czwartek, 31 października 2013

Synod w Whitby

    Monastycyzm celtycki  uformował się w znacznym oddaleniu od miejsc w których rozwijała się myśl teologiczna. Skutkiem tej izolacji było powstanie specyficznych zwyczajów dla kultury celtyckiej.Prędzej czy później musiało jednak dojść do spotkania mnichów ukształtowanych w ramach kultury celtyckiej z mnichami ukształtowanymi przez kulturę rzymską - można to tez określić jako kontakt kultury insularnej z kultura kontynentalną.
    Dlaczego tak podkreślam znaczenie mnichów? To właśnie głównie oni ukształtowali wspólnoty chrześcijańskie zarówno w Irlandii jak i na terenie Brytanii. Z kontynentu na Wyspy też docierali głównie mnisi. Pomimo że zarówno jedni jak i drudzy wywodzili się z podobnych środowisk to jednak dzieliło ich bardzo wiele. Główne różnice to kwestia tonsury, obrządku chrzcielnego, ale przede wszystkim kwestia ustalania daty Wielkanocy.
    Kościół rzymski po soborze nicejskim ustalił, iż Wielkanoc ma przypadać na pierwszą niedzielę po pełni księżyca i wiosennym zrównaniu dnia z nocą. Tak więc data Wielkanocy stała się datą ruchomą  i przesuwała się  między 22 marca a 25 kwietnia. Natomiast Celtowie nie znając nowego sposobu obliczania daty Wielkanocy ustalili datę zrównania wiosennego na 25 marca skutkiem czego  czasem data Wielkanocy pokrywała się z żydowską Paschą, co było powodem protestu dla zwolennikow rzymskiej tradycji.
   Konflikt na tym tle spowodował konieczność zwołania synodu, który miał wydać decyzją wiążąca dla wszystkich chrześcijan mieszkających na Wyspach. O przyczynach i szczegółach wydarzeń związanych z tym synodem mozna znaleźć obszerne informacje tutaj:

http://pl.wikipedia.org/wiki/Synod_w_Whitby

Ograniczę się tylko  do podstawowych informacji. Synod odbył sie w klasztorze w Whitby w 664 roku. Obradom przewodniczył król  Northumbrii - Oswiu. Stronę rzymską reprezentowali Wilfryd - opat z Ripon, diakon Jakub i Frank Agilbert, ktory przez pewien czas był biskupem Wessexu. Stronę celtycką reprezentowali Cedd, opat Colman z Lindisfarne i ksieni Hilda z Whitby.
Przebieg obrad tego synodu został opisany przez Bedę Wielebnego w jego "Historii kościelnej narodu angielskiego" i ten tekst chciałbym przytoczyć:

                                     
     III,25 [...] Poruszono więc tam zagadnienie Paschy i tonsury oraz innych spraw kościelnych. Zdecydowano, że ma się odbyć synod w klasztorze zwanym Strenaeshale, co oznacza zatoka Fari, na czele którego stała wówczas oddana Bogu ksieni Hild, i że ta sprawa powinna się wreszcie skończyć.
     Przybyli tam obaj królowie, tj. ojciec i syn, biskup, Kolman ze swymi duchownymi ze Szkocji, Agilberktus z kapłanami Agatonemi Wilfrydem. Jakub i Roman byli po ich stronie; ksieni Hild ze swoimi po stronie Szkotów; wśród nich był też wielebny biskup Cedd, dawno już wyświęcony przez Szkotów, o czym już wspomnieliśmy wyżej. Był on tez na tym synodzie czujnym tłumaczem obu stron.
     Jako pierwszy wygłosił wstępną mowę król Oswin oznajmiając, że ci, co jednemu Bogu służą, powinni trzymać się jednej reguły życia i nie różnić się w celebracji niebieskich sakramentów, albowiem wszyscy oczekujemy jednego królestwa w niebie. Trzeba zatem przeanalizować, która tradycja jest prawdziwsza i wszyscy powinni się jej trzymać. Polecił więc swemu biskupowi Kolmanowi, żeby zabrał głos na początek i wyjaśnił, jak jest ten obrządek, którego się on trzyma i skąd się wywodzi.
     Wówczas Kolman powiedział: "Paschę, którą mam zwyczaj obchodzić, otrzymałem od swoich przodków, którzy mnie biskupa tutaj posłali, a wiadomo, że wszyscy ojcowie nasi, Bogu mili mężowie, w ten sam sposób ją obchodzili. Jednakże żeby ktoś nie myślał, że należy to potępić i odrzucić, [stwierdzam], że jest to sposób, którego się trzymał błogosławiony Jan ewangelista, uczeń szczególnie umiłowany przez Pana, we wszystkich zarządzanych przez się Kościołach [...]". 
     Wówczas król polecił zabrać głos Wilfrydowi. Wilfryd zaczął w ten sposób: "Paschę, którą obchodzimy, widzieliśmy obchodzoną przez wszystkich w Rzymie, gdzie błogosławieni Piotr i Paweł żyli, nauczali, ponieśli śmierć męczeńską i zostali pogrzebani. Taką samą praktykę widzieliśmy u wszystkich w Italii i w Galii, któreśmy przewędrowali z zamiarem uczenia się i modlitwy. Dowiedzieliśmy się, że w jednym, a nie różnym czasie celebruje Afryka, Azja, Egipt, Grecja i cały świat, gdziekolwiek Kościół Chrystusa jest rozpowszechniony. Jedyny wyjątek stanowią tylko ci i poplecznicy ich uporu, tj. Piktowie i Bretończycy, a z nimi dwie najdalsze wyspy oceanu, i to nie całe, w głupim mozole walcząc z całym światem".
     Na te słowa odparł Kolnam: "Zdumiewające, że głupim chcecie nazwać nasz trud, a przecież idziemy w tym śladem takiego apostoła, który był godzien spocząć na piersi Chrystusowej; a cały świat wie, że żył on nadzwyczaj mądrze".
     Na to Wilfryd: "Niech nas Bóg broni, żebyśmy mieli oskarżać Jana o głupotę, kiedy wedle litery zachował przepisy Prawa Mojżeszowego, ponieważ Kościół trzymał się jeszcze w wielu wypadkach przepisów żydowskich, albowiem apostołowie nie mogli od razu zerwać z wszelkim zachowaniem Prawa ustanowionego przez Boga, tak jak ci, co przychodzili do wiary, koniecznie musieli odrzucić wizerunki bożyszcz, wynalezione przez demony, żeby nie dawać zgorszenia Żydom żyjącym wśród pogan".
     Przeciw tym wywodom wystąpił Kolman: "Czy Anatol, mąż świątobliwy i gorącymi pochwałami obsypany w przytoczonej "Historii Kościoła", wyrażał poglądy sprzeczne z Prawem i Ewangelią pisząc, że Paschę należy obchodzić od 14 do 20? Czy można uwierzyć, żeby najczcigodniejszy nasz ojciec Kolumba i jego następcy, mężowie przez Boga umiłowani, którzy w ten sposób obchodzili Paschę, myśleli i działali wbrew Pismu św.? Wśród nich było wielu takich, których świętości dały świadectwo znaki niebieskie i moc cudów zdziałanych przez nich. O ich świętości nie wątpię i bez ustanku naśladuję ich życie, obyczaje i postępowanie".
     Na to Wilfryd: "Nie przeczę, że Anatol był mężem świętym, uczonym i godnym wszelkiej chwały, ale co wy macie z nim wspólnego, skoro jego dekretów nie zachowujecie? [...] Natomiast o ojcu waszym Kolumbie i jego zwolennikach, których świętość, regułę i przykazania, niebieskimi znakami potwierdzone, wy jak powiadacie, naśladujecie, mógłbym tak odpowiedzieć: Wielu na sądzie mówić będzie do Pana, że w jego imieniu prorokowali, że wyrzucali czarty i wiele znaków dokonmywali, a Pan im odpowie, że nigdy ich nie znał. Ale niech Bóg broni, żebym to miał o waszych ojcach powiedzieć, albowiem w sprawach nie zbadanych daleko słuszniej będzie wierzyć dobrze, aniżeli źle. Dlatego nie przeczę, że ci słudzy Boży są Bogu mili, jakkolwiek Boga w nieokrzesanej prostocie, choć w czystej intencji, milowali. Jestem zdania, że ten styl obchodzenia Paschy, niewiele im zaszkodził, dopóki nikt do nich nie dotarł i nie ukazał im dekretów doskonalszych ustaw, których my mieli się trzymać. Jestem przekonany, że gdyby wówczas przyszedł ktoś do nich z katolicką zasadą obliczania [daty Wielkanocy], poszliby niechybnie za jego wskazówkami tak samo, jak poszli za poleceniami, które poznali i których się nauczyli, uznając je za Boże.
     Ty natomiast i twoi zwolennicy, kiedy słyszycie o dekretach Stolicy Apostolskiej, owszem całego Koscioła, potwierdzonych ponadto Pismem św., a ze wzgardą wypowiadacie im posłuszeństwo, popełniacie bez jakiejkolwiek wątpliwości grzech. Albowiem choć ojcowie twoi byli święci, czyż można tę garsteczkę z kąta odległej wyspy stawiać ponad powszechny na całym świecie Kościół Chrystusowy? I choć był święty i potężny cnotami wasz ów Kolumba, zresztą i nasz, jeżeli był Chrystusa, czyż jednak można go było stawiać ponad błogosławionego księcia apostołów, do którego Pan powiedział: "Ty jesteś Piotr - Opoka, a na tej opoce zbuduję Kościół mój i bramy piekielne nie przemogą go, i tobie dam klucze królestwa niebieskiego?" - Mt 16,18.
     Kiedy Wilfryd tak przemawiał, odezwał się król: "Kolmanie, czy to prawda, że Pan to powiedział do Piotra?" Ten odpowiedział: "Prawda, królu". Król na to: "A czy wy możecie przytoczyć coś o tak doniosłej wadze, co by było dane waszemu Kolumbie?" Ten znowu odpowiedział: "Nie". I znowu król: "Czy jedni i drudzy bez wszelkiej dyskusji zgadzają się z tym, że słowa te najpierw zostały powiedziane do Piotra i jemu Pan dał klucze królestwa niebieskiego?" Odpowiedzieli: "Tak jest, jedni i drudzy". Król więc zakończył: "I ja wam powiadam, że ten jest klucznikiem, a ja nie chcę się mu sprzeciwiać, lecz, o ile umiem i potrafię, jego postanowień chcę we wszystkim słuchać, żeby przypadkiem, gdy stanę przed bramą królestwa niebieskiego, nie brakło tego, który by mi otworzył, bo odwróciłby się ten, który, jak wiadomo, ma klucze".
     Kiedy to król powiedział, wszyscy obecni wyrazili zgodę, zarówno wyżsi dostojnicy, jak i średniego szczebla, i wyrzekłszy się mniej doskonałych zasad, śpiesznie przenieśli się do tego, co poznali jako lepsze. 

    Tekst pochodzi z: Andrzej Bober, Millenium - Teksty źródłowe do historii Kościoła i patrystyki I - IXw. - TN KUL Lublin 1991, s. 83 - 85.

czwartek, 24 października 2013

Szenute z Atripe - Testament

     Przestawiłem w jednym z wcześniejszych wpisów "Testament" Teodora Studyty, teraz przedstawię "Testament" innego wielkiego mnicha - Szenute z Atripe.
     Monastycyzm egipski to nie tylko powszechnie znane postacie Antoniego i Pachomiusza, ale także postacie praktycznie u nas nieznane takie jak Horsiesi czy też Szenute.

     Szenute z Atripe nalezy juz do pokolenia któremu nie było dane znać pierwszych wielkich mnichów. Urodził się juz po smierci Pachomiusza  - ok. 348 roku w ubogiej rodzinie i w młodości był pasterzem. Ok. 371 roku wstąpił  do klasztoru koło Atripe, gdzie jego wuj Pgkol - był przełożonym. Po śmierci wuja ok. 388 roku Szenute został przełożonym i był nim przez około 80 lat!!! Brzmi to wręcz niewiarygodnie, ale jest to poświadczone źródłowo.
     Szenute stał się pierwszoplanową postacią Kościoła koptyjskiego. Towarzyszył Cyrylowi Aleksandryjskiemu w trakcie obrad Soboru Efeskiego w 431 roku, był także zaproszony na Sobór Chalcedoński w 451 roku na który z racji podeszłego wieku już nie przybył. Zmarł ok. 466 roku w wieku 118 lat.
    Klasztor, którego był przełożonym, jest znany w historii pod nazwą Klasztoru Białego - Deir al Abiad. Był to olbrzymi klasztor - źródła podają że znajdowało się w nim 2200 mnichów. Sprawował także opiekę nad 1800 mniszkami.  Zreformował regułę pachomiańską, czyniąc ją jeszcze bardziej surową. Był  człowiekiem wykształconym, znał grekę, ale pisał w j. koptyjskim. Nie był teologiem, ale praktykiem. Pozostawił po sobie wiele pism w których zwalczał prądy heretyckie oraz pogańskie. Był bardzo gwałtowny zarówno w słowie jak i w czynach, nie należał do osób uznających kompromisy jeżeli chodzi o kwestie doktrynalne. Pomimo to, przyciągał tłumy, zorganizował pomoc charytatywną w klasztorze oraz udzielał schronienia w czasie najazdów.

    Tekst, który przytoczę został napisany przez autora w przeczuwającego zbliżającą się śmierć. Szenute zwraca się do podwładnych, z prośbą aby zachowali naukę Bożą, podkreśla potrzebę pokuty i wzywa do posłuszeństwa jego słowom wraz z zaleceniem aby właściwie wykorzystali czas swojego pobytu w klasztorze gdyż smierć zamknie możliwość odbycia pokuty i wewnętrznej przemiany.
     Tytuł "Testament" nie pochodzi od autora lecz od wydawcy jego pism, tym bardziej że nie zachował się w całości.

                                    
                                                           TESTAMENT

      [...czy] to mężczyzna, czy kobieta. Niech te wszystkie błogosławieństwa od Boga spłyną na nich. Wszyscy, którzy będą przeszkadzali w jakimkolwiek czasie, albo i teraz, aby nie czytali wszystkich słów spisanych w tej księdze lub tych spisanych w tym liście i innych, które napisaliśmy albo jeszcze napiszemy od dzisiejszego dnia, i ci, którzy będą przeszkadzali, aby nie czytali ich kiedykolwiek i teraz; niech wszystkie przekleństwa spadną na nich. Wszyscy zaś, którzy kiedykolwiek dołożą starań, aby czytali je, lub ci, którzy będą chcieli słuchać ich, strzec i wypełniać; niech te wszystkie błogosławieństwa spłyną na nich.

     Dlatego nie tylko będę polecał braciom, którzy stanowią jedno z nami, aby troszczyli się o wszystkie słowa, które spiszemy w tej księdze, i o te, które zostały spisane we wszystkich listach, lecz także rozkażę im, aby strzegli moich szat, które wiele razy rozdzierałem, i gdy w końcu rozdarłem je na dwie części, zasmuciłem się śmiertelnie. Toteż rozkażę braciom, którzy są z nami w jedności i są w dniach mojej śmierci, aby złożyli podarte moje szaty przed sobą i tymi, którzy przyjdą po nas. A wszyscy, którzy zarówno kiedykolwiek, jak i teraz słuchać będą wszystkich słów zapisanych w owej księdze i tych zapisanych w listach, które napisaliśmy i napiszemy, zapytają: "Co znaczą te szaty rozdarte i wszystkie te słowa spisane i wszystkie te przekleństwa?"

     I niech odpowiedzą, mówiąc: "Ponieważ ten, który spogląda na całą ziemię i przemierza wiele razy w ukryciu cały świat poprzez wszystkie czasy i każdego dnia, to jest Bóg, również nas przejrzał (pozostając) w ukryciu i nasze wspólnoty wielokrotnie przemierzył, nie okazując się żadnemu człowiekowi, ani mężczyźnie, ani kobiecie, tylko samym aniołom". I niech powiedzą: "W owym czasie Pan w swojej wielkiej złości bardzo rozgniewał się na nas i w wielkim gniewie odwrócił od nas swoje oblicze, aby zstąpiły na nas ogromne przekleństwa, ciężkie utrapienia i okrutne pokusy, albowiem zgrzeszyliśmy przeciw Niemu. Gdy tymczasem szatan jak drapieżny lew i ryczący (Ps 21,14) zstąpił na nas i uderzył tych, którzy są z nami".

     I niech jeszcze powiedzą: "Gdy podjeliśmy pokutę w wielkim smutku, w głodzie i pragnieniu, w płaczu i we łzach nieszczerych, Bóg odwrócił od nas swoje oblicze, i zwrócił na nas swój gniew, aby zaś nie karać nas zbyt wielkimi i straszliwymi pokusami, zdjął z nas całe przekleństwo. Zmiłował się nad nami w wielkiej litości i pobłogosławił nam wielkim błogosławieństwem, gdy wyciągnął nad nami swoją rękę [jak] laskę w swoim miłosierdziu, rozpalając nas ku świętości, według tego, co napisane: "Wyciągnę moją rekę nad tobą i rozpalę cię ku świętości" - Iz 1,25. I także zabrał od nas ludzi złych i wiekszych grzeszników ponad wszystkich ludzi, według tego, co napisane: "Zniszczę wszystkich nieposłusznych, wszystkich niegodziwców usunę spośród siebie oraz wszystkich pysznych, i ustanowię ci sędziów, tak jak dawniej, i doradców, tak jak w początkach" - Iz 1,25. I niechaj powiedzą: "Bóg nam w ten sposób uczynił, ponieważ jesteśmy Jego sługami. Pan wychowywał nas litościwie i karał w miłosierdziu, ponieważ jesteśmy Jego dziećmi, a On jest naszym Ojcem".

     Ci, którzy troszczą się teraz oraz ci, którzy będą się  troszczyć kiedykolwiek o wszystkie te słowa zapisane w tej księdze, niech odpowiedzą słowami: "Przeklęty niech będzie ten, który powie: < próżne są te słowa, przekleństwa i błogosławieństwa, które On wypowiada>, i <nie dosięgną one nikogo według tego, co on mówi>. Niech wszystkie te przekleństwa dosięgną ich kiedykolwiek [w przyszłości] jak i teraz".

     I powiedzą: "Ci zaś, którzy nie wierzą, że Pan uczynił wszystkie te rzeczy z nami, sa umarli i są obcymi dla Tego, który ich stworzył, według tego, co jest napisane: <Bóg nie jest (Bogiem) umarłych, lecz jest (Bogiem) żywych> - Mt 22,32" Cóż jest zatem: "czy Bóg nie jest (Bogiem) umarłych, lecz żywych"? Czyż wszyscy umarli są obcy dla Boga? A czy wszyscy żyjący należą do Niego? Jeśli Bóg jest tylko (Bogiem) żywych, nie jest zatem Bogiem umarłych, jak to powiedział Apostoł: "Nikt z nas nie żyje dla siebie, i nikt nie umiera dla siebie. Jeśli bowiem żyjemy, żyjemy dla Pana, jeśli zaś umieramy, umieramy dla Pana. Czy to bowiem żyjemy, czy umieramy należymy do Pana. Dlatego bowiem Chrystus umarł i zmartwychwstał, aby zapanował tak nad żywymi, jak i umarłymi" - Rz 14,7-9.

     Dlatego, gdy mówi, że "Bog nie jest (Bogiem) umarłych, lecz żywych", stwierdza, że Bóg nie jest (Bogiem) tych, którzy umarli w rozpuście, nieczystości, złodziejstwie, kłamstwie, krzywoprzysięstwie, zakłamaniu, bójce, kłótni, zazdrości, nienawiści, wrogości, niewierności i we wszelkich innych złych czynach. Z tej tez racji Pan Jezus powiedział swoimi słowami: "Bóg nie jest (Bogiem) umarłych, lecz tych, którzy żyją w czystości, w dziewictwie, w skromności, w sprawiedliwości, w prawdzie i wszelkich dobrych czynach". Ci, którzy będą trwać mocno przy słowach tej księgi, troszcząc się o nie zawsze a także teraz, niech odpowiedzą: "Bóg, powiedzą, Bóg, wszystkich, którzy ukryją słowa tej księgi i zgorszą się z powodu jednego z tych wszystkich słów, sprowadzi na nich wszelkie przekleństwo zapisane we wszystkich pismach i w tej księdze, istniejących na ziemi; Pan zbierze nad nimi złość swego zagniewania w dniu gniewu i wrzuci ich do pieca ognistego, płonącego według Pisma św. wielkim płomieniem.

     Ludzie czuwający szybko usłyszą wołających. Również śpiący, jeśli ich głośno zawołasz, powstaną ze snu. Zmarli zaś, którzy są ukryci pod ziemią i umieszczeni w grobach, nie będą słyszeć, choćby byli wzywani mocnymi i wieloma słowami. Choć z trudnością, usłyszą w końcu trąbę w tym dniu ostatecznym, w którym zatrąbią, i umarli powstaną niezniszczeni. Tacy są właśnie ludzie roztropni w gorliwości poprzez mądrość i miłość Boga. Szybko usłyszą święte słowa Pana naszego Jezusa od tych, którzy pouczają ich w bojaźni Pańskiej. Ci, którzy są opanowani nieco przez zapomnienie i zatwardziałość serca, oraz inni, jeśli będą pouczani raz i drugi pismami przez tych, którzy nimi rządzą, będą pokutować za swoje grzechy.

Tekst pochodzi z: Vox Patrum 38-39, wyd. RW KUL Lublin 2000, s. 603 - 607 
                             M. Starowieyski - "Słownik wczesnochrześcijańskiego piśmiennictwa Wschodu",
                              wyd. PAX W-wa 1999, s. 222-223

poniedziałek, 21 października 2013

Św. Kolumba - List V cz. 5

    Św. Kolumban był typowym Irlandczykiem. Krnąbrnym, przywiązanym do tradycji, nie wahającym się w bronieniu swoich racji. Nie miało dla niego znaczenia czy przeciwstawia się mnichowi czy też królowi.  Wierzył w słuszność obranej przez siebie drogi, ale też miał świadomość zarówno swoich ułomności jak i tego że, przede wszystkim, jest sługą Kościoła.
    Broniąc chociażby rodzimych zwyczajów związanych z obliczaniem daty Wielkanocy, co w tamtych czasach było poważnym problemem  nie wahał się przed napisaniem takich oto słów:

     "W obronie owych zasad, jak już powiedziałem, będziemy stawać czy to przeciw Wam, Ojcowie, następcy apostołów, czy też przeciw owym braciom mieszkającym w sąsiedztwie i naszym Ojcom w Chrystusie" -  List III, 2 w:  św. Kolumban, Pisma PSP t. LX s. 90.

    Niemniej, będąc wiernym swojej formacji wyniesionej z irlandzkich klasztorów Kolumban pragnie przede wszystkim zachowania jedności. Daje temu stanowisku wyraz tak pisząc w innym liście:

     "Daleki przeto jestem od tego, abym chciał spierać się z Wami, iżby spór między nami chrześcijanami miał sprawić radość naszym nieprzyjaciołom, to znaczy Żydom, heretykom czy ludom pogańskim - niech to się w ogóle nie zdarzy. Co do pozostałych spraw możemy jakoś dojść do porozumienia i albo każdy niech pozostanie wobec Boga w takim stanie, w jakim został powołany - por. 1 Kor 7,20,  jesli obie praktyki są dobre, albo też w pokoju oraz bez żadnego sporu trzeba przeczytać obie księgi i tę, która bardziej zgadza się ze Starym i Nowym Testamentem, bez niczyjej zawiści, nalezy zachowywać" -  List II, 7, św. Kolumban, Pisma, PSP t. LX s. 87.

    Tak postępował św. Kolumban - warto dzisiaj wracać do tych listów i brać przykład jak rozwiązywać spory wewnątrz Kościoła "aby nie sprawiać radości naszym nieprzyjaciołom". Powróćmy więc do końcowych fragmentów V Listu.

     13.  Przeto, Najmilsi, jak najprędzej pogódźcie się, połączcie się w jedno, zaniechajcie starych sporów i w milczeniu raczej skażcie je na wieczną ciszę i zapomnienie. Sprawy, które budzą Waszą wątpliwość, przekażcie pod sąd Boży, te zaś, które są oczywiste i ludzie mogą o nich wyrokować, osądźcie sprawiedliwie bez względu na osoby i niech będzie sprawiedliwy wyrok w bramach waszych, uznajcie się wzajemnie aby w niebie i na ziemi zapanowała radość z powodu Waszej zgody i pokoju między Wami. Czegóż innego moglibyście bronić prócz wiary katolickiej, jeśli jedni i drudzy jesteście prawdziwymi chrześcijanami? Nie potrafię bowiem zrozumieć, dlaczego chrześcijanin miałby walczyć o wiarę przeciw chrześcijaninowi; cokolwiek by rzekł prawowierny chrześcijanin, który prawdziwie głosi chwałę Pana, drugi niech odpowie: Amen, ponieważ i on tak samo kocha i wierzy.  Bądźcie przeto wszyscy jednego ducha i jednej myśli - por. 1 Kor 1,10, abyście jedni i drudzy, wszyscy chrześcijanie byli jedno. Jeśli zaś, jak słyszałem, niektórzy nie uznają, iż w Chrystusie są dwie natury, to należy uważać ich raczej za heretyków niż za chrześcijan. Albowiem Chrystus, nasz Zbawiciel, jest Bogiem prawdziwym i wiecznym, który istnieje poza czasem, jest też człowiekiem prawdziwym i bez grzechu, który istnieje w czasie. W swej boskości jest On współwieczny z Ojcem, a w swym człowieczeństwie młodszy od matki, On który narodził się w ciele, a nigdy nie opuścił nieba, pozostawał w Trójcy Świętej, a żył na świecie. Tak więc jeśli zapisano na piątym synodzie, jak ktoś mi to wspominał, iż ten, kto uznaje dwie natury w Chrystusie, dzieli jakby na dwoje swoją modlitwę, to ów, kto to napisał, odłączony jest od Boga i oddzielony od świętych. My natomiast, opowiadając się za jednością osoby, w której upodobał sobie Pełnię: Bóstwo na sposób ciała - Kol 2,9, wierzymy w jednego Chrystusa, w Jego bóstwo i człowieczeństwo, ponieważ  Ten, który zstąpił, jest i Tym, który wstąpił ponad wszystkie niebiosa, aby wszystko napełnić - Ef 4,10.  Jeśli ktoś inaczej myśli o wcieleniu Pana, jest wrogiem wiary, zasługuje na potepienie i wzgardę wszystkich chrześcijan, niezależnie od tego, z jakiego pochodziłby stanu, jakie posiadałby stanowisko i jaką piastował godność. Nikt nie powinien poważać człowieka dopuszczającego się niegodziwości wobec Boga. Błagam Was przeto, w imię Chrystusa, nie darujcie nikomu, kto próbowałby odciągnąć Was od Chrystusa, raczej też sprzeciwcie się jemu otwarcie - por. Ga 2,11, jesliby sam nie chcąc prawdziwie wierzyć, chciał Was odwieść od wiary katolickiej.

     14. Daruj mi, proszę, iż przemawiam w sposób nader przykry i surowy, ale o takich sprawach nie mogłem pisać inaczej. Albowiem kiedy chciałem we wszystkim być w zgodzie z prawdą i służyć jedynemu Bogu, ktory jest błogosławiony na wieki, byłem świadomy, iż przyjdzie mi spożywać chleb przaśny zaprawiony goryczą. Dowiodłem zaś moich braterskich uczuć i gorliwości mej wiary, gdy wolałem narazić się na naganę niż w tak ważkiej sprawie nie otworzyć ust, choć są one nieuczone. Tak więc chociaż trójdzielny skorpion z zakrzywionym żądłem powstaje w tych, o których napisano : napinają swój język niby łuk kłamstwa - por. Jr 9,2, którzy za nowe uważają wszystko, co jest już przetarte, i czynią siebie zaiste bogatymi ponad miarę, oblizując zaś wargi jak bestie zawsze przeciwstawiają podstęp zazdrosnej krnąbrności wszelkim pismom, uważanym przez nich za niedopracowane; to jednak, kiedy pogański król Longobardów prosi, ażeby nieuczony szkocki pielgrzym napisał, w jakim czasie spłynie z powrotem fala starej powodzi, któż nie będzię się raczej dziwił, niż złośliwie pomawiał? Ja wszakże nie będę miotał się w niepewności, ani też w sprawie Bożejj nie będę lekał się ludzkich języków, albowiem one częściej kłamią, niż mówią prawdę, zwłaszcza że raczej należy zapanować nad niesmiałością niż ulegać gnuśności, gdy zachodzi taka potrzeba.

     15.  Wracając przeto do punktu, w którym odszedłem od tematu, proszę Cię, jako że wielu powątpiewa w czystość Twej wiary, abyś jak najszybciej usunął tę skazę z dobrego imienia Świętej Stolicy. Ta zła sława obecnej chwiejności nie przystoi bowiem powadze rzymskiego Koscioła; trzeba aby jakaś siła wymazała to znamię z trwałości prawdziwej wiary, za którą tak wielu jej męczenników przelało swą krew, przedkładając śmierć nad niestałość. Jeśli przeto w naszych czasach nadeszło ostatnie prześladowanie tego obmierzłego gada, którego powłokę zaledwie mogą udźwignąć wszystkie statki, czyż nie powinniśmy opierać się aż do przelewu krwi, walcząc przeciw grzechowi, - por. Hbr 12,4 , tak jak czynili to nasi ojcowie, myślę tu o apostołach i męczennikach? Jeśli tak trudne było do zniesienia prześladowanie w początkach naszej wiary, o ileż bardziej będzie przykre przy końcu, o którym Pan opowiada:  Czy sądzisz, że Syn Człowieczy znajdzie wiarę na ziemi, gdy przyjdzie? - por. Łk 18,8. A także:  Gdyby owe dni nie zostały skrócone, nikt by nie ocalał - por. Mt 24,22. Szczęśliwy ten, którego śmierć pierwej weźmie, niż zniedołężniały zaprze się wiary. [Pan] wszakże powiada, iż będą tam wybrani, co do których bez wątpienia głosił uczniom swoim proroctwo:  A oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata - Mt 28,20 Jeżeli więc owi wybrani będą znosić z pomocą Pana większe próby w dniach bardziej niebezpiecznych niż te, które już minęły, i nie dających się porównać z przeszłością, dlaczegóż to my w tych pewniejszych jeszcze i spokojniejszych czasach, dla dobra przecież naszej wiary, dzięki której różnimy się od pogan, Żydów i heretyków, mając wsparcie Pana nie mielibyśmy znieść rzeczy mniejszych?

     16.  Daruj mi, proszę, iż nakłaniam Was do zastanowienia się nad sobą, mnie, który jestem powolny w działaniu i raczej człowiekiem słowa niż czynu; imię moje zaś brzmi po hebrajsku Jonasz, po grecku Peristera, po łacinie Columba i jedynie zgadza się z duchem Waszego języka. Chociaż więc posługuje się tym starym hebrajskim imieniem Jonasz, którego katastrofę na morzu niemal przeżyłem, wybacz mi po raz kolejny, ponieważ do pisania przynaglają mnie bardziej okoliczności niż czcza zarozumiałość. Pewien człowiek tedy w swoich listach, którymi zasypał mnie po przekroczeniu granic tej prowincji, wskazał na Ciebie jako na kogoś, kogo należy się wystrzegać, tak jakbyś należał do zwolenników Nestoriusza. Oszołomiony odpowiedziałem mu krótko, tak jak potrafiłem, nie dając wiary jego oskarżeniu. Wszakże abym żadną miarą nie sprzeniewierzył się prawdzie, stosownie do jego listu i mojej dobrej o Tobie opinii - wierzę bowiem, iż w Rzymie zawsze istnieje mocna podpora Kościoła - zmieniłem mą odpowiedź i posłałem ją Tobie do przeczytania i wytoczenia zarzutów, jeśli w jakimkolwiek miejscu uchybiłem prawdzie; nie śmiem bowiem utrzymywać, iż ja same jestem pośród tych, co są bez winy.

     17.  Ponadto powodem, dla którego piszę, jest życzenie króla Agilulfa, którego prośba wprawiła mnie w osłupienie i wzbudziła wielki niepokój, zwłaszcza że muszę przyznać, iż zdumiewa mnie to, co widzę. Królowie bowiem tej prowincji od dawna depcząc wiarę katolicką utrwalali ten grzech arianizmu, obecnie zaś proszą o umocnienie naszej wiary. Być może Chrystus spogląda teraz na nas z miłością [Chrystus], z którego łaski rodzi się wszelkie dobro. My zaś zasługujemy na współczucie, jeśli to przez nas szerzy się zgorszenie. Prosi Cię przeto król, prosi królowa i prosi cały lud, aby tak szybko, jak to możliwe, wszyscy stali się jedno, aby w ojczyźnie zapanowała zgoda i zgoda zapanowała w wierze, aby wszyscy stali się następnie jedną trzodą Chrystusa. Król niechaj podąża za Królem, Ty za świętym Piotrem, a za Tobą cały Kościół. Cóż jest milszego nad pokój powstały podczas wojen? Cóż droższego nad zgodę braci od dawna rozdzielonych? Z jakąż ochotą powróci ojciec po tak wielu latach nieobecności? Jak miła jest wiadomość o jego przybyciu dla długo oczekującej matki? Tak pokój pomiędzy synami będzie radością dla Boga, Ojca na wieki wieków, a szczęście Kościoła-Matki będzie rozkoszą wieczności. Co do pozostałych spraw, Ojcze Święty i Bracia moi najmilsi, módlcie się za mnie, nędznego grzesznika [módlcie się też] za moich braci pielgrzymów w świętych miejscach i przy prochach świętych mężów, zwłaszcza Piotra i Pawła, którzy jednako są wspaniałymi wodzami wielkiego Króla i najdzielniejszymi wojownikami na polu chwały. Oni to przez swoją śmierć podążyli za ukrzyżowanym Panem, abyśmy my mogli trwać w Chrystusie, przypodobać się Panu i składać Jemu dzięki, a razem z Wami i wszystkimi świętymi byśmy bez końca sławili Go wraz z Ojcem i Duchem Świętym teraz i na wieki wieków. Amen.  

Tekst pochodzi z: Św. Kolumban - Pisma, PSP t. LX, wyd. Warszawa 1995 , List V, s. 95 - 104 
 

czwartek, 17 października 2013

Ewagriusz z Pontu - Pouczenie

Wśród wielu pism Ewagriusza z Pontu - mnicha który poprzez swoje pisma wpłynął znacząco na rozwój teologii monastycznej znajduje się niewielkie pismo adresowane do współbraci, a które jak myślę, nadal pomimo upływu wieków pozwala nam zapoznać się z tym co można nazwać ascezą myśli. Coś, co także i dla współczesnych warte jest poznania.

                                  
                                           POUCZENIE  - PARAENETICUS

     Wiesz bracie, że gdy ktoś pragnie wyruszyć w daleką podróż, najpierw ją bada, a następnie dobiera sobie takich towarzyszy podróży, o których wie, że chce wyruszyć w ich towarzystwie, aby kiedyś nie ponieść od nich szkody, zostając [sam] na drodze. Podobnie tez ktoś, kto uznał za właściwe zabrać się do realizacji planu sprawiedliwości co do samego siebie, niech uważa i niech wybierze odpowiedni dla siebie sposób życia, stosownie do własnych sił. Należy raczej tak wybierać, żeby zaczynać ostrożnie a kończyć z mocą, żeby posuwać się naprzód od rzeczy drobnych aż po wielkie, oraz nie porzucać uprzednio wybranego, właściwego sposobu życia w czasie pomiędzy jego początkiem i końcem, a także, by trudu nie czynić daremnym przez podtrzymywanie zażyłości ze względu na ludzi. Jeśli bowiem ci, co podróżują, już pierwszego dnia przyśpieszą marsz i utrudzą samych siebie, przez wiele dni są słabi i zaprzestają podróży. Jeśli zaś zaczynają idąc powoli, żeby przyzwyczaić się do marszu, pod koniec, nawet jeśliby szli długo, nie słabną. Tak samo ilekroć ktoś zapragnie poświęcić się trudom około cnoty, niech ćwiczy siebie samego powoli, aż dojdzie do doskonałości.

     Pierwsi spośród naszych ojców podjęli liczne trudy, a ich sposoby postępowania róźniły się między sobą tak, że mogli spróbować się we wszystkim. Ty jednak nie dręcz się licznymi spośród trudów wprowadzając zamieszanie, lecz staraj się gorliwie, żeby twój sposób postępowania pozostawał w ukryciu. Zatem stosownie do własnej słabości wybierz sobie jedną drogę, idź nią, a będziesz żył. Bo litościwy Pan przyjmuje cię nie przez wzgląd na twoje trudy, lecz, jak ofiarę ubogich, że względu na postanowienie twej woli.

     Jeśliby pojawiła się u ciebie myśl, by dodać sobie trudów, nie czyń tego pośpiesznie, ale okaż cierpliwość. Jeśliby ta myśl trwała w tobie i przynaglała cię do pomnożenia sobie trudów, wyjaw ją starszemu, ponieważ przynosi to korzyść, i wykonaj to, co ci zaleci, gdyż jest to rzecz Boża. Jeśliby ci się to przydarzyło raz i drugi, nie myśl jeszcze, że jest to sprawa szatana, starającego się podstępnie cię omotać. Ponieważ tak powiedziano ojcom o wszystkich rodzajach myśli, to samo więc odnosi się także do tych myśli, my zaś nie posiedliśmy jeszcze ich umiejętności rozróżniania duchów. 

     Trzeba, żeby zamierzający przyjąć ten sposób życia był przebiegły i zarazem szczery, mądry i głupi, chytry i nie ociężały, pierwszy w tym, co szlachetne, ostatni w tym, co złe. Bądźmy mądrzy, abyśmy strzegli naszego sposobu postępowania, a wtedy nie oszukają nas złe duchy. Bądźmy wolni od wszelkiego zła, abyśmy nie żywili żadnej złej myśli o naszych towarzyszach, i nie pamiętali o krzywdach wyrządzonych przez bliźniego. Łagodność postaw ponad wszystkim, ona bowiem jest dowodem i stanowi podstawę wszystkich twych dobrych dzieł. Pokłon twój niech będzie pełen uniżenia, a mowa twa niech będzie pokorna, byś stał się miły Bogu i ludziom, a Duch Boga w tobie zamieszka; On sam w swej miłości przyjdzie i u ciebie uczyni [sobie] mieszkanie, zamieszka u ciebie i rozłoży się obozem, ujrzysz Go własnymi oczyma, o ile tylko twe serce będzie czyste; On zasieje w tobie dobre nasienie poznania Jego dzieł i zachwytu nad Jego wspaniałością, jeśli przejmiesz się troską o usunięcie z twej duszy materii pożądliwości, cierni i ostów złych obyczajów.

     Zatroskany o swą duszę i nawracający się grzesznik, podobny jest do naczynia pełnego nieczystości i zabrudzonego, które się obmywa, a ono po wyczyszczeniu jaśnieje. Podobny jest również do węgla czarnego i nie dającego ciepła, który - po zetknięciu z ogniem - obdarzony zostaje zdolnością świecenia i [daje] wielkie ciepło. Podobny jest on również do naczyń ze złota i srebra, przeżartych rdzą i wyczyszczonych, do ciała, w które tchnieto ducha, do umarłego, który został wskrzeszony, do tego, który zaginął i odnalazł się, do owcy zbłąkanej, którą na powrót się przyprowadza [do zagrody], do chorego, który odzyskuje zdrowie, do ubogiego, który zyskuje bogactwo, do uciśnionego, który doznaje radości, do głodnego, który doznaje nasycenia, do królewskiego obrazu, który jest odnawiany, do opuszczonego domu, w którym król, po wstapieniu doń, decyduje się zamieszkać i go odnawia.

     Miluj zatem nawrócenie i poddaj kark swój pod jego jarzmo, pojednaj sie ze swym Panem odwracając się od złych czynów, ku czynom szlachetnym. Natychmiast okaż gotowość pojednania, póki jest czas, póki masz władzę nad swą duszą, spraw żebyś posiadł siłę, a po tym wszystkim myśl o sobie jako o słudze gnuśnym, jako że nie możesz oddać tyle, ile jesteś winien. Mów do duszy swojej: jestem najemnikiem, czemu więc ociągam sie z wykonaniem mej pracy? Otrzymałem wezwanie, czemu więc lekam sie przebywać wśród towarzyszy? Obarczony jestem znacznym długiem, kiedyż go spłacę? Droga moja jest długa, jakie zaopatrzenie jest mi niezbędne i kiedy przejdę ją do końca? Pan mój posłał po mnie i wezwał mnie, kiedyż wyjdę mu na spotkanie? Trzeba mi biec, czemu więc dźwigam ciężar ziemskich spraw, szamocząc się w więzach miłości tego świata? Moi towarzysze czuwają, a ja śpię, moi towarzysze walczą, a ja ulegam w walce, moi towarzysze płaczą, a ja drwiąco się śmieję, moi towarzysze cierpią ucisk, a ja się raduję, moi towarzysze zachowują milczenie, a ja głupstwa gadam, moi towarzysze zajmują się Panem, Jego królestwem i chwałą, a ja zajmuję się tym, co przed chwilą wyznałem, ponieważ od nich odszedłem.

     Gdy zapragniesz powstać nocą, a ciało twe będzie ociężałe, rozważaj wszystkie wymienione rzeczy, rozpłomień swe serce [myśląc], jak tamci stają na nogi, jak się pochylają, jak padają na kolana, jak płaczą, jak wołają wśród jęków, jak wzdychają z powodu uciążliwości ciała, jkak upojeni są miłością, zapominając o swej naturze, jak śpiewają Panu psalmy w swych sercach, a wtedy ich ćwiczenie tobie napełni światłem wszelki trud i pracę, ty zaś gorliwie oddawać się będziesz modlitwie wśród łez. I znowu przypomnij sobie, jak tamci są czujni wśród swych zajęć, jak wyruszają w drogę, uprawiają ziemię, pracują jako rzemieślnicy, jako pasterze, dozorcy i sprawujący opiekę nad trzosem. I jeśli tamci wszelki ten trud podejmują z powodu rzeczy przemijających, o ileż wiekszym dłuźnikiem jestem ja wobec mojego Pana?

     Stając do modlitwy nie zaczynaj opieszale, abyś całej modlitwy nie sprawował bez skupienia, leniwie i niezdecydowanie, leczy gdy staniesz [do modlitwy], połóż na sobie pieczęć krzyża, zbierz swe myśli, wytęż pamięć, okaż gotowość, zwróć wzrok ku temu, do którego się modlisz, i zacznij w ten sposób: na początku modlitwy przymuś swą duszę do wylewania łez i doznawania smutku, aby modlitwa twoja w całości stała się pożyteczna. Gdy myśli nie stanowią dla ciebie przeszkody, nie trzeba przerywać każdej modlitwy zanoszonej na siedząco, gdy zaś zamieszanie wywołane przez myśli znów wystąpi przeciw tobie, pomnóż modlitwy i łzy zamiast [śpiewu] psalmów. Wszystko, co mogłoby cię kusić, odrzuć już to przy pomocy słów przeciwstawiających się [pokusie], już to przez cokolwiek innego. Zrozum, co do ciebie mówię. Jeśliby zaś innym razem przyszło ci na myśl jakieś pożyteczne ćwiczenie , wykona je w miejsce psalmów i nie odrzucaj łaski Boga, ale okaż [Mu] swą uległość. Modlitwa, w której nie ma myśli o Bogu i ogladu umysłowego, jest  cierpieniem dla ciała.Nie ciesz się z dużej ilości psalmów, lecz okryj zasłoną swe serce;  lepsze jest jedno słowo wypowiedziane z zaangażowaniem niż tysiące słów wypowiedzianych obojętnie. W czasie modlitwy bądź bez zarzutu, szczery jak dziecko, pełen gotowości, skoro masz ujrzeć na własne oczy chwałę Boga. Oddal od siebie wszelkie wybiegi oraz złe myśli i stań się jak niemowlę odstawione od piersi w ramionach matki. Błogosławiony będziesz, jeśli w czasie modlitwy, wzmoże się wojna [prowadzona] przeciw tobie. Wypowiadaj swe słowa, zastosuj słowa przeciwstawiające się [pokusie], odwołaj się do własnego osądu, odpowiadaj swemu przeciwnikowi z oburzeniem, póki nie zostanie zwyciężony, aż twój Pan, widząc twą trzeźwość, uczyni słusznym twój osą., wyda wyrok na tego, który cię nienawidzi, tak że ów już się nie znajdzie i [Pan] wzmocni twą słabość. Gdyby do walki z tobą przystąpiło pragnienie zbytku, proś Pana o oddalenie go, a jeśli znowu myśli nieczyste wystąpią przeciw tobie, nie upadaj na duchu; nie poddawaj się im, ale nie przyjmuj ich, dając im miejsce w swym umyśle, a natychmiast cofną się i uciekną jak podróżny, który przybywa, żeby spędzić noc, i rano wyrusza. Strzeż się, aby w czasie modlitwy twój umysł nie błąkał się wśród błahych myśli i żebyś zamiast nastawienia pojednawczego nie wzbudził gniewu u sędziego, którego znieważasz. Czyż wobec sędziów odczuwa się strach, a względem Boga lekceważenie? Taki ktoś nie zauważa, gdzie staje, ani nie rozumie, co mówi. Czyż za takiego nie uznaje się tego, kto oddaje się modlitwie, oslepiając równoczesnie umysł namiętnościami?

     Stając na nogi nie ulegaj senności. Przez wielu uznany za zmarłego, odrzuć uprzednio sprawy świata i zapomnij o wszystkim, porzucając troskę o rzeczy, które nie są blisko i nie wspomagają takiej postawy, gdyż senność nie przynosi pożytku tym, którzy takie rzeczy oglądają. Obudź swą duszę, przestępco, twój Pan namawia cię, byś nie błąkał się' wybrani jego aniołowie otaczają cię, byś się nie trwożył, abyś nie lekceważył zbrojnych szyków złych duchów ustawionych przeciw tobie. Wiedz zatem, bracie, że jak aniołowie cieszą sie z naszego powodu i w sposób podobny do wyżej wymienionych oddają chwałę Bogu, tak złe duchy doznają udręki, widząc nas zajętych modlitwą' ponieważ same odmówiły oddania czci [Bogu], starają sie także i nas powstrzymać od oddania chwały Bogu, gdyż dzięki niej udaremniane są ich podstępy i jest ona orężem oraz tarczą przeciw nim. Starają się nas powstrzymać od sprawowania naszych liturgii, a gdy widzą, że nie jesteśmy im posłuszni i cały czas trwamy w naszym sposobie postępowania, usiłują nas spotwarzać za pośrednictwem wprowadzających zamieszanie rozmów prowadzonych przez ludzi, jak również przez rozmowę z ludźmi, z których jedni są nam przyjaźni, inni zaś wrodzy, abyśmy zamienili umiłowanie Boga na umiłowanie ludzi i zamiast, jak nam nakazano, modlić się za naszych nieprzyjaciół, żebyśmy powiększali nienawiść do tych, którzy nas uciskają, i po to, by nasza modlitwa stała się przyczyną gniewu.

     Wzmocnij więc czujność w swej duszy wobec zasadzek przeciwników i strzeż duszy przed gotowymi wyrządzić zło im tylko właściwe, przed tymi, którzy zostali oszukani i sami oszukują. Zacznij zatem ufnie i szybko kroczyć drogą modlitwy, a wyruszysz do miejsca pokoju, trzymając się z dala od miejsca strachu. Gdy zaś twój umysł będzie trzeźwy i osiągnie zrozumienie, dar twej modlitwy zostanie przyjęty jak dar Abla, twój przeciwnik zostanie zawstydzony, a ty sam w czasie swej modlitwy staniesz się postrachem dla złych duchów i słowa ust twoich znajdą uznanie u Boga.

    Tekst pochodzi z: Ewagriusz z Pontu - Pisma ascetyczne, tom 2: seria: Źródła monastyczne r. 36, wyd. Benedyktynów, Kraków 2005, s.149-156