poniedziałek, 28 września 2015

Św. Grzegorz Wielki - Homilia XXIII


    "Wędrówka ludów" określenie znane nam głównie z historii, odległe w czasie, coś co wydaje nam się tak dawne że wręcz nierealne, staje się na naszych oczach nową rzeczywistością. Podobnie jak dawniej, upadający Rzym przyciągał swoim bogactwem ludy określane  jako "barbarzyńskie", tak samo teraz bogata Europa działa jak magnes na mieszkańców biednego Południa uciekających nie tylko przed wojną, ale także przed biedą.
  I tak jak wtedy musimy sobie odpowiedzieć na pytanie - kogo w tych uchodźcach widzimy? Wtedy nieśli oni z sobą pożogę wojenną, i przed nimi także uciekano. Jak wtedy młode chrześcijaństwo musiało zdać egzamin z swojej wiary, tak i teraz bogatsi o dawne doświadczenia, stajemy przed egzaminem z naszego chrześcijaństwa. Warto zapytać się więc Ojców o wskazówki.
   Oto co mówi papież św. Grzegorz Wielki w jednej z swoich homilii, spisane ok. 593 roku.

                                                       Homilia XXIII
Głoszona do ludu w bazylice  błogosławionego Piotra Apostoła nazajutrz po święcie Paschy.

     Czytanie świętej Ewangelii według Łukasza 24,13-35   

   Onego czasu dwaj z uczniów Jezusa szli tegoż dnia do miasteczka, zwanego Emaus, które oddalone było o sześćdziesiąt stadiów od Jerozolimy. I rozmawiali z sobą o wszystkim, co się wydarzyło. I stało się, podczas gdy rozmawiali i wzajemnie się pytali, że sam Jezus przybliżywszy się, szedł z nimi. A oczy ich były przysłonięte, aby Go nie poznali. I rzekł do nich: "Cóż to są za rozmowy, które idąc prowadzicie między sobą i jesteście smutni". A odpowiadając jeden z nich, imieniem Kleofas, rzekł do Niego: Czyżeś ty sam przechodniem w Jerozolimie, że nie wiesz, co się w niej w tych dniach działo? A On im rzekł: Co? I powiedzieli Mu o Jezusie Nazareńskim, który był prorokiem, potężnym w czynie i w mowie wobec Boga i całego ludu. I jak Go przedniejsi kapłani i przełożeni nasi wydali na śmierć i ukrzyżowali. A myśmy się spodziewali, że On miał odkupić Izraela. I teraz po tym wszystkim już dzisiaj trzeci dzień od czasu, jak się to stało. Ale i niektóre z naszych niewiast przeraziły nas, były bowiem przed świtaniem u grobu i nie znalazłszy jego ciała przyszły, mówiąc, że nawet miały widzenie aniołów, które powiadają, że On żyje. I poszli byli niektórzy z naszych do grobu i tak znaleźli, jako im powiedziały niewiasty, ale Jego samego nie znaleźli. A On rzekł do nich: O głupi i serca leniwego ku wierzeniu temu wszystkiemu, co mówili prorocy. Czyż nie potrzeba było, aby Chrystus cierpiał i tak wszedł do chwały swojej? I począwszy od Mojżesza i wszystkich proroków wykładał im, co było o Nim we wszystkich pismach. I przybliżyli się do miasteczka, do którego szli, a On okazywał jakoby dalej iść miał. I przymusili Go, mówiąc: Zostań z nami, bo się ma lu wieczorowi i dzień się już nachylił. I wszedł z nimi. I stało się, gdy zasiadł z nimi przy stole, że wziął chleb, błogosławił, łamał i podawał im. I otworzyły się oczy i poznali Go, ale On zniknął sprzed oczu ich. I mówili między sobą: Czyż serce nasze nie pałało w nas, gdy mówił w drodze i Pisma nam wyjaśniał? I powstawszy tejże godziny, wrócili do Jerozolimy i znaleźli zgromadzonych jedenastu i tych, którzy z nimi byli, mówiących: Iz wstał Pan prawdziwie i ukazał się Szymonowi. A oni opowiadali, co się stało w drodze i jak Go poznali przy łamaniu chleba. 

    1. Ponieważ jesteście zajęci codzienną pracą, niewiele powiedzieć wam należy, a może to będzie z większym pożytkiem, gdyż pokarmy w mniejszej ilości podawane z większą chciwością się spożywa. Postanowiłem więc czytany fragment Ewangelii wyłożyć ogólnie, a nie rozważać pojedyncze jego słowa, aby długą mową, drodzy, was nie nużyć. Oto słyszeliście, najdrożsi bracia, jak dwom uczniom, będącym w drodze, nie wierzącym w Niego, ale o Nim rozmawiającym, Pan się ukazał, lecz nie w takiej postaci, żeby poznać Go mogli. Pan więc to uczynił przed ich cielesnymi oczami, co sie w nich wewnętrznie działo na oczach ich serca. Oni wewnętrznie i kochali Go i mieli wątpliwość co do Niego. Tak też Pan zewnętrznie był przy nich obecny, ale kim był im nie okazał. Gdy mówili o Nim, przystąpił do nich, a że weń wątpili, ukrywał swą postać, przez którą poznać Go mogli. Wprawdzie do nich mówił, karcił zatwardziałość ich serca, wyjaśniał im teksty Pisma Świętego, które o Nim mówiły, ponieważ jednak dla ich serc był jeszcze obcym, udawał, jakby chciał jeszcze iść dalej. Nic więc Przedwieczna Mądrość dwuznacznie nie uczyniła, lecz Jezus ukazał się im zewnętrznie takim, jakim był w ich sercach. Mieli być wewnętrznie wypróbowani, czy nie kochając Go jeszcze jako Boga, mogą Go przynajmniej miłować jako obcego. Ponieważ jednak miłość nie mogła być obcą dla tych, z którymi szła Prawda, zapraszają Jezusa w gościnę, jakby wędrowca. Dlaczego jednak mówimy "zapraszają" skoro jest napisane: "i przymusili Go". Z tego przykładu widać, iż obcych należy nie tylko zapraszać w gościnę, lecz przymuszać do korzystania z niej. Przygotowują zastawę, podają chleb i potrawy i Boga, którego nie poznali przy wykładzie Pisma Świętego, poznają przy łamaniu chleba. 

     2.Przy słuchaniu więc przykazań Boga nie zostali oświeceni, otrzymali światło przy ich spełnianiu, napisane jest bowiem: "Nie ci, którzy słuchają Zakonu, sprawiedliwymi są przed Bogiem, ale ci, którzy Zakon pełnią, będą usprawiedliwieni" - Rz 2,13. Kto więc to, co usłyszał, chce zrozumieć, niech się spieszy to, co już zdołał zrozumieć, w czyn wprowadzić. Oto Pan nie był poznany gdy mówił, ale dał się im poznać, gdy posiłek Mu podano. Miłujcie więc, najdrożsi bracia, gościnność, kochajcie dzieła miłości. Dlatego to Paweł mówi: "Trwajcie w miłości braterskiej. A nie zapominajcie o gościnności, przez nią bowiem niektórzy, nie wiedząc o tym, aniołów przyjęli w gościnę" - Hbr 13,1. Piotr także mówi: "Bądźcie gościnni jedni dla drugich bez szemrania" - 1P 4,9. A i sama Prawda oświadcza: "Gościem byłem, a przyjęliście mnie" - Mt 25,55. 
     Słynne jest zdarzenie, ktore nam starzy przekazali. Pewien gospodarz z całą swoją rodziną był niezmiernie gościnny. Gdy codziennie do swego stołu przyjmował wędrowców, któregoś dnia, między innymi, przybył pewien wędrowiec i zaprowadzono go także do stołu. Gdy po posiłku ów gospodarz chciał mu obmyć ręce, jak to zwykł był czynić z pokorą, obróciwszy się wziął dzbanek, lecz tego, komu chciał umyć ręce, już nie było. Gdy się nad tym zdarzeniem z podziwem zastanawiał, tejżę nocy Pan w widzeniu mu powiedział: W inne dni przyjąłeś mnie w mych członkach, wczoraj zaś mnie samego. Gdy Pan na sąd przybędzie, powie: "Coście uczynili jednemu z tych braci moich najmniejszych, mnieście uczynili" - Mt 25,10. Oto, gdy przed sądem przyjmowany jest w swych członkach, sam szuka tych, którzy Go przyjmowali. A jednak co do gościnności jesteśmy leniwi. Rozważcie więc, bracia, jak wielką jest cnota gościnności. Przyjmujcie Chrystusa do swych stołów, abyście mogli być przez Niego przyjęci na wieczne uczty. Udzielajcie teraz wędrowcowi Chrystusowi gościny, aby was na sądzie nie uważał jakby za wędrowców, lecz jako swoich przyjął do królestwa. Niech pomoże do tego, który jako Bóg żyje i króluje na wieki wieków. Amen.

   Tekst pochodzi z:  św. Grzegorz Wielki - "Homilie na Ewangelie" PSP t. 3 - ATK Warszawa 1970, s. 156 - 159  


środa, 9 września 2015

Św. Augustyn - "Jakie jest państwo ziemskie, a jakie niebieskie"


   Dzisiaj, gdy jesteśmy tak bardzo pogubieni, gdy nieustanie słyszymy że tradycja jest wręcz czynnikiem hamującym postęp, a dobrem najwyższym staje się nie drugi człowiek lecz własny egoizm pozwalający  właśnie na niszczenie życia - warto sięgnąć do Tradycji.
   Oto, co pisał św. Augustyn w czasach gdy dotychczasowy znany świat ulegał zagładzie, gdy wydawało się że nastepuje zmierzch cywilizacji. Zwłaszcza dzisiaj warto zwrócić uwagę na te słowa i spróbować wyciągnąć wnioski z tych słów pisanych 1500 lat temu:


                                                     Jakie jest państwo ziemskie, a jakie niebieskie?

   Dwojaka tedy miłość dwojakie państwo uczyniła: ziemskie państwo uczyniła miłość własna aż do pogardy Boga posunięta; niebieskie państwo uczyniła miłość Boża aż do pogardy siebie samego posunięta. Ziemskie - w sobie chwały szuka, niebieskie - w Panu. Bo ziemskie szuka jej u ludzi, dla niebieskiego Bóg, sumienia świadek, jest chwałą najwyższą. Tamto we własnej chwale podnosi głowę swoją, a to mówi do Boga swego: "Chwała moja i podwyższający głowę moją" - Ps 3,4. Nad ziemskim - władzę ma żądza panowania w jego książętach i w tych narodach, które sobie zhołdowało, w niebieskim służą sobie wszyscy wzajemnie: przełożeni pieczę mając, poddani słuchając z uległością. Ziemskie miłuje moc w możnych swoich; niebieskie mówi do Boga swego: "Będę cię miłował, Panie, mocy moja" - Ps 17,2 . Dlatego też w ziemskim państwie mędrcy jego, wedle człowieka żyjący, ubiegali się o dobra albo ciała swego, albo ducha swego, albo obojga razem, albo też ci, co mogli poznać Boga "nie jako Boga uczcili, ani dziękowali, ale znikczemnieli w myślach swoich i zaćmione jest bezrozumne serce ich, powiadając się być mądrymi (to znaczy wynoszący się ze swej mądrości z powodu, iż panowała nad nimi pycha)  głupimi się stali. I odmienili chwałę nieskazitelnego Boga w podobieństwo obrazu człowieka śmiertelnego i ptaków, i czworonogich, i płazów (bo w czczeniu takich bałwanów byli albo wodzami ludów, albo powolnymi zwolennikami) , i chwalili, i służyli stworzeniu raczej, niż Stworzycielowi, który jest błogosławiony na wieki" - Rzym 1,21 nn.  A w państwie niebieskim nie ma innej mądrości, jeno pobożność, przez którą godnie jest czczony Bóg prawdziwy i oczekiwana jest nagroda w towarzystwie świętych nie tylko ludzi, lecz też i aniołów, "aby Bóg był wszystko we wszystkich" - 1 Kor 15,28.

   Św. Augustyn - "Państwo Boże" Ks. XIV rozdz. XXVIII,  wyd. Antyk, Kęty 1998, s. 546-547