piątek, 28 czerwca 2013

Św. Kolumban - Poemat o przemijaniu świata

     Oprócz tekstów związanych z działalnością św. Kolumbana jak misjonarza i założyciela klasztorów, czyli oprócz kazań, reguł, listów zachowały się także poematy które uchodzą za jego dzieło. Chociaż jak pisze Jerzy Strzelczyk w "Wstępie" do "Pism" św. Kolumbana"zagadnienie autentyczności utworów metrycznych, z większą lub mniejszą dozą prawdopodobieństwa przypisywanych św. Kolumbanowi, ma już długą historię". Większość znawców tematu za autentyczne uznaje pięć poematów. Jeden z nich o znamiennym tytule: "De mundi transitu - O znikomości świata"  - zamierzam przytoczyć:

Przemija świata postać
I co dzień się odmienia
Nikt, kto żył, nie pozostał
Wśród żywych dziś plemienia

5. Zwykłą koleją rzeczy,
Rodzimy się na Ziemi,
To samo mając w pieczy,
W piach idziemy strudzeni.
Kto z życia dziś korzysta,

10. Wnet tego śmierć zaskoczy,
Ograbi go do czysta
I w grobie zamknie oczy.
Chciwcy, co Chrystusowi
Nie dali ni kruszyny

15. Rychło wszystko grobowi
Oddają za przewiny.
Zaledwie się ważyli
Uszczknąć coś na ofiarę,
Dzisiaj, gdy grób ich pyli,

20. Nicości poznają miarę.
Gdy życia czas bezcenny
Umyka wiatrem gnany,
Tylko kar dzban bezdenny,
Jest wciąż niewyczerpany.

25. Głupcy, podłemu gadowi,
Co serca ich pokruszy,
Choć kłamstwami ich łowi,
Klucz dają do swej duszy:
"Ciemność umiłowali,

30. W czwórnasób niżli blaski"
I w pysze swej zuchwali,
Zdeptali dary łaski.
Śnią, że są gdzieś królami,
Cieszą się z jednej chwili,

35. Nie wiedząc, że grzechami
Piekło sobie kupili.
Są jak ślepe kocięta,
Niepomni chwili skonu,
Gdy śmierć im swoje pęta

40. Zakłada po kryjomu.
Wszystko to, przyjacielu,
Podają Ci przed oczy,
Byś nie uległ, jak wielu,
Których robak zły toczy.

45. Życie jest w nas jak rosa,
Którą iskrzy się kwiecie,
Gdy tego chcą niebiosa,
Tak samo błyszczym w świecie.
Lecz słońce rosę suszy.

50. I chwałę kwiatu spija,
Tak młodość gaśnie w duszy,
Gdy świetność jej przemija.
Krasa i wdzięki ciała
W szpetnej więdną starości,

55. Radość zasię niestała
Mrze wśród urągliwości.
Tylko oblicze Pana
wieczystym blaskiem płonie,
Droższe niźli złamana

60. Łodyga życia w skonie,
Przeto strzeż się, mój miły,
Niewieścich wdzięków złudy,
Bo zawszeć one były
Śmierci bramami i zguby.

65. Kaźni wszelkie odmiany
Cierpią pośród katuszy,
Którzy dla życia omamy,
Los zaprzedali duszy.
Ci zaś, którzy z tej czary

70. Grzechów nie pili wielu,
Tych w radosnym bez miary
Oglądasz dziś weselu.
Kto zaś w świecie marności
Zażywał już zabawy,

75. Ów próżen tej radości
Zdaje z niej dzisiaj sprawy.
Pomnij więc, przyjacielu,
Gdy żądze Cię kąsają,
Że radości one wielu

80. W gorzki płacz przemieniają,
Nie staw dalej ni kroku
Na zgubnej owej drodze,
Która brodzących w mroku
Upadkiem karze srodze.

85. Odrzuć precz ziemską miarę
I oczy wznieś do góry,
Byś z całej duszy żarem
Anielskie słuchał chóry.
Tam wieczna chwała boska

90. Rozbrzmiewa na pożytek
I nikt się tam nie troska
O jadło ni napitek.
Którzy w niebie mieszkają,
Szczęścia tam dostąpili.

95. Starcy już nie kwękają
I dziecię tam nie kwili.
Rzesza dusz nieprzebrana,
ktorej głód juz nie pali,
W zachwycie imię Pana

100. Wciąż powtarza i chwali.
Pożywają tam chleba,
Który z niebios pochodzi,
Gdzie umierać nie trzeba
I nie trzeba się rodzić.

105. Tam na królewskim dworze
Niebian ucztuje gromada,
Kłamstwo nic tam nie może
I bezsilna jest zdrada
Młodość tam wieczna nęci,

110. Która jest darem Boga,
Gdzie wzbroniono wejść śmierci
I gdzie obca jest trwoga.
W niebie Króla obrazem
Będą się radowali

115. I szczęśliwi z nim razem,
Będą tam panowali.
Znikną boleść i troski,
Wszelki mozół i znoje,
Gdy Król żywota boski,

120. Lice objawi swoje. 

poniedziałek, 24 czerwca 2013

Św. Kolumban - List V cz. 2

     Królestwo Longobardów pod panowaniem Agilulfa było pod względem religijnym bardzo niestabilne. Toczyła się w nim rywalizacja pomiędzy arianami które to wyznanie było dominujące wśród Longobardów, a katolicyzmem które było dominujące wśród ludności podbitej. Niestety, strona katolicka była w tym czasie uwikłana w długotrwały spór teologiczny o tzw. "Trzy rozdziały", spór zapoczątkowany za panowania Justyniana I w stolicy Cesarstwa czyli w Konstantynopolu, ale był to spór który zantagonizował także życie kościelne w Italii. Zwłaszcza tereny północnej Italii były mocne zaangażowane w ten spór. Doszło do tego  że metropolie mediolańska i akwilejska zerwały nawet na pewien czas łączność z Rzymem, a schizmę ułatwiła inwazja Longobardów.
    W tym momencie do królestwa Longobardów przybywa św. Kolumban. Pomimo tego iż w tym czasie schizma traciła stopniowo na znaczeniu - biskup Mediolanu w roku 593 powrócił do jedności z Rzymem, to jednak królowa Teodolinda, pomimo tego iż była katoliczką, wraz z trzema sufraganami biskupa Mediolanu nadal trwali w opozycji do Rzymu.
    Nic więc dziwnego że Kolumban oczekiwał od Rzymu podjęcia zdecydowanych działań i dlatego też napisał ten list, do którego w tym momencie powracam.


     4. Czuwajcie więc nad pokojem w Kościele, wspomagajcie Wasze owieczki, przecież i tak drżące z bojaźni przed wilkami, one też wiedzione do różnych owczarni ogromnie lękają się i Was samych. Z tego to powodu pełne wątpliwości, już to przychodząc, już to odchodząc, tak jak przychodzą, tak się oddlają i ciągle są w strachu. Dlatego, Ojcze Święty, posłuż się wezwaniem i znanym głosem prawdziwego pasterza, stań pomiędzy wilkami i owieczkami, aby te uwolnione od bojaźni na nowo w Tobie rozpoznały pierwszego pasterza. Albowiem lud, na który patrzę, chociaż ma pośród siebie wielu heretyków, sam jest gorliwy, wszakże jak lękliwe stado łatwo popada w popłoch, a potem niełatwo daje się uspokoić. Bo Italia miała bardzo dużo wilków, których potomstwo z trudem daje się wyplenić, zwłaszcza że wielu z nich żywiło się pod Waszymi dachami. Ale Bóg niech wygubi takie nasienie - por. 1 Sm 24,22, niech nakarmi swoje stado i poruszy Twoje sumienie. Ty natomiast z uwagą zwróć się ku swoim pasterskim obowiązkom, a stojąc na swej wieży strażniczej  dniem i nocą bacz na ową gałązkę z drzewa orzechowego - por. Iz 21,8, abyś później, gdy nadejdzie czas zbierania prawdziwych owoców, mógł zobaczyć ją przemienioną w rzeczywistą laskę pasterską - por Jr 1,11. Abyś przeto nie utracił godności następcy Apostoła, zachowaj wiarę apostolską, potwierdź ją świadectwem, umocnij pismem, obwaruj zwołaniem synodu, by nikt nie mógł sprzeciwić się Tobie w świetle prawa. Nie gardź radą cudzoziemca jako nauczyciel tego, kto z zapałem staje po Twojej stronie. Świat chyli się ku upadkowi, zbliża się Pierwszy z pasterzy; strzeż się, by nie znalazł Cię opieszałym i rażącym swoje sługi ostrzem złego przykładu; by nie zastał Cię jedzącego i pijącego razem z pijakami - por. Mt 24,49, aby nie dosięgły Cię za to następstwa zaniedbania. Gdyby ktoś tego nie uznał, sam nie będzie uznany - 1 Kor 14,38. Nie możesz zadowolić się troską tylko o siebie samego. Ty, który wziąłeś na siebie odpowiedzialność za wielu, albowiem od tego, komu wiele zlecono, tym więcej będzie się żądać. - por. Łk 12,48.

     5. Czuwaj przeto, proszę czuwaj i raz jeszcze powtarzam: czuwaj, Ojcze Święty, ponieważ być może za mało czuwał Wigiliusz, którego to ci, co przypisują Tobie winę, obwołują sprawcą zgorszenia. Czuwaj więc najpierw nad nienaruszalnością wiary, następnie nad wypełnianiem jej uczynków, a wreszcie nad zwalczaniem ludzkich wad. Czujność Twoja bowiem będzie dla wielu ocaleniem, tak jak z drugiej strony Twoja gnuśność będzie dla wielu zgubą. Niechaj Izajasz pośle Cię na górę Syjon, abyś glosił dobrą nowinę - por. Iz 40,9, a w każdym razie niechaj Bóg przez Izajasz, wedle znaczenia imienia Twego, postawi Cię na straży prawdziwego poznania. Tam bowiem pozostając ponad wszystkimi śmiertelnymi i bliżej będąc niebian wznosząc swój głos na podobieństwo traby, wytknij ludowi Pana Twego, który On Ci powierzył jego grzechy, a domowi Jakuba jego niegodziwości - por. Iz 58,1. Nie lekaj się, iż obwinią Cię o fałsz, albowiem dobrze znasz przedmiot swego nauczania. Wielu zaś, co jest sprawą bardzo obciążającą, przez beztroskę swych pasterzy zostało w tych stronach zwiedzionych na manowce, wielu też zostało omamionych powodzeniem zgubnego bogactwa. Przeto ponieważ wedle przestróg Pana krwi wielu szukać się będzie na rękach ich pasterzy, trzeba czuwać gorliwie; to znaczy: pasterze, strażnicy i nauczyciele Kościoła winni często głosić słowo Pana, aby nikt nie zginął z powodu nieznajomości sprawy. Kto zaś przepadnie przez własną opieszałość, tego krew padnie na jego głowę.

     6. Ale dlaczego te rzeczy, od dawna wszystkim znane, kąśliwie przypomniałem, powiem poniżej; otóż mają one znaczenie dla sposobów przedstawienia mojej pierwszej rady, jedne i drugie bowiem splatają się ze sobą, od tych zaiste zależą tamte, dlatego też najpierw należy owe usunąć. Nikt przecież nie troszczy się o błąd, kto nie dba o religię, w tym tkwi cały spór, w tym leży przyczyna całej sprawy. Tutaj przeto obosieczny ostry miecz, przenikający aż do rozdzielenia ciała i ducha, stawów i szpiku, który zdolny jest osądzić pragnienia i myśli - por. Ap 1,16 i Hbr 4,12, powinien ciąć nerwy aż do kości. Dlatego mowa  nasza została zaprawiona Boską solą - por. Kol 4,6 , jako że trzeba, aby każda ofiara została solą posypana. Dlatego iskierki z owego Boskiego ognia, który Pan przyszedł rzucić na ziemię - por Łk 12,49, opadając trawią drzewo, trawę, słomę,  które wielu błędnie nadbudowuje na tym cudownym fundamencie, na którym opieramy się my wszyscy chrześcijanie, a na którym nikt nie może położyć innego, jak ten, który jest położony, a którym jest Jezus Chrystus - 1 Kor 3,12.11. O, jakiż pokarm dla ognia piekielnego gromadzi się wszędzie z tych nieszczęsnych budowli, przy których zniszczeniu owa paląca mowa Pana, spadając z wiecznie żywego i niewyczerpanego ognia, siecze tymi słowami: Uważajcie na siebie, aby [przypadkiem] wasze serca nie były ociężałe wskutek obżarstwa, pijaństwa i trosk doczesnych, żeby ten dzień nie przypadł na was znienacka, jak potrzask. przyjdzie on bowiem na wszystkich, którzy mieszkają na całej ziemi - Łk 21,34-35.

środa, 19 czerwca 2013

Św. Kolumban - List V - cz. 1

     Wspominałem już wcześniej, przy okazji omawiania listu św. Grzegorza Wielkiego skierowanego do Teodolindy królowej Longobardów o liście jaki napisał św. Kolumban do ówczesnego papieża Bonifacego. Listu, który jest bardzo dobrym przykładem jak szacunek do głowy Kościoła wcale nie przeszkadza zwracać się w ostrych słowach do papieża. Troska o jedność i dobro Kościoła powoduje iż ton listu jest ostry, ale nigdy nie przekracza pewnych granic. Kolumban był zatroskany o dobro Kościoła i potrafił nie tylko widzieć zło w Kościele, ale i o nim mówić. Ale też ciągle pozostawał w Kościele. Warto więc poznać ten list..
     List ten powstał u kresu życia Kolumbana.  W roku 612 po upadku i śmierci króla Austrazji Teudeberta II - protektora Kolumbana i objęciu władzy nad tym królestwem przez króla Burgundii Teodoryka i jego babkę Brunhildę, wrogo nastawionych wobec Kolumbana postanawia on udać się do Italii. Było to zgodne z jego wcześniejszymi planami Itali północna w tym czasie znajdowała się od roku 568 pod panowaniem Longobardów. Rządy w tym czasie sprawował król Agilulf - (590-616), który pomimo że był arianinem życzliwie przyjął na swoim dworze tak znamienitego gościa. Nie bez znaczenia był na pewno fakt, że jego żona, wspomniana już Teodolinda oraz syn Adaolwald byli katolikami. No i także w wymiarze politycznym taki gość, który wcześniej był wygnany przez  burgundzkiego władcę, był dobrze widziany na dworze władcy który znajdował się wtedy w koalicji antyburgundzkiej..
     Początkowo Kolumban wraz ze swymi mnichami zatrzymał się w pobliżu Mediolanu: "chcąc błędne nauki heretyków, to znaczy ariańskie wiarołomstwo, zetrzeć i wykorzenić ostrzem Ewangelii. Przeciwko tym błędnym naukom sam też napisał pełną mądrości księgę" - jak pisze jego biograf Jonasz z Bobbio - "Żywot św. Kolumbana" I,30,  Niestety, wspomniane dzieło nie zachowało się do naszych czasów, uczeni uważają że zachowane "Kazania" są odbiciem tych antyariańskich polemik jakie toczył  ten mnich-misjonarz.
     Jednakże ostatecznie, przyjmując propozycję króla, Kolumban wraz z towarzyszącymi mu mnichami, udał się do Bobbio.

     Zostawmy na chwilę Kolumbana w nowym miejscu i zapoznajmy się w pierwszymi fragmentami tego obszernego i niezwykle ciekawego listu:


                                                  Św. Kolumban  -  List  V

     1. Do Najwyższego Namiestnika Kościoła Powszechnego w całej Europie, Przewielebnego Papieża, Najdostojniejszego Patriarchy, Pasterza Pasterzy, Najczcigodniejszego Biskupa, Ojca Bonifacego ośmiela się zwracać na piśmie - a jest to zaiste rzecz zadziwiająca i niespotykana, niezmierna rzadkość - Palumbus ( łac. palumbes - dziki gołąb)  najpokorniejszy sługa Jego Wysokości, maluczki wobec Jego dostojności, prostaczek wobec Jego znakomitości, mierny pisarczyk wobec Jego wymowności, najpośledniejszy wobec najpierwszego, cudzoziemiec wobec pierwszego obywatela, uniżony sługa wobec wszechpotężnego Pana.

     2. Któż zechce wysłuchać żółtodzioba? Któż zaraz nie powie: kimże jest ów zarozumiały gaduła, który nie pytany ośmiela się pisać takie rzeczy? Któż podejmując polemikę nie nawiąże natychmiast do owego, od dawna znanego, obelżywego powiedzenia pewnego Hebrajczyka, który wyrządzając krzywdę swemu bratu rzekł w odpowiedzi Mojżeszowi: Któż cię ustanowił naszym przełożonym i rozjemcą - Wj 2,14. Takiemu człowiekowi odpowiem pierwej, nim się odezwie, iż nie ma zuchwalstwa tam, gdzie istnieje zgodna potrzeba wznoszenia Kościoła; jeśli zaś ma zastrzeżenia co do osoby, niechaj nie zważa na mnie, lecz na treść mojej mowy. Dlaczegoż bowiem chrześcijanin pozostający daleko miałby milczeć o tym, co od dawna piętnuje twój sąsiad arianin? Lepsze są zaiste razy przyjaciela niż zwodnicze pocałunki wroga - por. Prz 27,6. Niektórzy zadowalają się łajaniem w skrytości, ja zaś przepełniony smutkiem i bólem,będę ganił otwarcie, ale jedynie zło spowodowane zgubną schizmą, a nie dobro wyświadczone przez bezbożnych orędowników pokoju. Przeto nie dla próżnej sławy czy przez zuchwałość ja, człek tak nędzny, ośmielam się pisać do mężów tak znakomitych, ból raczej niż pycha skłania mnie do zwrócenia Wam uwagi, w sposób nader korny, jak mnie to przystoi, iż pośród pogan znieważane jest imię Boga z powodu Waszych wzajemnych kłótni.

      Jak można zauważyć początek listu to pełen czci, można wręcz powiedzieć, bardzo pompatyczny wstęp. Jeden z komentatorów pism Kolumbana nazwał ten list "szczególną kompozycją miłości i smutku", miłości do papiestwa i papieża, smutku zaś, bo papież zbyt słabo i mało zdecydowanie, według Kolumbana, bronił czystości wiary. Jest to list misjonarza, któremu dobro jego misji i dobro Kościoła jest najważniejsze. Bolą Kolumbana spory wewnątrz Kościoła, gdyż powodują one drwiny pogan.

     3. Przyznaję zaprawdę, iż boleję bardzo nad zniesławieniem tronu św. Piotra, wiem wszakże, iż jest to sprawa poza mną i oceniając rzecz pobieżnie, jak się to mówi, wystawiam moją twarz na działanie ognia. Lecz cóż znaczy dla mnie zachowanie twarzy wobec ludzi, gdy trzeba ujawniać żarliwość wiary? Nie wstydzę się wobec Boga i aniołów - 1Tm 5,21; chwałą zaś jest wstydzić się dla Boga wobec ludzi. Jeśli zostanę wysłuchany, będzie to ze wspólną korzyścią, jeśli zaś zlekceważony - zysk będzie należał do mnie. Będę przeto mówił jako Wasz przyjaciel, uczeń i sługa, a nie jak ktoś obcy, będę mówił zwracając się swobodnie do tych, którzy są naszymi nauczycielami, sternikami nawy duchowej i przewodnikami w poznaniu tajemnic boskich i życia wiecznego. Czuwajcie, albowiem morze jest burzliwe i miotane zgubnymi wiatrami, nie jest to zaś tylko jedna groźna fala, która po wzburzonej głębi wznosi się zuchwale z wiecznie spienionych wirów wydrążonej skały, piętrzy się z dala i toczy przed sobą żagle ku Orkusowi po pociętych bruzdami masach wód, ale jest to nawałnica ogromnego żywiołu, bez wątpienia zewsząd wzbierającego i zewsząd wszystko ogarniającego, który zagraża zniszczeniem mistycznej nawie. Dlatego ja, trwożliwy żeglarz, ośmielam się wołać: Czuwajcie! Albowiem woda już wdarła się do nawy kościoła i łódź jest w niebezpieczeństwie. My zaś, mieszkańcy krańców świata, wszyscy Irlandczycy jesteśmy uczniami świętych mężów Piotra i Pawła, i tych wszystkich uczniów Chrystusa, którzy pod natchnieniem Ducha Świętego spisali święte księgi. Nie uznajemy niczego poza Ewangelią i nauką apostołów; nie było zaś pośród nas żadnego heretyka, żadnego Żyda ani odszczepieńca, a wiara katolicka pozostaje nie naruszona, tak oczywiście, jak została nam na początku przekazana przez następców świętych apostołów. Umocniony i jakby zachęcony tą pewnością siebie ośmieliłem się nakłonić Was do przeciwstawienia się tym, którzy Wam złorzeczą, obwołują poplecznikami heretyków i nazywają odszczepieńcami, aby moja chwalba, którą pełen ufności wygłosiłem do nich, zabierając głos w Waszej obronie, nie okazała się daremną; niech to oni będą zawstydzeni, a nie my. Obiecałem zaś w Waszym imieniu - a godzi się, aby uczniowie tak myśleli o swoich nauczycielach - że Kościół rzymski nie będzie bronił żadnego heretyka wbrew wierze katolickiej. Przyjmijcie przeto chętnym sercem i łaskawym uchem objaw mej zuchwałości wynikłej z konieczności; cokolwiek bowiem powiem czy to pożytecznego, czy też prawomyślnego, zostanie Wam przypisane. Otóż sława mistrza opiera się na mądrości jego uczniów; przeto jeśli  syn  będzie mówił mądrze, ojciec będzie się radował - por. Prz 10,1; 15,20. Wasza też będzie chwała, ponieważ od Was, jak powiedziałem, pochodzi ta nauka; czystość bowiem należy przypisywać nie rzece, lecz źródłu. Jeśli zaiste znajdziecie jakieś słowa przesadnej gorliwości bądź w tym liście, bądź w innym przeciw Agrypinusowi, z powodu którego chwyciłem za pióro, uznajcie to raczej za brak rozwagi z mej strony, a nie za chęć wywyższania się.

 

poniedziałek, 17 czerwca 2013

Orygenes o Kościele

Wszyscy dostrzegają słabości Kościoła. Media pełne są sensacyjnych doniesień związanych z prawdziwymi bądź też najczęściej, z wymyślonymi grzechami popełnianymi przez kapłanów. Czy to jest coś nowego? czy też od samego początku grzeszność Kościoła była. zagadnieniem nad którym pochylali się także Ojcowie Kościoła. Oto jak problem zarówno wewnętrznej grzeszności Koscioła, a co za tym idzie obecności herezji i schizm widział jeden z największych teologów epoki Ojców Kościoła - Orygenes.

     "Słowa: Wy Mnie znieważacie (J8,49), mogą się odnosić do każdego, kto lekceważy mądrość, ponieważ Chrystus jest Mądrością. - Komentarz do Ewangelii Jana 20,37

     "Oni usiłują zabić Słowo i zmiażdżyć Je, ponieważ nie ogarniają Jego wielkości. I wciąż możemy widzieć, że ci, którzy nie ogarniają Słowa, ponieważ ich naczynie jest za małe, pragną zabić jedność wielkości Słowa, tak jakby po zabiciu i roztrzaskaniu Go mogli ogarnąć Jego cząstki" - Komentarz do Ewangelii Jana 20,6

     "Gdyby nauka kościelna była prosta, gdyby nie otaczały jej żadne twierdzenia pochodzące z nauk heretyckich, wiara nasza nie mogłaby się ukazać tak jasno i w sposób tak wypróbowany. Naukę katolicką jednak otaczają ataki jej wrogów - po to, aby wiara nasza nie gnuśniała w bezczynności, lecz żeby się oczyszczała dzięki ćwiczeniom. Dlatego też Apostoł mówił: Muszą zaś być i rozdarcia, aby się okazało, którzy są wypróbowani wśród was (1 Kor 11.9)...Któż by wiedział, że światłość jest dobra, gdyby nie znał nocnych ciemności? Któż by doceniał słodycz miodu, gdyby nie skosztował czegoś gorzkiego?  - Homilie o Księdze Liczb 9,1

     Ty mnie ocalasz od buntów ludu, ustanawiasz mnie głową narodów (Ps 18,44) . Słowa te wypowiada Chrystus: to On stał się znakiem, któremu się sprzeciwiają (Łk 2,34); Jego to Bóg ustanowił Głową narodów: wszak Chrystus jest Głową Kościoła - Komentarz do Psalmów 17,44

     Musimy się troszczyć o siebie, aby nas nie zwiodła pozornie przekonywująca nauka heretycka i żebyśmy nie odstąpili od tajemnicy Kościoła - Komentarz do Księgi Hioba 20,15

     Jeśli się zastanowisz, dlaczego wśród uczynków cielesnych wymienione zostały również rozłamy, stwierdzisz, że pochodzą one od zmysłu ciała. Oto bowiem Apostoł tak mówi o pewnym czlowieku: Nadęty bez powodu zmysłem swego ciała (Kol 2,18). - Komentarz do Listu św. Pawła do Rzymian 6,1.

     Grzech przeciw samej Wiedzy popełnia ten, kto grzeszy rozumem, który na to został stworzony, aby oglądać mądrość - Komentarz do Psalmów 82,19.

     Widzimy, że dzieje się tak wśród heretyków, na zgromadzeniach złoczyńców (por. Ps 26,5), kiedy to lud jednej herezji występuje przeciwko ludowi innej herezji. Tak samo królestwo jednego słowa powstaje przeciw królestwu innego, błędnego słowa. Ponieważ szatan i wszelkie kłamstwo dzieli się i występuje przeciw samemu sobie, dlatego nie może trwać. - Komentarz do Ewangelii św. Mateusza 28.

     Starali się Go pochwycić (Mt 21,46)... Wszyscy, którzy starają się podstępnie pochwycić Słowo, aby Je usunąć, nie mogą Go pochwycić... Jesli chcesz się dowiedzieć, kim są arcykaplani i faryzeusze, którzy starają się, ale nie mogą Go pochwycić, zwróć uwagę, że można pochwycić wszystkie inne słowa oprócz Słowa Chrystusa, i można ogarnąć myśl tych, którzy wyrażają jakiekolwiek opinie, można je obalić za pomocą kontemplacji i, jak mówi Pismo, wyjaśnić. Tak to ten, który jest mądry wedle Ewangelii, jako człowiek duchowy rozsądza wszystko, a sam przez nikogo nie jest sądzony (1 Kor 2,15); rozsądza, bada i obala inne słowa - czy to mędrców tego świata, czy też tych, którzy rzekomo wyróżniają się wśród heretyków, nie podlega zaś osądowi czy pojmowaniu myśl Chrystusa, która jest w mędrcu, nie mogą jej pochwycić ci, którzy usiłują ją pokonać. Któż bowiem poznał myśl Pana, tak by go mogła pouczać? - (por. 1 Kor 12,16). - Komentarz do Ewangelii św. Mateusza 17,13

     Bo głos twój jest miły (Pnp 2,14). Któż nie przyzna, że miły jest głos Kościoła katolickiego, ktory wyznaje prawdziwą wiarę, a niemiły i nieprzyjemny jest głos heretyków, którzy nie głoszą prawdziwej nauki, lecz bluźnią Bogu i nieprawości głoszą wyniośle? (Ps 73,8). Również twarz Kościoła jest piękna, a twarz heretyków brzydka i szpetna; oczywiście - jeśli istnieje ktoś taki, kto potrafi ocenić piękno twarzy, to znaczy jeśli jest   człowiekiem duchowym, który potrafi rozsądzić wszystko - (por 1 Kor 2,15). Ludziom zmysłowym bowiem kłamliwe sofizmaty wydają się piękniejsze od prawdziwej nauki. - Komentarz do Pieśni nad Pieśniami 4. 

poniedziałek, 10 czerwca 2013

Rodzina według Jana Chryzostoma

    W dobie nieustannych ataków skierowanych wobec rodziny, a zwłaszcza wobec roli jaką w nauczaniu Kościoła spełnia rodzina, warto sięgnąć do myśli Ojców Kościoła. Pozwoli nam to zrozumieć dlaczego właśnie tradycyjna rodzina jest narażona na deprecjonowanie jej znaczenia. Zwłaszcza dla św. Jana Chryzostoma, wielkiego kaznodziei, a jednocześnie biskupa i mistyka, rodzina miała wręcz fundamentalne znaczenie.
   Jan Chryzostom wielokrotnie w swoich pismach nazywa rodzinę chrześcijańską "kościołem domowym", wskazując tym samym jak bardzo jest ona podobna do kościoła, zarówno jako miejsca modlitwy, jak i wspólnoty wiernych. Nazywanie jakiejś chrześcijańskiej wspólnoty, w tym przypadku rodziny, pogrążonej w modlitwie i żyjącej według zasad Ewangelii miało swe uzasadnienie w Dziejach Apostolskich i Listach Pawłowych. Komentując teksty zawarte w tych fragmentach NT tak pisał:

" <Pozdrówcie...Nymfasa i Kościół, który gromadzi się w jego domu> (Kol 4,15). Widzisz, za jak wielkiego męża go uważa, ponieważ jego dom był Kościołem".

" <Do Filemona... i do Kościoła gromadzącego się w tym domu > (Fil 1-2)... że był on godnym podziwu wynikało z tego, iż cały jego dom był wierzący, i to tak wierzący, że mógł być nazwany Kościołem"

Podobnych wypowiedzi Jana Chryzostoma zawartych w jego komentarzach do tekstów NT mozna znaleźć wiele. Pozwalają one jednocześnie odpowiedzieć na pytanie - kiedy rodzinę można nazwać Kościołem.
Wtedy, kiedy wszyscy domownicy są wierzącymi, kiedy nauczają prawd wiary, kiedy jest otwarty na gości, kiedy jest czysty i skromny, a jego mieszkańcy nie kradnąc i nie przejawiając chciwości uczciwie zarabiają na swoje utrzymanie. Taki był ideał rodziny, najważniejszym jednak elementem jest obecność modlitwy:

"...Żar waszego ducha gorętszy jest od ognia; nie potrzebujecie zachęty, bo już przez to poświadczacie swoją gorliwość" - 

   Znający swoją pozycję w Kościele, biskup Konstantynopola wie że jego zadaniem jest pouczanie wiernych i zarządzanie swoimi wiernymi. W taki sam sposób postrzega także rolę ojca rodziny. Ma on obowiązek katechizować swoich domowników. Odpowiadać na ich pytania a jednocześnie tak nimi kierować aby nie ustawali w drodze ku świętości:

   "To twierdzą i pogańscy pisarze, że kto dobrze rządzi we własnym domu, wnet może rządzić także państwem. Albowiem Kościół jest jakoby wielki dom. I jak w domu są synowie, żona, słudzy, a mąż ma władzę nad wszystkimi, tak i w Kościele nie ma nic innego, jak to samo: synowie, niewiasty, słudzy. A jeśli przełożony Kościoła ma wspólników rządu, to także w domu mąż ma za wspólniczkę żonę".

Zwłaszcza dzielenie się tym, co przekazane zostało wiernym przez kapłanów było naczelną troską biskupa Jana:

    "Módlcie się wspólnie, razem chodźcie do kościoła, a w domu rozmawiajcie o tym, co tam było czytane i mówione" -  tak zachęca swoich wiernych biskup.
Słowo Boże wysłuchane w kościele winno być starannie zapamiętane i rozważane w domu. Jan Chryzostom kładł poza tym wielki nacisk na to, by tak jak w kościele, również w domu czytano i medytowano nad tekstami Pisma Świętego. Zaleca on domową lekturę Biblii nie tylko dorosłym, ale i dzieciom. Napisał nawet specjalny traktat poświęcony temu zagadnieniu "O wychowaniu dzieci"  w którym właśnie nauczanie Pisma Świętego uważa za podstawę wychowania religijnego. Proponuje nawet konkretne katechezy biblijne, zamiast mitologicznych bajek wybieranie ciekawych, odpowiednich dla dzieci opowiadań biblijnych i przekazanie ich prostym językiem, utrwalanie ich w pamięci, a potem weryfikowanie ich treści podczas nabożeństw w kościele:

     "Niech dziecko nie słyszy takich bajek. A gdy się zmęczy nauką - opowiedz mu coś z historii świętej... wychowujesz przecież filozofa i obywatela nieba... Przedstaw mu to w jeden wieczór przy stole. Innym razem może mu to uczynić matka. Jeśli już więcej razy słyszało, zapytaj je: <Opowiedz mi tę historię>. Niech sobie poczytuje za zaszczyt, że może opowiedzieć... Ale nie przestań na tym, lecz zaprowadź dziecko do kościoła, zwłaszcza po przeczytaniu tego opowiadania. Zobaczysz, jak będzie się cieszyć i radować, iż już zna to opowiadanie".

   Jan Chryzostom kładł niezwykle silny nacisk, aby wierni na wzór tworzonych przy kościołach zbiorów książek, nabywali także dla siebie książki religijne i tworzyli z nich biblioteki domowe, w których na pierwszym miejscu powinno znajdować się Pismo Święte. W ten sposób zachęcał:

     "Nabywajcie książki jako lekarstwo dla duszy. Jeśli nie chcecie żadnej innej, to zdobądźcie sobie Nowy Testament, ... jako stałych nauczycieli. Jeśli dosięgnie cię cierpienie, szukaj w tej aptece lekarstwa na chorobę; jeśli spotka cię nieszczęście, śmierć lub strata twoich domowników, znieś to wszystko i zachowaj w duchu. Nieznajomość Pisma Świętego jest przyczyną wszelkiego zła".

     Domowa lektura tych książek nie tylko poszerza ich ogólną kulturę religijną, ale i ułatwia zrozumienie  liturgicznych czytań w kościele, do czego zachęca wiernych przed wyjściem na liturgię, jakkolwiek uważa, że najlepszym przygotowaniem do ich zrozumienia jest wzorowe zycie chrześcijańskie:

     "Przygotowaniem zaś do zrozumienia Ewangelii nie jest nic innego, jak bardzo dobre życie".

   Ubolewa przy tym, nad duchowym lenistwem swoich wiernych, na brak znajomości u nich podstawowych wydarzen biblijnych i prawd religijnych. Dobrze znają imiona tancerzy czy tez teksty świeckich piosenek, natomiast nie znają ani jednego psalmu, tłumacząc się brakiem czasu albo tym, że jest to zajęcie dla mnichów:

     "Któż z was tutaj stojących potrafiłby, gdyby od niego żądano, powiedzieć z pamięci choć jeden psalm albo jakąś inną część Pisma Świętego? Nie ma nikogo takiego. Jednakże nie tylko to jest smutne, lecz także to, że będąc tak niedbałymi w sprawach duchowych, do szatańskich jesteście bardziej napaleni niż ogień.... A jaka jest obrona przeciw tym zarzutom? <Nie jestem mnichem, powiadasz, ale mam żonę i dzieci oraz staram się o dom> . To właśnie niszczy wszystko, że mniemacie, iż jedynie mnichom przystoi czytanie Pisma Świętego, podczas gdy w rzeczywistości wy potrzebujecie tego o wiele bardziej aniżeli oni. Lekarstwa potrzebują przede wszystkim ci, którzy żyją w świecie i kazdego dnia otrzymują rany. Dlatego rzeczą daleko gorszą od nieczytania Pisma w ogóle, jest uważanie tego zajęcia za zbyteczne, gdyż takie słowa są szatańskim wymysłem".

   Oprócz modlitwy, lektury  rodzinę do Koscioła upodabnia także panująca w niej atmosfera i realizacja tych samych celów. Podobnie jak w kościele, tak i w rodzinie chrześcijańskiej wszyscy zarówno dorośli, jak dzieci i służba, mają być traktowani na równi jak bracia, mają się wzajemnie kochać i uświęcać. Troszczyć się o taki wzór postępowania mają przede wszystkim rodzice, poprzez swój przykład i zachowanie:

     ?Mąż, wstawszy rano, niech myśli jedynie o tym, co czynić lub mówić, czym mógłby cały dom uczynić pobożniejszym. Z kolei żona niech jeszcze bardziej troszczy się o to, aby cały dom spełniał uczynki prowadzące do nieba. Jeśli w rzeczach doczesnych staramy się spełniać obowiązki publiczne przed sprawami domowymi, aby nie karano nas z powodu ich zaniedbania, nie wleczono na rynek i nie znieważano, tym bardziej należy tak postępować w rzeczach duchowych, aby najpierw wypełniać obowiązki względem Boga".

     Tam, gdzie wszyscy starają się wypełniać godnie zwoje obowiązki, gdzie jest wzajemna troska, gdzie panuje wzajemny szacunek i poszanowanie, tam rodzina jest w pełni Kosciołem i wtedy obecny jest także w tej rodzinie któa jest jak mały kościół domowy, obecny Chrystus:

     "Gdzie bowiem duchowa nauka, tam i umiarkowanie i skromność i dobroć; gdzie mąż, żona i dzieci, połączeni zgodą, przyjaźnią i węzłami cnót, tam pośrodku przebywa Chrystus".

   Tak żyjąca rodzina nie tylko pomaga sobie wzajemnie, pozwalając na doskonalenie się jej czlonków, ale także wywiera pozytywny wpływ na otoczenie, dając świadectwo tej prawdzie iż nie ma większej wartości niż harmonijna rodzina. O takiej to rodzinie będącej domowym Kościołem pisze w innym miejscu biskup Jan:

     "Jeśli małżonkowie żyją w zgodzie, dzieci są dobrze wychowane, a domownicy przestrzegają porządku, wówczas budują się tym także krewni, przyjaciele i sąsiedzi. Jeśli zaś jest przeciwnie, wszystko się wywraca i burzy".

    Pojęcie - "rodzina kościołem domowym" było oryginalną myślą Jana Chryzostoma, niespotykaną właściwie u innych pisarzy epoki Ojców Kościoła. Przez wieki nieużywane i dopiero na Vaticanum II ponownie bardzo czesto spotykane w nauczaniu Kościoła, a zwłaszcza  przez Jana Pawła II.
   
  Jak wspaniale brzmią dzisiaj, w epoce gdy próbuje się na nowo definiować rodzinę już nie jako związek mężczyzny i kobiety, gdy zaciera się biologiczne znaczenie płci uznając że to tylko stereotyp kulturowy , to właśnie teraz słowa Jana Złotoustego brzmią jak manifest będący przesłaniem ktorego nie wolno nam zmarnować:

     "W domu niech panuje i umacnia się pokój. Żona niech będzie oddana swemu mężowi, a mąż niech ma możliwość ucieczki w swojej żonie od spraw wewnętrznych i niepokojów, jak do portu, gdzie może znaleźć pociechę w każdym kłopocie. Na to dana mu jest żona do pomocy, aby rozradowany jej zachętą, był zdolny oprzeć się wszelkiemu złu, które musi znosić. I dlatego, kiedy żona jest cnotliwa i spokojna, nie tylko umacnia swego męża swoim towarzystwem, lecz jest mu pożyteczna w wielu innych sprawach. Robi wszystko dogodnym i łatwym dla niego. Nie pozwala, żeby martwił się zewnętrznymi trudnościami albo tymi, ktore powstają każdego dnia w domu. Dlatego, jak dobry zarządca, zmienia swoją mądrością każdy niepokój ducha w pogodę i przynosi pociechę swoją wielką roztropnością. Ci, którzy żyją tak zjednoczeni ze sobą, nie odczuwają ciężaru trudności. Dlatego, kiedy panuje taka zgoda i pokój, kiedy istnieje więź miłości między żoną i mężem, wszystko obróci się na dobro, a oni sami nie będą narażeni na zasadzkę, bo otoczeni są jakby murem mocnym i nie do zdobycia to jest zgodą według woli Bożej".

Korzystałem z opracowania St. Longosza - "Rodzina Kościołem domowym" - Vox Patrum 53-54 Lublin 2009, s. 281 - 312