraz, którego dostarcza Eucharystia, jest w niej bowiem obecność istotowa, <ponieważ chleb, który spożywamy, jest obrazem Jego ciała...; nie jest tak, że każdy chleb jest Jego ciałem, lecz jedynie ten, który poprzez kapłańską celebrację zostaje wyniesiony ponad to, co uczynione ręką ludzką, na wysokość tego, co nie jest dziełem ludzkiej ręki> - tak pisze cesarza. Tak więc obraz materialny, zmuszony do <opisania> swego modelu, może to zrobić jedynie w odniesieniu do ludzkiej natury Chrystusa, lecz nie do Jego natury boskiej, gdyż ta z definicji jest <nieopisywalna>. Z teologicznego punktu widzenia przedstawienie Chrystusa łączące boskośc i człowieczeństwo jest więc niemożliwe lub heretyckie - jedno z dwojga: albo malarz przedstawił samą tylko ludzką naturę Chrystusa, rozdzielając jednak jego osobę na dwie, albo uszanował jedność osoby, mieszając jednak dwie natury i opisując nieopisywalne, co powoduje oskarżenie o nestorianizm lub o monofizytyzm.
W ten oto sposób cesarz stworzył teoretyczne podwaliny do decyzji które miał wydać zwoany przez cesarza sobór. Zwołany pod nieobecność patriarchy Konstantynopola. Dotychczasowy - Anastazy, zmarł bowiem kilka miesięcy wcześniej, a nowego jeszcze nie wyznaczono. Pomimo to sobór został zwołany i pod przewodnictwem trzech biskupów: Teodozjusza z Efezu, Sisiniosa z Perge i Bazylego z Pizydii rozpoczął w dniu 8 sierpnia 754 roku obrady w cesarskim pałacu w Hiereia.
Powróćmy w tym momencie do tesktu Mowy św. Jana Damasceńskiego w obronie kultu obrazów:
21. Kiedy wyobrażamy sobie Chrystusa jako Pana i Króla, nie odmawiamy Mu także wojska. Wojskiem zaś Pana są Jego święci. Skoro jednak ziemski władca chce ogołocić swego Króla i Pana z wojska, pozbawcie go także jego własnych żołnierzy. /Aluzja do decyzji cesarza Leona III Izauryjczyka, ktory w 726 r. miał wydać edykt zabraniający kultu wszelkich obrazów oraz polecił zniszczyć umieszczoną jeszcze przez Konstantyna Wielkiego ikonę Chrystusa nad brązową bramą pałacu cesarskiego Chalke, stanowiącą główne wejście do Świętego Pałacu/ Odrzućcie jego purpurę i diadem, skoro on w swych nakazach odmawia należnej czci tym znakomitym zwycięzcom nad złem. Jeśli bowiem [święci] są dziedzicami Boga i współdziedzicami Chrystusa oraz będę uczestnikami Bożej chwały i królestwa, to dlaczego ci przyjaciele Chrystusa nie mieliby się stać już na ziemi współuczestnikami Jego chwały? "Nie nazywam was sługami - mówi Bóg - wy jesteście moimi przyjaciółmi" (J 15, 14-15). Czyż mielibyśmy pozbawiać ich tej chwały, którą obdarzył ich Kościół? O zuchwała ręko! Cóż za bezczelność umysłu powstającego przeciw Bogu i sprzeciwiającego się Jego przykazaniom! Ty który odmawiasz czci obrazowi, nie czcisz także Syna Bożego, "który jest obrazem niewidzialnego Boga" (Kol 1,15), żywym i całkowicie podobnym Jego odbiciem (Hbr 1,3).
Oddaję cześć obrazowi Chrystusa jako wcielonego Boga, obrazowi Pani wszystkich Bogarodzicy jako Matce Syna Bożego oraz obrazom świętych jako przyjaciół Boga, ktorzy przelali swą krew wwalce przeciw grzechowi a przelewając krew za Chrystusa naśladowali Go, który pierwszy przelał własną krew za nich, oraz szli Jego śladami. Stawiam sobie przed oczy ich wspaniałe czyny i cierpienia na obrazach przedstawione, aby się przez nie uświęcać i zapalać pragnieniem ich naśladowania. A czynię to ze względu na przynależną im cześć i szacunek, bo jak mówi święty Bazyli: "Cześć oddana obrazowi przechodzi na jego prototyp".
Jeśli wznosisz kościoły ku chwale Bożych świętych, to sporządzaj także ich wizerunki. Nie dla uczczenia ludzi wznoszono w starożytności świątynię, nie radowano się także ze śmierci sprawiedliwych, lecz ich opłakiwano, tego zaś, kto dotknął ciała umarłego, uważano za nieczystego, nawet kiedy chodziło o ciało Mojżesza. Teraz jednak wspomnienia świętych obchodzimy uroczyście. Śmierć Jakuba opłakiwano, ale już śmierć Szczepana świętuje się uroczyście. Albo zatem, odwołując się do dawnego Prawa, odrzuć wszystkie uroczyste wspomnienia świętych, albo przyjmij także ich obrazy, które, jak mówisz, sporządzone były wbrew Prawu. Niemożliwe jest jednak porzucenie czczenia pamięci świętych; nakazuje to bowiem czynić chór świętych Apostołów i natchnionych Ojców.
Odkąd bowiem Słowo Boże stało się ciałem, upodobniwszy się do nas we wszystkim z wyjątkiem grzechu, wzięło w posiadania to, co nasze, nie ulegając przy tym żadnemu pomieszaniu i pozostając niezmienne; wskutek zaś wzjamenego przenikania się Jego bóstwa i człowieczeństwa, także przybrane ciało zostało ubóstwione, a przez to i my - uświęceni. I odkąd Syn Boży i Bog zarazem, nie podlegający cierpieniu ze wzgledu na swe bóstwo, przybrawszy ciało cierpiał i odkupił naszą winę w podziwu godny i chwalebny sposób (przelewając za nas krew, przez którą wstawia się za nami u Ojca), odtąd staliśmy się naprawdę wolni. I odkąd wstąpił do piekieł, ogłosił czas łaski uwięzionym tam od wieków duszom, przywrócił wzrok ślepym, a uwięził mocarza (Mt 12,29). Zmartwychwstał potęgą własnej mocy, zachowując swoje nieśmiertelne ciało, skąd i my nieśmiertelność osiągnęliśmy.
Odkąd wreszcie narodziliśmy się z wody i z Ducha, staliśmy się dziećmi Bożymi i dziedzicami Boga.. Dlatego to św. Paweł nazywa wiernych świętymi. I dlatego też nie opłakujemy śmierci świętych, ale z niej się radujemy. I dlatego wreszcie "nie jesteśmy już poddani Prawu, lecz łasce" (Rz 6,14), "będąc usprawiedliwionymi przez wiarę" (Rz 5,1) i znając jedynego, prawdziwego Boga - "Prawo nie dla sprawiedliwego jest przeznaczone" (1Tm 1,9) - Nie jesteśmy już niczym małe dzieci zniewoleni przez literę Prawa, ale odżywiani solidnym pokarmem, nie tym, który prowadzi do bałwochwalstwa, osiągneliśmy pełnię dojrzałości. Dobre jest Prawo, które jako lampka oliwna świeci w ciemności, ale tylko do czasu, kiedy nastaje świt. Teraz jednak gwiazda poranna zaświtała już w naszych sercach, a żywa woda poznania Boga pokryła pogańskie morza, i wszyscy poznaliśmy Pana. "To co dawne minęło, a oto wszystko stało się nowe" (2 Kor 5,17). Boży Apostoł [Paweł] tak oto mówił do Piotra, najwyższego spośród Apostołów: "Jeśli ty, choć jesteś Żydem, żyjesz według obyczajów przyjętych wśród pogan, a nie wśród Żydów, jak możesz zmuszać pogan do przyjmowania zwyczajów żydowskich?" (Ga 2,14). A do Galatów pisze: "I raz jeszcze oświadczam każdemu człowiekowi, który poddaje się obrzezaniu: jest on zobowiązany zachować wszystkie przepisy Prawa" (Ga 5,3).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz