piątek, 6 czerwca 2014

Św. Augustyn - fragmenty o samobójstwie

       W dobie nieustannie podnoszonych głosów podważających nauczanie Kościoła dotyczące zwłaszcza obrony życia, a konkretnie sprzeciwu wobec aborcji i eutanazji pojawia się także kwestia stosunku Kościoła do samobójstwa. Dotyczy to szczególnie pytań o to jakie są źródła tego tak jednoznacznie negatywnego stosunku, zwłaszcza że trudno znaleźć fragmenty w Piśmie Świętym mówiące wprost o kwestii samobójstwa. Zdecydowany sprzeciw wobec samobójstwa wiąże się jednak z przykazaniem ogólnym: „Nie zabijaj!” (Wj 20,13; Pwt 5,17). Niedopuszczalność moralna samobójstwa staje się oczywista, jeśli rozważy się fakt jego całkowitej sprzeczności z biblijną koncepcją człowieka i życia, a zwłaszcza z nowotestamentowym pojęciem życia w Chrystusie.
       Pomimo niezmienności faktu iż nasze życie w sposób nieuchronny zmierza ku śmierci, to jednak dzięki Zmartwychwstaniu Chrystusa nasze życie zmieniło swój bieg. Oto teraz nasze życie zmierza ku zmartwychwstaniu. Poprzez chrzest jesteśmy powołani do życia w Chrystusie, życia którego nie niweczy śmierć fizyczna. Nasze życie nie jest już podporządkowany doczesnemu wymiarowi czasu , lecz jest zanurzone w kairos -  świętej chwili.
     Jesteśmy więc powołani do przejścia wraz z Chrystusem do Ojca. Tak jak pisze św. Paweł: -
" Nikt z nas nie żyje dla siebie; jeżeli bowiem żyjemy, żyjemy dla Pana; jeżeli zaś umieramy, umieramy dla Pana. I w życiu więc i w śmierci należymy do Pana. Po to bowiem Chrystus umarł i powrócił do życia, by zapanować tak nad umarłymi, jak nad żywymi". (Rz 14,7-9).
 Odebranie sobie życia a więc uczynienie siebie panem swojego życia, stoi w jaskrawej sprzeczności z chrześcijańską wizją życia, tak jak pisze św. Paweł, w Panu i dla Pana.

    Nic więc dziwnego, że już pisarze wczesnochrześcijańscy wypowiadali się w sposób zdecydowany na ten temat i odrzucali wszelkie usprawiedliwienia dotyczące aktu samobójstwa. Pierwszym Ojcem który w sposób bardzo obszerny wypowiedział się na ten temat jest św. Augustyn który w swoim dziele "O państwie Bożym" poświęcił problematyce samobójstwa sporo miejsca, zwłaszcza w ks. 1.
Przytoczę teraz dwa znamienne fragmenty:

                        Św. Augustyn  - "Państwo Boże" - ks. I, 20
        Nie ma żadnej takiej władzy, która by upowazniała chrześcijan do dobrowolnej śmierci dla
                                                          jakiejkolwiek przyczyny.

     Nie na darmo w kanonicznych księgach świętych nigdzie tego znaleźć nie możemy, żeby nam Bóg nakazywał lub pozwalał, chociażby nawet dla zdobycia samej wieczności szczęśliwej albo też dla uniknienia lub pozbycia się jakiegoś nieszczęścia, śmierć samym sobie zadawać. Przeciwnie, musimy wiedzieć o tym, że mamy to zabronione, skoro zakon powiada: "Nie zabijaj" tym bardziej, że nie jest tam dodane: "bliźniego twego", jak to mamy np. gdy ten zakon zabrania fałszywego świadectwa: "Nie mów fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu twemu". Z tego jednakże nie wypływa, by ktoś uważał się za wolnego od tego grzechu, gdyby przeciwko sobie samemu fałszywe świadectwo głosił, ponieważ probierz miłości bliźniego bierze się z miłości siebie samego, gdyż napisane jest: "Będziesz miłował bliźniego swego jak siebie samego". Otóż gdy ktoś zeznaje coś fałszywego przeciwko sobie samemu, nie mniej jest winien grzechu fałszywego świadectwa, jak gdyby przeciw bliźniemu toż samo uczynił; jakkolwiek w przykazaniu zabraniającym fałszywego świadectwa jest ono zabronione przeciwko bliźniemu i przeto komuś, co źle rozumie to przykazanie, zdawać by się mogło, że przeciw sobie samemu może każdy fałszywie świadczyć. O ileż przeto więcej trzeba być przekonanym, że człowiekowi nie wolno zabijać siebie samego, skoro od tego zakazu, który brzmi: "Nie zabijaj" bez żadnego dodatku, nie może być oczywiście wyjęty i sam ten, któremu przykazanie dano! Stąd też niektórzy usiłują to przykazanie rozciągnąć nawet na zwierzęta i bydło, że niby wedle tych słów przykazania nawet żadnego stworzenia zabijać nie wolno. Ale wtedy dlaczegóż by nie miało się rozciągać do ziół i tego wszystkiego, co z ziemi żyje i w ziemi tkwi? Bo i ten rodzaj rzeczy, choć nie czuje, lecz żyje, jako się powszechnie mówi, a więc i umierać może, a tym samym, o ile do zadania śmierci siły używamy, może być zabity. Stąd też Apostoł o tego rodzaju nasionach mówiąc tak się wyraża: "Co ty siejesz, nie jest ożywione, zanim nie obumrze" - 1Kor 15,36, a w psalmie napisane jest: "Pozabijał winne latorośle ich gradem" - Ps 78,47. Czyż przeto słysząc słowa "Nie zabijaj" uznamy za coś złego wyrwanie krzaczka i w ten sposób niemądrze podzielać będziemy błąd manichejczyków? Precz odrzuciwszy te brednie w wykładzie słów "Nie zabijaj", jeśli uznamy, że to powiedzenie nie dotyczy roślin, nie posiadających żadnego czucia ani też istot nierozumnych czy to latających, czy pływających, chodzących lub pełzających, bo nie są nam równe rozumem, którego im nie dano (i dlatego mądrym rozrządzeniem Stwórcy i życie ich, i śmierć ku pożytkowi naszemu służyć mają) przyznać musimy, że powiedzenie "Nie zabijaj" dotyczy zabijania człowieka; ani innego człowieka ani siebie. Bo ten, co siebie zabija, nie co innego zabija, jeno też człowieka.

Po upływie wieków do takich samych wniosków doszli ojcowie soborowi i w treści  Konstytucji "Gaudium et spes" możemy przeczytać takie oto słowa:

  "Ponadto wszystko, co godzi w samo życie, jak wszelkiego rodzaju zabójstwa, ludobójstwa, spędzanie płodu, eutanazja i dobrowolne samobójstwo ; wszystko, cokolwiek narusza całość osoby ludzkiej, jak okaleczenia, tortury zadawane ciału i duszy, wysiłki w kierunku przymusu psychicznego; wszystko co ubliża godności ludzkiej, jak nieludzkie warunki życia, arbitralne aresztowania, deportacje, niewolnictwo, prostytucja, handel kobietami i młodzieżą; a także nieludzkie warunki pracy, w których traktuje się pracowników jak zwykłe narzędzia zysku, a nie jak wolne, odpowiedzialne osoby: wszystkie te i tym podobne sprawy i praktyki są czymś haniebnym; zakażając cywilizację ludzką, bardziej hańbą tych, którzy się ich dopuszczają, niż tych, którzy doznają krzywdy, i są jak najbardziej sprzeczne z czcią należną Stwórcy." - KDK 27.

Nic więc dziwnego że  dalszej części swoich roważań św. Augustyn stawia takie oto pytanie:

                                                 "Państwo Boże" - ks. I, 22
       Czy oddanie się na śmierć dobrowolną może kiedykolwiek być cechą uczuć szlachetnych? 

     Tych, co się zbrodniczo na swoje życie targnęli, możemy jako tako podziwiać dla wielkiej ich odwagi, ale rozumu wielkiego tacy bynajmniej przez to nie okazali. Choć dobrze się nad tym zastanowiwszy, nie będziemy mogli chyba nazwać szlachetną odwagą, jeśli ktoś, nie mogąc znieść czy to jakiejś wielkiej przykrości czy cudzej niegodziwości, życie sobie odbiera. Więcej się tu w oczy rzuca słabość charakteru nie umiejąca znieść już to ciężkiej doli, która nad ciałem zawisła, już to głupiego sądu tłumu. I zaiste silniejszy jest taki charakter, co ciężką w życiu dolę cierpliwie raczej znosi, niżby miał od niej uciekać, i co sądami ludzkimi, szczególniej sądem tłumu, sądem przesłonionym zazwyczaj mrokiem fałszu, gardzi wobec światłości czystego sumienia swego. Wobec tego, jeśli by już ktoś dopatrywał się szlachetności duszy w czynie samobójczym to najprędzej by tak szlachetnym był ów Kleombrot, o którym powiadają, że przeczytawszy księgę Platona o nieśmiertelności duszy, rzucił się z muru na głowę i w ten sposób przeniósł się do tamtego życia, które za lepsze uważał. Bo go do tego nie skłoniły jakieś nieszczęsne losy czy zbrodnie prawdziwe czy urojone, których usunąc nie mogąc, sam się usunął; lecz wyłącznie szlachetność duszy sprawiła to, że na śmierć się odważył i potargał słodkie węzły życia tego. Był to wszakże czyn raczej wielki niż dobry, czego świadkiem mógłby dlań być samże Platon  , którego dzieła był czytał. Ten by z pewnością pierwszy i przede wszystkim to był uczynił, albo by przynajmniej czynić polecał innym, gdyby ten sam jego rozum, co dojrzał duszy nieśmiertelność, nie podyktował mu, że czynić tego nie należy, czynić tego nie wolno.
     Mimo to jednak wielu odbierało sobie życie, by się w ręce nieprzyjaciół nie dostać. Nam na razie nie chodzi o fakty, lecz - czy one godziwe były. Zdrowy rozum wyżej postawić musimy nad przykłady (przeciwne mu), zwłaszcza że i ze zdrowym rozumem zgadzają się przykłady, lecz takie przykłady, co tym godniejsze są naśladowania, im większa je pobożność odznacza. Nie czynli tego patriarchowie, nie czynili prorocy ani Apostołowie; sam Chrystus Pan tak samo, jak pouczył ich, iżby unikając prześladowania uciekali z jednego miasta do drugiego - Mat 10,23, mógłby był też ich pouczyć, żeby sobie śmierć sami zadawali, by się w ręce prześladowców nie dostać. Skoro jednakże tego Chrystus Pan nie rozkazał ani nie polecał, iżby w raki sposób opuszczali to życie wierni jego, ktorym przyrzekł przygotować przybytki wiekuiste po odejsciu z tego życia, to, niechby sobie nie wiem jakie przykłady przytaczali poganie nieznający Boga, pewnym to pozostaje, iż czcicielom jedynego i prawdziwego Boga tak postępować nie wolno".

  To nie jedyne fragmenty poświęcone ocenie aktu samobójstwa jakie możemy znaleźć w pismach św. Augustyna. Jak widać ocena tego aktu wynika z treści Objawienia - nie jest jedynie odzwierciedleniem kodu kulturowego, tym bardziej że poglady myślicieli pogańskich były w tej kwestii zróżnicowane - od akceptacji Epikur, Seneka, Marek Aureliusz po odrzucenie - Arystoteles. Dopiero chrześcijaństwo  w jednoznaczny sposób oceniło ten akt. Pociągnęło to za sobą także konsekwencje w postaci sankcji kanonicznych, uznawano bowiem tych ktorzy w sposób świadomy popełnili samobójstwo za grzeszników.
   Jednym z pierwszych świadectw takiego podejścia jest tekst jednego z kanonów wchodzacych w skład tzw. kanonów Ojców greckich. Jeden z zbiorów tzw. Kanony Tymoteusza (biskup Aleksandrii w latach 380-385)  jest ułożony w postaci pytań i odpowiedzi. Oto jaka odpowiedź została udzielona na następujące pytanie:

        14. Pytanie: Jeśli ktoś stracił rozum i targnął się na własne życie albo popełnił samobójstwo rzucając się z wysokości, czy można odprawić mszę w jego intencji, czy też nie?
             Odpowiedź: Duchowny powinien po dociekliwym badaniu rozstrzygnąć, czy denat, który popełnił ten czyn, naprawdę był pozbawiony rozumu. Często bowiem rodzina samobójcy, chcąc, aby odprawiono za niego mszę, kłamie twierdząc, że stracił rozum. Może się więc zdarzyć, że dopuscił się swego czynu pod wpływem zniewagi albo obelgi ze strony ludzi, a wówczas nie należy odprawiać mszy nad jego ciałem, gdyż jest samobójcą. Duchowny więc powinien przeprowadzić dociekliwe śledztwo, aby sam nie stał się winny.

    Tak rygorystyczne podejście Kościoła uległo zmianie i w chwili obecnej przepisy prawa kanonicznego stanowią co innego, ale to już  temat wykraczjący poza epokę Ojców. 

Teksty zaczerpnięto z:  Święty Augustyn - Państwo Boże -  wyd. Antyk, Kety 1998, s.45-48
                                     Canones Patrum Graecorum - wyd. WAM, Kraków 2009. s. 94