Piękne słowa Daniela Ropsa o ikonach:
"Ikona pozwala zrozumieć ludziom Zachodu, co rzeczywiście było stawką w tej <kłótni o wizerunki>, w ktorej bizantyjski Wschód trwał pokaleczony aż do krwi przez tyle lat, a która wydaje się im tak bezużyteczna, tak pozornie śmieszna. Czy możliwe jest, by ludzie zabijali się o prawo do przedstawiania Boga i świętych? Lecz w gruncie rzeczy nie o to przecież chodziło, lecz o dysputę dotyczącą kwestii wiary najwyższej wagi. Jeżeli ikona, niezmienna, niezniszczalna ikona, stanowi <rodzaj> niewypowiedzianej rzeczywistości, czy rezygnacja z niej nie byłaby równocześnie rezygnacją z tej rzeczywistości?"
Na tak postawione pytanie, każdy musi sam odpowiedzieć. Wróćmy jednak do dalszych części tekstu II mowy św. Jana Damasceńskiego:
12. Nie do królów należy stanowienie praw w Kosciele. Zważ bowiem, co mówi boski Apostoł: "I tak ustanowił Bóg w Kościele najpierw apostołów, po drugie proroków, po trzecie pasterzy i nauczycieli - dla doskonalenia Kościoła - 1Kor 12,28. Nie wymienia on tu królów. I znów: "bądźcie posłuszni i ulegli waszym przełożonym. Oni bowiem czuwają nad waszymi duszami jako ci, co zdają z tego sprawę" - Hbr 13,17. I ponownie: "pamiętajcie o waszych przełożonych, ktorzy skierowlai do was słowo, a badając dokładnie sposób ich życia, nasladujcie ich wiarę" - Hbr 13,7. Nie głosili wam więc słowa królowie, ale apostołowie, prorocy, pasterze i nauczyciele.
Bóg nakazując Dawidowi, aby Mu wzniósł świątynię, powiedział do niego: "Ty nie zbudujesz mi domu, ponieważ jesteś, mężem który splamił się krwią" - 1Krn 28,3. "Oddajcie kazdemu to, co się mu należy - powiedział Paweł Apostoł - komu cześć - cześć, komu uległość - uległość, komu cło - cło, komu podatek - podatek" Rz 13,7. Dobrobyt w państwie jest sprawą królów, podatek w Kościele jest troską pasterzy i nauczycieli. Każda inna metoda postępowania, bracia, jest rozbojem. Saul rozdarł płaszcz Samuela i czego potem doświadczył? Bóg rozdarł jego królestwo i dał je łagodnemu Dawidowi - 1Sm 15,27-28. Jezabel przepędziła Eliasza, a psy kapały się w jej krwi - 1 Krl 19,2-3. Herod zabił Jana, a potem sam wyzionął ducha stoczony przez robaki - Dz 12,23. A w naszych czasach błogosławiony German, promieniujący świetlanym życiem i nauką, został skazany na wygnanie, a z nim wielu innych biskupów i ojców, których imion nawet nie znamy. Czy nie jest to rozbojem?
Kiedy uczeni w PIśmie i faryzeusze zbliżyli się do Pana, aby wystawić Go na próbę i złapać na słowie, zapytali Go: "czy nalezy zapłacić podatek cesarzowi?" Na to On odpowiedział: "przynieście mi monetę". Gdy ją przynieśli rzekł: "czyj wizerunek ona nosi?" A kiedy Mu odpowiedzieli: "cesarza", rzekł: "oddajcie to, co należy do cesarza - cesarzowi, a to, co należy do Boga - Bogu" Mt 22,17-21.
Jesteśmy ci, poddani, cesarzu, w sprawach życia codziennego: podatków, czynszów, wymiany, w których jest sprawowana nad nami twoja władza. Jednak w sprawach praw kościelnych mamy swoich pasterzy, którzy wyłożyli nam naukę i którzy nadali kształt prawodawstwu kościelnemu. Nie znosimy nic z odwiecznych zasad, jakie stanowili nasi Ojcowie - Prz 22,28, ale zachowujemy tradycję tak, jak ją otrzymaliśmy. Jeśli bowiem zaczniemy, nawet nieznacznie, podkopywać fundamenty Kościoła, to w krótkim czasie cała budowla ulegnie zniszczeniu.
13. Gardzisz materią i nazywasz ją niegodną czci. Tak też czynią manichejczycy. Pismo Święte uważa ją jednal za dobrą. Mówi bowiem: "Bóg widział wszystko, co uczynił, a oto było bardzo dobre" - Rdz 2,31. Ja więc potwierdzam, że materia jest dziełem Bożym i rzeczą dobrą. Ty zaś, jeśli twierdzisz, że jest ona zła, tym samym potwierdzasz, że albo nie pochodzi ona od Boga, albo czynisz Boga sprawcą rzeczy złych. Posłuchaj więc, co mówi Pismo Święte o materii, którą ty nazywasz godną pogardy: "I odezwał się Mojżesz do całego zgromadzenia synów Izarela mowiąc: Oto slowo, ktore Bog ustanowił mowiąc: wejdźcie z waszego mienia dary i oddajcie je Panu, każdy według hojności serca. Złożyli więc Panu w darze ofiary: zloto, srebro, miedź, fioletową i czerwoną, purpurę, karmazyn, bisior kręcony oraz sierść kozią, skóry baranie barwione na czerwono [...]. Niech każdy uzdolniony z was przyjdzie i wykona to, co Pan nakazał - święty Przybytek" - Wj 35,4-10.
14. Widzisz więc, że materia, którą wy pogardzacie, jest godna czci. Cóż jest bowiem, mniej warte od barwionych koźlich skór? Czy nie są tylko kolorami: szkarłat, purpura i błękit? Zważ, że dziełem rąk ludzkich są podobizny cherubów. A nawet sam Święty Przybytek też był cały obrazem. "Posłuchaj więc - mówi Bóg do Mojżesza - abyś uczynił wszystko według wzoru danego ci na górze" - Wj 25,40. A jednak zewsząd wokół był on czczony przez cały lud Izraela. Czym były cheruby? Czyż nie były przedstawione ludowi do oglądania? Podobnie też Arka Przymierza, świecznik, przebłagalnia, złote naczynie i laska służyły do oglądania, a lud oddawał im cześć.
Nie czczę materii, ale czczę Stwórcę materii, ktory dla m,nie stał się materią, ktory obrał sobie materialny swiat za mieszkanie i poprzez materię dokonał mojego zbawienia. "A Słowo stało się ciałem i zamieszkało pośród nas" - J 1,14. Jest rzeczą oczywistą dla wszystkich, że ciało jest materią i jest stworzeniem. Oddaję więc cześć materii i zbliżam się do niej z szacunkiem. Oddaję hołd tej, przez którą dokonało się moje zbawienie. Czczę ją jednak, nie jako Boga, ale jako pełną boskiej mocy i łaski.
Czyż nie było materią drzewo Krzyża, potrójnie błogosławione i potrójnie uwielbione? Czyż nie była też materią dostojna i święta góra - miejsce czaszki? I czyż nie była materią życiodajna skała, Święty Grób, źródło naszego zmartwychwstania? A atrament i skóra, na której została spisana Ewangelia - czyż i one nie były materią?
Albo więc odmów temu wszystkiemu czci i szacunku, albo przeciwnie, przyjmij tradycję Kościoiła i pozwól, aby czczono wizerunki samego Boga oraz Jego przyjaciół uświęconych Jego imieniem, a przez to napelnionych łaską Ducha Świętego. Jesli ze względu na Prawo zabraniasz wizerunków, zachowaj też szabaty i obrzezanie, gdyż te Prawo nakazuje bezwzględnie zachowywać i wszystkie inna prawa zachowuj - zamiast świętować Przejście (Paschę) Pana z Jerozolimy. Wiedzcie jednak, że gdy zachowujecie tylko Prawo, Chrystus nie jest dla was żadnym ratunkiem. Czas więc, abyś wziął żonę swego brata za małżonkę i wskrzesił potomstwo swemu bratu - Pwt 25,5-10, a nie śpiewał hymnu Panu na obcej ziemi - Ps 137,4. Ale dość tego! "Wszyscy, którzy szukacie usprawiedliwienia w Prawie, odsunęliście się od łaski" - Ga 5,4.
wtorek, 26 lutego 2013
piątek, 22 lutego 2013
Leon Wielki - Mowa 51
W okresie Wielkiego Postu warto sięgnąc do tekstu homilii wygłaszanych w okresie patrystycznym przez Ojców Kościoła. Jednym z nich był wielki papież św. Leon Wielki który w sobotę przed II niedzielą Wielkiego Postu wygłosił do wiernych homilię opartą na tekście Ewangelii o Przemienieniu Pańskim. Oto pełny tekst tej homilii:
"1 Po sześciu dniach Jezus wziął z sobą Piotra, Jakuba i brata jego Jana i zaprowadził ich na górę wysoką, osobno. 2 Tam przemienił się wobec nich: twarz Jego zajaśniała jak słońce, odzienie zaś stało się białe jak światło. 3 A oto im się ukazali Mojżesz i Eliasz, którzy rozmawiali z Nim. 4 Wtedy Piotr rzekł do Jezusa: «Panie, dobrze, że tu jesteśmy; jeśli chcesz, postawię tu trzy namioty: jeden dla Ciebie, jeden dla Mojżesza i jeden dla Eliasza». 5 Gdy on jeszcze mówił, oto obłok świetlany osłonił ich, a z obłoku odezwał się głos: «To jest mój Syn umiłowany, w którym mam upodobanie, Jego słuchajcie!» 6 Uczniowie, słysząc to, upadli na twarz i bardzo się zlękli. 7 A Jezus zbliżył się do nich, dotknął ich i rzekł: «Wstańcie, nie lękajcie się!» 8 Gdy podnieśli oczy, nikogo nie widzieli, tylko samego Jezusa. 9 A gdy schodzili z góry, Jezus przykazał im mówiąc: «Nie opowiadajcie nikomu o tym widzeniu, aż Syn Człowieczy zmartwychwstanie»" - Mt 17, 1-9.
1. Najmilsi! Przeczytany ustęp z Ewangelii budząc przez zewnętrzny zmysł słuchu naszą wewnętrzną świadomość, wzywa nad do zrozumienia wielkiej tajemnicy. Łatwiej je osiągniemy, rozważywszy naprzód to, co bezpośrednio przedtem opowiada Ewangelia. Boć Zbawiciel ludzkości, Jezus Chrystus, zakładając taką wiarę, co grzesznych do sprawiedliwości, a zmarłych do życia powołuje, chciał i drogą nauczania i uderzającymi cudami przekonać uczniów swoich o tym, że Chrystusa należy uważać i za Jednorodzonego "Boga" i za "Człowieczego" Syna zarazem. Jedno bez drugiego za nic by się nie zdało w sprawie zbawienia: zarówno szkodliwym było by wierzyć, że Pan Jezus jest tylko Bogiem, a nie człowiekiem, jak przyjmować, że człowiekiem jest tylko, a nie Bogiem zarazem. Tymczasem jedno i drugie nalezy wyznawać, ponieważ jest w Nim i przebóstwione człowieczeństwo i uczłowieczona boskość. Aby tedy umocnić w swoich uczniach panowanie tej tak koniecznej do zbawienia prawdy wiary, zagadnął ich Pan, aby się wypowiedzieli - wobec różnych co do tego opinii ludzkich - za kogo oni sami go mają i co o nim sądzą. Wtedy Apostoł Piotr, przezwyciężając na podstawie światła od Ojca Niebieskiego ograniczoność zmysłów i czysto ludzkie patrzenie, oczyma ducha dojrzał w nim "Syna Boga żywego". I wyznał swoją wiarę w majestat Bóstwa właśnie dlatego, że sięgał wzrokiem poza postać z ciała i krwi złożoną. A tą niebosiężną wiarą tak przypadł Panu do serca, że obsypany szczęściem błogosławieństwa, otrzymał moc świętej i niezłomnej opoki, pozwalającej zbudowanemu na niej Kościołowi zwycięsko opierać się bramom piekieł i śmierci, i wydawać we wszystkich sprawach wyroki, wtedy tylko "wiążace" lub "rozwiązujące" w niebie, gdy Piotr zasiada na stolicy sędziowskiej.
2. To nadprzyrodone zrozumienie św. Piotra, co z taką pochwałą się spotkało, trzeba było, najmilsi, uzupełnić objaśnieniem tajemnicy niższej natury Pana. Apostoł wzbił się wiarą do wyznania Bóstwa w Chrystusie. Ale trzeba było go ustrzec od mniemań, jakoby żadną miarą nie dało się pogodzić z Bóstwem - niedostępnym przecież z istoty swej dla cierpień - przyjęcie przezeń na siebie naszej słabej natury, albo też jakoby w Chrystusie natura ludzka była aż tak uwielbioną, że jej ani kaźń nie mogłaby się imać ani śmierć dotknąć. Dlatego to właśnie (jak czytamy w Ewangelii) - "Począł Pan wykazywać uczniom swoim, iż potrzeba, aby szedł do Jerozolimy, i wiele wycierpiał od starszych i doktorów, i od przedniejszych kapłanów i był zabity i trzeciego dnia zmartwychwstał" - Mt 16,21. Dlatego też, kiedy św. Piotr wyznający juz pod wpływem nadprzyrodzonego światła wiarę w "Syna Bożego", z szlachetnym i świętym, jak mniemał, oburzeniem odrzucił sama możliwość zniewag i hańbę okrutnej śmierci, wtedy Chrystus łagodnie go za to skarcił. Natomiast pobudził do żywego udziału w swoich cierpieniach. Takim bowiem duchem tknęło i taką dawało zaraz potem idące upomnienie Zbawiciela.
Chcąc iść za Nim, powinni zaprzeć siebie samych, a żyjąc nadzieją pozyskania rzeczy wiecznych, utratę doczesnych uważać sobie za drobiazg, nic nie znaczący. Jedynie bowiem ten zachowa życie swoje, kto nie zawaha się oddać je za Chrystusa. Aby wtedy Apostołowie powzięli całym sercem tak niezłomne i szczęśliwe męstwo, a pozbyli się zupełnie lęku przed czekającym go twardym krzyżem; aby nie wstydzili się męki Chrystusowej i nie gorszyli się ową cierpliwością, z jaką miał podjąć okrutne cierpienia - acz bez uszczerbku dla swej mocy i chwały- "wziął Jezus Piotra, Jakuba i Jana, brata jego: i wszedłszy z nimi w czworo na górę wysoką, ukazał im, swoją chwałę w całym blasku. Bo chociaż oni już rozumieli, że jest w nim Majestat Boski, nie domyślali się jeszcze, jaka potega tai się też w Jego ciele, okrywającym Bóstwo. Do tego właśnie bardzo wyraźnie i znacząco zmierzała obietnica, że niektórzy z otaczających go uczniów "nie skosztują śmierci aż ujrzą Syna Człowieczego w królestwie swoim" - Mt 16,28. To znaczy, że już przed swoją śmiercią zobaczą go w królewskiej jasności, właściwej z osobna także ludzkiej jego naturze. To właśnie chciał ukazać tym 3 mężom naocznie. Bo owego niewysłowionego i niedostępnego widzenia samego Bóstwa, jakie zachowane jest "błogosławionym czystego serca", żadną miarą nie mogli oni dostąpić i oglądać, dopóki śmiertelnym ciałem byli obleczeni.
3. Wobec tedy wybranych kilku świadków odsłania Pan swoją chwałę i ukazuje swoje człowieczeństwo, wspólne mu z innymi ludźmi, w takim blasku, że twarz jego jaśnieje jak słońce, a szaty jego są, jak śnieg białe, W tym przemienieniu chodziło głównie o to, żeby usunąć z serca uczniów zgorszenie krzyża; a także ujawnieniem majestatu i dostojeństwa zapobiec zachwianiu się ich w wierze, jakie mogłoby nastąpić na widok poniżającej, choć dobrowolnie podjętej męki. Nie mniej przeto troszczył się Pan jeszcze o to, aby całemu świętemu Kościołowi dać silną podstawę do nadziei. Całe mianowicie, "Ciało Chrystusa" miało się stąd dowiedzieć, jaka je oczekuje przemiana, i w jakiej chwale mogą uczestniczyć jego członki, skoro jego głowa tak nią naprzód przyświeca. To samo zresztą zupełnie wyraźnie zapowiedział Pan, nawiązując do swego przyjścia w majestacie: "Wtedy sprawiedliwi, mówił, będą świecić jako słońce w królestwie Ojca swego" - Mt 13,43. Takie również znaczenie ma świadectwo św. Pawła Apostoła: "Sądzę bowiem, powiada on, że cierpienia czasu teraźniejszego niczym są w porównaniu z przyszłą chwałą, która w nas się objawi" - Rzym 8,18. Nie co innego ma też na myśli Apostoł, mówiąc na innym miejscu: "boście umarli i życie wasze ukryte jest z Chrystusem w Bogu. Gdy się Chrystus, życie wasze, okaże, tedy i wy z nim okażecie się w chwale" - Kol 3,3.
4. Do tego zaś, by Apostołowie mogli się bardziej umocnić i "zrozumieć wszystko" - Mt 13.51, przyczynia się ubocznie jeszcze inna wskazówka w tym cudownym zdarzeniu. Oto ukazują się im Mojżesz i Eliasz, a więc przedstawiciele Zakonu, Proroków i rozmawiają z Panem. W ten sposób w obecności pięciu razem mężów sprawdza się owo powiedzenie: "w ustach dwóch albo trzech świadków stanie się każde słowo" - Mt 18,16. Cóż bo mocniej i trwalej ustalonego nad to "Słowo" donośnie rozlegające się po świecie głosem Starego i Nowego Testamentu razem, i nad tę "dobrą nowinę", której zgodnie wtórują dawnych objawień rzecznicy? Poręczają się bowiem wzajemnie strony ksiąg obu przymierzy. Tego, co zapowiadany był znakami, osłoniętymi pewną tajemniczością, chwalebne przemienienie ukazuje przejrzyście. "Albowiem" jak mówi św. Jan, "zakon przez Mojżesza był dany; łaska i prawda stała się przez Jezusa Chrystusa" - J 1,17. W nim i przez niego rzeczywistością stało się i to, co obiecywały figury, i to, do czego zmierzały przepisy Zakonu. Na sobie stwierdza on prawdę przepowiedni, swoją zaś łaską umożliwia zachowanie przykazań.
5. Apostoł Piotr, przejęty do żywego tym odsłonieniem świętych tajni, patrzył na ten świat z wysoka, a odczuwając odrazę do rzeczy ziemskich, w zachwyceniu rzekłbyś rwał się duchem ku wieczności. To wszystko, na co patrzył, Taką przepełniało go radością, że pragnął pozostać na stałe z Jezusem tam, gdzie miał szczęście oglądać przemienienie Pańskie. Dlatego mówi: "Panie, dobrze jest nam tu być: jeśli chcesz, uczyńmy tu trzy przybytki, tobie jeden, Mojżeszowi jeden i Eliaszowi jeden" - Mt 17,4. Ale Pan nic nie odpowiada na tę podsuwaną mu myśl, dając poznać w ten sposob Piotrowi, że pragnienie jego nie jest wprawdzie niczym zdrożnym, ale nie zgadza się z porządkiem rzeczy. Boć naprzód tylko śmierć Chrystusa może świat zbawić. Następnie zas przykład Pana dodaje otuchy wierzącym.
Choć bowiem przyrzeczone nam szczęście nie podlega najmniejszej wątpliwości, powinniśmy jednak zrozumieć, że dopoki żyjemy wśród pokus i doświadczeń, trzeba nam pierwej prosić o wytrwanie niźli o chwałę. Szczęście królowania nie może przecież uprzedzać czasów cierpienia.
6. "Gdy on jeszcze mówił, oto okrył ich jasny obłok: a oto głos z obłoku, mówiący: Ten jest Syn mój miły, w którym sobie dobrze upodobałem, jego słuchajcie" - Mt 17,5. Oczywiście Ojciec był obecny w Synu, i w blasku przemienienia Pana - złagodzonym zresztą odpowiednio do wzroku uczniów - Ojciec z Synem istotnie nie rozłączali się. Dla zaznaczenia jednak, że ich osoby są odrębne. Syna ukazywał blask ciała, bijący w oczy, Ojca zaś objawiał głos z obłoku. Na ten głos uczniowie, zdjęci wielką bojaźnią, upadli na twarze, drżąc nie tylko przed majestatem Ojca, ale i Syna zarazem. Rozumieli bowiem w świetle nadprzyrodzonym, że w jednym i drugim jest ta sama natura boska. A ponieważ w ich wierze nie było wahania, więc i w ich bojaźni nie było różnicy. Świadectwo to zatem szerokie i wielorakie miało znaczenie. Więcej niż dźwiękiem słów przemawiało ono swą treścią. Czyż bowiem w powiedzeniu Ojca: "Ten jest Syn mój miły, w którym sobie dobrze upodobałem, jego słuchajcie", nie jest wyraźny ten sens: "mój to jest Syn", "moj \, ze mnie przedwiecznie zrodzony i ze mną wespół królujący? Bo ani Ojciec nie jestod Syna starszy, ani Syn od Ojca młodszy. "Ten jest syn mój", nierozłącznie i całkowicie podzielający to samo Bóstwo, tę samą wszechmoc, to samo trwanie. To jest mój Syn, nie przysposobiony dopiero na dziecko, ale mój wlasny, nie skądinąd, jeno ze mnie zrodzony, nie utworzony z jakiejs innej natury i potem do mnie upodobniony, ale caly z mojej istoty i równy mi. "Ten jest Syn moj, przez ktorego wszystko się stało i bez ktorego nic się nie stało" - J 1,3. Wszystkie moje dzieła Jego są dzielami, wszystko, co ja czynię, On ze mną nierozłącznie i zgodnie czyni. Syn bowiem jest w Ojcu, a Ojciec w Synu, nasza jedność nie zna rozdziału, a chociaż ja, Rodzic, jestem kimś innym, niż on zrodzony przez mnie, to jednak nie co innego wolno wam o nim wierzyć, niż co we mnie jest do pojęcia. "Ten jest Syn moj", co równości swojej ze mną nie potrzebował dopiero zdobywać, ani też jej sobie przywłaszczać - Flp 2,6 - jeno, mając naprawić rodzaj ludzki za naszą wspolną naradą, jako Bóg nie mogący podlegać zmianie, zniżył się do postaci sługi, nie przestając jednak trwać w mojej chwale - J 17,5.
7. "Słuchajcie" go tedy bez ociągania się, jego, w ktorym ja mam najwieksze upodobanie, jego, co mnie głosi i objawia i pokorą swoją wsławię. Boć on jest "Prawdą i Życiem" - J 14,6, on moją "mocą i mądrością" - 1Kor 1,24. "Jego słuchajcie", co przepowiadany był przez figury Starego Zakonu i wieszczony przez usta proroków. "Jego słuchajcie", co krwią swoją świat odkupuje, co wiąże zlego ducha i "sorzęt" mu odbiera, co w strzępy drze jego cyrograf i wszelkie pakta nieposłuszeństwa - Mt 12,29. "Jego słuchajcie"! On otwiera drogę do nieba, on meką krzyża wznosi stopnie do królestwa. Przed czym tak drżycie? Przed zbawienie wlasnym? Czgeo sie obawiacie? Wyleczenia z ran swoich? Co moją i Chrystusa jest wolą, niechaj się stanie. Precz z bojaźnią! Niezłomna wiara - oto wasza zbroja! Boć i nie godzi się wam lękać w męce Zbawiciele tego, czego za Jego łaską nawet przy własnym zgonie obawiać się nie będziecie!
8. Wszystko to, najmilsi, było powiedziane nie tlyko dla pożytku tych, co słyszeli to na własne uszy. W owych trzech Apostołach cały Kosciół odbierał naukę z tego, co oczy ich widziały, co uszy ich słyszały. We wszystkich niechaj tedy umacnia się i wiara podług przepowiadania przeświętej Ewangelii. Nikt niechaj się nie wstydzi tego krzyża Chrystusowego, którym świat został odkupiony. Niechaj też nikt nie leka się cierpieć w imię sprawiedliwości, i będąc pewnym obiecanej nagrody, nie zraża się trudnościami. Przez trud bowiem idzie sie do wytchnienia i przez śmierć do życia! Toć on wziął na siebie wszystką naszą ziemska slabość. Jesli tylko wytrwamy w jego wyznawaniu i w jego miłości, zwyciężymy z nim, co on zwyciężył, i otrzymamy, co on obiecał! Czy mamy pelnić przykazania, czy stawić czoło przeciwnościom, niechaj nigdy nie milknie w uszach naszych ów głos Ojca z obloku: "Ten jest Syn moj miły, w ktorym sobie dobrze upodobałem. Jego słuchajcie". Jego, co żyje i króluje z Ojcem i z Duchem Świętym na wieki wieków. Amen.
Tekst pochodzi z: św. Leon Wielki, Mowy - Poznań 1957, s.229-236
"1 Po sześciu dniach Jezus wziął z sobą Piotra, Jakuba i brata jego Jana i zaprowadził ich na górę wysoką, osobno. 2 Tam przemienił się wobec nich: twarz Jego zajaśniała jak słońce, odzienie zaś stało się białe jak światło. 3 A oto im się ukazali Mojżesz i Eliasz, którzy rozmawiali z Nim. 4 Wtedy Piotr rzekł do Jezusa: «Panie, dobrze, że tu jesteśmy; jeśli chcesz, postawię tu trzy namioty: jeden dla Ciebie, jeden dla Mojżesza i jeden dla Eliasza». 5 Gdy on jeszcze mówił, oto obłok świetlany osłonił ich, a z obłoku odezwał się głos: «To jest mój Syn umiłowany, w którym mam upodobanie, Jego słuchajcie!» 6 Uczniowie, słysząc to, upadli na twarz i bardzo się zlękli. 7 A Jezus zbliżył się do nich, dotknął ich i rzekł: «Wstańcie, nie lękajcie się!» 8 Gdy podnieśli oczy, nikogo nie widzieli, tylko samego Jezusa. 9 A gdy schodzili z góry, Jezus przykazał im mówiąc: «Nie opowiadajcie nikomu o tym widzeniu, aż Syn Człowieczy zmartwychwstanie»" - Mt 17, 1-9.
1. Najmilsi! Przeczytany ustęp z Ewangelii budząc przez zewnętrzny zmysł słuchu naszą wewnętrzną świadomość, wzywa nad do zrozumienia wielkiej tajemnicy. Łatwiej je osiągniemy, rozważywszy naprzód to, co bezpośrednio przedtem opowiada Ewangelia. Boć Zbawiciel ludzkości, Jezus Chrystus, zakładając taką wiarę, co grzesznych do sprawiedliwości, a zmarłych do życia powołuje, chciał i drogą nauczania i uderzającymi cudami przekonać uczniów swoich o tym, że Chrystusa należy uważać i za Jednorodzonego "Boga" i za "Człowieczego" Syna zarazem. Jedno bez drugiego za nic by się nie zdało w sprawie zbawienia: zarówno szkodliwym było by wierzyć, że Pan Jezus jest tylko Bogiem, a nie człowiekiem, jak przyjmować, że człowiekiem jest tylko, a nie Bogiem zarazem. Tymczasem jedno i drugie nalezy wyznawać, ponieważ jest w Nim i przebóstwione człowieczeństwo i uczłowieczona boskość. Aby tedy umocnić w swoich uczniach panowanie tej tak koniecznej do zbawienia prawdy wiary, zagadnął ich Pan, aby się wypowiedzieli - wobec różnych co do tego opinii ludzkich - za kogo oni sami go mają i co o nim sądzą. Wtedy Apostoł Piotr, przezwyciężając na podstawie światła od Ojca Niebieskiego ograniczoność zmysłów i czysto ludzkie patrzenie, oczyma ducha dojrzał w nim "Syna Boga żywego". I wyznał swoją wiarę w majestat Bóstwa właśnie dlatego, że sięgał wzrokiem poza postać z ciała i krwi złożoną. A tą niebosiężną wiarą tak przypadł Panu do serca, że obsypany szczęściem błogosławieństwa, otrzymał moc świętej i niezłomnej opoki, pozwalającej zbudowanemu na niej Kościołowi zwycięsko opierać się bramom piekieł i śmierci, i wydawać we wszystkich sprawach wyroki, wtedy tylko "wiążace" lub "rozwiązujące" w niebie, gdy Piotr zasiada na stolicy sędziowskiej.
2. To nadprzyrodone zrozumienie św. Piotra, co z taką pochwałą się spotkało, trzeba było, najmilsi, uzupełnić objaśnieniem tajemnicy niższej natury Pana. Apostoł wzbił się wiarą do wyznania Bóstwa w Chrystusie. Ale trzeba było go ustrzec od mniemań, jakoby żadną miarą nie dało się pogodzić z Bóstwem - niedostępnym przecież z istoty swej dla cierpień - przyjęcie przezeń na siebie naszej słabej natury, albo też jakoby w Chrystusie natura ludzka była aż tak uwielbioną, że jej ani kaźń nie mogłaby się imać ani śmierć dotknąć. Dlatego to właśnie (jak czytamy w Ewangelii) - "Począł Pan wykazywać uczniom swoim, iż potrzeba, aby szedł do Jerozolimy, i wiele wycierpiał od starszych i doktorów, i od przedniejszych kapłanów i był zabity i trzeciego dnia zmartwychwstał" - Mt 16,21. Dlatego też, kiedy św. Piotr wyznający juz pod wpływem nadprzyrodzonego światła wiarę w "Syna Bożego", z szlachetnym i świętym, jak mniemał, oburzeniem odrzucił sama możliwość zniewag i hańbę okrutnej śmierci, wtedy Chrystus łagodnie go za to skarcił. Natomiast pobudził do żywego udziału w swoich cierpieniach. Takim bowiem duchem tknęło i taką dawało zaraz potem idące upomnienie Zbawiciela.
Chcąc iść za Nim, powinni zaprzeć siebie samych, a żyjąc nadzieją pozyskania rzeczy wiecznych, utratę doczesnych uważać sobie za drobiazg, nic nie znaczący. Jedynie bowiem ten zachowa życie swoje, kto nie zawaha się oddać je za Chrystusa. Aby wtedy Apostołowie powzięli całym sercem tak niezłomne i szczęśliwe męstwo, a pozbyli się zupełnie lęku przed czekającym go twardym krzyżem; aby nie wstydzili się męki Chrystusowej i nie gorszyli się ową cierpliwością, z jaką miał podjąć okrutne cierpienia - acz bez uszczerbku dla swej mocy i chwały- "wziął Jezus Piotra, Jakuba i Jana, brata jego: i wszedłszy z nimi w czworo na górę wysoką, ukazał im, swoją chwałę w całym blasku. Bo chociaż oni już rozumieli, że jest w nim Majestat Boski, nie domyślali się jeszcze, jaka potega tai się też w Jego ciele, okrywającym Bóstwo. Do tego właśnie bardzo wyraźnie i znacząco zmierzała obietnica, że niektórzy z otaczających go uczniów "nie skosztują śmierci aż ujrzą Syna Człowieczego w królestwie swoim" - Mt 16,28. To znaczy, że już przed swoją śmiercią zobaczą go w królewskiej jasności, właściwej z osobna także ludzkiej jego naturze. To właśnie chciał ukazać tym 3 mężom naocznie. Bo owego niewysłowionego i niedostępnego widzenia samego Bóstwa, jakie zachowane jest "błogosławionym czystego serca", żadną miarą nie mogli oni dostąpić i oglądać, dopóki śmiertelnym ciałem byli obleczeni.
3. Wobec tedy wybranych kilku świadków odsłania Pan swoją chwałę i ukazuje swoje człowieczeństwo, wspólne mu z innymi ludźmi, w takim blasku, że twarz jego jaśnieje jak słońce, a szaty jego są, jak śnieg białe, W tym przemienieniu chodziło głównie o to, żeby usunąć z serca uczniów zgorszenie krzyża; a także ujawnieniem majestatu i dostojeństwa zapobiec zachwianiu się ich w wierze, jakie mogłoby nastąpić na widok poniżającej, choć dobrowolnie podjętej męki. Nie mniej przeto troszczył się Pan jeszcze o to, aby całemu świętemu Kościołowi dać silną podstawę do nadziei. Całe mianowicie, "Ciało Chrystusa" miało się stąd dowiedzieć, jaka je oczekuje przemiana, i w jakiej chwale mogą uczestniczyć jego członki, skoro jego głowa tak nią naprzód przyświeca. To samo zresztą zupełnie wyraźnie zapowiedział Pan, nawiązując do swego przyjścia w majestacie: "Wtedy sprawiedliwi, mówił, będą świecić jako słońce w królestwie Ojca swego" - Mt 13,43. Takie również znaczenie ma świadectwo św. Pawła Apostoła: "Sądzę bowiem, powiada on, że cierpienia czasu teraźniejszego niczym są w porównaniu z przyszłą chwałą, która w nas się objawi" - Rzym 8,18. Nie co innego ma też na myśli Apostoł, mówiąc na innym miejscu: "boście umarli i życie wasze ukryte jest z Chrystusem w Bogu. Gdy się Chrystus, życie wasze, okaże, tedy i wy z nim okażecie się w chwale" - Kol 3,3.
4. Do tego zaś, by Apostołowie mogli się bardziej umocnić i "zrozumieć wszystko" - Mt 13.51, przyczynia się ubocznie jeszcze inna wskazówka w tym cudownym zdarzeniu. Oto ukazują się im Mojżesz i Eliasz, a więc przedstawiciele Zakonu, Proroków i rozmawiają z Panem. W ten sposób w obecności pięciu razem mężów sprawdza się owo powiedzenie: "w ustach dwóch albo trzech świadków stanie się każde słowo" - Mt 18,16. Cóż bo mocniej i trwalej ustalonego nad to "Słowo" donośnie rozlegające się po świecie głosem Starego i Nowego Testamentu razem, i nad tę "dobrą nowinę", której zgodnie wtórują dawnych objawień rzecznicy? Poręczają się bowiem wzajemnie strony ksiąg obu przymierzy. Tego, co zapowiadany był znakami, osłoniętymi pewną tajemniczością, chwalebne przemienienie ukazuje przejrzyście. "Albowiem" jak mówi św. Jan, "zakon przez Mojżesza był dany; łaska i prawda stała się przez Jezusa Chrystusa" - J 1,17. W nim i przez niego rzeczywistością stało się i to, co obiecywały figury, i to, do czego zmierzały przepisy Zakonu. Na sobie stwierdza on prawdę przepowiedni, swoją zaś łaską umożliwia zachowanie przykazań.
5. Apostoł Piotr, przejęty do żywego tym odsłonieniem świętych tajni, patrzył na ten świat z wysoka, a odczuwając odrazę do rzeczy ziemskich, w zachwyceniu rzekłbyś rwał się duchem ku wieczności. To wszystko, na co patrzył, Taką przepełniało go radością, że pragnął pozostać na stałe z Jezusem tam, gdzie miał szczęście oglądać przemienienie Pańskie. Dlatego mówi: "Panie, dobrze jest nam tu być: jeśli chcesz, uczyńmy tu trzy przybytki, tobie jeden, Mojżeszowi jeden i Eliaszowi jeden" - Mt 17,4. Ale Pan nic nie odpowiada na tę podsuwaną mu myśl, dając poznać w ten sposob Piotrowi, że pragnienie jego nie jest wprawdzie niczym zdrożnym, ale nie zgadza się z porządkiem rzeczy. Boć naprzód tylko śmierć Chrystusa może świat zbawić. Następnie zas przykład Pana dodaje otuchy wierzącym.
Choć bowiem przyrzeczone nam szczęście nie podlega najmniejszej wątpliwości, powinniśmy jednak zrozumieć, że dopoki żyjemy wśród pokus i doświadczeń, trzeba nam pierwej prosić o wytrwanie niźli o chwałę. Szczęście królowania nie może przecież uprzedzać czasów cierpienia.
6. "Gdy on jeszcze mówił, oto okrył ich jasny obłok: a oto głos z obłoku, mówiący: Ten jest Syn mój miły, w którym sobie dobrze upodobałem, jego słuchajcie" - Mt 17,5. Oczywiście Ojciec był obecny w Synu, i w blasku przemienienia Pana - złagodzonym zresztą odpowiednio do wzroku uczniów - Ojciec z Synem istotnie nie rozłączali się. Dla zaznaczenia jednak, że ich osoby są odrębne. Syna ukazywał blask ciała, bijący w oczy, Ojca zaś objawiał głos z obłoku. Na ten głos uczniowie, zdjęci wielką bojaźnią, upadli na twarze, drżąc nie tylko przed majestatem Ojca, ale i Syna zarazem. Rozumieli bowiem w świetle nadprzyrodzonym, że w jednym i drugim jest ta sama natura boska. A ponieważ w ich wierze nie było wahania, więc i w ich bojaźni nie było różnicy. Świadectwo to zatem szerokie i wielorakie miało znaczenie. Więcej niż dźwiękiem słów przemawiało ono swą treścią. Czyż bowiem w powiedzeniu Ojca: "Ten jest Syn mój miły, w którym sobie dobrze upodobałem, jego słuchajcie", nie jest wyraźny ten sens: "mój to jest Syn", "moj \, ze mnie przedwiecznie zrodzony i ze mną wespół królujący? Bo ani Ojciec nie jestod Syna starszy, ani Syn od Ojca młodszy. "Ten jest syn mój", nierozłącznie i całkowicie podzielający to samo Bóstwo, tę samą wszechmoc, to samo trwanie. To jest mój Syn, nie przysposobiony dopiero na dziecko, ale mój wlasny, nie skądinąd, jeno ze mnie zrodzony, nie utworzony z jakiejs innej natury i potem do mnie upodobniony, ale caly z mojej istoty i równy mi. "Ten jest Syn moj, przez ktorego wszystko się stało i bez ktorego nic się nie stało" - J 1,3. Wszystkie moje dzieła Jego są dzielami, wszystko, co ja czynię, On ze mną nierozłącznie i zgodnie czyni. Syn bowiem jest w Ojcu, a Ojciec w Synu, nasza jedność nie zna rozdziału, a chociaż ja, Rodzic, jestem kimś innym, niż on zrodzony przez mnie, to jednak nie co innego wolno wam o nim wierzyć, niż co we mnie jest do pojęcia. "Ten jest Syn moj", co równości swojej ze mną nie potrzebował dopiero zdobywać, ani też jej sobie przywłaszczać - Flp 2,6 - jeno, mając naprawić rodzaj ludzki za naszą wspolną naradą, jako Bóg nie mogący podlegać zmianie, zniżył się do postaci sługi, nie przestając jednak trwać w mojej chwale - J 17,5.
7. "Słuchajcie" go tedy bez ociągania się, jego, w ktorym ja mam najwieksze upodobanie, jego, co mnie głosi i objawia i pokorą swoją wsławię. Boć on jest "Prawdą i Życiem" - J 14,6, on moją "mocą i mądrością" - 1Kor 1,24. "Jego słuchajcie", co przepowiadany był przez figury Starego Zakonu i wieszczony przez usta proroków. "Jego słuchajcie", co krwią swoją świat odkupuje, co wiąże zlego ducha i "sorzęt" mu odbiera, co w strzępy drze jego cyrograf i wszelkie pakta nieposłuszeństwa - Mt 12,29. "Jego słuchajcie"! On otwiera drogę do nieba, on meką krzyża wznosi stopnie do królestwa. Przed czym tak drżycie? Przed zbawienie wlasnym? Czgeo sie obawiacie? Wyleczenia z ran swoich? Co moją i Chrystusa jest wolą, niechaj się stanie. Precz z bojaźnią! Niezłomna wiara - oto wasza zbroja! Boć i nie godzi się wam lękać w męce Zbawiciele tego, czego za Jego łaską nawet przy własnym zgonie obawiać się nie będziecie!
8. Wszystko to, najmilsi, było powiedziane nie tlyko dla pożytku tych, co słyszeli to na własne uszy. W owych trzech Apostołach cały Kosciół odbierał naukę z tego, co oczy ich widziały, co uszy ich słyszały. We wszystkich niechaj tedy umacnia się i wiara podług przepowiadania przeświętej Ewangelii. Nikt niechaj się nie wstydzi tego krzyża Chrystusowego, którym świat został odkupiony. Niechaj też nikt nie leka się cierpieć w imię sprawiedliwości, i będąc pewnym obiecanej nagrody, nie zraża się trudnościami. Przez trud bowiem idzie sie do wytchnienia i przez śmierć do życia! Toć on wziął na siebie wszystką naszą ziemska slabość. Jesli tylko wytrwamy w jego wyznawaniu i w jego miłości, zwyciężymy z nim, co on zwyciężył, i otrzymamy, co on obiecał! Czy mamy pelnić przykazania, czy stawić czoło przeciwnościom, niechaj nigdy nie milknie w uszach naszych ów głos Ojca z obloku: "Ten jest Syn moj miły, w ktorym sobie dobrze upodobałem. Jego słuchajcie". Jego, co żyje i króluje z Ojcem i z Duchem Świętym na wieki wieków. Amen.
Tekst pochodzi z: św. Leon Wielki, Mowy - Poznań 1957, s.229-236
O dwunastu pustelnikach
Darem Egiptu dla świata jest nie tylko jedna z najstarszych cywilizacji, ale także i niezwykłe zjawisko jakim stał się ruch monastyczny. Dali oni światu coś nowego i niezwykłego, zarówno w formie jak i treści.
Jednym z najbardziej niezwykłych świadectw jakie nam pozostawili z okresu największego rozkwitu egipskiego monastycyzmu są ich myśli, sentencje - znane najczęściej jako apoftegmaty.
Starożytni mnisi zmierzając do doskonałości wypowiadali duchową rzeczywistość chrześcijańską, w konkretnych, niejednokrotnie szokujących maksymach życiowych, naświetlających tę rzeczywistość z różnych punktów widzenia. Apoftegmaty ukazują syntezę doskonałej znajomości z jednej strony ludzkiej natury i ludzkich zachowań i dążeń, z drugiej strony ideału chrześcijańskiej doskonałości i duchowości.
W tym miejscu chciałbym przedstawić pewien krótki tekst, nie będący apoftegmatem w literackim sensie - czyli określanych jako jako krótkie, zgrabne, czasem także dowcipne wypowiedzi, z jakimś przynajmniej ogólnym określeniem okoliczności jej wygłoszenia - kto, kiedy, dlaczego. Najbardziej klasyczna forma apoftegmatu to" "zapytał... odpowiedział". Inaczej można je określić jako: - "zdania godne pamięci oparte na wspomnieniu".
Cytowany utwór nie jest więc zbiorem takich wypowiedzi ale odnajdujemy w nim ten sam klimat, te same pojęcia i naukę, jaką spotykamy w apoftegmatach.
"O dwunastu pustelnikach" utwór powstał przed 556 rokiem, to jest przed powstaniem pierwszego przekładu tego tekstu autorstwa Paschazjusza z Dumio. Nic o nim więcej nie wiemy, poza tym że był bardzo rozpowszechniony w świecie chrześcijańskim. Poza oryginałem greckim i przekładem łacińskim znamy przekłady: syryjski, etiopski i ormiański.
Oto tekst tego interesującego utworu:
Kiedyś zebrało się dwunastu pustelników mądrych i pełnych Ducha i pytali się wzajemnie o to, czego każdy z nich dokonał w swej celi i o uprawianą ascezę: jakiej, mianowicie, dotyczy duchowej cnoty.
1. Pierwszy i najstarszy spośród nich rzekł: "Ja, bracia, skoro rozpocząłem żyć kontemplacją, całkowicie ukrzyżowałem samego siebie wzgledem rzeczy zewnętrznych rozmyślając o tym, co stoi napisane: <Rozerwijmy ich więzy i zrzućmy ich jarzmo>. I zbudowałem jakby mur pomiędzy duszą moją a rzeczami cielesnymi, mówiąc sobie w myśli, że jak ten, który jest za murem, nie widzi tego, co jest poza nim, tak i ty nie chciej widzieć tego, co jest poza nim, ale bacz na siebie, wygladając nadziei Pana, a złe pożądania uważaj jakoby za plemię żmijowe. Kiedy spostrzegłem, że rodzą sie w moim sercu, występuję przeciw nim z groźbami i wysuszam je. I nie ustaję nigdy w gniewie przeciw ciału i przeciw duszy, aby nigdy nie zrobiły nic złego".
2. Drugi rzekł: "Powiedziałem sobie samemu odkąd wyrzekłem się świata: Dziś się narodziłem, dziś zacząłem służyć Bogu, dziś zacząłem żyć jako przybysz. Tak żyj codziennie, jak obcy, który jutro ma wyruszyć. I codziennie tak samo doradzam sobie samemu."
3. Trzeci rzekł: "Ja od rana podnoszę (myśl) do pana mego, i upadam przed Nim, i padam na twarz wyznając swoje upadki. Następnie zstępuję, aby uczcić świętych aniołów Pańskich, i wzywam ich, aby błagali Boga za mnie i za całe stworzenie. Gdy to wszystko spełnię, zstępuję do otchłani tak, jak to czynią Żydzi idący rozrywać szaty i wylewać łzy za nieszczęścia ich ojców. Podobnie i ja: patrzę w dół na moje członki poddane udręce i płaczę z płaczącymi".
4. Czwarty rzekł: "Ja zaś jakoby przebywam na Górze Oliwnej z Panem i z Jego Apostołami. I powiedziałem sobie samemu: Odtąd mam nie znać nikogo wedle ciała, ale mam być zawsze z nimi, naśladując ich gorliwość i postępowanie, tak, jak Maria, która siedziała u stóp Pana, słuchając Jego słów, gdy mówił: Bądźcie miłosierni, jak jest wasz Ojciec Niebieski, oraz - Uczcie się ode mnie, że jestem cichy i pokornego serca".
5. Piąty rzekł: "ja cały czas patrzę na aniołów jak wstępują i zstępują by powoływać dusze i ciągle wyglądam kresu mego, mówię: - Gotowe jest serce moje, o Boże, gotowe jest serce moje".
6. Szósty rzekł: "Ja natomiast wyobrażam sobie codziennie, że słyszę słowa, które Pan do mnie mówi: - Znoście za Mnie cierpienie, a Ja was ochłodzę, walczcie jeszcze trochę, a ujrzycie Moje zbawienie i chwałę Moją. Jeśli jesteście dziećmi Moimi wzywając czcijcie Mnie jak Ojca, jeśli jesteście Moimi braćmi, szanujcie Mnie jak tego, który wiele zniósł dla was; jeśli jesteście Moimi owcami, słuchajcie głosu pasterza, jeśli jesteście moimi sługami, idźcie śladami męki swego Pana".
7. Siódmy rzekł: "Ja bez przerwy ciągle rozmyślam i ciągle rozważam o trzech sprawach: wierze, nadziei i miłości, aby radować się nadzieją, aby trwać mocno przez wiarę, a dzięki miłości nikogo nigdy nie zasmucić".
8. Ósmy rzekł: "Ja przyglądam się latającemu szatanowi szukającemu, kogo by pożreć, i przyglądam się wewnętrznymi oczami, gdzie on się udaje, i błagam Pana Chrystusa przeciw niemu, aby działał nieskutecznie i by nigdy nikogo nie przemógł, szczególnie zaś bogobojnych.
9. Dziewiąty rzekł: "Ja codziennie kontempluję Kościół świętych i pośrodku nich Pana chwały, jak jaśnieje ponad wszystkimi, Gdy ogarnia mnie zniechęcenie udaje się do niebios i kontempluję nadzwyczajną piękność aniołów i hymny, które zanoszą ku Bogu. Słysząc ich glosy, śpiewy i melodie podnoszę się na duchu i rozważam słowa Pisma - Niebiosa głoszą sławę Boga i - Wszystko, co znajduję się na ziemi uważam za grzech i śmieci.
10. Dziesiąty rzekł: "Ja zawsze kontempluję towarzyszącego mi anioła, który stoi blisko mnie i pilnuję samego siebie rozważając, co jest napisane: - Widziałem Pana zawsze przede mną, bo jest na mojej prawicy, abym nie upadł. Lękam się go jak tego, który strzeże dróg moich i który wznosi się do Boga, aby Mu pokazywać moje dzieła i moje słowa".
11. Jedenasty rzekł: "Ja upersonifikowałem cnoty: wstrzemięźliwość, umiarkowanie i wielkoduszność i miłość, i postawiłem je wokół mnie. I gdziekolwiek idę, mówię do siebie: Gdzie są twoi nauczyciele? Nie tchórz, nie popadaj w zniechęcenie. Jak chcesz, to mów wedle cnót, aby po śmierci świadczyły Bogu o Tobie, że znalazły w tobie spoczynek".
12. Dwunasty rzekł: "Wy, o ojcowie, postępujecie na sposób niebiański i osiągnęliście również niebiański sposób myślenia. I nic dziwnego. Widzę bowiem, że jesteście doskonali dzięki czynom, i że podążacie za tym, co jest w górze. Cóż więc powiem, jak nie to, że wzlatujecie w myślach waszych: dziwną mocą podrywacie się z ziemi stając się jej całkowicie obcymi. Nie pomylę się więc, jeśli nazwę was aniołami żyjącymi na ziemi, albo też ludźmi niebiańskimi. Ja zaś spoglądając na moje grzechy uważam siebie za niegodnego takiego chóru, gdy spoglądam na moje grzechy. Gdziekolwiek bowiem pójdę, widzę jak mnie poprzedzają i sam siebie skazuję na głębokości piekła, mówiąc: Przebywaj z tymi, których jesteś godzien. Za niedługo bowiem będziesz skazany na to aby znaleźć się z nimi. Widzę w tym bowiem, o ojcowie, jęki i łzy. Jakich nikt nie zdoła opisać, widze jak jedni zgrzytają zębami, inni trzęsą się całym ciałem, inni drżą od stóp do głowy. Wtedy rzucam się na ziemię, posypuje się prochem i błagam Boga, by nie dał mi zaznać tych nieszczęść. Widzę również morze ognia wzburzone, bez końca, wzbierające i ryczące tak, że ryk ognia osiąga niebo. A w one straszliwe morze rzucono niezliczoną liczbę ludzi przez złych aniołów, i zawodzą, i nikt nigdy na ziemi nie słyszał takiego zawodzenia i takich głosów. Płoną oni jak suche gałęzie. I widzą oni, jak litość Boża od nich się oddaliła z powodu ich grzechów. Wtedy opłakuję rodzaj ludzki, który odważa się rozmawiać i zajmować swoimi sprawami, podczas gdy takie nieszczęścia są zachowane dla świata! Do myśli o tym zmuszam więc mój umysł ćwicząc go w żalu, o którym mówił Pan, rozmyślając słowa Pisma: - A moje łzy stały się dla mnie chlebem w dzień i w nocy".
13. Oto są myśli godne pamięci mądrych ojców, żyjących wedle ducha. Obyśmy i my pędzili życie godne wspomnienia i opisu, abyśmy stali się nienagannymi i podobali się Bogu, bo Jemu należy się chwała na wieki wieków. Amen.
Tekst zaczerpnięty z: "Apoftegmaty Ojców Pustyni" t. 3 w: Źródła monastyczne t. 56, wyd. Benedyktynów, Tyniec 2011, s. 191-196
Jednym z najbardziej niezwykłych świadectw jakie nam pozostawili z okresu największego rozkwitu egipskiego monastycyzmu są ich myśli, sentencje - znane najczęściej jako apoftegmaty.
Starożytni mnisi zmierzając do doskonałości wypowiadali duchową rzeczywistość chrześcijańską, w konkretnych, niejednokrotnie szokujących maksymach życiowych, naświetlających tę rzeczywistość z różnych punktów widzenia. Apoftegmaty ukazują syntezę doskonałej znajomości z jednej strony ludzkiej natury i ludzkich zachowań i dążeń, z drugiej strony ideału chrześcijańskiej doskonałości i duchowości.
W tym miejscu chciałbym przedstawić pewien krótki tekst, nie będący apoftegmatem w literackim sensie - czyli określanych jako jako krótkie, zgrabne, czasem także dowcipne wypowiedzi, z jakimś przynajmniej ogólnym określeniem okoliczności jej wygłoszenia - kto, kiedy, dlaczego. Najbardziej klasyczna forma apoftegmatu to" "zapytał... odpowiedział". Inaczej można je określić jako: - "zdania godne pamięci oparte na wspomnieniu".
Cytowany utwór nie jest więc zbiorem takich wypowiedzi ale odnajdujemy w nim ten sam klimat, te same pojęcia i naukę, jaką spotykamy w apoftegmatach.
"O dwunastu pustelnikach" utwór powstał przed 556 rokiem, to jest przed powstaniem pierwszego przekładu tego tekstu autorstwa Paschazjusza z Dumio. Nic o nim więcej nie wiemy, poza tym że był bardzo rozpowszechniony w świecie chrześcijańskim. Poza oryginałem greckim i przekładem łacińskim znamy przekłady: syryjski, etiopski i ormiański.
Oto tekst tego interesującego utworu:
Kiedyś zebrało się dwunastu pustelników mądrych i pełnych Ducha i pytali się wzajemnie o to, czego każdy z nich dokonał w swej celi i o uprawianą ascezę: jakiej, mianowicie, dotyczy duchowej cnoty.
1. Pierwszy i najstarszy spośród nich rzekł: "Ja, bracia, skoro rozpocząłem żyć kontemplacją, całkowicie ukrzyżowałem samego siebie wzgledem rzeczy zewnętrznych rozmyślając o tym, co stoi napisane: <Rozerwijmy ich więzy i zrzućmy ich jarzmo>. I zbudowałem jakby mur pomiędzy duszą moją a rzeczami cielesnymi, mówiąc sobie w myśli, że jak ten, który jest za murem, nie widzi tego, co jest poza nim, tak i ty nie chciej widzieć tego, co jest poza nim, ale bacz na siebie, wygladając nadziei Pana, a złe pożądania uważaj jakoby za plemię żmijowe. Kiedy spostrzegłem, że rodzą sie w moim sercu, występuję przeciw nim z groźbami i wysuszam je. I nie ustaję nigdy w gniewie przeciw ciału i przeciw duszy, aby nigdy nie zrobiły nic złego".
2. Drugi rzekł: "Powiedziałem sobie samemu odkąd wyrzekłem się świata: Dziś się narodziłem, dziś zacząłem służyć Bogu, dziś zacząłem żyć jako przybysz. Tak żyj codziennie, jak obcy, który jutro ma wyruszyć. I codziennie tak samo doradzam sobie samemu."
3. Trzeci rzekł: "Ja od rana podnoszę (myśl) do pana mego, i upadam przed Nim, i padam na twarz wyznając swoje upadki. Następnie zstępuję, aby uczcić świętych aniołów Pańskich, i wzywam ich, aby błagali Boga za mnie i za całe stworzenie. Gdy to wszystko spełnię, zstępuję do otchłani tak, jak to czynią Żydzi idący rozrywać szaty i wylewać łzy za nieszczęścia ich ojców. Podobnie i ja: patrzę w dół na moje członki poddane udręce i płaczę z płaczącymi".
4. Czwarty rzekł: "Ja zaś jakoby przebywam na Górze Oliwnej z Panem i z Jego Apostołami. I powiedziałem sobie samemu: Odtąd mam nie znać nikogo wedle ciała, ale mam być zawsze z nimi, naśladując ich gorliwość i postępowanie, tak, jak Maria, która siedziała u stóp Pana, słuchając Jego słów, gdy mówił: Bądźcie miłosierni, jak jest wasz Ojciec Niebieski, oraz - Uczcie się ode mnie, że jestem cichy i pokornego serca".
5. Piąty rzekł: "ja cały czas patrzę na aniołów jak wstępują i zstępują by powoływać dusze i ciągle wyglądam kresu mego, mówię: - Gotowe jest serce moje, o Boże, gotowe jest serce moje".
6. Szósty rzekł: "Ja natomiast wyobrażam sobie codziennie, że słyszę słowa, które Pan do mnie mówi: - Znoście za Mnie cierpienie, a Ja was ochłodzę, walczcie jeszcze trochę, a ujrzycie Moje zbawienie i chwałę Moją. Jeśli jesteście dziećmi Moimi wzywając czcijcie Mnie jak Ojca, jeśli jesteście Moimi braćmi, szanujcie Mnie jak tego, który wiele zniósł dla was; jeśli jesteście Moimi owcami, słuchajcie głosu pasterza, jeśli jesteście moimi sługami, idźcie śladami męki swego Pana".
7. Siódmy rzekł: "Ja bez przerwy ciągle rozmyślam i ciągle rozważam o trzech sprawach: wierze, nadziei i miłości, aby radować się nadzieją, aby trwać mocno przez wiarę, a dzięki miłości nikogo nigdy nie zasmucić".
8. Ósmy rzekł: "Ja przyglądam się latającemu szatanowi szukającemu, kogo by pożreć, i przyglądam się wewnętrznymi oczami, gdzie on się udaje, i błagam Pana Chrystusa przeciw niemu, aby działał nieskutecznie i by nigdy nikogo nie przemógł, szczególnie zaś bogobojnych.
9. Dziewiąty rzekł: "Ja codziennie kontempluję Kościół świętych i pośrodku nich Pana chwały, jak jaśnieje ponad wszystkimi, Gdy ogarnia mnie zniechęcenie udaje się do niebios i kontempluję nadzwyczajną piękność aniołów i hymny, które zanoszą ku Bogu. Słysząc ich glosy, śpiewy i melodie podnoszę się na duchu i rozważam słowa Pisma - Niebiosa głoszą sławę Boga i - Wszystko, co znajduję się na ziemi uważam za grzech i śmieci.
10. Dziesiąty rzekł: "Ja zawsze kontempluję towarzyszącego mi anioła, który stoi blisko mnie i pilnuję samego siebie rozważając, co jest napisane: - Widziałem Pana zawsze przede mną, bo jest na mojej prawicy, abym nie upadł. Lękam się go jak tego, który strzeże dróg moich i który wznosi się do Boga, aby Mu pokazywać moje dzieła i moje słowa".
11. Jedenasty rzekł: "Ja upersonifikowałem cnoty: wstrzemięźliwość, umiarkowanie i wielkoduszność i miłość, i postawiłem je wokół mnie. I gdziekolwiek idę, mówię do siebie: Gdzie są twoi nauczyciele? Nie tchórz, nie popadaj w zniechęcenie. Jak chcesz, to mów wedle cnót, aby po śmierci świadczyły Bogu o Tobie, że znalazły w tobie spoczynek".
12. Dwunasty rzekł: "Wy, o ojcowie, postępujecie na sposób niebiański i osiągnęliście również niebiański sposób myślenia. I nic dziwnego. Widzę bowiem, że jesteście doskonali dzięki czynom, i że podążacie za tym, co jest w górze. Cóż więc powiem, jak nie to, że wzlatujecie w myślach waszych: dziwną mocą podrywacie się z ziemi stając się jej całkowicie obcymi. Nie pomylę się więc, jeśli nazwę was aniołami żyjącymi na ziemi, albo też ludźmi niebiańskimi. Ja zaś spoglądając na moje grzechy uważam siebie za niegodnego takiego chóru, gdy spoglądam na moje grzechy. Gdziekolwiek bowiem pójdę, widzę jak mnie poprzedzają i sam siebie skazuję na głębokości piekła, mówiąc: Przebywaj z tymi, których jesteś godzien. Za niedługo bowiem będziesz skazany na to aby znaleźć się z nimi. Widzę w tym bowiem, o ojcowie, jęki i łzy. Jakich nikt nie zdoła opisać, widze jak jedni zgrzytają zębami, inni trzęsą się całym ciałem, inni drżą od stóp do głowy. Wtedy rzucam się na ziemię, posypuje się prochem i błagam Boga, by nie dał mi zaznać tych nieszczęść. Widzę również morze ognia wzburzone, bez końca, wzbierające i ryczące tak, że ryk ognia osiąga niebo. A w one straszliwe morze rzucono niezliczoną liczbę ludzi przez złych aniołów, i zawodzą, i nikt nigdy na ziemi nie słyszał takiego zawodzenia i takich głosów. Płoną oni jak suche gałęzie. I widzą oni, jak litość Boża od nich się oddaliła z powodu ich grzechów. Wtedy opłakuję rodzaj ludzki, który odważa się rozmawiać i zajmować swoimi sprawami, podczas gdy takie nieszczęścia są zachowane dla świata! Do myśli o tym zmuszam więc mój umysł ćwicząc go w żalu, o którym mówił Pan, rozmyślając słowa Pisma: - A moje łzy stały się dla mnie chlebem w dzień i w nocy".
13. Oto są myśli godne pamięci mądrych ojców, żyjących wedle ducha. Obyśmy i my pędzili życie godne wspomnienia i opisu, abyśmy stali się nienagannymi i podobali się Bogu, bo Jemu należy się chwała na wieki wieków. Amen.
Tekst zaczerpnięty z: "Apoftegmaty Ojców Pustyni" t. 3 w: Źródła monastyczne t. 56, wyd. Benedyktynów, Tyniec 2011, s. 191-196
środa, 20 lutego 2013
Jan Damasceński - II mowa obronna - cz. 4
Piękny fragment z książki P. Evdokimova: "Sztuka piękna. Teologia ikony" - niech będzie wstepen do następnego fragmentu II mowy obronnej św. Jana Damasceńskiego:
"Ikona <uświęca oczy tych, którzy widzą i wznosi intelekt do poziomu mistycznej teognozji > . Poza wszelkim dyskursem znajduje się olśnienie divino-modo, niewidzialne, niesłyszalne, niewyrażalne. Kontemplacja w swoim najwyższym stadium jest jednocząca, niewyrażalna i trans-dyskursywna, jest <rodzicielką jedności>. Ikonosofia doskonale to ilustruje. Ikona jako przedstawienie symboliczno-hipostatyczne zachęca do wyjścia poza symbol, do zjednoczenia się z hipostazą, aby uczestniczyć w tym, co niewyrażalne. Jest ona drogą, którą trzeba przejść, aby wyjść poza nią. Nie należy jej wykluczać, lecz odkryć jej transcendentny wymiar. Ona spotyka Hiposatzę i wprowadza w doświadczenie Obecności, wolne od form empirycznych.
Droga czysto negatywna polega na objęciu intelektem (pojmowaniu) wszystkiego, co różni się od Boga; nie jest to droga wystarczająca, ponieważ Bóg znajduje się ponad wszelką negacją, niepoznawalny z natury, tajemniczy w swej istocie. Dlatego Jego "rodząca jedność" obecność nie wyraża się ani terminami pozytywnymi, ani terminami negatywnymi, jest po prostu poza nimi. "Uformowany z pozbawionego form światła Bóg pojawia się w jakimś obrazie, jednak jest to obraz Boga(...) Daje się ujrzeć w swej prostocie".
Ikona więc wcale nie prowadzi ku czystej i zwyczajnej nieobecności obrazu, lecz prowadzi ponad i poza obraz, ku nieopisywalnej Hyper-ikonie i jej apofatycznemu wymiarowi, ku apofatyczności ikonograficznej. Ikona to ostatnia strzała ludzkiego erosa, wysłana w serce Tajemnicy: "Ten, kto kontempluje Boże światło, kontempluje tajemnicę w Bogu", mówi święty Grzegorz Palamas. Po przekroczeniu tego progu to już "uhiposatzowane Piękno", Boży Mistagog, Duch Święty, który kontempluje w nas Bożą światłość. Słowo ludzkie w tym wypadku może już tylko wypowiadać się milczeniem. Aby kontemplacja "światłości bez zmierzchu" była możliwa, zmierzch musi zniknąć. Boże Eros odpowiada na ikonową strzałę swoją płomienną, lecz niewtrażalną bliskością. Góra Tabor promieniuje, lecz to właśnie milczenie ją odkrywa".
" Treść myśli o Bogu, Jego naznaczone Imię, ikona, nie są tylko treścią pomyślaną czy namalowaną, lecz spotkaniem, bezpośrednią obecnością, rodzicielką jedności. Nawet jeżeli człowiek nic jeszcze nie może powiedzieć o Bogu, to już może powiedzieć Boże, Ty, Ojcze...."
9. Posłuchaj, że tak właśnie jest napisane: "Nie uczynisz sobie rzeźby ani żadnej podobizny" mówi Pan. Mimo tego zakazu, mówi dalej Bóg: "uczynili zasłonę Przybytku z hiacyntu i purpury, skręconego szkarłatu i delikatnego bisioru [...] z cherubami utkanymi przez biegłego tkacza" -Wj 26,31. I "uczynili od poczatku przeblagalnię dla Arki Przymierza ze szczerego złota i dwa cheruby" - Wj 37,6-7. Cóż czynisz Mojżeszu? Z jednej strony mówisz: nie uczynisz sobie rzeźby ani żadnego wizerunku" a z drugiej sporządzasz zasłonę "dzieło z tkanymi cherubami" i "dwa cheruby ze szczerego złota". Posłuchaj jednak dalej, co przy pomocy zdarzeń opowie ci sługa Boży Mojżesz.
O ślepi i nierozumni, zważcie na moc tych słów i strzeźcie starannie waszych dusz. Powiedział: "skoro nie widzieliście żadnej podobizny w dniu, kiedy przemówił do was Pan spośród ognia na górze Horeb, strzeźcie się, abyście nie zgrzeszyli i nie uczynili sobie rzeźbionej podobizny, żadnego wizerunku i abyście nie uczynili sobie bogów odlanych z metalu" - Pwt 4,15-16. Nie powiedział: "Nie uczynisz podobizny cherubów, którzy stoją osłaniając przebłagalnię", ale: "nie uczynisz sobie bogów ulanych z metalu" oraz "nie uczynisz żadnej podobizny" i nie będziesz jej czcić jako Boga, ani "nie będziesz wielbił stworzenia ponad Stwórcę". Nie uczynił więc podobizny Boga ani niczego innego jako Boga, ani człowieka (podległa bowiem grzechowi jest natura ludzka), ani też nie "czcił stworzenia ponad Stwórcę". Zbudował zaś namiot jako podobiznę całego stworzenia "według modelu danego mi na górze" - Wj 25,40 i umieścił w nim, ku czci Boga, cheruby osłaniające z obu stron przebłagalnię.
10. Zważ, jak zamierzenie Pisma Świętego zostało przekazane tym, którzy rozumnie szukają. Trzeba bowiem, umiłowani, rozeznawać, czy w każdym działaniu poszukuje się prawdy, czy fałszu, i czy cel działającego jest dobry, czy zły. W Ewangelii zapisane są bowiem wszystkie rzeczy, tak dobre, jak i złe: Bóg, anioł i człowiek, niebo i ziemia, woda, ogień i powietrze, księżyc i gwiazdy, światło i mrok, szatan i demony, węże i skorpiony, śmierć i piekło, cnoty i przewinienia. Skoro więc to wszystko, co zostało o nich powiedziane w Piśmie Świętym, jest prawdą oraz służy chwale Boga i świętych, otoczonych chwałą ze względu na Niego, a także naszemu zbawieniu, aby zgładzony i pohańbiony został diabeł i jego demony, oddajemy cześć, obejmujemy i całujemy tak oczami i ustami jak i kochającym sercem cały Stary i Nowy Testament, jak i słowa świętych i czcigodnych Ojców. Odrzucamy natomiast haniebne, wstrętne i nieczyste pisma przeklętych manichejczyków i Greków oraz pozostałych heretyków jako fałszywe i bezbożne, służące sławie i rozweseleniu diabła i jego demonów. Odrzucamy je, choć przecież i one zawierają imię Boga.
Jeśli zaś chodzi o tworzenie obrazów, to należy zawsze szukać prawdy i badać zamierzenia uch twórców. Jeśli są prawdziwe i słuszne, służą chwale Boga i Jego świętych oraz sławieniu cnoty a pomniejszaniu zła - to prowadzą tym samym duszę do zbawienia. Przyjmijmy je wówczas ze czcią jako obrazy, przedstawienia i podobizny i jako księgi dla niepiśmiennych. Oddawajmy im cześć, obejmujmy wzrokiem, całujmy ustami, radujmy sie w sercu jak wobec podobizny wcielonego Boga, Jego Matki i świętych, ktorzy współuczestniczyli zarówno w cierpieniach, jak i w chwale Chrystusa, ktory zwyciężył ipokonał diabła oraz jego aniołów wraz z całą ich nikczemnością.
Jesli natomiast ktoś odważyłby się tworzyć przedstawienia boskiej natury - niematerialnej, bezcielesnej, niewidzialnej, bezkształtnej i bezbarwnej - to odrzucamy je jako fałszywe. Jeśli również ktoś składałby im hołd - na chwałę i cześć diabłu i jego aniołom - to my nimi gardzimy i wydajemy je na pastwę płomieni. Jeśli także ktoś ubóstwia wizerunki ludzi, ptaków czy istot pełzających po ziemi lub wszelkiego rodzaju innych stworzeń - to przeklinamy go. Jak bowiem święci Ojcowie burzyli świątynie i ołtarze zbudowane ku czci demonów, tak też wznosili na tych samych miejscach ołtarze dla upamiętnienia imion świętych, ktorych czcimy. Zrzucali oni również przedstawienia demonów, a zamiast nich wznosili wizerunki Chrystusa, Matki Bożej i swiętych. Według starego Prawa również Izrael nie wznosił świątyń ku czci ludzi ani nie obchodził świąt upamiętniających człowieka. Potępioną bowiem pozostawała jeszcze i pogrążona w żałobie ludzka natura, gdyż śmierć nad nią panowała; toteż i ciało umarłego uważane było za nieczyste jak i ten, ktory się go dotknął. Teraz zaś, gdy bóstwo przybrało naszą naturę i zostało nam dane jako zyciodajne i zbawcze lekarstwo, uwielbiona została nasza natura i przeobrażona w nieśmiertelną. Dlatego też świętujemy śmierć świętych i wznosimy ku ich czci świątynie i malujemy ich obrazy.
11. Niech więc każdy człowiek wie, że ten, który podnosi rękę, aby zniszczyć obraz namalowany ku czci i dla upamiętnienia Chrystusa i Jego Matki - Świętej Bogarodzicy - jak i Jego świętych, a tym samy sporządzony przeciwko diabłu, ku porażce jego i jego demonów, z miłością Boga i pragnieniem Jego sławy, że ten, który nie oddaje czci ani należnego szacunku takiemu obrazowi i nie całuje go, jak tego wymaga cześć dla obrazu (inna jednak niż uwielbienie Boga) - jest wrogiem Chrystusa, Świętej Bogarodzicy i świętych, oraz staje się rzecznikiem diabła i jego demonów. Czyniąc tak okazuje żal, że Bóg i Jego święci doznają czci i szacunku, a diabeł - pohańbienia. Ikona jest bowiem hymnem, objawieniem i zapisem - niczym na steli - upamiętniającym zwycięstwo tych, którzy okazali się najlepszymi i najwspanialszymi a klęskę tych, ktorzy dali się zwyciężyć i zostali odrzuceni.
"Ikona <uświęca oczy tych, którzy widzą i wznosi intelekt do poziomu mistycznej teognozji > . Poza wszelkim dyskursem znajduje się olśnienie divino-modo, niewidzialne, niesłyszalne, niewyrażalne. Kontemplacja w swoim najwyższym stadium jest jednocząca, niewyrażalna i trans-dyskursywna, jest <rodzicielką jedności>. Ikonosofia doskonale to ilustruje. Ikona jako przedstawienie symboliczno-hipostatyczne zachęca do wyjścia poza symbol, do zjednoczenia się z hipostazą, aby uczestniczyć w tym, co niewyrażalne. Jest ona drogą, którą trzeba przejść, aby wyjść poza nią. Nie należy jej wykluczać, lecz odkryć jej transcendentny wymiar. Ona spotyka Hiposatzę i wprowadza w doświadczenie Obecności, wolne od form empirycznych.
Droga czysto negatywna polega na objęciu intelektem (pojmowaniu) wszystkiego, co różni się od Boga; nie jest to droga wystarczająca, ponieważ Bóg znajduje się ponad wszelką negacją, niepoznawalny z natury, tajemniczy w swej istocie. Dlatego Jego "rodząca jedność" obecność nie wyraża się ani terminami pozytywnymi, ani terminami negatywnymi, jest po prostu poza nimi. "Uformowany z pozbawionego form światła Bóg pojawia się w jakimś obrazie, jednak jest to obraz Boga(...) Daje się ujrzeć w swej prostocie".
Ikona więc wcale nie prowadzi ku czystej i zwyczajnej nieobecności obrazu, lecz prowadzi ponad i poza obraz, ku nieopisywalnej Hyper-ikonie i jej apofatycznemu wymiarowi, ku apofatyczności ikonograficznej. Ikona to ostatnia strzała ludzkiego erosa, wysłana w serce Tajemnicy: "Ten, kto kontempluje Boże światło, kontempluje tajemnicę w Bogu", mówi święty Grzegorz Palamas. Po przekroczeniu tego progu to już "uhiposatzowane Piękno", Boży Mistagog, Duch Święty, który kontempluje w nas Bożą światłość. Słowo ludzkie w tym wypadku może już tylko wypowiadać się milczeniem. Aby kontemplacja "światłości bez zmierzchu" była możliwa, zmierzch musi zniknąć. Boże Eros odpowiada na ikonową strzałę swoją płomienną, lecz niewtrażalną bliskością. Góra Tabor promieniuje, lecz to właśnie milczenie ją odkrywa".
" Treść myśli o Bogu, Jego naznaczone Imię, ikona, nie są tylko treścią pomyślaną czy namalowaną, lecz spotkaniem, bezpośrednią obecnością, rodzicielką jedności. Nawet jeżeli człowiek nic jeszcze nie może powiedzieć o Bogu, to już może powiedzieć Boże, Ty, Ojcze...."
9. Posłuchaj, że tak właśnie jest napisane: "Nie uczynisz sobie rzeźby ani żadnej podobizny" mówi Pan. Mimo tego zakazu, mówi dalej Bóg: "uczynili zasłonę Przybytku z hiacyntu i purpury, skręconego szkarłatu i delikatnego bisioru [...] z cherubami utkanymi przez biegłego tkacza" -Wj 26,31. I "uczynili od poczatku przeblagalnię dla Arki Przymierza ze szczerego złota i dwa cheruby" - Wj 37,6-7. Cóż czynisz Mojżeszu? Z jednej strony mówisz: nie uczynisz sobie rzeźby ani żadnego wizerunku" a z drugiej sporządzasz zasłonę "dzieło z tkanymi cherubami" i "dwa cheruby ze szczerego złota". Posłuchaj jednak dalej, co przy pomocy zdarzeń opowie ci sługa Boży Mojżesz.
O ślepi i nierozumni, zważcie na moc tych słów i strzeźcie starannie waszych dusz. Powiedział: "skoro nie widzieliście żadnej podobizny w dniu, kiedy przemówił do was Pan spośród ognia na górze Horeb, strzeźcie się, abyście nie zgrzeszyli i nie uczynili sobie rzeźbionej podobizny, żadnego wizerunku i abyście nie uczynili sobie bogów odlanych z metalu" - Pwt 4,15-16. Nie powiedział: "Nie uczynisz podobizny cherubów, którzy stoją osłaniając przebłagalnię", ale: "nie uczynisz sobie bogów ulanych z metalu" oraz "nie uczynisz żadnej podobizny" i nie będziesz jej czcić jako Boga, ani "nie będziesz wielbił stworzenia ponad Stwórcę". Nie uczynił więc podobizny Boga ani niczego innego jako Boga, ani człowieka (podległa bowiem grzechowi jest natura ludzka), ani też nie "czcił stworzenia ponad Stwórcę". Zbudował zaś namiot jako podobiznę całego stworzenia "według modelu danego mi na górze" - Wj 25,40 i umieścił w nim, ku czci Boga, cheruby osłaniające z obu stron przebłagalnię.
10. Zważ, jak zamierzenie Pisma Świętego zostało przekazane tym, którzy rozumnie szukają. Trzeba bowiem, umiłowani, rozeznawać, czy w każdym działaniu poszukuje się prawdy, czy fałszu, i czy cel działającego jest dobry, czy zły. W Ewangelii zapisane są bowiem wszystkie rzeczy, tak dobre, jak i złe: Bóg, anioł i człowiek, niebo i ziemia, woda, ogień i powietrze, księżyc i gwiazdy, światło i mrok, szatan i demony, węże i skorpiony, śmierć i piekło, cnoty i przewinienia. Skoro więc to wszystko, co zostało o nich powiedziane w Piśmie Świętym, jest prawdą oraz służy chwale Boga i świętych, otoczonych chwałą ze względu na Niego, a także naszemu zbawieniu, aby zgładzony i pohańbiony został diabeł i jego demony, oddajemy cześć, obejmujemy i całujemy tak oczami i ustami jak i kochającym sercem cały Stary i Nowy Testament, jak i słowa świętych i czcigodnych Ojców. Odrzucamy natomiast haniebne, wstrętne i nieczyste pisma przeklętych manichejczyków i Greków oraz pozostałych heretyków jako fałszywe i bezbożne, służące sławie i rozweseleniu diabła i jego demonów. Odrzucamy je, choć przecież i one zawierają imię Boga.
Jeśli zaś chodzi o tworzenie obrazów, to należy zawsze szukać prawdy i badać zamierzenia uch twórców. Jeśli są prawdziwe i słuszne, służą chwale Boga i Jego świętych oraz sławieniu cnoty a pomniejszaniu zła - to prowadzą tym samym duszę do zbawienia. Przyjmijmy je wówczas ze czcią jako obrazy, przedstawienia i podobizny i jako księgi dla niepiśmiennych. Oddawajmy im cześć, obejmujmy wzrokiem, całujmy ustami, radujmy sie w sercu jak wobec podobizny wcielonego Boga, Jego Matki i świętych, ktorzy współuczestniczyli zarówno w cierpieniach, jak i w chwale Chrystusa, ktory zwyciężył ipokonał diabła oraz jego aniołów wraz z całą ich nikczemnością.
Jesli natomiast ktoś odważyłby się tworzyć przedstawienia boskiej natury - niematerialnej, bezcielesnej, niewidzialnej, bezkształtnej i bezbarwnej - to odrzucamy je jako fałszywe. Jeśli również ktoś składałby im hołd - na chwałę i cześć diabłu i jego aniołom - to my nimi gardzimy i wydajemy je na pastwę płomieni. Jeśli także ktoś ubóstwia wizerunki ludzi, ptaków czy istot pełzających po ziemi lub wszelkiego rodzaju innych stworzeń - to przeklinamy go. Jak bowiem święci Ojcowie burzyli świątynie i ołtarze zbudowane ku czci demonów, tak też wznosili na tych samych miejscach ołtarze dla upamiętnienia imion świętych, ktorych czcimy. Zrzucali oni również przedstawienia demonów, a zamiast nich wznosili wizerunki Chrystusa, Matki Bożej i swiętych. Według starego Prawa również Izrael nie wznosił świątyń ku czci ludzi ani nie obchodził świąt upamiętniających człowieka. Potępioną bowiem pozostawała jeszcze i pogrążona w żałobie ludzka natura, gdyż śmierć nad nią panowała; toteż i ciało umarłego uważane było za nieczyste jak i ten, ktory się go dotknął. Teraz zaś, gdy bóstwo przybrało naszą naturę i zostało nam dane jako zyciodajne i zbawcze lekarstwo, uwielbiona została nasza natura i przeobrażona w nieśmiertelną. Dlatego też świętujemy śmierć świętych i wznosimy ku ich czci świątynie i malujemy ich obrazy.
11. Niech więc każdy człowiek wie, że ten, który podnosi rękę, aby zniszczyć obraz namalowany ku czci i dla upamiętnienia Chrystusa i Jego Matki - Świętej Bogarodzicy - jak i Jego świętych, a tym samy sporządzony przeciwko diabłu, ku porażce jego i jego demonów, z miłością Boga i pragnieniem Jego sławy, że ten, który nie oddaje czci ani należnego szacunku takiemu obrazowi i nie całuje go, jak tego wymaga cześć dla obrazu (inna jednak niż uwielbienie Boga) - jest wrogiem Chrystusa, Świętej Bogarodzicy i świętych, oraz staje się rzecznikiem diabła i jego demonów. Czyniąc tak okazuje żal, że Bóg i Jego święci doznają czci i szacunku, a diabeł - pohańbienia. Ikona jest bowiem hymnem, objawieniem i zapisem - niczym na steli - upamiętniającym zwycięstwo tych, którzy okazali się najlepszymi i najwspanialszymi a klęskę tych, ktorzy dali się zwyciężyć i zostali odrzuceni.
piątek, 1 lutego 2013
Teodor Studyta - Testament
Obok św. Jana Damasceńskiego jednym z najbardziej zagorzałych obrońców kultu ikon należał Teodor, przełożony klasztoru w Konstantynopolu założonego przez konsula Studiosa. Z tego tez powodu Teodor znany jest jako Teodor Studyta. Jego życie, pełne wydarzeń, życie które odcisnęło piętno na rozwoju monastycyzmu bizantyjskiego warte jest szerszego omówienia. W chwili obecnej, chciałbym przytoczyć jeden z bardziej ciekawych dokumentów związanych z tym niezwykłym mnichem, a mianowicie jego Testament. Oto treśc tego niezwykłego dokumentu:
Testament świętego ojca naszego, natchnionego wyznawcy Teodora, przełożonego studyjskiego, który przetyczano na głos
przed jego śmiercią.
[ Przedmowa ]
Ponieważ przeklęte moje ciało znajduje się w stałym stanie choroby i nie mógłbym zwołać was wszystkich - moich synów, braci i ojców - w chwili mojej śmierci, gdyż klasztory nazbyt są od siebie oddalone, a zwłaszcza że niektórzy z was celowo przybyli tu z daleka, zważyłem na słowa świętego Dawida: "Jestem gotów, a nie strwożyłem się" - Ps 118,60, i ponownie: "Gotowe jest serce moje" - Ps 56,8. Ponieważ chwila mego odejścia z tego świata już nadeszła, śpieszę nakreślić zawczasu ten"Testament". Pomyślałem, że to jest najodpowiedniejszy i pewny sposób abyście usłyszeli moje ostatnie słowa i zrozumieli dokładnie, w co wierzę i co myślę, i jakiego typu osobę pozostawiam po sobie jako przełożonego i następcę, tak abyście mogli żyć w zgodzie i pokoju w Chrystusie - tym pokoju, który Pan pozostawił Swym świętym uczniom i apostołom, kiedy powrócił na niebo.
Na temat wiary:
A zatem, wierzę w Ojca i Syna i Ducha Świętego - świętą i współistotną i jedyną Trójcę, [w której imię] zostałem ochrzczony i odnowiony i uczyniony doskonałym. Wyznaję Boga Ojca, Boga Syna i Boga Ducha Świętego - trzech, którzy stanowią jedno, jeśli mowimy o boskości i na odwrót - jeden jest trzema, jeśli mowa o oddzielnych osobach. Albowiem Trójca jest jednym Bogiem według istoty, chociaż jest podzielona zróżnicowaniem osób. Wyznaję również, że jeden z Trójcy - Pan nasz Jezus Chrystus - w swej niezmierzonej milości wcielił się, to znaczy dla zbawienia rodzaju ludzkiego przyjął ludzkie ciało ze Świętej i Przeczystej Bogurodzicy. Narodził się z jej łona zgodnie z prawem natury, prócz ludzkiej prokreacji, jak o tym przepowiedziały boskie proroctwa. Ten sam Chrystus jest dwoma [jeśli chodzi o naturę] - w pełni i doskonale Bogiem, tak że to, czym był, nie uległo żadnejzmianie, i w pełni i doskonale człowiekiem, tak że temu, co wziął na siebie nie brakowało niczego. Ten sam Chrystus jest jedną osobą, a jednocześnie objawił się w dwóch naturach. Tak samo również objawił się w dwóch wolach i dwóch energiach, poprzez które działał zgodnie zarówno z naturą boską, jak i z naturą ludzką.
Ponadto uznaję sześć świętych i powszechnych soborów i odrzucam wszelki błąd heretyckiego stowarzyszenia. Uznaję również drugi sobór nicejski, który niedawno został zwołany przeciwko wrogom Chrystusa, Bogurodzicy, apostołów, proroków, męczenników oraz wszystkich świętych i sprawiedliwych. Ponadto proszę ich o nieustanne wstawiennictwo, abyśmy pozyskali Bożą przychylność. Z wiarą i szacunkiem całuję ich święte relikwie uznając je za pełne Bożej łaski.
Akceptuję również każdą Bogiem natchnioną księgę Starego i Nowego Testamentu, jak również żywoty i boskie dzieła wszystkich świętych ojców, nauczycieli i ascetów. Mówię to ze względu na szalonego Pamfilosa, który przybył ze Wschodu, aby zaatakować tych świętych ludzi - mam tu na myśli Marka, Izajasza, Warsonofiusza, Doroteusza i Hezychiusza - ale nie tego Warsonofiusza, Izajasza i Doroteusza, którzy należeli do stowarzyszenia nie uznających niczyjej władzy i którzy mieli tą samą liczbę rogów jak dziesięciorogi [ gr. dekakeratos - pogardliwa nazwa monofizytów], albowiem ci ludzie zostali wyklęci przez świętego Sofroniusza w jego liście. Ci ostatni oczywiście róznili się od uprzednio wymienionych osób, których uznaję za część tradycji patrystycznej, oczywiście po uprzednim skonsultowaniu się z patriarchą Tarazjuszem, który ostatnio pełnił funkcję biskupa Konstantynopola i innych godnych zaufania osób, zarówno miejscowych, jak i pochodzących ze Wschodu. Co więcej, obraz Warsonofiusza został wyniesiony na święty ołtarz Wielkiego Kościoła, na równi ze świętymi ojcami Antonim, Efremem i innymi. Nie znalazłem tez w ich nauce nic zdrożnego, a wręcz przeciwnie, wiele ku duchowemu zbudowaniu. Będę ich uznawał aż do chwili, gdy synodalne śledztwo udowodni im jakąś winę. Albowiem jeśli te osoby zasługują na anatemę albo inni, których doprowadzili oni do herezji, niech będą wyklęci i przeklęci, całkowicie odłączeni od Ojca, Syna i Ducha Świętego.
Ponadto uznaję, że życie monastyczne jest wzniosłe i godne pochwały, a nawet anielskie, wolne od wszelkiego grzechu ze względu na doskonały tryb życia. Oczywiście życie monastyczne musi być uregulowane według zasad ascetycznych świętego Bazylego Wielkiego i to nie połowicznie, kiedy to niektórzy wybierają pewne reguły, a inne omijają. Albowiem nie sposób prawidłowo prowadzić ten tryb życia inaczej, bez trzech objawionych reguł świętej drabiny. Nie jest też możliwe posiadanie niewolnika albo domowego zwierzęcia płci żeńskiej, gdyż byłoby to sprzeczne ze ślubami monastycznymi i szkodliwe dla duszy. Omówiłem te zagadnienia pobieżnie, gdyż nie pora teraz, by objaśniać je dokładnie, chciałem jedynie uniknąć tego, by niektórzy wyrobili sobie o mnie złą opinię, niezgodną z tym, co rzeczywiście myślę i w co wierzę.
O przełożonym
Omówiwszy w ten sposób te zagadnienia, przejdę teraz do kwestii przełożonego. Jako pierwszego stwaiam pana, ojca mojego, jak i waszego, najświętszego pustelnika i ojca, który jest zarówno światłem jak i nauczycielem. Osoba ta została postawiona zarówno przed wami, jak i przede mną w Panu i ustanowiona zwierzchnikiem, nawet jeśli on sam wycofał się, aby w samotności doskonalić sie w pokorze na wzór Chrystusa. Dzięki jego wskazówkom i modlitwie zostaniecie zbawieni, jeśli rzeczywiście ze swej strony okażecie mu uważne i pełne gotowości posłuszeństwo. Tak więc wybierzcie kogoś poprzez wspólne głosowanie, w sposób pobożny i w formie ustalonej przez Ojców, albowiem pragnieniem moim jest poprzeć tego, kogo wspólnota uzna za osobę odpowiednią na to stanowisko.
A teraz, mój ojcze i bracie, kimkolwiek jesteś, wobec Boga i wybranych przez aniołów, powierzam ci całą wspólnotę w Chrystusie, abyś ją wziął pod swoją opiekę. Ale jak powinieneś ich przyjąć? W jaki wspaniały sposób powinieneś ich prowadzić? Jak powinieneś ich strzec? Jak owce Chrystusowe! Jak członki własnego ciała! Miłować i szanować ich, kochając każdego z nich równą miarą miłości, ponieważ każdy człowiek troszczy się tak samo o wszystkie swoje członki. Otwórz ze współczuciem swoje serce, przyjmij ich wszystkich z miłosierdziem. Opiekuj się nimi, poprawiaj ich, uczyń ich doskonałymi w Panu. Zaostrz swój umysł rozwagą; pobudź wolę odwagą; uczyń serce niezachwianym w wierze i nadziei. Prowadź ich do przodu w każdym dobrym uczynku. Broń ich przed duchowymi wrogami. Ochraniaj ich, ukierunkuj ich. Rozdaj udziały ziemi w spokoju. Po to daję ci te reguły, których powinieneś przestrzegać.
Reguły dla przełożonego
1. A zatem, oprócz pilnej potrzeby, nie powinieneś wcale zmieniać statutu i reguły, które otrzymałeś od mojej uniżoności.
2. Nie powinieneś posiadać niczego z tego świata, ani gromadzić niczego dla siebie jako swojej własności, ani jednej srebrnej monety.
3. Nie powinieneś rozpraszać swojej duszy i serca przywiązaniem i troskami innymi niż te, które dotyczą tych, których Bóg ci powierzył i których ci przekazałem, tych którzy stali się twoimi duchowymi synami i braćmi. Nie powinieneś wykorzystywać rzeczy twego klasztoru dla tych którzy kiedyś byli twoimi według ciała - twoich krewnych, przyjaciół czy wspólników. Ani w tym życiu, ani po śmierci nie powinieneś czynić tego dla wyżej wymienionych osób - ani z miłosierdzia, ani ze względu na dziedziczenie. Albowiem nie jesteś jednym z tych, którzy należą do tego świata, abyś musiał dzielić się z tymi z tego świata. Ale jeśli ktoś przejdzie z życia społeczeństwa do naszej wspólnoty, wtedy powinieneś troszczyć się o nich, jak czynili to święci ojcowi.
4. Nie powinieneś posiadać niewolnika ani na własny użytek, ani dla klasztoru, ani do prac na polu, ponieważ człowiek został stworzony na obraz Boży. Ta instytucja została dopuszczona tylko dla tych, którzy żyją życiem świeckim, tak samo jak ma to miejsce w przypadku małżeństwa. Ty powinieneś raczej poświęcać się duchowo jako niewolnik dla twoich braci tego samego ducha, nawet jesli na spotkaniach publicznych jesteś uznawany za ich pana i nauczyciela.
5. Do wypełniania obowiązków nie powinieneś wykorzystywać zwierzęcia płci żeńskiej, ponieważ wyrzekłeś się zupełnie płci żeńskiej. Nie powinieneś mieć takiego zwierzęcia ani w klasztorze, ani na polu, ponieważ żaden z naszych świętych ojców tego nie czynił, ani też sama natura na to nie pozwala.
6. Jeśli nie jest to konieczne, nie powinieneś jeździć konno, ani na mule; powinieneś raczej chodzić pieszo, jak czynił to Chrystus. Jednak, jeśli będzie to konieczne, niech twoim zwierzęciem jucznym będzie źrebak.
7. Powinieneś zawsze czuwać nad tym, by wszystkie rzeczy we wspólnocie były wspólne i niepodzielne i aby nic nie stanowiło czyjejkolwiek własności, nawet igła. Tylko twoje ciało i dusz - i nic więcej - powinny być podzielne dla wszystkich twoich dzieci i braci w bezstronnej milosci.
8. Jako uciekinier od świata i od małżeństwa nie powinieneś brać udziału w adoptowaniu osób ze świata jako braci, ani angażować się w stosunki duchowe z nimi, ponieważ tego rodzaju praktyk nie spotyka się u Ojców, a jesli takowe się zdarzały, to tylko sporadycznie, tak że nie stanowią one reguły.
9. Nie powinieneś spożywać posiłku z kobietą,, chyba że byłaby to twoja matka lub siostra, bez względu na to, czy byłaby to osoba świecka, czy też mniszka. Nie zezwalam na to, chyba że wywarto by jakiś nacisk lub zaistniałaby konieczność, aby tak uczynić, jak przed tym przestrzegają święci Ojcowie.
10. Nie powinieneś często wychodzić albo wędrować bez potrzeby, pozostawiając własne stado. Albowiem pożądane jest, abyś miał czas, który mógłbyś spędzić z braćmi i byś mógł zbawić te owce obdarzone rozumem, lecz bardzo chytre i łatwo zbaczające z drogi.
11. Powinieneś zawsze czuwać nad tym, aby uczyć katechizmu trzy razy w tygodniu wieczorem albo osobiście, albo poprzez któregoś ze swoich dzieci, jako że taka jest zbawienna tradycja Ojców.
12. Nie powinieneś udzielać tego, co nazywają małą schimą - habitem, a potem wielką, albowiem taka schima, podobnie jak i chrzest, jest jedna, jak to było w zwyczaju u Ojców.
13. Nie powinieneś łamać praw i kanonów Ojców, a zwłaszcza reguł świętego i wielkiego Bazylego. Cokolwiek robisz lub mówisz, powinieneś to czynić zgodnie ze świadectwem Pisma Świętego lub zwyczajem Ojców, nie naruszając przy tym przykazania Bożego.
14. Nie opuścisz twego stada i nie przeniesiesz się do innego albo nie powrócisz do jakiegoś stanowiska bez zgody twojej własnej wspólnoty.
15. Nie będziesz przyjaźnił się z kobietą prowadzącą monastyczny tryb życia, ani nie będziesz wchodził do żeńskiego klasztoru. Ani też nie będziesz w cztery oczy rozmawiał z mniszką lub kobietą świecką, chyba że zmusi cię konieczność,a wtedy z każdej strony powinny być obecne dwie osoby, gdyż, jak się mówi, samotna osoba łatwo ulega wpływom.
16. Nie wpuścisz do monasteru żadnej kobiety, chyba że będzie to absolutnie konieczne. Jeśli możesz w takim przypadku przeprowadzić to spotkanie dyskretnie, nie powinieneś pomijać takiej sposobności.
17. Nie powinieneś budować sobie mieszkania lub świeckiego domu dla swoich duchownych dzieci, w którym byłyby kobiety i często tam chodzić. Powinieneś raczej wybrać zajmowanie się twymi ziemskimi i podstawowymi potrzebami w domu pobożnych mężczyzn.
18. Nie powinieneś zezwalać na przebywanie chłopca w twojej celi z sympatii do niego, ale powinni ci usługiwać różni bracia i to osoby, co do których nie ma podejrzeń.
19. Nie powinieneś posiadać szczególnie wyróżniającego się ubrania, ani też bardzo kosztownego, oprócz szat kapłańskich. Powinieneś raczej nosić skromne odzienie, jak czynili to Ojcowie.
20. Nie powinieneś rozrzutnie wydawać pieniędzy ani na wlasny styl życia, ani na przyjmowanie gości. To będzie cię rozpraszać, ponieważ należy to do życia poświęconego przyjemnościom.
21. Nie powinieneś gromadzić złota w monasterze, ale raczej powinieneś szczodrze dzielić się nim na wszelkie sposoby z potrzebującymi znajdującymi się u bram klasztoru, jak czynili to święci Ojcowie.
22. Nie powinieneś opiekować się skarbcem, ani brać na siebie obowiązków ekonoma, ale niech twoim kluczem będzie największa troska o dusze, o rozwiązywanie i wiązanie według Pisma Świętego. Powinieneś powierzyć złoto i inne obowiązki ekonomom, i osobom odpowiedzialnym za daną dziedzinę, wszystko pod twoją oczywistą władzą. Razem z głównymi braćmi możesz rozpatrywać każdą dziedzinę i przekazywać stanowiska dowolnej osobie według własnego uznania.
23. Nie powinieneś stawiać jakiejkolwiek osoby, znakomitej i obdarzonej władzą według tego świata, ponad dobro wspólnoty. Ani też nie powinieneś wzbraniać się przed oddaniem swego życia, a nawet przelaniem własnej krwi, w obronie tych boskich praw i przykazań.
24. Nie powinieneś niczego robić według własnego mniemania czy to w dziedzinie duchowej, czy też fizycznej jakiegokolwiek rodzaju. Po pierwsze, nie powinieneś postępować bez porady i modlitwy twego pana i ojca, po drugie, bez porady osób głównych w znajomości i rozwadze w zakresie omawianego zagadnienia. Albowiem potrzebny jest doradca, a nawet dwóch, trzech lub więcej., jak nas nauczyli Ojcowie i jak to omówiliśmy szczegółowo.
Wszystkie te przykazania i cokolwiek innego, co otrzymałeś, powinieneś zachować i przestrzegać, aby ci się dobrze wiodło w Panu. Daleki jestem od mówienia albo myślenia odwrotnie.
Reguły dla braci
[25] Czas teraz abyście wy, moje dzieci i bracie, usłyszeli mój pokorny głos. Zaakceptujcie waszego pana i przełożonego, jako że wszyscy go wybraliście. Niemożliwe jest, aby ktokolwiek w jakikolwiek sposób wybrał dla siebie inne życie niż to,które zostało ustanowione. To jest jarzmo Pańskie. Spoglądając nań z szacunkiem i czcią, przyjmijcie go jako mego następcę. Podobnie jak postępowaliście wobec mnie, tak też wobec niego przestrzegajcie reguły posłuszeństwa i nie lekceważcie go dlatego tylko, iż niedawno został obrany w Panu. Ani też nie powinniście od niego oczekiwać większych darów niż te, które zostały mu dane przez Ducha Świętego. Wystarczy, by zachował on to, co zostało ustanowione przeze mnie niegodnego. Miłujcie mnie, moje dzieci i przestrzegajcie moich przykazań. Zachowajcie pokój między sobą, i idąc po niebiańsku, zachowujcie nienaruszoną waszą anielską przysięgę - powołanie.
[26] Nienawidząc świata, nie wracajcie do jego uczynków. Wyzwolenie z więzi fizycznego przywiązania, nie bądźcie na nowo przywiązani uczuciami ciała. Wyparłszy się wszystkich przyjemności i przemijających rzeczy obecnego życia, nie porzucajcie walki w posłuszeństwie poprzez niedbalstwo i nie stawajcie się igraszką demonów.
[27] Trwajcie w wyścigu posłuszeństwa aż do końca, ta abyście "uzyskali niewiędnący wieniec prawości" . Kierując się pokorą, powinniście zawsze odrzucać swoją wolę i wzorować się tylko na sądzie waszego przełożonego. Jeśli będziecie mieli to na uwadze i jeśli zachowacie to aż do końca, będziecie błogosławieni. Albowiem przyjmie was zastęp męczenników. Nosząc korony w Królestwie Niebios, będziecie żyli w wiecznym błogosławieństwie.
Epilog
Tak więc żegnajcie teraz, moje dzieci. Wyruszam w bezpowrotną podróż, podróż, w którą wyruszyli wszyscy przodkowie i w którą wkrótce wy także wyruszycie, wypełniwszy swe życiowe powinności. Nie wiem, bracia moi, gdzie idę, ani jaki sąd mnie czeka, ani jakie miejsce mnie przyjmie. Albowiem w obliczu Boga nie dokonałem żadnego dobrego uczynku. A mimo to cieszę się i jestem zadowolony, że odchodzę z tego świata na niebiosa, z ciemności do światła, ze zniewolenia do wolności, z czasowego mieszkania do prawdziwej siedziby, z ziem obcych i odległych - albowiem jestem lokatorem i przybyszem, jak byli nimi wszyscy moi ojcowie - do mojej ojczyzny. Jeszcze zuchwalej powiem, że powracam do mego Władcy, do mego Pana i mego Boga, którego ukochała moja dusza, którego uznałem za Ojca, nawet jeśli nie służyłem Mu jak przystało na syna. Był dla mnie nade wszystko, nawet jeśli nie służyłem Mu jak szlachetny sługa. Mówię jak szaleniec, ale powiedziałem to dla was, abyście nabrali otuchy i modlili się o moje zbawienie. Jeśli mi się to uda, zrozumcie, obiecuję wam, że nie będę milczał, ale śmiało będę prosić mego Pana i Boga za was wszystkich, abyście rozkwitali, abyście zostali zbawieni i powiększyli waszą liczebność. Spodziewam się zobaczyć, przyjąć i ucalować każdego i wszystkich was w miarę opuszczania przez was tego świata. Albowiem wierzę, że, ponieważ przestrzegaliście Jego przykazań, Jego dobroć, tak jak to czynił tutaj, zachowa was również w przyszłym wieku dla tego samego celu: opiewać chwałę Jego najświętszej mocy. Moje dzieci, pamiętajcie moje pokorne słowa. Zastosujcie się do rady, którą wam dałem w Chrystusie Jezusie Panu naszym, w którym jest chwała i moc na wieki wieków. Amen.
W wieku sześćdziesięciu siedem lat nasz najświętszy ojciec i wielki wyznawca Teodor usnął w miesiącu listopadzie, jedenastego dnia, w niedzielę, o godzinie szóstej, piątego indykta, roku 6335 [od stworzenia świata = 826 po ur. Chrystusa].
Tekst zaczerpnięty z książki: Bazyli Doroszkiewicz - Monastycyzm bizantyński od IX do połowy XV wieku. Białystok 2009, s. 346-352
Testament świętego ojca naszego, natchnionego wyznawcy Teodora, przełożonego studyjskiego, który przetyczano na głos
przed jego śmiercią.
[ Przedmowa ]
Ponieważ przeklęte moje ciało znajduje się w stałym stanie choroby i nie mógłbym zwołać was wszystkich - moich synów, braci i ojców - w chwili mojej śmierci, gdyż klasztory nazbyt są od siebie oddalone, a zwłaszcza że niektórzy z was celowo przybyli tu z daleka, zważyłem na słowa świętego Dawida: "Jestem gotów, a nie strwożyłem się" - Ps 118,60, i ponownie: "Gotowe jest serce moje" - Ps 56,8. Ponieważ chwila mego odejścia z tego świata już nadeszła, śpieszę nakreślić zawczasu ten"Testament". Pomyślałem, że to jest najodpowiedniejszy i pewny sposób abyście usłyszeli moje ostatnie słowa i zrozumieli dokładnie, w co wierzę i co myślę, i jakiego typu osobę pozostawiam po sobie jako przełożonego i następcę, tak abyście mogli żyć w zgodzie i pokoju w Chrystusie - tym pokoju, który Pan pozostawił Swym świętym uczniom i apostołom, kiedy powrócił na niebo.
Na temat wiary:
A zatem, wierzę w Ojca i Syna i Ducha Świętego - świętą i współistotną i jedyną Trójcę, [w której imię] zostałem ochrzczony i odnowiony i uczyniony doskonałym. Wyznaję Boga Ojca, Boga Syna i Boga Ducha Świętego - trzech, którzy stanowią jedno, jeśli mowimy o boskości i na odwrót - jeden jest trzema, jeśli mowa o oddzielnych osobach. Albowiem Trójca jest jednym Bogiem według istoty, chociaż jest podzielona zróżnicowaniem osób. Wyznaję również, że jeden z Trójcy - Pan nasz Jezus Chrystus - w swej niezmierzonej milości wcielił się, to znaczy dla zbawienia rodzaju ludzkiego przyjął ludzkie ciało ze Świętej i Przeczystej Bogurodzicy. Narodził się z jej łona zgodnie z prawem natury, prócz ludzkiej prokreacji, jak o tym przepowiedziały boskie proroctwa. Ten sam Chrystus jest dwoma [jeśli chodzi o naturę] - w pełni i doskonale Bogiem, tak że to, czym był, nie uległo żadnejzmianie, i w pełni i doskonale człowiekiem, tak że temu, co wziął na siebie nie brakowało niczego. Ten sam Chrystus jest jedną osobą, a jednocześnie objawił się w dwóch naturach. Tak samo również objawił się w dwóch wolach i dwóch energiach, poprzez które działał zgodnie zarówno z naturą boską, jak i z naturą ludzką.
Ponadto uznaję sześć świętych i powszechnych soborów i odrzucam wszelki błąd heretyckiego stowarzyszenia. Uznaję również drugi sobór nicejski, który niedawno został zwołany przeciwko wrogom Chrystusa, Bogurodzicy, apostołów, proroków, męczenników oraz wszystkich świętych i sprawiedliwych. Ponadto proszę ich o nieustanne wstawiennictwo, abyśmy pozyskali Bożą przychylność. Z wiarą i szacunkiem całuję ich święte relikwie uznając je za pełne Bożej łaski.
Akceptuję również każdą Bogiem natchnioną księgę Starego i Nowego Testamentu, jak również żywoty i boskie dzieła wszystkich świętych ojców, nauczycieli i ascetów. Mówię to ze względu na szalonego Pamfilosa, który przybył ze Wschodu, aby zaatakować tych świętych ludzi - mam tu na myśli Marka, Izajasza, Warsonofiusza, Doroteusza i Hezychiusza - ale nie tego Warsonofiusza, Izajasza i Doroteusza, którzy należeli do stowarzyszenia nie uznających niczyjej władzy i którzy mieli tą samą liczbę rogów jak dziesięciorogi [ gr. dekakeratos - pogardliwa nazwa monofizytów], albowiem ci ludzie zostali wyklęci przez świętego Sofroniusza w jego liście. Ci ostatni oczywiście róznili się od uprzednio wymienionych osób, których uznaję za część tradycji patrystycznej, oczywiście po uprzednim skonsultowaniu się z patriarchą Tarazjuszem, który ostatnio pełnił funkcję biskupa Konstantynopola i innych godnych zaufania osób, zarówno miejscowych, jak i pochodzących ze Wschodu. Co więcej, obraz Warsonofiusza został wyniesiony na święty ołtarz Wielkiego Kościoła, na równi ze świętymi ojcami Antonim, Efremem i innymi. Nie znalazłem tez w ich nauce nic zdrożnego, a wręcz przeciwnie, wiele ku duchowemu zbudowaniu. Będę ich uznawał aż do chwili, gdy synodalne śledztwo udowodni im jakąś winę. Albowiem jeśli te osoby zasługują na anatemę albo inni, których doprowadzili oni do herezji, niech będą wyklęci i przeklęci, całkowicie odłączeni od Ojca, Syna i Ducha Świętego.
Ponadto uznaję, że życie monastyczne jest wzniosłe i godne pochwały, a nawet anielskie, wolne od wszelkiego grzechu ze względu na doskonały tryb życia. Oczywiście życie monastyczne musi być uregulowane według zasad ascetycznych świętego Bazylego Wielkiego i to nie połowicznie, kiedy to niektórzy wybierają pewne reguły, a inne omijają. Albowiem nie sposób prawidłowo prowadzić ten tryb życia inaczej, bez trzech objawionych reguł świętej drabiny. Nie jest też możliwe posiadanie niewolnika albo domowego zwierzęcia płci żeńskiej, gdyż byłoby to sprzeczne ze ślubami monastycznymi i szkodliwe dla duszy. Omówiłem te zagadnienia pobieżnie, gdyż nie pora teraz, by objaśniać je dokładnie, chciałem jedynie uniknąć tego, by niektórzy wyrobili sobie o mnie złą opinię, niezgodną z tym, co rzeczywiście myślę i w co wierzę.
O przełożonym
Omówiwszy w ten sposób te zagadnienia, przejdę teraz do kwestii przełożonego. Jako pierwszego stwaiam pana, ojca mojego, jak i waszego, najświętszego pustelnika i ojca, który jest zarówno światłem jak i nauczycielem. Osoba ta została postawiona zarówno przed wami, jak i przede mną w Panu i ustanowiona zwierzchnikiem, nawet jeśli on sam wycofał się, aby w samotności doskonalić sie w pokorze na wzór Chrystusa. Dzięki jego wskazówkom i modlitwie zostaniecie zbawieni, jeśli rzeczywiście ze swej strony okażecie mu uważne i pełne gotowości posłuszeństwo. Tak więc wybierzcie kogoś poprzez wspólne głosowanie, w sposób pobożny i w formie ustalonej przez Ojców, albowiem pragnieniem moim jest poprzeć tego, kogo wspólnota uzna za osobę odpowiednią na to stanowisko.
A teraz, mój ojcze i bracie, kimkolwiek jesteś, wobec Boga i wybranych przez aniołów, powierzam ci całą wspólnotę w Chrystusie, abyś ją wziął pod swoją opiekę. Ale jak powinieneś ich przyjąć? W jaki wspaniały sposób powinieneś ich prowadzić? Jak powinieneś ich strzec? Jak owce Chrystusowe! Jak członki własnego ciała! Miłować i szanować ich, kochając każdego z nich równą miarą miłości, ponieważ każdy człowiek troszczy się tak samo o wszystkie swoje członki. Otwórz ze współczuciem swoje serce, przyjmij ich wszystkich z miłosierdziem. Opiekuj się nimi, poprawiaj ich, uczyń ich doskonałymi w Panu. Zaostrz swój umysł rozwagą; pobudź wolę odwagą; uczyń serce niezachwianym w wierze i nadziei. Prowadź ich do przodu w każdym dobrym uczynku. Broń ich przed duchowymi wrogami. Ochraniaj ich, ukierunkuj ich. Rozdaj udziały ziemi w spokoju. Po to daję ci te reguły, których powinieneś przestrzegać.
Reguły dla przełożonego
1. A zatem, oprócz pilnej potrzeby, nie powinieneś wcale zmieniać statutu i reguły, które otrzymałeś od mojej uniżoności.
2. Nie powinieneś posiadać niczego z tego świata, ani gromadzić niczego dla siebie jako swojej własności, ani jednej srebrnej monety.
3. Nie powinieneś rozpraszać swojej duszy i serca przywiązaniem i troskami innymi niż te, które dotyczą tych, których Bóg ci powierzył i których ci przekazałem, tych którzy stali się twoimi duchowymi synami i braćmi. Nie powinieneś wykorzystywać rzeczy twego klasztoru dla tych którzy kiedyś byli twoimi według ciała - twoich krewnych, przyjaciół czy wspólników. Ani w tym życiu, ani po śmierci nie powinieneś czynić tego dla wyżej wymienionych osób - ani z miłosierdzia, ani ze względu na dziedziczenie. Albowiem nie jesteś jednym z tych, którzy należą do tego świata, abyś musiał dzielić się z tymi z tego świata. Ale jeśli ktoś przejdzie z życia społeczeństwa do naszej wspólnoty, wtedy powinieneś troszczyć się o nich, jak czynili to święci ojcowi.
4. Nie powinieneś posiadać niewolnika ani na własny użytek, ani dla klasztoru, ani do prac na polu, ponieważ człowiek został stworzony na obraz Boży. Ta instytucja została dopuszczona tylko dla tych, którzy żyją życiem świeckim, tak samo jak ma to miejsce w przypadku małżeństwa. Ty powinieneś raczej poświęcać się duchowo jako niewolnik dla twoich braci tego samego ducha, nawet jesli na spotkaniach publicznych jesteś uznawany za ich pana i nauczyciela.
5. Do wypełniania obowiązków nie powinieneś wykorzystywać zwierzęcia płci żeńskiej, ponieważ wyrzekłeś się zupełnie płci żeńskiej. Nie powinieneś mieć takiego zwierzęcia ani w klasztorze, ani na polu, ponieważ żaden z naszych świętych ojców tego nie czynił, ani też sama natura na to nie pozwala.
6. Jeśli nie jest to konieczne, nie powinieneś jeździć konno, ani na mule; powinieneś raczej chodzić pieszo, jak czynił to Chrystus. Jednak, jeśli będzie to konieczne, niech twoim zwierzęciem jucznym będzie źrebak.
7. Powinieneś zawsze czuwać nad tym, by wszystkie rzeczy we wspólnocie były wspólne i niepodzielne i aby nic nie stanowiło czyjejkolwiek własności, nawet igła. Tylko twoje ciało i dusz - i nic więcej - powinny być podzielne dla wszystkich twoich dzieci i braci w bezstronnej milosci.
8. Jako uciekinier od świata i od małżeństwa nie powinieneś brać udziału w adoptowaniu osób ze świata jako braci, ani angażować się w stosunki duchowe z nimi, ponieważ tego rodzaju praktyk nie spotyka się u Ojców, a jesli takowe się zdarzały, to tylko sporadycznie, tak że nie stanowią one reguły.
9. Nie powinieneś spożywać posiłku z kobietą,, chyba że byłaby to twoja matka lub siostra, bez względu na to, czy byłaby to osoba świecka, czy też mniszka. Nie zezwalam na to, chyba że wywarto by jakiś nacisk lub zaistniałaby konieczność, aby tak uczynić, jak przed tym przestrzegają święci Ojcowie.
10. Nie powinieneś często wychodzić albo wędrować bez potrzeby, pozostawiając własne stado. Albowiem pożądane jest, abyś miał czas, który mógłbyś spędzić z braćmi i byś mógł zbawić te owce obdarzone rozumem, lecz bardzo chytre i łatwo zbaczające z drogi.
11. Powinieneś zawsze czuwać nad tym, aby uczyć katechizmu trzy razy w tygodniu wieczorem albo osobiście, albo poprzez któregoś ze swoich dzieci, jako że taka jest zbawienna tradycja Ojców.
12. Nie powinieneś udzielać tego, co nazywają małą schimą - habitem, a potem wielką, albowiem taka schima, podobnie jak i chrzest, jest jedna, jak to było w zwyczaju u Ojców.
13. Nie powinieneś łamać praw i kanonów Ojców, a zwłaszcza reguł świętego i wielkiego Bazylego. Cokolwiek robisz lub mówisz, powinieneś to czynić zgodnie ze świadectwem Pisma Świętego lub zwyczajem Ojców, nie naruszając przy tym przykazania Bożego.
14. Nie opuścisz twego stada i nie przeniesiesz się do innego albo nie powrócisz do jakiegoś stanowiska bez zgody twojej własnej wspólnoty.
15. Nie będziesz przyjaźnił się z kobietą prowadzącą monastyczny tryb życia, ani nie będziesz wchodził do żeńskiego klasztoru. Ani też nie będziesz w cztery oczy rozmawiał z mniszką lub kobietą świecką, chyba że zmusi cię konieczność,a wtedy z każdej strony powinny być obecne dwie osoby, gdyż, jak się mówi, samotna osoba łatwo ulega wpływom.
16. Nie wpuścisz do monasteru żadnej kobiety, chyba że będzie to absolutnie konieczne. Jeśli możesz w takim przypadku przeprowadzić to spotkanie dyskretnie, nie powinieneś pomijać takiej sposobności.
17. Nie powinieneś budować sobie mieszkania lub świeckiego domu dla swoich duchownych dzieci, w którym byłyby kobiety i często tam chodzić. Powinieneś raczej wybrać zajmowanie się twymi ziemskimi i podstawowymi potrzebami w domu pobożnych mężczyzn.
18. Nie powinieneś zezwalać na przebywanie chłopca w twojej celi z sympatii do niego, ale powinni ci usługiwać różni bracia i to osoby, co do których nie ma podejrzeń.
19. Nie powinieneś posiadać szczególnie wyróżniającego się ubrania, ani też bardzo kosztownego, oprócz szat kapłańskich. Powinieneś raczej nosić skromne odzienie, jak czynili to Ojcowie.
20. Nie powinieneś rozrzutnie wydawać pieniędzy ani na wlasny styl życia, ani na przyjmowanie gości. To będzie cię rozpraszać, ponieważ należy to do życia poświęconego przyjemnościom.
21. Nie powinieneś gromadzić złota w monasterze, ale raczej powinieneś szczodrze dzielić się nim na wszelkie sposoby z potrzebującymi znajdującymi się u bram klasztoru, jak czynili to święci Ojcowie.
22. Nie powinieneś opiekować się skarbcem, ani brać na siebie obowiązków ekonoma, ale niech twoim kluczem będzie największa troska o dusze, o rozwiązywanie i wiązanie według Pisma Świętego. Powinieneś powierzyć złoto i inne obowiązki ekonomom, i osobom odpowiedzialnym za daną dziedzinę, wszystko pod twoją oczywistą władzą. Razem z głównymi braćmi możesz rozpatrywać każdą dziedzinę i przekazywać stanowiska dowolnej osobie według własnego uznania.
23. Nie powinieneś stawiać jakiejkolwiek osoby, znakomitej i obdarzonej władzą według tego świata, ponad dobro wspólnoty. Ani też nie powinieneś wzbraniać się przed oddaniem swego życia, a nawet przelaniem własnej krwi, w obronie tych boskich praw i przykazań.
24. Nie powinieneś niczego robić według własnego mniemania czy to w dziedzinie duchowej, czy też fizycznej jakiegokolwiek rodzaju. Po pierwsze, nie powinieneś postępować bez porady i modlitwy twego pana i ojca, po drugie, bez porady osób głównych w znajomości i rozwadze w zakresie omawianego zagadnienia. Albowiem potrzebny jest doradca, a nawet dwóch, trzech lub więcej., jak nas nauczyli Ojcowie i jak to omówiliśmy szczegółowo.
Wszystkie te przykazania i cokolwiek innego, co otrzymałeś, powinieneś zachować i przestrzegać, aby ci się dobrze wiodło w Panu. Daleki jestem od mówienia albo myślenia odwrotnie.
Reguły dla braci
[25] Czas teraz abyście wy, moje dzieci i bracie, usłyszeli mój pokorny głos. Zaakceptujcie waszego pana i przełożonego, jako że wszyscy go wybraliście. Niemożliwe jest, aby ktokolwiek w jakikolwiek sposób wybrał dla siebie inne życie niż to,które zostało ustanowione. To jest jarzmo Pańskie. Spoglądając nań z szacunkiem i czcią, przyjmijcie go jako mego następcę. Podobnie jak postępowaliście wobec mnie, tak też wobec niego przestrzegajcie reguły posłuszeństwa i nie lekceważcie go dlatego tylko, iż niedawno został obrany w Panu. Ani też nie powinniście od niego oczekiwać większych darów niż te, które zostały mu dane przez Ducha Świętego. Wystarczy, by zachował on to, co zostało ustanowione przeze mnie niegodnego. Miłujcie mnie, moje dzieci i przestrzegajcie moich przykazań. Zachowajcie pokój między sobą, i idąc po niebiańsku, zachowujcie nienaruszoną waszą anielską przysięgę - powołanie.
[26] Nienawidząc świata, nie wracajcie do jego uczynków. Wyzwolenie z więzi fizycznego przywiązania, nie bądźcie na nowo przywiązani uczuciami ciała. Wyparłszy się wszystkich przyjemności i przemijających rzeczy obecnego życia, nie porzucajcie walki w posłuszeństwie poprzez niedbalstwo i nie stawajcie się igraszką demonów.
[27] Trwajcie w wyścigu posłuszeństwa aż do końca, ta abyście "uzyskali niewiędnący wieniec prawości" . Kierując się pokorą, powinniście zawsze odrzucać swoją wolę i wzorować się tylko na sądzie waszego przełożonego. Jeśli będziecie mieli to na uwadze i jeśli zachowacie to aż do końca, będziecie błogosławieni. Albowiem przyjmie was zastęp męczenników. Nosząc korony w Królestwie Niebios, będziecie żyli w wiecznym błogosławieństwie.
Epilog
Tak więc żegnajcie teraz, moje dzieci. Wyruszam w bezpowrotną podróż, podróż, w którą wyruszyli wszyscy przodkowie i w którą wkrótce wy także wyruszycie, wypełniwszy swe życiowe powinności. Nie wiem, bracia moi, gdzie idę, ani jaki sąd mnie czeka, ani jakie miejsce mnie przyjmie. Albowiem w obliczu Boga nie dokonałem żadnego dobrego uczynku. A mimo to cieszę się i jestem zadowolony, że odchodzę z tego świata na niebiosa, z ciemności do światła, ze zniewolenia do wolności, z czasowego mieszkania do prawdziwej siedziby, z ziem obcych i odległych - albowiem jestem lokatorem i przybyszem, jak byli nimi wszyscy moi ojcowie - do mojej ojczyzny. Jeszcze zuchwalej powiem, że powracam do mego Władcy, do mego Pana i mego Boga, którego ukochała moja dusza, którego uznałem za Ojca, nawet jeśli nie służyłem Mu jak przystało na syna. Był dla mnie nade wszystko, nawet jeśli nie służyłem Mu jak szlachetny sługa. Mówię jak szaleniec, ale powiedziałem to dla was, abyście nabrali otuchy i modlili się o moje zbawienie. Jeśli mi się to uda, zrozumcie, obiecuję wam, że nie będę milczał, ale śmiało będę prosić mego Pana i Boga za was wszystkich, abyście rozkwitali, abyście zostali zbawieni i powiększyli waszą liczebność. Spodziewam się zobaczyć, przyjąć i ucalować każdego i wszystkich was w miarę opuszczania przez was tego świata. Albowiem wierzę, że, ponieważ przestrzegaliście Jego przykazań, Jego dobroć, tak jak to czynił tutaj, zachowa was również w przyszłym wieku dla tego samego celu: opiewać chwałę Jego najświętszej mocy. Moje dzieci, pamiętajcie moje pokorne słowa. Zastosujcie się do rady, którą wam dałem w Chrystusie Jezusie Panu naszym, w którym jest chwała i moc na wieki wieków. Amen.
W wieku sześćdziesięciu siedem lat nasz najświętszy ojciec i wielki wyznawca Teodor usnął w miesiącu listopadzie, jedenastego dnia, w niedzielę, o godzinie szóstej, piątego indykta, roku 6335 [od stworzenia świata = 826 po ur. Chrystusa].
Tekst zaczerpnięty z książki: Bazyli Doroszkiewicz - Monastycyzm bizantyński od IX do połowy XV wieku. Białystok 2009, s. 346-352
Subskrybuj:
Posty (Atom)